Читать книгу Budziszyn 1002-1018 - Robert F. Barkowski - Страница 7
Siły zbrojne, uzbrojenie
ОглавлениеCo można jeszcze napisać nowego o: tarczach, mieczach, włóczniach, łukach, hełmach, kolczugach i pancerzach, rodzajach sił, ich liczebności i organizacji na wypadek działań wojennych, w stosunku do początków XI wieku na obszarze Europy Środkowej? Wojska biorące udział w opisywanych w tej książce zmaganiach także używały wymienionych akcesoriów. Aby rzetelnie się wypowiedzieć na ten temat, należałoby przeanalizować najnowsze badania w tej dziedzinie. Mimo wszystko nie można pominąć tego tematu, gdyż zubożyłoby to niniejszą publikację o podstawowy element występujący we wszystkich książkach z serii Historyczne bitwy. Nie każdy przecież ma okazję lub czas, by zapoznawać się z literaturą fachową na ten temat. Mam nadzieję, że mimo wszystko Czytelnicy obeznani z zagadnieniem znajdą tutaj coś nowego lub uzupełniającego ich wiedzę.
W tytułowym polsko-niemieckim konflikcie toczonym w latach 1002–1018 głównymi antagonistami były Polska i Niemcy, lecz nie wolno zapomnieć o Słowianach połabskich, chociażby z następujących przyczyn: to o ich ziemię toczyła się walka, to na ich ziemi doszło do wielu starć zbrojnych, to ich oddziały walczyły aktywnie po stronie zarówno polskiej, jak i niemieckiej. Dlatego w poniższych rozważaniach nie zabraknie wątku połabskiego.
W kwestiach militarnych pomiędzy Niemcami i Polską na początku XI wieku istniały zarówno różnice, jak i podobieństwa. Wynikały one głównie z pochodnej nakładających się procesów, jakim przez kilka stuleci uległa Europa po rozpadzie rzymskiego imperium zachodniego – antycznego Rzymu – na skutek których wytworzyły się zróżnicowane strefy państwotwórcze. Jedną z nich było ogromne państwo Franków, najpierw pod berłem dynastii Merowingów, a następnie Karolingów. Po 843 roku, w wyniku walk dynastycznych, z państwa Franków wydzieliły się trzy monarchie karolińskie: zachodniofrankijska, część środkowa obejmująca Lotaryngię i północno-środkową Italię oraz wschodniofrankijska. Po roku 919 władzę w państwie wschodniofrankijskim objął król Henryk I Ptasznik z saskiej dynastii Ludolfingów (nazwanej następnie Ottońską), dając początek królestwu niemieckiemu.
Przez jakiś czas zachowano jeszcze karolińską tytulaturę, Henryk I nazywał się królem Franków i Sasów (rex Francorum et Saxonum), ale niebawem, jeszcze w X wieku, nastąpiła zmiana, i zaczęto używać sformułowania: królestwo niemieckie regnum Theotonicum (tytułu tego przez krótki czas używał książę Bawarii Arnulf Zły, będąc antykrólem w stosunku do Henryka I). W drugiej połowie XI wieku przyjęto oficjalną tytulaturę: królestwo Niemców. Niemcy powstały zatem na obszarze byłej karolińskiej monarchii wschodniofrankijskiej zamieszkanej przez szczepy germańskie. Pięć z nich – Bawaria, Frankonia, Turyngia, Fryzja i Saksonia – leżało na byłych peryferyjnych obrzeżach antycznego imperium rzymskiego, wyznaczonych systemem militarnych okręgów/granic zwanych limesami. Wyjątkiem jest tu Szwabia z Nadrenią, które leżały w strefie mniej lub bardziej bezpośrednio dziedziczącej dorobek antycznego Rzymu. Te nakładające się wpływy (tutaj konkretnie w zakresie militaryzmu) zostały w jakimś stopniu odziedziczone, przekształcone i dopasowane przez saskich władców z dynastii Ludolfingów/Ottonów. Korzystali oni z bogatej spuścizny swych poprzedników, karolińskich, a następnie wschodniofrankijskich w zakresie: modeli organizacji instytucji wojskowych, zasobów ekonomicznych, pozostałości infrastruktury budowlanej, arsenałów uzbrojenia. Odziedziczyli też zawarte w pismach opisy taktyk i strategii oraz techniki wytwarzania broni. Spuściznę militarną królowie i cesarze niemieccy rozwijali w X i na początku XI wieku, tworząc najgroźniejszą (potencjalnie) machinę wojenną ówczesnej Europy.
Polska natomiast ukształtowała się wraz z innymi plemionami zachodniosłowiańskimi poza zasięgiem rzymskich limesów, w strefie zwanej pogańską lub barbarzyńską[6]. W strefie tej zaczątki organizacji państwowej wytworzyły się o trzy–cztery wieki później niż na obszarach monarchii karolińskiej, na dodatek w pewnych odstępach czasowych. Słowianie połabscy weszli w kontakty handlowe, dyplomatyczne i polityczne z monarchiami merowińską, karolińską, a następnie wschodniofrankijską już pod koniec VI wieku, exemplum: książę Derwan[7] (przed 631 rokiem, plemiona między Łabą a Soławą/Saale) czy władca plemion wielecko-stodorańskich – rex Sclavorum – król Drogowit[8] (738 rok, 789 rok). Z tych kontaktów wynikły nie tylko wymiana handlowa, ale i częste starcia zbrojne. Dzięki nim Słowianie połabscy najwcześniej ze wszystkich plemion zachodniosłowiańskich zapoznali się z militaryzmem Karolingów, czerpiąc z tego wielorakie korzyści, między innymi zdobywając w bojach uzbrojenie i oręż Franków. Najbardziej na tych kontaktach skorzystali Obodryci. Karol Wielki, od 770 roku usiłujący nieustannymi kampaniami wojennymi zająć Saksonię, natknął się tam na szczególnie zaciekły opór poszczególnych saksońskich szczepów. Walki ciągnęły się latami, przeplatane frankijskimi kampaniami i buntami już rzekomo ujarzmionych ugrupowań Sasów.
Naturalnym sąsiadem północnych Sasów przez rzekę Łabę byli Obodryci, którymi władali w tym czasie kolejno król rex Wicana i jego syn książę dux Drożko. Na północy Obodryci graniczyli z Duńczykami, na wschodzie i południu z Wieletami i Stodoranami. Karol Wielki pojął natychmiast, jak korzystne jest strategiczne położenie Obodrytów: od wschodu brali Saksonię w kleszcze wespół z wojskiem frankijskim, jednocześnie od północy izolowali Saksonię od kontaktów z Danią, która udzielała schronienia saskim rebeliantom (między innymi słynnemu Widukindowi). W tej sytuacji Karol Wielki, doceniając waleczność i możliwości militarne Obodrytów, zawarł z nimi ścisły sojusz skierowany przeciwko buntującym się Sasom. Frankowie dostarczyli Obodrytom odpowiednie wyposażenie wojskowe, między innymi tak cenne zbroje (kolczugi, nabijane blachami skórzane kaftany) i oręż (miecze, włócznie). Od tej pory Obodryci poszczycić się mogli posiadaniem jazdy pancernej.
Na skutki nie trzeba było długo czekać. W 798 roku w bitwie na Schwentinefeld nieopodal Bornhöved[9] (dzisiejszy okręg/powiat Segeberg w Szlezwiku-Holsztynie) jazda Obodrytów wspomagana karolińskim doradcą wojskowym, legatem Eburisem (dowodził prawym skrzydłem obodryckiego ataku) rozniosła jedną szarżą liczne bloki ustawionej w ściany tarcz osławionej saskiej piechoty, kładąc trupem 4 tys. saskich wojowników[10]. To tylko jeden z licznych przykładów, jak Obodryci doskonalili przez lata wyszkolenie militarne i podnosili poziom uzbrojenia. Jak groźni z czasem stali się Słowianie połabscy, świadczą edykty administracji frankijskiej zakazujące handlu bronią ze Słowianami zza Łaby. Między innymi Karol Wielki w 805 roku zakazał handlowania bronią ze Słowianami połabskimi (zakaz ten nie obejmował jeszcze w tym czasie Obodrytów, lecz jedynie Wieletów, Stodoran i Serbołużyczan), jak również z Awarami, nakładając wysokie kary na nieposłusznych kupców: przyłapanemu na sprzedaży Słowianom połabskim frankijskich kolczug groziła konfiskata całego majątku.
Innym wymownym świadectwem uznania Franków dla potencjału militarnego Słowian połabskich były ordonansy militarne z lat 803–807 – w jednym z nich, dotyczącym regulacji służby wojskowej Sasów na wypadek wyprawy wojennej, nakazywano: piechota saska rekrutująca się z najniższych warstw społecznych ma wysłać jednego wojownika na sześciu ludzi przeciwko Awarom lub Saracenom, jednego na trzech przeciwko Czechom, natomiast w razie wojny z Wieletami lub Serbołużyczanami pod broń mają stawić się wszyscy zdolni do uniesienia tarczy[11].
Obodryci nie odegrali większej roli w niemiecko-polskim konflikcie – oprócz jednego epizodu. W 1017 roku, gdy Henryk II ponownie wyruszył na Polskę, towarzyszące mu sojusznicze oddziały Lutyków usiłowały przymusić do antypolskiej koalicji siły zbrojne Księstwa Obodryckiego. Z czego to wynikało? Wczesnofeudalna monarchia obodrycka borykała się z olbrzymim problemem zagrażającym nieustannie jej egzystencji. W tym czasie książę Mścisław z dynastii Nakonidów, jego dwór, otoczenie i większość znaczniejszych poddanych feudalnych wraz ze świtami byli chrześcijanami. Natomiast przeważająca większość ludności tkwiła w wierze przodków, czyli pogaństwie. Mścisław, chcąc utrzymać się przy władzy, chodził jak po linie, nie stać go było na urażenie pogańskich poddanych, gdyż groziło to nieobliczalnym w skutkach buntem. Ten stan rzeczy potrafili doskonale wykorzystać agitatorzy pogańskiej wiary z Radogoszczy, stolicy Związku Lutyckiego, wykorzystując nastroje ludności w celu wywierania nacisku na Mścisława. Z tych zapewne powodów książę Obodrytów skłonny był udzielić Lutykom pomocy militarnej na wyprawę na Polskę, byleby oddalić niebezpieczeństwo wybuchu antychrześcijańskiego powstania w księstwie. Jednak strony pomocy tej nie udzielił i rozgoryczeni Lutycy okrutnie się zemścili. W 1018 roku, już po zawarciu w Budziszynie ostatecznego pokoju pomiędzy Polską a Niemcami, Lutycy rozpętali w Księstwie Obodryckim pożogę reakcji pogańskiej. Państwo Obodrytów utonęło w chaosie, a Mścisław ledwo uszedł z życiem do północnej Saksonii.
Lutycy dysponowali niebagatelnym potencjałem militarnym, jeśli chodzi o liczebność oddziałów, gdyż pod względem uzbrojenia na tle Niemców czy Polaków prezentowali się raczej mizernie. Nie mieli wartych uwagi formacji konnych (poza nielicznymi oddziałkami), ale za to bitne zastępy walecznej piechoty i łuczników. Potrafili też doskonale wykorzystać właściwości terenu, na którym walczyli.
Zupełnie inaczej przedstawiały się siły zbrojne Księstwa Stodorańskiego i południowego Połabia, czyli Łużyc i Marchii Miśnieńskiej. Stodoranie ulegali liczebnie zarówno Obodrytom, jak i Wieletom/Lutykom ze Związku Lutyckiego, mieli za to świetnie uzbrojone oddziały lekkiej i ciężkozbrojnej jazdy. W Stodoranii panowały stosunki podobne do panujących w Księstwie Obodryckim, wczesnofeudalna chrześcijańska monarchia z głównymi ośrodkami w Brennie i Hobolinie musiała się układać z ogółem pogańskiej ludności. Dzięki licznym i bardzo wcześnie zaistniałym kontaktom z Zachodem warstwa rządząca Stodoranii dorobiła się podobnych stosunków feudalnych na polu militarnym. Poszczególni naczelnicy grodów dysponowali konnymi oddziałami przybocznymi i rycerstwem służebnym, posługami obronnymi obarczona była masa zwykłej ludności.
Również południowe plemiona połabskie dość wcześnie rozwinęły stosunki feudalne lub zostały w nie wdrożone napierającą ekspansją Niemców. Plemiona pomiędzy Saale (Soława) i Łabą jako pierwsze uległy niemieckiemu najazdowi. Rozwijany na tych terenach przez Niemców system ośrodków grodowych zwanych burgwardami wcielił drobnych władców słowiańskich wraz z ich potencjałem militarnym w system niemieckiej administracji feudalnej. Przykładem chociażby bitwa na Lechowym Polu w 955 roku, w której w oddziałach margrabiego Gerona uczestniczyły kontyngenty podległych mu połabskich władców plemiennych, np. Chudziców. W trakcie wojny polsko-niemieckiej 1002–1018 te liczne oddziały drobnych słowiańskich feudałów zmuszane były do uczestnictwa po którejś ze stron. Ich znaczenie i wagę docenił Henryk II i margrabia Marchii Miśnieńskiej Herman w 1009 roku, udzielając słowiańskim rycerzom ulg podatkowych, liczył, że tym zabiegiem odciągnie ich od Bolesława Chrobrego. W przekazach źródłowych zachował się opis przypadku niejakiego łużyckiego rycerza Budzisława, który był na tyle wpływowy, że potrafił nakłonić margrabiego Hermana do konfliktu zbrojnego z biskupem i kronikarzem Thietmarem[12].
Również Czesi, podobnie jak Słowianie połabscy, wcześnie weszli w kontakty z monarchiami zachodnioeuropejskimi – karolińską, a po niej wschodniofrankijską. Karol Wielki dwa razy najeżdżał Czechy, w 805 i 806 roku. Za pierwszym razem pomimo wielokrotnej przewagi militarnej (dwie operujące armie) Frankowie, po czterdziestodniowej kampanii, musieli wycofać się z Czech[13]. Dopiero za drugim razem wymęczeni wojną Czesi zmuszeni zostali do uiszczania trybutu. Później Czesi przeżyli wzloty i upadek państwa wielkomorawskiego, które skutecznie odpierało najazdy Franków, i w spuściźnie po Wielkich Morawach odziedziczyli wiele w zakresie wojskowości.
Polska najpierw, najpóźniej w IX wieku, weszła w kontakt z plemionami połabskimi, a następnie, w połowie X wieku, z Niemcami. Nie wolno też zapomnieć o innych kierunkach, które przez wymianę handlową czy konflikty zbrojne w ten czy inny sposób przyczyniły się do rozwoju polskiej sztuki wojennej w czasach Bolesława Chrobrego: mowa tu o krajach skandynawskich, Rusi Kijowskiej i Czechach. Oczywiście polska sztuka wojenna wczesnego średniowiecza rodziła się też na podstawie własnych doświadczeń zbieranych obficie w nieprzeliczonych walkach, jakie toczyli pierwsi Piastowie w trakcie tworzenia państwa polskiego na obszarach dzisiejszej Polski. Tak więc polskie siły zbrojne czasów Bolesława Chrobrego kształtowały wpływy zewnętrzne i rozwój wewnętrzny.