Читать книгу Na dnie duszy - Anna Sakowicz - Страница 10

DONATA (PRZESZŁOŚĆ)

Оглавление

Mamo – odezwała się dziewczynka. Kiedy jednak Rozalia nie reagowała, podeszła bliżej i szarpnęła ją za ramię. – Mamuś, mamuś…

– Co chcesz? – mruknęła, nie odwracając się do dziecka. Czasami miała ochotę, żeby po prostu zniknęło. Nie zapraszała go na świat, nie pragnęła wychodzić za mąż i wyjeżdżać z domu rodzinnego. Mogłaby teraz siedzieć nad rzeką i spoglądać w niebo… Albo poszłaby do kościoła… Dlaczego ojciec nie pozwolił jej wstąpić do klasztoru? Szeptałaby teraz słowa modlitwy wracające do niej echem odbitym od grubych murów. Marianka by była z nią, zapomniałyby o tym złu, które wtargnęło nagle w ich życie.

Zamiast tego dostała męża złodzieja, który spełnił obowiązek małżeński, naznaczył świat swoimi genami i ulotnił się niczym kamfora. Dostała też córkę, z którą nie bardzo wiedziała, co począć. Starała się ją kochać, nie chciała przecież grzeszyć, ale to było tak trudne, tak boleśnie rozdzierające od wewnątrz, że nie potrafiła tego robić tak, jakby pragnęła. A pragnęła przecież. To było jej dziecko, z jej trzewi wydarte, z jej krwi! Ale jak miała na nie patrzeć i przestać widzieć tego cholernego Konopkę?

Nie chciała odwrócić twarzy. Nie chciała spojrzeć w dobrze znane rysy. Skuliła się jeszcze bardziej i naciągnęła kołdrę na głowę.

– Mamuś…

– Co?! – wrzasnęła rozdrażniona. – Czego ty ciągle ode mnie chcesz?!

Gwałtownie odwróciła się do dzieciaka. Spojrzała w ciemne oczy. Zapłakane. Coś ścisnęło ją w żołądku. Dziewczynka stała w koszuli nocnej, miała bose stopy i rozpuszczone włosy.

– Zesikałam się – powiedziała z płaczem.

– Zaszczałaś łóżko?!

Rozalia wyskoczyła z pościeli. Rzuciła się do wersalki, na której wcześniej spała jej córka. Odsunęła kołdrę i ujrzała niewielką plamę. Zdenerwowała się. Od razu zaczęły jej drżeć ręce. Złapała małą za ucho i przyciągnęła do siebie.

– Co ty zrobiłaś?

– Nie wiem – zaszlochała Natka. – To samo tak… Ja nie chciałam. Mamo… przepraszam…

Trzymała dziewczynkę w silnym uścisku. Chwilę się wahała. Nie wiedziała, jak ją ukarać. Szukała dobrego rozwiązania. Dzieciak musiał się nauczyć, że nie można szczać w łóżko! Dziewucha miała siedem lat, a moczyła się w nocy. Czas najwyższy wybić jej to z głowy!

– Do kąta! – krzyknęła, odpychając ją od siebie. – Do kąta!

Donata doskonale znała tę komendę. Opuściła powieki, by nie płakać. Wiedziała, że mama jeszcze bardziej się zdenerwuje i będzie musiała brać krople na serce. Potem jej powie, że przez nią się rozchoruje i umrze.

– Twarzą do ściany!

Natka zacisnęła piąstki. Po chwili wykonała polecenie.

Na dnie duszy

Подняться наверх