Читать книгу Inżynieria wnętrza - Sadhguru Jaggi Vasudev - Страница 8
Brud tożsamości
ОглавлениеIntelekt jest jak skalpel. Przecina rzeczywistość i pozwala odróżnić jedną rzecz od drugiej. Jeśli chcemy coś przeciąć nożem bez wysiłku, to przecinany materiał nie powinien przyklejać się do ostrza. Lepki nóż jest najwyraźniej nieskutecznym narzędziem.
Załóżmy, że dziś używasz noża, żeby pokroić tort, jutro kroisz mięso, a pojutrze owoce. Gdyby wszystkie pozostałości tych produktów utrzymywały się na nożu, stałby się on z czasem bezużyteczny. Prawdopodobnie kiedyś już tego doświadczyłeś: jeśli kroisz mango lub jabłko nożem, którym wcześniej kroiłeś cebulę, to wszystko smakuje jak cebula! Taki nóż bardziej przeszkadza niż pomaga. Można więc powiedzieć, że jeśli intelekt z czymś się zidentyfikuje, przykleja się do tej identyfikacji i sprawia, że masz całkowicie zniekształcone doświadczenie świata.
Zdarzyła się kiedyś taka historia... Z powodów politycznych wielki cesarz Akbar we wczesnym dzieciństwie został oddzielony od matki. Sprowadzono inną kobietę, która miała własne dziecko, by opiekowała się Akbarem. Kobieta karmiła go piersią, a później została nagrodzona za swoje usługi. Jej syn, który był jeszcze dzieckiem, choć nieco starszym od Akbara, otrzymał kilka wsi i stał się małym władcą. Wiele lat później Akbar został koronowany na cesarza. Tymczasem syn jego mamki, który nie miał inteligencji i zdolności wymaganych od władcy, zmarnował swoje zasoby, stracił wszystko, co dostał, i popadł w ubóstwo.
Pewnego dnia, kiedy miał około trzydziestu dwóch lat, wpadł na wspaniały pomysł. „Ponieważ cesarz i ja ssaliśmy mleko tej samej matki, jesteśmy braćmi”, pomyślał. „A ponieważ urodziłem się pierwszy, jestem starszym bratem!”
Z tą myślą mocno zakorzenioną w głowie poszedł do Akbara i opowiedział mu całą historię.
– Widzisz, jesteśmy braćmi, a ja jestem starszy od ciebie. Ale spójrz na moje marne położenie: jestem biedny, a ty jesteś cesarzem! Jak możesz się na to godzić?
Akbar był głęboko poruszony. Przyjął go, ugościł w pałacu i traktował jak króla. Przybysz nie znał dworskich obyczajów i popełniał wiele głupich gaf. Ale szlachetny Akbar wciąż powtarzał:
– To mój starszy brat. Ssaliśmy mleko tej samej matki.
Przedstawiał go wszystkim jako starszego brata.
Tak to wyglądało przez jakiś czas. Ale w końcu gość musiał wracać do swojej wsi w celu wykonania pewnej pracy. Akbar powiedział:
– Mój bracie, straciłeś wioski, które dostałeś. Dam ci pięć nowych wsi, którymi będziesz rządził. To twoje własne małe królestwo.
– Widzę, że dobrze ci się wiedzie, ponieważ masz mnóstwo inteligentnych ludzi wokół siebie – odparł gość cesarza. – A ja nie mam nikogo, kto mógłby mi doradzić, i dlatego jestem nikim. Gdybym miał dobrych doradców i ministrów, również zbudowałbym silne imperium. Przede wszystkim masz Birbala! Jest taki inteligentny. Gdybym tylko miał kogoś takiego jak on, też stałbym się wielkim cesarzem.
– Jeśli chcesz, możesz wziąć ze sobą Birbala – rzekł wielkoduszny Akbar.
Wezwał Birbala i rozkazał:
– Pójdziesz z moim starszym bratem.
– Starszy brat Waszej Wysokości zasługuje na kogoś lepszego niż ja – powiedział mędrzec. – Dlaczego nie mój starszy brat? Mógłbym go wysłać zamiast mnie.
Akbar uznał, że to świetny pomysł, ponieważ nie w smak mu była utrata Birbala. Zachwycony, powiedział:
– Przywołaj go natychmiast.
Następnego dnia gość cesarza wyjeżdżał do swojego nowego królestwa. Na dworze zorganizowano wielkie pożegnanie. Utrzymywał się nastrój niecierpliwego wyczekiwania, ponieważ wszyscy czekali, aż przybędzie Birbal ze swoim starszym bratem.
Mędrzec w końcu się pojawił. Ciągnął za sobą byka.
– Co to ma znaczyć? – zapytał Akbar.
– To mój starszy brat – odparł Birbal.
Akbar był wściekły.
– Czy próbujesz obrazić mnie i mojego brata?
– Nie, panie – powiedział Birbal. – To naprawdę mój starszy brat. Obaj piliśmy mleko tej samej matki.
Kiedy twój rozum – czyli buddhi w terminologii jogicznej – z czymś się utożsamia, działasz w sferze tej tożsamości. Z czymkolwiek się zidentyfikujesz, wszystkie twoje myśli i emocje wykiełkują z tej identyfikacji. Załóżmy, że identyfikujesz siebie jako mężczyznę – wypłyną stąd wszystkie twoje myśli i uczucia. Wyrosną na glebie narodowości lub religii, jeśli z nimi będziesz się identyfikował. Niezależnie jednak od myśli i emocji, identyfikacje są pewnego rodzaju uprzedzeniami. Tak naprawdę sam umysł jest jakimś uprzedzeniem. Dlaczego? Ponieważ korzysta z fragmentarycznych danych i jest prowadzony przez intelekt skłonny do nakreślania granic. Tak więc umysł, który powinien być drabiną ku boskości, brnie przez nieskończoną mierność, a niekiedy staje się drogą prosto do piekła.
Tożsamość, wokół której funkcjonuje intelekt, nosi nazwę ahankara. Nawiązując do analogii z nożem, tożsamość jest ręką, która trzyma nóż. Innymi słowy, to właśnie tożsamość kieruje intelektem i określa go. Podczas używania noża ważne jest nie tylko dobrze tnące ostrze, ale także pewność ręki trzymającej nóż. Bez tej pewności można pokaleczyć się na milion różnych sposobów. Przyczyny ludzkiego cierpienia najczęściej nie leżą w sytuacjach zewnętrznych. Bardzo mało cierpienia przychodzi z zewnątrz – całą resztę ludzie zawdzięczają sobie!
Kiedy identyfikujesz się z czymś, czym nie jesteś, umysł zaczyna funkcjonować jak pociąg ekspresowy, którego nie sposób zatrzymać. Gdy umysł pędzi z pełną mocą i postanowisz użyć hamulców, to nie zadziałają. Ale jeśli potrafisz wyplątać się ze wszystkiego, czym nie jesteś – jeśli dokonasz swego rodzaju dezidentyfikacji – to zobaczysz, że umysł opróżni się, opustoszeje. Gdy zechcesz go użyć, możesz to zrobić. W innych sytuacjach umysł będzie po prostu pusty, wolny od całego psychicznego bałaganu. Tak właśnie powinno być. Ale teraz identyfikujesz się z wieloma etykietami, a jednocześnie starasz się powstrzymać umysł – to się po prostu nie uda.
Kiedy staje przed tobą śmierć, to niezależnie od tego, za kogo się uważasz, wszelkie identyfikacje znikają. Gdyby ludzie nauczyli się dobrowolnie je porzucać, życie stałoby się rozkoszne. Jeśli nie krępujesz intelektu żadnymi identyfikacjami – ciałem, płcią, rodziną, kwalifikacjami, społeczeństwem, rasą, kastą, wyznaniem, wspólnotą, narodem, a nawet gatunkiem – zmierzasz w naturalny sposób ku swojej ostatecznej naturze. Jeśli nie, śmierć i tak wszystkie je zniszczy. Nie miej co do tego żadnych wątpliwości!
Jeśli wykorzystujesz inteligencję, by podjąć próbę dotarcia do własnej ostatecznej natury, to uprawiasz dżniana-jogę, czyli jogę wiedzy. Dżniana-jogini nie mogą z niczym się identyfikować. W przeciwnym wypadku ich droga się zakończy. Niestety, dżniana-joga – przynajmniej w Indiach – cierpi na tym, że jej zwolennicy wyznają pewne przekonania. „Jestem Uniwersalną Duszą, Absolutem, Istotą Najwyższą” – poznali wszystko, od układu wszechświata po kształt i wielkość duszy! Przeczytali o wszystkich tych rzeczach w jakiejś książce. To nie jest dżniana-joga. Wszelkie informacje o tym, co nie może być twoim życiowym doświadczeniem, są nieistotne. Być może jest to bardzo zacna nieistotność, ale nie uwalnia cię ona, lecz oplątuje.
Pewnego dnia na polu pasł się byk. Zapuścił się głęboko w las, a po kilku tygodniach wypasu na bujnej trawie stał się urodziwy i tłusty. Lew, który miał już najlepsze lata za sobą i polowanie przychodziło mu z trudem, zobaczył tego pięknego tłustego byka. Rzucił się na niego, zabił go i zjadł. Poczuł pełny żołądek. Wtedy z wielką satysfakcją zaryczał. W pobliżu przechodziło kilku myśliwych. Usłyszeli ryk, wytropili lwa i zastrzelili go.
Morał opowieści: kiedy napełniłeś się bzdurami*******, nie powinieneś otwierać ust.
* Tekst ten pochodzi z upaniszady Brihadaranjaka (1.3.28) i jest rozmaicie interpretowany. Zazwyczaj cytuje się trzy wersy: Asatoma sadgamaja / Tamasoma dżjotirgamaja / Mritjormamritam gamaja. W polskim przekładzie Marty Kudelskiej mantra ta brzmi: „Z nieistnienia prowadź mnie w istnienie / Z ciemności prowadź mnie ku światłu / Ze śmierci prowadź mnie w nieśmiertelność!” (przyp. red.).
** W hinduizmie i buddyzmie „maja” oznacza przejawianie się świata jako ułudy, przesłaniającej obiektywną rzeczywistość, którą jest absolut (przyp. tłum.).
*** Czitta writti nirodha w sanskrycie znaczy „powściągnięcie zjawisk świadomości” (przyp. tłum.).
**** O identyfikacji i dezidentyfikacji autor pisze szerzej w rozdziale Brud tożsamości (przyp. tłum.).
***** Heraklit nie mógł spotkać się z Arystotelesem, ponieważ zmarł ok. 480 roku p.n.e., podczas gdy Arystoteles urodził się prawie sto lat po jego śmierci, w 384 roku p.n.e. (przyp. tłum.).
****** Częściej wywodzi się słowo dharana od rdzenia dhri, trzymać. Chodzi o utrzymywanie uwagi, skupienie, koncentrację. Jest to jeden z ośmiu stopni jogi. Pozostałe z nich to: jama, nijama, asana, pranajama, pratjahara, dhjana i samadhi.” Jeśli nie zmieściłby się cały przypis można zamieścić tylko pierwsze dwa zdania.
******* Autor używa słowa bull, co po angielsku znaczy „byk”, ale również „bzdura” (przyp. tłum.).