Читать книгу Running. - Simon Hattenstone - Страница 6
Prolog
ОглавлениеDługo wahałem się nad tytułem tej książki. Wybierałem pomiędzy Rok na aucie, Powrót a Biegnąc*. Pierwsze dwie opcje wydawały mi się zbyt oczywiste – wiadomo było, że po wygranych mistrzostwach świata w 2012 roku – z różnych przyczyn – zawiesiłem karierę, by po roku wrócić i obronić tytuł. Pierwszy raz udało mi się wówczas wygrać ten turniej dwa razy z rzędu. Byłem pierwszym zawodnikiem od czasów Stephena Hendry’ego (1996) – w mojej opinii najlepszego snookerzysty w historii – który tego dokonał. Wspaniałe dni.
Ostatecznie zdecydowałem się na Biegnąc. Książka ta opowiada bowiem o tym, co trzymało mnie przy życiu w drugiej fazie mojej kariery. W pierwszej był to alkohol, narkotyki i Prozac. Choć brzmi to żałośnie – tylko dzięki temu zestawowi potrafiłem stać prosto. Dziś to bieganie sprawia, że idę przez życie z podniesionym czołem, choć w pełni wyprostowanej pozycji przyjąć już nie sposób. Pisanie nie sprawiało mi przykrości tylko wtedy, gdy byłem w 100 procentach obiektywny. Kiedy 12 lat temu napisałem swoją pierwszą książkę, byłem świeżo upieczonym, 25-letnim mistrzem świata. Nikt nie spodziewał się, że sięgnięcie po tytuł zajmie mi aż tak dużo czasu. Z wyjątkiem mnie samego. Zaczęto wówczas mówić o mnie jako o najwspanialszym snookerzyście w dziejach, który nigdy nie wygrał mistrzostw globu. Uwierzcie, ciążyło mi to niczym kamień u szyi.
Gdy wreszcie sięgnąłem po upragnione zwycięstwo, odczułem nieopisaną ulgę. Szybko pojawił się jednak kolejny niepokój – obawa, że jest to jednorazowy sukces. Ale dziś mam na swoim koncie pięć tytułów. Lepsi byli tylko Steve Davis i Ray Reardon z sześcioma triumfami i Hendry z siedmioma. Wbrew wszystkim moim zapowiedziom końca kariery (i nieważne, co ludzie o tym myślą – jeśli coś mówię, to wierzę w to, co mówię), wciąż mam nadzieję, że pobiję ich rekordy. W 2013 roku, podczas finału w Crucible przeciwko Barry’emu Hawkinsowi, przeskoczyłem Hendry’ego w liczbie brejków 100-punktowych w mistrzostwach świata (131) i czułem się z tym rewelacyjnie. W decydującym o mistrzostwie meczu wbiłem aż sześć takich brejków, co jest kolejnym rekordem. Więc powolutku, ale pewną ręką, zapisuję się na kartach historii snookera.
Gdyby nie bieganie, moja kariera już dawno by upadła. Bieganie to moja religia, system wartości i przekonań, coś, co mnie uspokaja. To niezwykle bolesna i wymagająca dziedzina sportu, ale również jedyna, która pozwala mi osiągnąć najwyższy stan duchowy. Chciałbym zarazić swoją pasją biegania wszystkich – ci, którzy złapali już tę fazę, zrozumieją, o czym piszę w książce. Być może znajdą tu kilka cennych wskazówek. Innych być może ośmielę do wyjścia na świeże powietrze w poszukiwaniu zbawiennego zastrzyku serotoniny.
Uznałem, że bieganie powinno być clou tej książki. To nie tylko moje hobby czy obsesja, to temat, który cyklicznie pojawia się w moim życiu. Jakby to określił znakomity psychiatra sportowy doktor Steve Peters, całe moje życie to jeden wielki bieg – ucieczka przed syfem, który mnie niszczy, i pogoń za nim – za gorzałą, prochami, złymi i dobrymi ludźmi, Anonimowymi Alkoholikami, Anonimowymi Narkomanami, klubami lekkoatletycznymi, rodziną, jedzeniem, kamerami, wielkimi postaciami snookera, własnymi demonami… Wybierzcie sami.
Rzecz jasna ta książka to także opowieść o snookerze – grze mojego życia, dyscyplinie, którą czasem potrafiłem znienawidzić, by po chwili znów stała się największą miłością mojego życia. Najważniejszym fragmentem mych zapisków będzie okres pomiędzy majem 2012 a majem 2013 roku – nawet jak na moje standardy najbardziej szalony czas w moim życiu. W 2012 roku zdobyłem mistrzostwo świata po raz czwarty. Najwspanialsze uczucie ogarnęło mnie pod sam koniec imprezy, gdy mój mały synek Ronnie przybiegł do stołu. Wziąłem go wtedy na ręce, a tłum zareagował gorącą wrzawą. Czysta rozkosz. Chwilę potem ogłosiłem zawieszenie kariery, które ostatecznie potrwało 11 miesięcy. Zgodziłem się na powrót do Crucible, by obronić koronę. Nie miałem wielkich ambicji – w końcu ostatnim zawodnikiem, który potrafił zdominować mistrzostwa przez dwa lata z rzędu, był w latach 90. Hendry. Przez cały sezon rozegrałem zaledwie jeden oficjalny mecz. W światowym rankingu spadłem na 29. miejsce, a mimo wszystko uznawano mnie za największego faworyta. Miałem wrażenie, że ludzie zwariowali. Przygotowania zacząłem sześć tygodni przed startem imprezy. Wcześniej przez rok prawie nie dotykałem kija.
Niemal wszyscy w Sheffield dopytywali, czemu odszedłem i co mnie skłoniło do powrotu. Nie byłem w stanie odpowiedzieć wyczerpująco, dlatego niektóre moje tłumaczenia przyjęto jako durne, nie mówiąc o tym, że nikogo nie przekonały. Gdy stwierdziłem, że wróciłem po to, by zarobić na szkołę dla dzieci, ludzie śmiali się ze mnie i kpili: „Ech, cały Ronnie. Jak to możliwe, że nie stać cię na czesne?”. Myśleli, że robię sobie z nich jaja. Ale nie robiłem. Wszystko wyjaśnię w tej książce.
Chciałbym Was wprowadzić do świata sportowca, pokazać jak skomplikowane jest jego życie i jak trudne może być złapanie odpowiedniego balansu między rodziną a karierą. Nie zrozumcie mnie źle – nie łaknę Waszej sympatii. Wiem, jakie mnie spotkało szczęście, bo mam talent i możliwość, by zamieniać go w pieniądze, podróżować po świecie i uprawiać dyscyplinę, którą kocham (choć tylko w przerwie od przeklinania jej). Zgadza się, prowadzę fantastyczne życie. Ale czasem, gdy sprawy nie idą po twojej myśli, nie da się utrzymać równowagi między pracą a najbliższymi. A wtedy musisz niestety wybrać jedno z dwóch.