Читать книгу Kochankowie róży wiatrów - Stanisława Fleszarowa-Muskat - Страница 6
III
ОглавлениеMaria dotyka ramienia męża.
– Połóż się! To nie ma sensu, żebyś wyczekiwał przy oknie.
– Ty stale swoje! Jak ja mogę się położyć, skoro on powinien w każdej chwili nadejść.
– To twoje „w każdej chwili” trwa już od godziny. Czy nie możesz czekać leżąc na tapczanie?
Kapitan patrzy na żonę prawie z oburzeniem.
– Jeszcze tego brakuje, żeby mnie tak zastał.
– I co wielkiego by się stało? Nie rozumiem, dlaczego się tak denerwujesz?
– A czy ja się denerwuję? Co ty wymyślasz? – Po chwili: – Niepokoję się tylko, dlaczego nie przychodzi.
– Może mu się coś przydarzyło. Jakaś sprawa rodzinna.
– Nie ma spraw rodzinnych. Dowiadywałem się – kawaler, sam jak palec.
– No więc może miał coś ważnego do załatwienia.
– Moja droga, w tej sytuacji najważniejszą dla niego sprawą powinno być skontaktowanie się ze mną. Po prostu... po prostu mógł się jednak nie zgodzić...
– Ale mówiłeś przecież, że wszystko jest na jak najlepszej drodze.