Читать книгу Rozmówki małżeńskie - Zbigniew Lew-Starowicz - Страница 7

Оглавление

To zadziwiające, jak często mężczyzna i kobieta, którzy są z sobą od lat, znają każdy centymetr kwadratowy swoich ciał, są kompletnie bezradni, gdy zaczynają z sobą rozmawiać. Wypowiadają słowa, które opacznie zrozumiane potrafią ranić, a przede wszystkim utrudniają, zamiast ułatwić wzajemną komunikację. Niby rozmawiają w tym samym języku, ale mam wrażenie, że każde z nich co innego słyszy.

Nasze wzajemne niezrozumienie sięga dalej niż słowne komunikaty. Sygnały pozawerbalne, które wysyłają kobiety, są bardzo często dla mężczyzn nieczytelne. Banalna rzecz: jeżeli rozmawiają kobieta i mężczyzna i on potakuje, to znaczy: „Ja się zgadzam z tym, co mówisz”. Kiedy potakuje kobieta, znaczy to tylko: „Ja cię słucham”. Z tej przyczyny biorą się nieporozumienia: on uznał, że ona wyraziła zgodę, przyznała mu rację, tymczasem ona absolutnie nie miała takiego zamiaru, a jedynie życzliwie kiwała głową.

Albo inna sytuacja: uśmiech kobiety wcale nie musi oznaczać, że jest zadowolona. Mężczyźni uśmiechają się tylko wtedy, gdy wszystko gra. Kobiety neutralizują uśmiechem spodziewaną agresję, stosują uśmiech jako samoobronę. To znowu prowadzi do spięć. Namolny mężczyzna, który napotyka uśmiech kobiety, odczytuje go jako akceptację swoich zachowań, sądzi, że wręcz budzą jej zadowolenie. Tymczasem dla kobiety to może być wyłącznie reakcja obronna. To jest automat, neutralizacja agresji samców.

Typową sytuacją jest, że kobieta zachowuje się w sposób, który budzi męskie zainteresowanie, kokietuje. Cieszy ją, że doprowadza mężczyznę do stanu, w którym jest gotów iść na całość. I wtedy nieoczekiwanie dystansuje się od niego, wycofuje się. Bo osiągnęła swój cel: przekonała się, że jest obiektem pożądania. Niczego więcej nie chce.

Rozmówki małżeńskie to próba przybliżenia kobietom i mężczyznom świata ich partnerów. Bo z mojej praktyki jednoznacznie wynika, że dobra rozmowa, a nawet kulturalna kłótnia, są dla związku lepsze niż zakłamana cisza. Problemy trzeba rozwiązywać, a nie zamiatać je pod dywan. Trzeba tylko mówić tym samym językiem i słuchać, co ma nam do powiedzenia druga strona. Kluczową sprawą jest zrozumienie, co dokładnie partner chce nam powiedzieć. Czy słowa, które wypowiada, znaczą dla niego/dla niej to samo co dla mnie? Kobiety i mężczyźni bardzo często pod tymi samymi pojęciami rozumieją co innego. Nieporozumienia zdarzają się nawet – a może zwłaszcza – w związkach z długim stażem. Wydaje nam się, że partner zna nas tak długo, że w lot złapie, o co nam chodzi. Tymczasem natura ukształtowała umysły kobiety i mężczyzny inaczej, a i bagaż kulturowy też ma znaczenie.

Warto poznać różnice w interpretacji najczęściej używanych w kłótniach słów. Nauczyć się odczytywania mowy ciała partnera, o czym piszę w drugiej części Rozmówek. Bo może tak naprawdę, choć mówimy to inaczej, chodzi nam o to samo? I może nasze nieporozumienia wynikają jedynie z niewłaściwej interpretacji?

Zbigniew Lew-Starowicz


Rozmówki małżeńskie

Подняться наверх