Читать книгу Najemnicy - Tomáš Bartoš - Страница 4
ОглавлениеBrama zaczęła się z wolna unosić, w podczerwieni widzieli ciemny pas pojawiający się pod jej dolną krawędzią. Za bramą temperatura była o czterdzieści kelwinów niższa niż w środku. Manometr powoli opadł do wartości półtora paskala.
Stopniowo roztaczał się przed nimi widok, jaki mogli mieć z wnętrza obszernej jaskini tkwiącej w zamarzniętym metanie. Z dala połyskiwała linia horyzontu. Niebo było czyste, a jego czerń przypominała aksamit usiany mikroskopijnymi brylancikami.
– Tu są stalaktyty – powiedział Gunner ze zdumieniem.
Pietro włączył reflektor, białe światło odbiło się od dwóch pokrytych kryształkami lodu ciał wiszących u stropu. Zwłoki były nagie, jednym brakowało nóg, a drugim trzech czwartych korpusu, kręgosłup sterczał z resztek ciała niczym ostra piła.
Chorybd podszedł do zwisających szczątków, trzymając broń lufą ku ziemi. Dotknął lepiej zachowanych i przez chwilę przyglądał się twarzy zmarłego.
– Znałem go. Myślę, że znaleźliśmy ludzi Reinharda. Przynajmniej dwóch z nich.
– Kurwa, kurwa, kurwa. To całkiem jak w tej zasranej Afryce, kiedy wszyscy powariowali i ogłosili ludożerstwo za część obrządku – klął Pietro. – Powinniśmy jak najszybciej wracać, majora to cholernie zainteresuje.
Bez słowa cofnęli się w głąb korytarza, zamknęli bramę i ruszyli w drogę powrotną, idąc jeszcze ostrożniej niż poprzednio.