Читать книгу Paryż 885-886 - Robert F. Barkowski - Страница 6
Słowo wstępne
ОглавлениеW dniu 24 listopada 885 roku młody mnich Abbo przechadzał się wczesnym rankiem po murach obronnych Paryża, gdy nagle ujrzał na horyzoncie mrożący krew w żyłach widok. Sekwaną nadpływały, owiane straszliwymi legendami, łodzie wikingów niosące na pokładach niezliczone zastępy okrutnych skandynawskich wojowników. Abbo naliczył 700 samych tylko „długich okrętów”, wymieszanych z setkami pomniejszych jednostek. Flota wikingów wysadziła na ląd pod Paryżem około 30 tys. wojowników dowodzonych przez plejadę różnej rangi wodzów, jarlów, nawigatorów, nad którymi główną komendę sprawował „król morski” Zygfryd w towarzystwie jarlów Rollo i Sinrica. Tak Wielka Armia, złożona niemal wyłącznie z duńskich wikingów, dotarła pod Paryż. W mieście znajdowało się zaledwie 200 rycerzy wraz z pocztami, nad którymi czuwał Odon, od 882 roku hrabia Paryża, i biskup paryski Gozlin. Nie mogli liczyć na szybką odsiecz, gdyż cesarz Karol Gruby znajdował się akurat z większością sił zbrojnych na wyprawie wojennej w Italii. Wikingowie zapragnęli zwyczajowego w takich okolicznościach wysokiego trybutu i swobodnego przepływu w górę Sekwany. Paryż leżał bowiem na wyspie pośrodku Sekwany, a dwa mosty łączące wyspę ze stałym lądem przegradzały rzekę nieprzebytą zaporą. Żądania wikingów zostały odrzucone. Następnego dnia rozpętało się piekło oblężenia na taką skalę, jakiej paryżanie do tej pory nie doświadczyli. Paryżem targały nieustanne szturmy, walki na murach i pod bramami, brutalne zmagania o kasztele wieńczące przyczółki mostowe, dziesiątki krwawych potyczek dziennie przy udziale setek machin oblężniczych, do tego niebo zasnute tysiącami frunących w obie strony pocisków. Niespodziewane wypady rycerstwa frankijskiego, przemyślne fortele wikingów, zacięty bój na okrągło – i tak przez cały niemal rok (jedenaście miesięcy)!
Oblężenie Paryża w latach 885–886, widziane oczami mnicha Abbo, stanowiło punkt kulminacyjny trwającego od 879 do 892 roku najazdu wikińskiej Wielkiej Armii na ziemie Franków. Niniejsza publikacja opisuje tło, początki, przebieg, zakończenie i skutki tych wydarzeń w sposób popularnonaukowy, pieczołowicie opracowany na podstawie pisemnych źródeł historycznych i cennych publikacji uznanych historyków. Jednocześnie książka napisana jest stylem i językiem umożliwiającym Czytelnikowi poczucie obcowania z fabułą opisywanych wydarzeń, by tok narracji przekazał mu wiedzę historyczną zrozumiale i zarazem ciekawie, bez umniejszania wartości merytorycznej.
W pierwszej części publikacji nakreślono przyczyny kolejnych wikińskich najazdów na ziemie Franków, począwszy od początku IX wieku, na które złożyły się wielorakie procesy społeczne i polityczne po obu stronach konfliktu.
Następnie ukazany jest szlak bojowy Wielkiej Armii, która – opuściwszy Danię w 878 roku z zamiarem najechania Anglii – srodze się zawiodła, gdyż po dotarciu do Tamizy okazało się, że ich pobratymcy pod wodzą Guthruma rozlokowali się już tam na dobre. Co gorsza, na nieproszonych gości czekały siły zbrojne bezlitosnego dla wikingów króla Wessexu Alfreda Wielkiego. Nie ma łupów, nie ma ziemi, żadnej sławy – wstyd wracać do Danii… Na nic jednak żale. Dowodzący wikingami Zygfryd i Gotfryd szybko skierowali flotę na rozciągające się za kanałem La Manche ziemie Franków – królestwa zachodnio- i wschodniofrankijskie z przedzielającą je Lotaryngią; pokryte licznymi klasztorami, kościołami i bogatymi miastami, pękające wręcz od nagromadzonych kosztowności: złota, srebra, kamieni szlachetnych, sprzętu liturgicznego i pozostałego dobra. Mnóstwo było tam ludu do brania w niewolę, a iluż biskupów, opatów, mnichów i rycerzy znacznych, obiecujących sowite okupy. Poza tym sukces najazdu zapowiadał chaos targający królestwami Franków: walki wewnętrzne osłabiające ich potencjał organizacyjny i militarny, spory dynastyczne pomiędzy Karolingami, zwady i prywatne wojny między rodami możnowładców, samowola panów feudalnych. Wikingowie wylądowali w 879 roku w Calais i kontynuowali przez kolejne 6 lat systematyczne łupienie, mordowanie, palenie i niszczenie wszystkiego, co stanęło im na drodze. Od Nadrenii po Sekwanę, od Fryzji po wzgórza Lasu Ardeńskiego. Ich zagony pojawiały się wszędzie, niczym macki wielkiej hydry. Wściekłości wikińskiego walca nie oparło się prawie żadne miasto (od Akwizgranu i Kolonii po Rouen), klasztor, kościół, posiadłość feudalna. Nierzadko jednak dostawali też porządne cięgi i przegrywali sromotnie wielkie bitwy, gdy tylko Frankowie pod komendą uzdolnionych dowódców (np. król Ludwik Młodszy, hrabia Henryk z frankijskich Babenbergów[1]) potrafili się zorganizować i rzucić na nich rycerstwo złożone głównie z osławionych ciężkozbrojnych jeźdźców.
Tak dotarli w listopadzie 885 roku pod Paryż, rozpoczynając tytułowe oblężenie, co jest tematem trzeciego, najobszerniejszego rozdziału książki. Opis oblężenia oparłem na wspomnianej powyżej relacji świadka wydarzeń, mnicha Abbo. Właśnie dlatego, że spisana przez naocznego obserwatora, owa relacja Abbo pt. Abbonis Bella Parisiacae urbis jest bardzo ważnym dokumentem historycznym, kopalnią wiedzy na temat przebiegu samego oblężenia, związanych z nim postaci, rodzajów broni, taktyki i technik militarnych. Słów kilka o samym autorze i jego dziele. Abbo, z przydomkiem Koślawy (łac. Cernuus), był mnichem benedyktyńskim w klasztorze Saint-Germain-des-Prés (wówczas poza Paryżem, na lewym brzegu Sekwany), dostąpił z czasem zaszczytu zarządzania tamtejszym szpitalem dla pielgrzymów. W trakcie oblężenia miał około 16–18 lat. Dzieło opisujące walki o Paryż zaczął tworzyć najwcześniej po 29 lutego 888 roku (kiedy Odo został królem, tytułem określanym przez Abbo), zakończył zaś najpóźniej przed 1 stycznia 898 roku (śmierć Odo, o czym nie wspomniano w dziele). Znamy dwie intencje, dla których Abbo przystąpił do pisania, ponieważ wymienia je osobiście w dedykacji dzieła poświęconej swemu bratu Gozlinowi[2]: potrzeba doskonalenia się (causa exercitacionis) w tworzeniu poezji i zamiar uwiecznienia na piśmie trwałego przykładu na przyszłość dla wszystkich broniących swych miast przed zagrożeniem. Ostatecznie powstał epos (tutaj poemat epicki), którego tylko dwie pierwsze księgi dotyczą walk o Paryż, uzupełnione o pozostałe zmagania Franków z wikingami[3]. Księga pierwsza poświęcona jest niemal wyłącznie wydarzeniom pod Paryżem 885–886, natomiast księga druga, pomimo podtytułu Orditur secundus bellorum Parisiacae polis codicellus, zawiera już niewiele informacji o samym mieście, a jedynie strzępki historii królestwa zachodniofrankijskiego. W księdze drugiej opis walk o Paryż kontynuowany jest do wersu 490. Na historyka zajmującego się eposem Abbo czeka dodatkowa trudność: język i styl autora. Abbo, niekryjący szczególnego zamiłowania do pojęć i doznań niebywałych, szczególnych, odległych i okrytych całunem nieznanego, stworzył wiele zagadek, trudnych do rozszyfrowania już dla samych językoznawców. Dla przykładu: zamiast użyć określeń obiegowych, wybierał często najbardziej odległe znaczenie danego słowa. Między innymi z tych względów istniejące na chwilę obecną pięć przekładów oryginału (1 duński, 3 francuskie, 1 angielski) nie zadowalają w pełni krytyków i wymagają pewnych korekt. Wyjątek stanowi tu tłumaczenie szóste (niemieckie), lecz nie obejmuje ono całości oryginału[4]. Dzieło Abbo nadal stanowi wyzwanie dla historyków i filologów. I na koniec jeszcze jedna uwaga. W eposie autor nie krył uwielbienia i podziwu dla dowodzących obroną Paryża hrabiego Odona, biskupa Gozlina i jego bratanka opata Ebolusa, upiększając tekst elementami panegiryku. Oblężenie zakończyło się… no właśnie, trudno jednoznacznie wskazać na wygranych i przegranych. Wikingowie nie zdobyli Paryża, ale dzięki ustępliwej (według wielu ówczesnych pisarzy wręcz graniczącej z tchórzostwem) postawie cesarza Karola Grubego otrzymali niebotyczny okup i prawo ominięcia Paryża, czyli pożeglowania w górę Sekwany w celu złupienia Burgundii. Tyle że paryżanie pod wodzą Odona nie zaakceptowali decyzji cesarza i ukarali srogo wikingów powracających z grabieżczych najazdów. A zatem na tę chwilę zarówno miasto, jego obrońcy, jak i Odo zaliczyć się mogli do zwycięzców. Paryż urósł do roli przyszłej stolicy państwa, zaś Odo dostąpił królewskiego zaszczytu, stając się protoplastą dynastii Kapetyngów. Wikingowie obłowili się, lecz za cenę ogromnych strat w sprzęcie, ludziach i urażonej dumy. Mimo to wśród nich znajdował się jeden zwycięzca, o czym będzie w opisie przedostatniego rozdziału.
W kolejnych trzech rozdziałach zawarłem przeplatające się nawzajem dalsze losy Wielkiej Armii i Odona. Bohaterstwo Odona wykazane w obronie Paryża usilnie przyczyniło się do uzyskania przez niego korony królewskiej. Nadal jednak uwijał się zbrojnie w pogoni za poszczególnymi kontyngentami Wielkiej Armii, która pod koniec przygód na ziemi Franków zawitała do Bretanii. Tam przegrali z kretesem bitwę przeciwko rycerstwu bretońskiemu i opuścili ostatecznie kontynent w 892 roku, kierując flotę do punktu wyjściowego z 879 roku – wschodniej Anglii u ujścia Tamizy.
Wspomniany już rozdział przedostatni poświęcony został wikińskiemu zwycięzcy spod Paryża: Rollo. Ów waleczny i charyzmatyczny jarl powrócił na początku X wieku na ziemie zachodniofrankijskie, by po dramatycznych bojach w 911 roku uzyskać od króla Karola Prostaka nadanie lenne w postaci ziem wokół Rouen nad dolną Sekwaną – zalążka księstwa Normandii.
W końcowym rozdziale następuje podsumowanie wydarzeń opisanych wcześniej w publikacji, a całość zamyka obszerna tabela przedstawiająca chronologicznie najazdy wikińskie na ziemie Franków. Tak się przedstawia w skrócie zawartość książki.
Książkę napisałem na podstawie pisemnych źródeł historycznych i publikacji naukowych wymienionych w załączonej bibliografii. Większość dzisiejszej wiedzy dotyczącej epoki wikingów, w tym opisywanego w niniejszej publikacji okresu najazdu Wielkiej Armii na ziemie Franków w latach 879––892, pochodzi z tekstów napisanych przez naocznych świadków wydarzeń, bliskich potomków wikingów i historyków średniowiecznych[5]. Tak jak każdy tekst, również te są naznaczone poglądami ich autorów oraz czasem, w którym powstawały. A ponieważ w większości źródeł opisane są grabieżcze najazdy wikingów, więc i treść ich jest odpowiednio zabarwiona przez ich autorów – niemal bez wyjątku pisarzy chrześcijańskich, z punktu widzenia ofiar tychże najazdów. Z kolei skandynawscy pisarze i historycy w średniowieczu starali się ukazać wikingów w jak najlepszym świetle. Drugim, odrębnym działem zawierającym informacje o wikingach jest literatura staronordycka powstała na terenie Skandynawii dopiero w XII wieku. Składają się na nią poetyckie i prozaiczne pieśni skaldów (Edda) o bogach i bohaterach oraz epiczne sagi o bohaterach, władcach, królach. Spisane na podstawie przekazów ustnych, stanowią mieszaninę fikcji z prawdziwymi wydarzeniami i postaciami historycznymi – dlatego traktowane są przez historyków ze szczególną ostrożnością, i nie można ich bezwiednie wykorzystywać jako wyłącznych materiałów źródłowych. Pierwszymi sagami były spisywane od około 1150 roku tzw. sagi królewskie (Konungasögur) zawierające historyczne wydarzenia towarzyszące władcom Norwegii, Danii i Szwecji. Wśród nich na wielkie uznanie zasługuje Heimskringla (o królach norweskich), której autorem jest islandzki poeta i historyk Snorri Sturluson. Na drugim planie istnieją powstałe dopiero od XIII wieku sagi rodzinne Íslendingasögur. Najmłodsze z nich to spisane w większości w XIV wieku sagi mityczno-heroiczne Fornaldarsögur przepełnione wyłącznie fantastycznymi bajkami i heroicznymi mitami. Współczesny badacz dziejów podejmujący się opisania wydarzeń z epoki wikingów staje ponadto przed dwiema innymi trudnościami: zmierzenie się z obiegowym wizerunkiem epoki wikingów stworzonym przez media i z wikińskim mitomaństwem. Medialny oddźwięk, nakręcający spiralę masowego zainteresowania epoką wikingów poprzez literaturę prozaiczną i filmy, nie zawsze idzie w parze z zachowaniem obiektywnego spojrzenia i chętnie żongluje faktami historycznymi w celu stworzenia fikcji ahistorycznej. Tak i w przypadku ogromnie popularnego serialu Wikingowie (2013 rok, 4 sezony, prod. Michael Hirst dla kanału telewizyjnego History), o czym należy nadmienić, gdyż scenariusz dotyczy wielu wydarzeń będących tematem niniejszej publikacji, a szczególnie oblężenia Paryża. Serial pod wieloma względami prezentuje się wyśmienicie, ot, chociażby sceny batalistyczne czy dramaturgia, przy wykorzystaniu tła historycznego z wieloma elementami fikcyjnymi. Sam twórca serii, Michael Hirst, przyznał: „Bazujący twardo na historycznych faktach film oglądałoby paruset, no może kilka tysięcy widzów. Ale my chcemy dotrzeć do milionów widzów”[6]. Tyle że film miesza fakty historyczne i postacie rozrzucone na przestrzeni całego IX wieku, które nie mają ze sobą najmniejszego powiązania – i na to trzeba zwrócić uwagę. Historyczny Ragnar najechał Paryż w 845 roku (pierwszy historyczny atak na miasto, drugim było splądrowanie go w 856 roku), zaś niniejsza książka opisuje przebieg trzeciego pobytu wikingów pod Paryżem, tj. oblężenie, do którego doszło w latach 885–886; na tyle zgadzają się fakty. Natomiast Rollo i hrabia Odo z filmu nie mogli być pod Paryżem w 845 roku, gdyż są postaciami historycznymi z tytułowego oblężenia w 885 roku. Nota bene Rollo nie był bratem Ragnara. Scena z fortelem Ragnara – jako trupa wniesiono go do paryskiej katedry, po czym raptem ożył i zabił biskupa – odbyła się tak naprawdę w 859 roku, na dodatek w dalekiej Italii, w mieście Luna, a pomysłowym wikingiem był Hasting, prawdopodobnie jeden z synów Ragnara (wydarzenie to opisuję szczegółowo w książce). Wspominam o tym jedynie po to, by zapobiec ewentualnym irytacjom. Autor książek popularnonaukowych musi po prostu uważać, by nie ulec bezwiednie informacjom emitowanym przez medialne przekazy o charakterze rozrywkowym, gdyż łatwo wtedy o błędne przedstawienie faktów, zdarzeń i postaci historycznych.
Natomiast bardzo groźne okazało się wykorzystanie mieszaniny skandynawskich i ogólnie nordyckich mitów przez twórców i propagatorów ideologii nazizmu w Niemczech. Inspiracją dla stworzonej przez kompozytora Ryszarda Wagnera w latach 1853–1874 monumentalnej opery Pierścień Nibelunga były źródła tkwiące we wczesnogermańskiej mitologii i staronordyckich sagach. W dziele Wagnera (niezaprzeczalnie wartościowym pod względem artystycznym), dramatycznym i muzykalnym odtworzeniu mitów, interpretowanych w fascynującym, a zarazem nieprzejrzystym świetle filozofii romantycznej, mity te zyskały w szerokiej masie narodu niemieckiego nowe, religijne znaczenie (Zygfryd, tragiczny germański bohater) – jako patetyczna i doniosła manifestacja niemieckiego ducha. Promowane przez bawarskiego króla pokazy opery w Bayreuth stały się szybko uświęconym narodowym rytuałem o kolosalnym wymiarze. Gdy pod koniec XIX wieku wagnerowską mistykę stopiono z koncepcją nadczłowieka w elitarnej filozofii Friedricha Wilhelma Nietzschego oraz imperialnymi ambicjami i rasistowskimi poglądami o niemieckiej wyższości, nie trzeba było dużo czasu, by niektórzy Niemcy zaczęli się uważać za naród panów, a wikingów – za własnych rasowych przodków i wzór do naśladowania dla ujarzmienia ludów „niższych” w krajach sąsiednich. W niecałe dwadzieścia lat po katastrofalnej klęsce Niemców w I wojnie światowej idee te zostały przekształcone przez Adolfa Hitlera i jego zwolenników w programową ideologię partii nazistowskiej. Po zdobyciu władzy w 1933 roku niemieccy narodowi socjaliści wydali walkę kulturze „dekadenckiej” w celu zastąpienia jej wersją „aryjską” – opartą na dziedzictwie wikingów, staronordyckich mitach i niemieckiej kulturze „ludowej”[7]. Po II wojnie światowej nazistowska wersja entuzjazmu dla epoki wikingów naturalną koleją rzeczy odeszła w niebyt. Zastąpiono ją normalnym spojrzeniem na ten popularny temat. Nigdy jednak nie wiadomo, czy zaszczepiona przez nazistów trucizna nie trafi na podatny grunt.
Dzieje wikingów – w niniejszej publikacji obracające się wokół przygód Wielkiej Armii, oblężenia Paryża i czynów takich bohaterów, jak Gotfryd, biskup Gozlin, Rollo czy król Odon – są fascynującym tematem. A zatem, drogi Czytelniku, zapraszam do lektury.
Vetralla/Rzym 18.10.2017
Robert F. Barkowski
1 Babenbergów frankijskich (zwanych również Popponami) nie należy mylić z bawarskimi Babenbergami.
2 Proszę nie mylić z obrońcą Paryża – biskupem Gozlinem, aczkolwiek historycy na podstawie zbieżności imion wyciągają wniosek, że rodzina Abbo była spokrewniona z Rorgonidami – nazwa rodu od hrabiego Maine i Rennes Rorgona I (770–840), dziadka biskupa Gozlina.
3 Księga III jest pomyślana przez poetę jako podręcznik dla duchownych i nie zawiera żadnych opisów historycznych wydarzeń.
4 Tłumaczenie najwyższej wartości i jakości ze wszystkich dostępnych, niestety ograniczone. (A. Pauels, Abbo von Saint-Germain-des-Prés- Bella Parisiacae urbis, Buch I) jedynie do I księgi eposu Abbo.
5 Dla przykładu: Abbo i Regino, opat klasztoru w Prüm (bezpośredni obserwatorzy); Dudo von Saint-Quentin (normański potomek i historyk); Saxo Grammaticus, Adam z Bremy (historycy).
6 Zaczerpnięte z artykułu: Tom Gilbert, Vikings Come Ashore in a New Light, „The New York Times”, z 22 lutego 2013.
7 Friedrich w. Haack, Wotans Wiederkehr. Blut-, Boden- und Rasse-Religion.