Читать книгу Getto warszawskie 1943 - Tomasz Kubicki - Страница 7
Na postrzępionym skrawku nadziei. Emigracja Żydów europejskich w przededniu wojny
ОглавлениеW tej trudnej sytuacji europejscy Żydzi nie zachowywali się biernie […];
próbowali emigrować, ale drzwi do emigracji były zatrzaśnięte […].
Garstka, jeszcze przed wojną, próbowała zbrojnego oporu, ale ich wrogowie stosowali odwet na masową skalę, jak pokazali to hitlerowcy podczas Kristallnacht […].
Niektórzy próbowali się modlić, ale Bóg ich opuścił.
Jeśli nawet byli sternikami swoich dusz, to nie byli panami własnego losu.
Swą daremną krzątaniną przypominali muchy zamknięte w butelce,
powoli duszące się z braku powietrza.
Zupełnie bezbronni, prawie całkowicie pozbawieni przyjaciół i powoli tracący resztki nadziei, europejscy Żydzi w przededniu swojej zagłady czekali na barbarzyńców.
Bernard Wasserstein, W przededniu
Konferencja w Évian
Są zaniechania niekoniecznie zamierzone, które urastają nieraz do roli symboli. Konferencja w Évian les-Bains (w skrócie: w Évian) jest epizodem mało znanym i często pomijanym w publikacjach. Annette Shaw uznała ją za Hitler’s green light for genocide, czyli zielone światło dla ludobójstwa Hitlera. Profesor Ervin Birnbaum ocenił, że to The most fateful conference of all times in Jewish history (najbardziej brzemienna w skutki konferencja w całej historii Żydów). Niemieckie władze wyraziły „zdumienie”, że państwa, które oskarżyły je o antysemityzm, nie okazały się bynajmniej skłonne otworzyć dla prześladowanych Żydów swoich drzwi. Bernard Wasserstein zauważył, że Żydzi „próbowali emigrować, ale drzwi do emigracji były zatrzaśnięte”. Chaim Weizman, po wojnie pierwszy prezydent Izraela, powiedział dla „Manchester Guardian”: „Świat wydaje się podzielony na części: tę, w której Żydzi nie mogą żyć, i tę, do której nie mogą wjechać”. Najdalej idący wniosek wysnuła Anne O’Hare McCormick na łamach „The New York Timesa”: It is a test of civilization (To jest test cywilizacji).
Przebieg międzynarodowego spotkania, które odbyło się 6–15 lipca 1938 roku w miejscowości Évian-les-Bains, w pełni zasługuje na naszą uwagę. Delegaci 32 państw, wśród których zabrakło przedstawiciela Polski, nie mogli chyba wyobrazić sobie piękniejszego miejsca na negocjacje. Iście królewski hotel „Royal” – luksusowy, usytuowany w uroczym krajobrazie nad jeziorem, otoczony parkami i ogrodami – zapewniał tego upalnego lata nie tylko profesjonalne warunki do pracy, ale też kusił wieloma atrakcjami. Nad wszystkim czuwał znakomicie wyszkolony personel. Ale harmonogram konferencji, zwołanej z inicjatywy prezydenta Stanów Zjednoczonych Franklina Delano Roosevelta, wydawał się bardzo napięty.
Problemów, i to przekraczających punkty graniczne, istotnie nie brakowało. A o ich ważności świadczy fakt, że Roosevelt, który przez dłuży czas nie podejmował żadnej inicjatywy w kwestii naprawdę fatalnego położenia Żydów niemieckich (i austriackich), ugiął się pod naciskiem opinii publicznej. Do Évian przybyło wielu gości, około dwustu dziennikarzy oraz przedstawiciele organizacji żydowskich, w tym także działacze z Brytyjskiego Mandatu Palestyny. Wśród nich była Golda Meir, przyszła „żelazna dama” i czwarta premier państwa Izrael, nie miała jednak prawa głosu, lecz status obserwatora. Przed odtworzeniem na podstawie stenogramów przebiegu posiedzeń w Évian warto pokrótce nakreślić położenie Żydów niemieckich w przededniu konferencji.
Lata trzydzieste ubiegłego wieku były dla wszystkich wyjątkowo ciężką próbą. Przez świat przetoczył się kryzys ekonomiczny, który nadszarpnął podstawy bytu milionów rodzin, część z nich spychając na margines egzystencji. Nieodłącznymi składowymi tego procesu stały się: bezrobocie, bieda, głód i niepewność. Dotyczyło to oczywiście także Żydów.
Niemieccy Żydzi, obywatele Republiki Weimarskiej, wiedli życie zupełnie inne niż ich współbracia w odległych sztetlach Europy Wschodniej. Bez większych oporów przyjmowali zwyczaje, język i ubiór społeczeństwa, w którym sprawnie funkcjonowali, i nawet jeśli nie asymilowali się w pełni, to jednak akulturacja była wśród nich zjawiskiem powszechnie akceptowalnym.
Pracowali na uniwersytetach, w bankach, w ministerstwach, byli urzędnikami, wojskowymi (często odznaczonymi za zasługi wojenne), tworzyli silne środowisko adwokatów, prawników, lekarzy, pisali książki, prowadzili badania, przyjmowali pacjentów, działali w grupie dużego kapitału, angażowali się w działalność kulturalną, zajmowali się filozofią, historią, psychiatrią i wielu innymi dziedzinami nauki. Byli silnie związani z tradycją niemiecką, wrośli w system krwionośny niemieckiego społeczeństwa i mieli swój wkład w jego rozwój. Co więcej, czuli się lepsi od biednych współbraci, którzy w celach zarobkowych przybywali czasem z ubogich terenów Europy Wschodniej, i niekiedy przejawiali wobec nich lekceważenie wymieszane z poczuciem wyższości.
Półmilionowa społeczność żydowska, stanowiąca niecały procent społeczeństwa niemieckiego, odprowadzała podatki do skarbu państwa, napędzała gospodarkę, przejawiała aktywność na wielu polach. Niemieccy Żydzi, ubrani na wzór europejski, akceptujący europejski styl życia, byli w istocie Europejczykami, reprezentowali społeczność zachodnią opartą na wysokiej kulturze i wysokim poziomie egzystencji.
O ile plan Dawesa implementowany w 1924 roku dawał obciążonemu w wyniku postanowień wersalskich państwu niemieckiemu chwilę oddechu, o tyle plan Younga z 1929 roku oznaczał istotną zmianę: nadchodził czas spłaty długów. Na początku lat trzydziestych drastycznie pogorszyła się sytuacja ekonomiczna kraju, a to otworzyło drzwi na salony radykalnym i skrajnym grupom, które przez lata pozostawały na politycznym marginesie. W marcu 1933 roku, wraz z uchwaleniem Ustawy o pełnomocnictwach, stery władzy przejęli definitywnie Hitler (od stycznia kanclerz Rzeszy) i jego nazistowska partia, obierając kurs na konfrontację z wrogami nowego ładu. III Rzesza wystawiła rachunek opozycji, socjalistom, komunistom, mniejszościom nieniemieckim i Żydom, nawet tym zasymilowanym, którzy mieli niemieckie obywatelstwo, nie praktykowali judaizmu i bardziej czuli się Niemcami niż Żydami. A symbolem prześladowań i rozliczeń stał się obóz koncentracyjny Dachau.
W ciągu kilku zaledwie lat wprowadzono ustawy rasowe, definiujące m.in. pojęcia: Aryjczyk, Żyd, pół-Żyd, mieszaniec pierwszego stopnia, mieszaniec drugiego stopnia. Słynne ustawy norymberskie z 1935 roku wykluczały Żydów z głównego nurtu życia społecznego i zezwalały na pozbawianie ich obywatelstwa niemieckiego. Żydów zaczęto szykanować i prześladować. Zaczęły się wymierzone przeciwko nim akcje o charakterze przestępczym, takie jak: dewastacje ich sklepów, pobicia na ulicy, szykany w prasie i mediach, wytykanie palcem w miejscach zamieszkania, na uniwersytetach, w szkołach. Mimo to wielu Żydów zachowało jeszcze swoje aktywa, biznesy, sklepy, nieruchomości, dostęp do kultury. Kiedy jednak prześladowania się nasilały, a „nowy porządek” się umacniał, część z nich zaczęła myśleć o ucieczce. Rozpoczynał się, co warte podkreślenia, kolejny exodus żydowskiej ludności.
Już w 1933 roku wyjechało z Niemiec około 37 tysięcy Żydów, głównie do krajów sąsiednich: Francji, Belgii, Holandii, Danii. Kierunki emigracji były bowiem w czasie załamania gospodarczego na świecie bardzo ograniczone. Stany Zjednoczone, które w latach 1881–1929 przyjęły 2 314 668 osób pochodzenia żydowskiego, ustawami z lat 1921 (Emergency Immigration Act) oraz 1924 (Johnson Act) wprowadziły politykę limitów imigracyjnych – Quota Laws, drastycznie ograniczając napływ szerszego strumienia imigrantów z Europy. Ostatecznie wskaźnik ten w skali roku nie mógł przekroczyć 150 tysięcy osób, a poszczególne mniejszości narodowe uzyskiwały roczne przydziały do 2% ogólnej ich liczby już zamieszkałej w USA, według spisu powszechnego z 1890 roku. W praktyce oznaczało to, że diaspora żydowska w Stanach Zjednoczonych, licząca pod koniec 1927 roku 4 228 029 osób i stanowiąca 3,58% społeczeństwa amerykańskiego, straciła możliwość absorpcji swoich współbraci, nawet jeśli znajdowali się oni w najbardziej krytycznym położeniu.
Dla kontrastu: w tym czasie, według danych z 1931 roku, w II Rzeczypospolitej mieszkało 3 113 900 osób pochodzenia żydowskiego, co stanowiło 9,8% społeczeństwa. Liczba emigrantów polskich, w tym również Żydów, którzy mogli wyjechać do USA, spadła do niespełna 6000 osób rocznie. Daje to ogólny obraz trudności. Konsulaty amerykańskie zostały dosłownie zalane falą podań o wydanie wiz wielokrotnie przewyższającą ustalone limity. Procedura była zresztą tak skomplikowana i zbiurokratyzowana, że nawet bardzo zamożni, wpływowi i mający kontakty ludzie napotykali duże trudności.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.