Читать книгу Hvile. Jak norweska sztuka leniuchowania uratuje nam życie - Siw Aduvill - Страница 4

Оглавление

WSTĘP

Naucz się odpoczywać

Jeśli jesteś zmęczony, naucz się odpoczywać, a nie rezygnować!

BANKSY

Czerwcowy poranek – jakieś 15 lat temu. Wskoczyłam do samochodu i wyjechałam na wąską uliczkę dzielnicy willowej, w której mieszkałam. Skręciłam za róg – i wtedy na mojej drodze wyrosło wielkie auto, a na środku ulicy stał sobie jakiś mężczyzna.

To była moja automatyczna reakcja: nakrzyczeć na niego przez okno!

Szczerze mówiąc, nie pamiętam dokładnie, co wtedy powiedziałam. Wymazałam to ze swojej pamięci. Wiem tylko, że człowiek, na którego się wydzierałam, nie odpowiedział mi tym samym – stał spokojnie i się przyglądał. W tej samej chwili zauważyłam, że to pojazd pracowników miejskiego przedsiębiorstwa oczyszczania, którzy przyjechali, żeby zebrać odpady. Moje własne śmieci! Tymczasem ja siedzę w aucie i wrzeszczę na nich.

Zawstydzona wydusiłam z siebie niezręczne „przepraszam”. A później siedziałam skrępowana jeszcze przez parę minut, czekając, aż skończą swoją robotę i mnie przepuszczą.

Czyżbym czuwała z nogą na gazie i dostawała ataku furii, dlatego że zależało od tego czyjeś życie? Ależ skąd. Byłam zestresowana, bo nie chciałam się spóźnić do pracy. Już trzeci rok z rzędu zorganizowałam letnią szkołę cyrkową dla dzieci w Oslo i jako główna organizatorka chciałam być na miejscu przed wszystkimi. Tyle tylko, że miałam jednocześnie zbyt wiele spraw na głowie – czy też, jak mawiamy w Norwegii, „miałam zbyt wiele piłeczek w powietrzu”. W moim przypadku całkiem zresztą dosłownie. Posiadam dyplom z żonglerki i przez większość życia zawodowego pracowałam jako artystka, instruktorka oraz reżyserka w nowoczesnym cyrku.

Zawsze byłam (i wciąż jestem) osobą pełną entuzjazmu wobec nowych pomysłów, inicjującą nowe projekty, do tego cechującą się przesadnie rozwiniętym poczuciem odpowiedzialności. Za wszelką cenę! W ten sposób doprowadziłam jednak mój organizm do granic wytrzymałości i musiałam słono za to zapłacić.

Kilka miesięcy później zwaliła mnie z nóg infekcja wirusowa, która z czasem przerodziła się w przewlekłe zmęczenie, kiedy wciąż nie byłam w stanie zwolnić tempa.

W końcu byłam zmuszona odpocząć – czy tego chciałam, czy nie. Wówczas nawet patrzenie na ścianę dostarczało mi wystarczających bodźców. Po kilku latach rekonwalescencji ściana zaczęła mnie jednak nudzić i podjęłam pierwsze ostrożne próby powrócenia do dawnego życia. Po latach miotania się, gdy brałam na siebie zbyt wiele obowiązków, chyba po to tylko, by później wpadać w stan całkowitego załamania, doszłam do wniosku, że muszę znaleźć równowagę pomiędzy aktywnością a relaksem umożliwiającym ciału i umysłowi regenerację.

Tak też zaczęły się moje poszukiwania dobrego odpoczynku. Zaprowadziły mnie one do różnych krajów, za pośrednictwem licznych książek i artykułów oraz spotkań z ludźmi, którzy przez swoje systemy wierzeń, badania i osobiste doświadczenia mogli nauczyć mnie, czym właściwie jest odpoczynek. Dzięki temu procesowi zaczęłam się zastanawiać, jak działa układ nerwowy i, co za tym idzie, na czym polega odpoczywanie. Tymczasem zrobiłam kurs instruktora jogi i od około dziesięciu lat prowadzę zajęcia jogi oraz medytacji w Norwegii, a także gościnnie w innych krajach. Jako instruktor często stykam się z ludźmi wyczerpanymi współczesnym trybem życia. Trudno się zresztą dziwić, bo wiele osób ucieka się do jogi i medytacji właśnie wtedy, gdy zaczyna ich przytłaczać stres. Świat goni naprzód, a my musimy próbować za nim nadążyć. Nic dziwnego, że brak czasu, ekstremalne zjawiska pogodowe, alergie nabiałowe i wymieranie gatunków wywołują w nas przygnębienie. To wszystko sprawia, że często jesteśmy jednocześnie przestymulowani i niedostatecznie wypoczęci.

Kiedy w 2015 roku wydałam książkę Yoga når det gjelder [Joga na ratunek], spotkała się ona z licznymi reakcjami czytelników, którzy odnaleźli się w opisach przeciążonego ciała i nadszarpniętej psychiki oraz uczucia, że nigdy z niczym nie nadążają. Doszłam wtedy do wniosku, że temat stresu wciąż nie został wyczerpany. Nie miałam jednak ochoty pisać więcej o tym, jak życie w długotrwałym stresie może wpędzać nas w choroby – wystarczająco dużo można o tym przeczytać w gazetach. Ta część naszego układu nerwowego, która odpowiada za redukcję poziomu stresu, reaguje najlepiej na bodźce pozytywne, w tym na możliwości wyboru, wyrażenia przyzwolenia bądź sprzeciwu, opiekę i zachętę. Postanowiłam położyć większy nacisk na tę pozytywną stronę poprzez częstszy odpoczynek. W trakcie pisania książki znalazłam dowody na to, że dzięki odpoczynkowi stajemy się nie tylko rozważniejsi i inteligentniejsi, ale także jesteśmy bardziej zrelaksowani, wino smakuje nam lepiej, a orgazmy stają się dłuższe. Innymi słowy, gra toczy się o wysoką stawkę.

Czym zatem jest odpoczynek? Moja definicja to stan, w którym poczucie bezpieczeństwa, zaufania i opieki powodują aktywację naszego układu przywspółczulnego. Jest to zatem dokładna odwrotność reakcji walki lub ucieczki, która włączyła się we mnie, kiedy krzyczałam na śmieciarza. Gdy jesteśmy odprężeni, normalnym stanem, przynajmniej w moim odczuciu, powinny być rozluźnione barki. W takich chwilach ufamy sobie nawzajem i jesteśmy wobec siebie życzliwi. A jednak jako ludzie jesteśmy zaprogramowani do działania, pchani naprzód przez reakcje pierwotnych partii naszego mózgu. Niepokój bierze górę i o wiele łatwiej jest nie zmieniać przyzwyczajeń, zamiast zwrócić uwagę na to, czego potrzebuje nasz organizm.

W książce The Power of Rest: Why Sleep Alone Is Not Enough [Potęga odpoczynku: dlaczego sen to za mało] amerykański lekarz Matthew Edlund dzieli odpoczynek aktywny na cztery podkategorie, do których zaliczają się odpoczynek umysłowy, fizyczny, społeczny i duchowy. Skupiając naszą uwagę na jednej czynności, na przykład na oddychaniu czy mantrowaniu, dajemy sobie możliwość doświadczania odpoczynku umysłowego. Relaks fizyczny można osiągnąć za sprawą metod odpoczywania, w których pozwalamy naszemu ciału wejść w stan spoczynku. Możemy również odpoczywać w ruchu, na przykład poprzez spacerowanie, taniec lub wykonywanie ćwiczeń zaczerpniętych z qigong lub jogi. Zdaniem Edlunda odpoczynek społeczny w dużym stopniu polega na miłym spędzaniu czasu w towarzystwie innych. Twierdzi, że taka forma relaksu jest równie istotna dla dobrego zdrowia jak rzucenie palenia i zalicza do tej kategorii również seks. Ostatnia odmiana wymieniana przez Edlunda to odpoczynek duchowy, którego doświadczamy, kiedy czujemy się związani z czymś potężniejszym od nas samych. Wiele osób zaznaje tego uczucia, gdy przebywa na łonie natury: nad morzem, w lesie lub na górskim szczycie. Odpoczywamy zatem również wtedy, gdy czujemy się mali i niewiele znaczący. W takich chwilach przestajemy koncentrować się wyłącznie na sobie i uwalniamy się od poczucia, że cały świat spoczywa na naszych barkach.

Odpoczywanie kojarzy się często z pasywnością. Tymczasem my zajmiemy się aktywnym odpoczynkiem i tym, że krótka drzemka może być czymś pozytywnym. Jak długo musimy odpoczywać, żeby odczuć różnicę – czy to w ciele, czy w naszym otoczeniu? Wszyscy różnimy się od siebie i musimy brać pod uwagę, że dla każdego równowaga między aktywnością a odpoczynkiem może być rozumiana inaczej. Ale oczywiste jest to, że wielu z nas niewątpliwie skorzystałoby, gdybyśmy więcej odpoczywali. Relaks nie rozwiąże może wszystkich naszych problemów, ale musimy być wypoczęci, żeby umieć się z nimi zmierzyć.

Ta książka jest zaproszeniem do tego, żeby robić mniej zakupów, mniej się stresować i mniej objadać, aby móc czerpać korzyści z tego, co oferuje nam życie. Żeby dostrzec, że mniej znaczy więcej i że znajdując się w stanie odprężenia, stajemy się bardziej kreatywni i empatyczni, a także częściej działamy z myślą o tym, co jest najlepsze dla nas samych i naszego otoczenia. Że opór nie musi być jak zderzenie ze ścianą, a życie pozbawione stresu i paniki jest możliwe – musimy się po prostu na nie zdecydować. Wyobraź sobie luźną gumkę recepturkę, która może wystrzelić w dal z ogromną siłą, jeśli tylko się ją napnie. W taki sposób możemy myśleć o wypoczynku.

W książce poruszone zostały tematy milczenia i wycofania, ale nie chodzi w żadnym wypadku o to, żebyśmy wiecznie przebywali w ciszy. Milczenie nie jest odpowiednią postawą w sytuacji, kiedy głosy tak wielu ludzi nie są brane pod uwagę. Wycofanie daje nam możliwość doładowania baterii, żebyśmy mogli powrócić ze zdwojoną siłą i walczyć z niesprawiedliwością lub sytuacjami, które wymagają lepszych rozwiązań. Tylko wtedy będziemy skuteczni i wytrzymali, stawiając czoła wielkim wyzwaniom naszych czasów. Wciąż mamy do podjęcia wiele wyzwań, ale kiedy człowiek jest wypoczęty i może liczyć na wsparcie innych, łatwiej jest mu wspinać się pod górę.

Hvile. Jak norweska sztuka leniuchowania uratuje nam życie

Подняться наверх