Читать книгу Inżynieria wnętrza - Sadhguru Jaggi Vasudev - Страница 6
Gdy myślisz o sobie w oderwaniu od życia
ОглавлениеMożesz myśleć tylko dlatego, że istniejesz. Ale proces myślenia stał się u ciebie tak bardzo kompulsywny, że przeniosłeś uwagę z aspektu egzystencjalnego na psychiczny – do tego stopnia, iż zacząłeś wierzyć, że istniejesz, ponieważ myślisz! Podstawy zachodniej filozofii opierają się na słynnym aksjomacie Kartezjusza, francuskiego filozofa z XVII wieku: „Myślę, więc jestem”.
Trzeba więc przypomnieć fundamentalny fakt: jesteś, więc możesz myśleć. Nie ma to nic wspólnego z żadną filozofią, wschodnią ani zachodnią. Jest to prosta egzystencjalna rzeczywistość.
Możesz „być” i nadal wybierać myślenie lub niemyślenie. W najpiękniejszych chwilach życia – kiedy doznajesz błogości, radości, ekstazy lub zupełnego pokoju – o niczym nie myślisz. Po prostu jesteś. Egzystencja istnieje nawet bez twoich myśli.
Czym tak naprawdę są myśli? Tylko informacjami, które są przez ciebie zbierane i przetwarzane. Czy rzeczywiście potrafisz myśleć o czymś innym niż to, co zgromadził twój umysł? Cała aktywność ludzkiego umysłu polega na przetwarzaniu starych danych.
Pytam więc: czy chcesz być istotą żyjącą czy myślącą? Dziewięćdziesiąt procent swojego czasu poświęcasz teraz na myślenie o życiu, a nie na przeżywanie życia. Czy pojawiłeś się na tym świecie, aby doświadczać życia, czy aby o nim myśleć? Proces psychiczny jest bardzo skromnym zjawiskiem w porównaniu z procesem życiowym, ale w dzisiejszych czasach stał się znacznie ważniejszy. Nadszedł czas, aby ludzkość znów przesunęła akcent na proces życiowy. Potrzeba jest pilna. Od tego zależy nasze życie.
Zdarzyła się kiedyś taka historia... (Niemal na pewno jest nieautentyczna, ale nie szkodzi, bo wygląda prawdopodobnie). Arystoteles, prekursor współczesnej logiki, intelektualny gigant starożytnej Grecji, pewnego dnia przechadzał się po plaży. Przed nim malował się wspaniały zachód słońca, ale filozof nie miał czasu na takie błahe sprawy. Zastanawiał się nad poważnym problemem istnienia. Dla filozoficznego umysłu istnienie zawsze jest problemem, a Arystoteles chciał ten problem rozwiązać. Zatopiony w poważnych rozmyślaniach, chodził tam i z powrotem nad brzegiem morza.
Na plaży przebywał też inny człowiek, który z dużym zaangażowaniem coś robił – z tak dużym, że po jakimś czasie nawet Arystoteles go zauważył. Ci, którzy zanurzają się we własnej psychice, zwykle zaczynają ignorować życie, które toczy się wokół nich. Rzadko spoglądają na kwiat, zachód słońca, dziecko lub uśmiechniętą twarz. A jeśli z tej twarzy zniknie uśmiech, nie czują potrzeby, by go przywrócić. Nie mają takich drobnych powinności ani małych trosk! Są zbyt zajęci rozwiązywaniem wielkich zagadek istnienia.
Zaangażowanie tego człowieka było jednak tak wielkie, że nawet Arystoteles nie mógł go nie dostrzec. Uważnie obserwował, jak ów mężczyzna podchodzi do brzegu oceanu i wraca, okazując wielką determinację. Arystoteles przerwał swoje rozmyślania i zapytał:
– Co ty właściwie robisz?
– Proszę, nie przeszkadzaj mi, robię coś bardzo ważnego – odpowiedział mężczyzna, po czym kontynuował pracę z żarliwą intensywnością.
Ciekawość Arystotelesa została pobudzona. Zapytał jeszcze raz:
– Ale co ty wyprawiasz?
– Nie przeszkadzaj mi. To jest bardzo ważne.
– Co jest tą ważną rzeczą? – dopytywał się filozof.
Mężczyzna pokazał mu niewielki dołek, który wykopał w piasku, i powiedział:
– Opróżniam ocean, przelewając go do tej dziury.
W ręku trzymał łyżkę.
Arystoteles spojrzał na to i roześmiał się. A przecież był kimś, kto potrafił przeżyć cały rok bez jednego chichotu. Śmiech wymaga serca. Intelekt nie może się śmiać – może jedynie analizować.
Ale ta sytuacja rozbawiła nawet Arystotelesa:
– To śmieszne! Chyba jesteś szalony. Czy wiesz, jak ogromny jest ocean? Jak możesz go opróżnić, wlewając wodę w ten mały dołek? Zwłaszcza łyżką. Gdybyś miał przynajmniej wiadro, może byłyby jakieś szanse! Proszę, zaniechaj tego. To szaleństwo.
Mężczyzna spojrzał na Arystotelesa, wyrzucił łyżkę i oznajmił:
– Wykonałem już moją pracę.
– Co masz na myśli? Przecież ocean nie jest opróżniony. Nawet dołek się nie zapełnił. Jaką pracę skończyłeś?
Mężczyzna powiedział:
– Staram się za pomocą łyżki wlać ocean do tego otworu. Mówisz mi, że to szaleństwo. Ale co ty próbujesz zrobić? Czy wiesz, jak ogromne jest istnienie? Może zawierać miliard lub więcej oceanów takich jak ten, a ty próbujesz wlać je wszystkie w małą dziurę, jaką jest twoja głowa. Za pomocą jakich narzędzi? Korzystając z łyżek zwanych myślami! Proszę, skończ z tym. To niezmiernie śmieszne.
Ów mężczyzna to Heraklit*****, inny wielki grecki filozof. W kilku słowach pokazał Arystotelesowi, jak marną wiedzie egzystencję, starając się rozciągnąć logikę na każdy aspekt życia.
Jeśli chcesz poznać empiryczne wymiary życia, nie pomoże ci w tym błahy proces zwany myśleniem. Nawet jeśli masz mózg Einsteina, myślenie wciąż ci nie wystarczy, ponieważ myśl nie może być większa niż życie. Myśl może być tylko logiczna, funkcjonuje między dwiema skrajnościami. Ale kiedy chcesz poznać życie w jego ogromie, potrzebujesz czegoś więcej niż tylko intelektu.
Na tym właśnie polega podstawowy wybór, przed którym stoisz: albo uczysz się żyć ze stworzeniem, albo kreujesz w głowie własne stworzenie.
Którą możliwość chcesz praktykować?
Ziemia obraca się z dużą punktualnością – niebłaha sprawa. Wszystkie galaktyki dobrze sobie radzą. Cały kosmos ma się świetnie. Ale wystarczy, że w głowie pulsuje ci jedna drobna, przykra myśl, abyś miał zepsuty cały dzień! Problem polega na tym, że żyjesz w przestrzeni psychicznej, która nie ma związku z rzeczywistością. I czujesz się niepewnie, ponieważ w każdej chwili może ona runąć.
Gdy spoglądasz na siebie z perspektywy rozległej i majestatycznej przestrzeni kosmicznej, to jesteś mniejszy niż pyłek kurzu. Ale uważasz, że twoja myśl – która jest mniejsza niż każda drobina w twoim wnętrzu – powinna określać naturę istnienia! Zagubiłeś perspektywę życia: to podstawowy problem.
Słyszałeś o Buddzie. Nazywał się Siddhartha Gautama i stał się Buddą. Ale nie był jedynym buddą. Człowiek, który przekroczył swój intelekt oraz poznawcze i logiczne wymiary swojego życia, jest buddą. Ludzie wymyślili miliony sposobów doznawania cierpienia. Miejscem produkcji tego wszystkiego jest twój umysł. Kiedy przestajesz identyfikować się z umysłem, możesz swobodnie doświadczać życia bez ograniczeń. Bycie buddą oznacza, że stałeś się świadkiem własnego intelektu.
Istotą jogi, jak już powiedzieliśmy, jest właśnie to – dojście do punktu, gdzie pojawia się wyraźna przestrzeń pomiędzy tobą a twoim umysłem. Kiedy to nastąpi, zaczyna się życie, w którym panuje większa przejrzystość, percepcja i swoboda. To narodziny wolności.
GRANICE LOGIKI
Nie sposób przetrwać na tej planecie bez logicznego myślenia. Ale jednocześnie nadmiar logiki jest samobójstwem. Powiedzmy, że budzisz się rano i myślisz w stu procentach logicznie. Nie masz w głowie wschodu słońca, ptaków na niebie, twarzy dziecka, kwiatów kwitnących w ogrodzie. Po prostu myślisz logicznie.
Teraz musisz wstać, pójść do toalety, umyć zęby, jeść, pracować, jeść, pracować, jeść, spać. Jutro rano to samo od nowa. Musisz to robić przez następne trzydzieści, czterdzieści lub pięćdziesiąt lat. Jeśli myślisz w stu procentach logicznie, to nie ma powodu, abyś żył!
Kiedyś w Nowym Jorku pewien mężczyzna wracał późno z pracy. Nagle wpadł na romantyczny pomysł. Kupił w kwiaciarni ogromny bukiet czerwonych róż, poszedł do domu i zapukał do drzwi. Otworzyła mu żona.
Spojrzała na niego i zaczęła wrzeszczeć:
– Dzisiaj miałam straszny dzień. Kran przecieka, piwnica jest zalana, dzieci obrzucały się jedzeniem, a ja musiałam wszystko sprzątać, pies zwymiotował, moja mama nie czuje się dobrze, a ty masz czelność wracać do domu po pijanemu!
A więc jeśli myślisz w stu procentach logicznie, to naprawdę nie masz przed sobą możliwości życia! Chwile ekstremalnej logiki to przebłyski samobójstwa. Twoje życie będzie piękne tylko wówczas, jeśli wiesz, kiedy warto używać logiki, a kiedy musisz wyjść poza nią.