Читать книгу Tischner. Podróż - Witold Bereś - Страница 4
Оглавление.
„Człowiek tym się różni od innych istot na tej ziemi, że potrafi na zło odpowiedzieć dobrem. Tego nawet aniołowie nie potrafią, bo aniołowie nie doświadczają żadnego zła. A człowiek doświadcza zła. I może ze zła budować dobro. Może tworzyć dobro ze zła, które go dotyka. Na tym polega wielkość człowieka, na tym polega jego godność, jego twórczość. Człowiek nie potrafi z niczego stworzyć drzewa, kamieni, domów. Ale potrafi zrobić większy cud: ze zła stworzyć dobro”.
Wiara ze słuchania. Kazania starosądeckie 1980–1992
.
Ludwik Maciasz
Tyj mondrości to ja go chyba naucył z Wawrzkiem, bo my mu straśnie ciekawe rzecy opowiadali. Bo jak cłowiek zyje całe zycie w górach, całe zycie, to straśnie duzo wie. No to my mu opowiadali, a on to słuchoł. I dlatego on mi wypowiedział w ostatnich latach juz prawie, ze jak oko nie widzi i ucho nie słyszy, to nie ma co opowiadać i pisać.
I to świento prowda. Trzeba z ludzi wycytać, wypisać i to opowiadać.
On tam se wziął i wycytał, bo on to coś tam wiedział na ten temat, a coś potem dołozył, bo tak lubił dołozyć, dość duzo dokładół.
Ale to z nos brół tę filozofię.
Wawrzyniec Kuchta
On miał taką dla mnie propozycję stale: „Słuchaj, Wawrzek, ty się chyba dasz najbardziej lubić”. No więc my se zawse posiedzieli, godali, my se zawse godali na ty. A Tischner był po prostu sensownym człowiekiem dla drugiego cłowieka.
Był taką prawą ręką dla cłowieka.
prof. Tadeusz Gadacz
Jeśli chodzi o ścisłą filozofię, to Tischner przede wszystkim był myślicielem wyrastającym z tradycji fenomenologicznej, którą przekształcił w duchu aksjologii, w duchu ogromnej wrażliwości na wartości. A potem opierając się na tej tradycji, stworzył swoją własną i oryginalną – choć oczywiście pozostającą pod wpływem Levinasa czy Rosenzweiga – filozofię dialogu. Filozofię, która wyrasta z fundamentalnego doświadczenia spotkania osoby z osobą.
Ludwik Maciasz
Co to znacy? No żyć z ludziami. No zycie z ludziami. Tak, to jest najwazniejsze. I jesce być mile widzianym w ludziach, bo jak cię ludzie nienawidzą, to cię i wygryzą. No ale co jego tak wygryzło, to sam nie wiem. Do czego to się dązyła ta choroba, ze tak się stało?
prof. Tadeusz Gadacz
Jeśli są wartości w świecie platońskich idei, takie stałe i niezmienne, jak prawda, dobro i piękno, to w relacjach ludzkiej egzystencji znajdują się one w sytuacji dramatycznego napięcia. I czasami jest tak, że prawda nie jest dobra, że piękno nie jest prawdziwe, że człowiek musi w tych sytuacjach dramatycznych wybierać... To był żywioł, jak on to nazywał, agatologii. To jest tradycja filozofii XX wieku, ale Tischner nadał jej własne, oryginalne rysy w postaci filozofii dramatu.
Ludwik Maciasz
On by nie miał skąd zacerpnąć tych wiadomości, choćby tych filozofyji. Nie miał skąd. Co w ksiązkach piszą, to piszą, to moze pisą i wszyćko prowdy. Ja tam nie wiem... Ja na przykład, to... tak cytać nie umiem, ale ludzie mi opowiadajom o takich róznych dawnych przytrafunkach, bacach, nie bacach, o górach, dziwach, o carach i nie carach. Więc to nie jest prowda co oni piszą w tych ksiązkach, ino to jest prowda co było.
Wawrzyniec Kuchta
On to miał uzdolnienia rózne, bo miał w tym kierunku po prostu rozmysł róznorodny, no nie? I chodziło o to, że on z jednego mojego słowa pisał. Jak to powiedział: „Wawrzek, ja mogę sto zdań z tego jednego twojego słowa napisać”. Chociaż ja se z tego sprawy nie zdaje, bo ja jestem analfabeta. Ale jemu to się straśnie podobało.
Wanda Czubernatowa
Tischner lubił opowiadać taką anegdotę. Umarł Maciek, taki strasny pijok. A jak umarł, to jeszcze miał ćwiarteczkę w garści. I tak burzy do bramy niebieskiej, a święty Pietrek go nie chce wpuścić. A on mu: „A święty Pietrze, łyknijcie se ze mną, bo ja nie dam rady sam pić, bo ja to i pijak, ale musę z kimsik”. I tak go nukał, nukał, az święty Pietrek łyknoł. A potem się pyta: „Chłopie, tyś to pił?”. „No piłem”. „Codziennie?”. „No, codziennie”. „To pódź w bramy niebieskie, bo tyś jest męczennik, a nie grzesznik”.
.
Ludwik Maciasz
Spotykaliśmy się często i często my tematy ciekawe mieli, bo ja jak tu żyję przeszło 83 lata, to wie pan co, straśną ciekawość mam z gór i ze świata. No z gór to przede wsystkim. Po miastach nie jezdzę, nigdzie nie chodzę, ino te góry som wazne.
Wanda Czubernatowa
Podhale to jest ładny świat. Ładny krajobraz. No więc każdy, kto żyje w tym krajobrazie i w tym świecie, musi być ładny i dobry, i więcej rozumie, więcej widzi, i więcej słyszy – bo ma bliżej do nieba. I jakaś taka sprawa jest, że ci górale są tacy otwarci, tacy serdeczni: jak bić to bić, jak pić to pić, jak gadać to gadać.
Marianna Kuchta
Żyliśmy z Tischnerem jak z najbliższą rodziną. No dodawał życia człowiekowi zawsze. Naprawdę każdemu chciał pomóc, nawet biednemu robakowi by pomógł, jakby mógł.
Tuśmy siano grabili, on przyjechał i widział, ze sie do jakiej burzy bierze, to zrzucił plecak koło muru i mówi: „Wawrzek, daj grabie, pomogę”. Jak zwykły, normalny chłop. I pomógł nam i dobre było, i jo godom: „Jakze to wypada na księdza?”. „A co to, jo jest taki człowiek jak ty”.
Wanda Czubernatowa
Tischner lubił opowiadać taką anegdotę. Oto umarł taki jeden Maciek, taki strasny pijok. A jak umarł, to jeszcze miał ćwiarteczkę w garści. I z tą ćwiarteczką burzy do bramy niebieskiej, a święty Pietrek go nie chce wpuścić: „O ty pijaku paskudny! Idźze! Co ty chcesz?”. A on mu: „A święty Pietrze, łyknijcie se ze mną, bo ja nie dam rady sam pić, bo ja to i pijak, ale musę z kimsik”. I tak go nukał, nukał, az święty Pietrek łyknoł. Łyknoł i się przewrócił. A potem się pyta: „Chłopie, tyś to pił?”. „No piłem”. „Codziennie?”. „No, codziennie”. „To pódź w bramy niebieskie, bo tyś jest męczennik, a nie grzesznik”.
Tak: Tischner wszystko potrafił obrócić w żart, anegdotę. Przyjazny był ludziom, przyjazny był całemu światu.
No ale nieszczęście potem takie na niego przyszło, że chorował i się ogromnie męczył. Dobrze, że miał dobrą rodzinę. Bo widzisz cłeku: nie masz baby, nie masz dzieci – z jednej strony dobrze. A z drugiej strony: co ci zakonnica poradzi? Najwyżej ci uwarzy jakąś chudą polewkę. A tak to nim się bratowa zajęła, no i w ogóle rodzina.
Wawrzyniec Kuchta
On to miał uzdolnienia różne, bo miał w tym kierunku po prostu rozmysł różnorodny, no nie? I chodziło o to, że on z jednego mojego słowa pisał. Jak to powiedział: „Wawrzek, ja mogę sto zdań z tego jednego twojego słowa napisać”. Chociaż ja se z tego sprawy nie zdaje, bo ja jestem analfabeta. Ale jemu to się straśnie podobało.
.
Marianna Kuchta
Nieraz to myśmy tak rozmawiali z nim jak jo z bratem, choć ta jo z bratem tak nie rozmawiałam, jak z księdzem Tischnerem. Pamiętam, jakeśmy grabili coś i tak my się zgodali. Jo mu mówię tak: „Księze, czemu taka nienawiść jeden na drugiego – godom – kieby mógł toby kamieniem do człowieka rzucił?”. A on mi mówi: „Maryś, Pan Bóg każdego lubi. A kto do ciebie kamieniem, ty do niego chlebem, a będziesz widziała, ze na pewno mu serce zmięknie i obróci w dobro”.
Wanda Czubernatowa
Bo górale to są takie mohikany. Indiany takie ostatnie polskie. Im to się zawsze wydawało, że oni są najlepsi na świecie. Ino, że tak się przez ta laty troszkę się przymulili, troszeczkę się zaboczyli, troszeczkę się przynapili, aż tu się Józiu Tischner ostał i powiedział im: „Chłopy, wyście są filozofy, wyście są mądrzy, wyście są najlepsi na świecie”. No i uwierzyli. I polubili go za te kazania, za tę bezpośredniość. Nigdy nie bronił, żeby na przykład – jak to inny ksiądz – a nie pij, a nie kurz, a nie uwodź babów. Zawse racej mówił: „Ty rób wszystko, ino zebys do chałupy trafił”.
.
TISCHNER: Drogi Jasiu! (...) Piszesz o „skundleniu” podhalańskiej braci. Podhale to jest takie miejsce, gdzie gromadzą się wszelkie grzechy ludzkie w doskonałej krasie. Ino cały sęk w tym, że do grzechów został dołączony urok, jakiego gdzie indziej nie ma. W końcu te „łajdackie natury” potrafią zagrać, zaśpiewać, roześmiać się, a poza tym – pokochać wolność. Niewolniki to one nie są. Mają z tym kłopot baby, mają proboszcze, ale to są piękne kłopoty. Gdzie indziej też są kłopoty, tyle że nie ma już piękna. (...) A przecież nie to było i jest najważniejsze. Najważniejsza jest „mędrość w oku” – umiejętność patrzenia na świat i widzenia świata. Cechą mądrości jest i to, że nie daje się zniewolić temu, co jest. Chciałem zwrócić na to uwagę. Mam nadzieję, że pobudzę innych w tym kierunku. To i owo zrobią lepiej niż ja.
[Z liściku do Jana Gutta-Mostowego, 19 grudnia 1997]
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki