Читать книгу Tezeida - Stanisław Stabryła - Страница 9

Rozdział 3

Оглавление

Nazajutrz obudziła się bardzo wcześnie. W pałacu panował niezwykły o tej porze ruch. Służba biegała po wszystkich dolnych pomieszczeniach, od czasu do czasu słychać było głos Tezeusza, który wydawał im jakieś polecenia.

W czasie śniadania prawie nie rozmawiali przy stole, jedynie Pitteus udzielał Tezeuszowi ostatnich wskazówek na drogę.

– Odkąd Herakles przebywa w niewoli u królowej Omfale – mówił, pochylając się w jego stronę – w wielu częściach Hellady pojawiły się różne potwory, które przedtem kryły się ze strachu przed nim. Pamiętaj, że na Istmie Korynckim, którędy będziesz musiał przejść, grasują bardzo niebezpieczni bandyci!

Tezeusz niezbyt uważnie słuchał tych ostrzeżeń, chcąc jak najprędzej wyruszyć. Zabierał ze sobą tylko jednego sługę, młodego chłopca imieniem Laos, i jucznego konia, który wiózł kilka skórzanych sakw z rzeczami niezbędnymi w podróży. Kiedy już wszystko było gotowe, serdecznie uściskał dziadka, pożegnał się ze swoją starą piastunką, wychowawcą i służbą, potem razem z Ajtrą, która zapowiedziała, że odprowadzi go aż do Ołtarza Silnego Zeusa, wyszedł na drogę wiodącą do Epidauros.

Ajtra, idąc obok Tezeusza, od czasu do czasu rzucała w jego kierunku ukradkowe spojrzenia, jakby chcąc na zawsze zatrzymać w pamięci jego obraz. Niebieskooki olbrzym, z wielką grzywą jasnych włosów i krótko przystrzyżoną brodą, przewyższał ją co najmniej o dwie stopy. Szedł dużymi krokami, stąpając pewnie po wyłożonym kamiennymi płytami trakcie, który prowadził do Epidauros. Widząc, że Ajtra nie może mu w marszu nadążyć, co kilka kroków zwalniał, aby się z nią zrównać.

– Czy naprawdę nie byłoby lepiej, gdybyś wsiadł na statek i dostał się do Aten drogą morską? – zapytała, zatrzymując się na chwilę. – Pitteus chętnie pożyczy ci któryś ze swoich nowych statków.

– Rozmawialiśmy już o tym, mamo – odparł Tezeusz. – Wiesz dobrze, że wolę wędrować lądem niż narażać się na niebezpieczeństwa na morzu.

Ajtra dobrze pamiętała ich pierwszą rozmowę na ten temat, ale łudziła się, że Tezeusz zmieni zdanie i da się namówić na podróż morską do Aten. Kiedy zbliżyli się do Ołtarza Silnego Zeusa, Ajtra zatrzymała Tezeusza i stanęła tuż przed nim.

– Posłuchaj, Tezeuszu – powiedziała ściszonym głosem. – Twój ojciec, ateński król Ajgeus, do którego się teraz wybierasz, zostawił dla ciebie miecz i sandały, polecając, abyś je zabrał ze sobą, gdy będziesz szedł do Aten na spotkanie z nim.

– Zostawił dla mnie dary?! – zapytał ze zdumieniem Tezeusz. – Powiedz, gdzie one zostały złożone?!

– Zaraz ci pokażę miejsce, gdzie je ukrył Ajgeus. Każ słudze oddalić się stąd.

Przeszli jeszcze kilkadziesiąt kroków i Ajtra wskazała ręką wielki prostokątny blok skalny przypominający kształtem ołtarz.

– To tutaj. Jeżeli zdołasz odsunąć tę skałę, dostaniesz się do miejsca, gdzie Ajgeus zostawił dla ciebie podarunek.

Tezeusz objął wzrokiem potężny głaz i uśmiechnął się.

– Spróbuję! – powiedział, zdejmując chlamidę. – Może mi się uda!

Szybko wspiął się na półkę skalną leżącą nieco poniżej Ołtarza, stanął w szerokim rozkroku, obie dłonie oparł na jego krótszym boku i mocno pochylając się do przodu, pchnął. Ogromny skalny blok lekko drgnął, a potem zakołysał się i przesunął na odległość wyciągniętego ramienia Tezeusza. Oczom Ajtry i jej syna ukazał się leżący na spodzie podłużny pakunek zawinięty w białe płótno.

– To właśnie schował dla ciebie twój ojciec! – zawołała z dołu Ajtra. – Odwiń płótno i obejrzyj!

Tezeusz ostrożnie, nie rozwijając opakowania, położył pakunek na półce skalnej. Później, trzymając się rękami kamiennego bloku, przedostał się na jego tył, wparł stopy w skałę i z całych sił pchnął Ołtarz na poprzednie miejsce. Wrócił na drogę, gdzie czekała Ajtra, zdjął delikatnie płótno i wydobył błyszczący miecz z pięknie rzeźbioną rękojeścią oraz skórzane sandały z kolorowymi naszyciami.

– Dzięki, ojcze! – powiedział, przypasując miecz Ajgeusa zamiast swojego. – Przyrzekam, że ten miecz nie przyniesie ci wstydu!

Ajtra przyglądała mu się z uśmiechem, myśląc, że bardzo chciałaby, żeby Ajgeus jeszcze chociaż jeden raz wziął ją w ramiona.

Pożegnali się przy Ołtarzu Silnego Zeusa. Ajtra przytuliła twarz do szerokiej piersi syna i powiedziała, powstrzymując łzy:

– Uważaj na siebie, chłopcze! Nie wdawaj się niepotrzebnie w żadne awantury i pamiętaj, że ja i twój dziadek będziemy na ciebie czekali w Trojzenie!

Tezeusz poważnie skinął głową.

– Bądź spokojna, Ajtro, dam sobie radę! Wrócę do was, kiedy tylko będę mógł. Niech bogowie mają was w swojej opiece!

– A ciebie niech szczęśliwie prowadzi Zeus Podróżny i Hermes Przewodnik Wędrowców!

Podczas gdy Ajtra zawróciła, zmierzając do Trojzeny tą samą skalistą drogą, Tezeusz ruszył w przeciwnym kierunku, przyspieszając kroku, by zrównać się ze służącym Laosem, który prowadził jego konia. Wędrówka do Epidauros nadbrzeżną drogą zajęła mu prawie cały tydzień. Każdego dnia schodzili pod wieczór na wybrzeże, aby znaleźć gospodę, w której mogli zjeść wieczerzę, przenocować, nakarmić i napoić konia. Rankiem wyruszali w dalszą drogę.

W czasie długiej wędrówki nadmorskim traktem Tezeusz często wracał myślami do ojczystej Trojzeny, do swoich najbliższych, Ajtry i Pitteusa, których opuścił, by odnaleźć nieznanego ojca. Jego wyjazd był dla obojga ciężkim przeżyciem, szczególnie dla Ajtry, która w swoim samotnym życiu nie zaznała wiele szczęścia. Dokładała wszelkich starań, aby go od najmłodszych lat wychowywać na dzielnego i szlachetnego człowieka, który w przyszłości stanie się chlubą swego rodu, miasta i całej Hellady. Znajdowała mu najlepszych pedagogów, którzy uczyli go wszystkiego, co mogło mu być przydatne w dorosłym życiu. Nie pomijała żadnej okazji, by praktycznie wpajać mu zdrowe zasady moralne, którymi będzie się mógł kierować w swoim postępowaniu.

Tezeusz uważał, że Ajtra była najlepszą matką, gdyż nie tylko wzorowo wypełniała swe obowiązki, ale starała się, na ile to było możliwe, zastępować mu ojca. Jeśli miał jej cokolwiek do zarzucenia, to nadmierną troskliwość, która go niekiedy niecierpliwiła i wprawiała w rozdrażnienie. Zdarzały się między nimi nieporozumienia, a nawet krótkotrwałe konflikty, szczególnie wówczas, kiedy z kilkoma rówieśnikami urządzał zuchwałe wyprawy przeciwko grasującym w górach rozbójnikom lub piratom, którzy napadali na statki płynące z towarami do Trojzeny.

Przez długi czas Ajtra ukrywała przed nim, kim był jego ojciec, gdyż pamiętała o ostrzeżeniu, jakie jej dał Ajgeus przed odjazdem. Dopiero niedawno Tezeusz dowiedział się, że jest jego synem i że musi to pozostawać w tajemnicy, gdyż w przeciwnym razie Pallantydzi, bratankowie Ajgeusa, mogliby go porwać i zamordować. Tezeusz nie rozumiał zbyt dobrze powodów owej wrogości nieznanych mu Pallantydów, ale nie próbował tego wyjaśniać, uważając, że obawy Ajgeusa z pewnością nie były pozbawione podstaw.

Tymczasem Pitteus, który dowiedział się od Ajtry o jej nocnej przygodzie na Sfajrii, rozgłaszał na prawo i lewo, że ojcem Tezeusza jest Posejdon, którego mieszkańcy Trojzeny czcili, obok Ateny, w szczególny sposób jako opiekuna miasta, składali mu ofiary z pierwocin swoich plonów, a monety znaczyli wizerunkiem jego trójzębu. Stary król czuł się, podobnie jak Ajtra, odpowiedzialny za wychowanie wnuka i znalazł mu wybitnego pedagoga, sławnego Konnidasa, który był założycielem znakomitego rodu attyckiego Konejdów. Tezeusz, zaledwie wkraczając w wiek młodzieńczy, wykazywał nie tylko ogromną siłę fizyczną, ale także przewyższał wszystkich swoich rówieśników bystrością, dzielnością, hartem ducha i poczuciem sprawiedliwości. Były to wszystko zdaniem Pitteusa zalety, jakie powinien wykazywać przyszły władca Aten.

Wędrując nadmorskim szlakiem w kierunku Epidauros, Tezeusz przypominał sobie ostrzeżenia, jakich nie szczędził mu Pitteus, który za wszelką cenę starał się go namówić do podróży morskiej, nieporównanie bezpieczniejszej. Na próżno dziadek opowiadał mu o groźnych rozbójnikach, którzy czyhają na wędrowców idących przez Peloponez do Aten. Tezeusz, słuchając tych opowieści, utwierdzał się w przekonaniu, że jego zadaniem, a nawet obowiązkiem jest zastąpić Heraklesa, który był jego dalekim kuzynem, i wytępić złoczyńców. Wybrał więc drogę lądową, gdyż właśnie tutaj mógł spotkać się z nimi oko w oko.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

Tezeida

Подняться наверх