Читать книгу Noc sztyletników - Adam Węgłowski - Страница 4

PROLOG

Оглавление

Rządowe gazety pisały, że urodził się jako potwór, bo zamiast prawego ramienia miał tylko jego szczątek, długości kilku cali. Jednak radził sobie. Do kikuta dorobił sztuczną skórzaną rękę. Włożywszy na nią rękawiczkę i wsadziwszy w palce laskę, spokojnie spacerował po mieście, nie ściągając na siebie podejrzeń policji.

Chwalił się, że dokonanie zabójstwa nie kosztowało go żadnego wysiłku. Ale w styczniu schwytano i jego. On, który kierował tak wieloma zabójstwami, strasznie się przeląkł, kiedy sam usłyszał wyrok śmierci. Rozpaczliwie się bronił i zapewniał o swej niewinności. Przed egzekucją siły go zupełnie opuściły. Na szafot trzeba było go wnieść.

Miał dwadzieścia cztery lata. Była dziesiąta rano. W tłumie pod szafotem zemdlała młoda kobieta. Ledwo podtrzymało ją stojących obok dwóch mężczyzn. A gdy ściągano zwłoki, oderwana skórzana ręka wisielca potoczyła się w tłum. Gapie się rozstąpili. Długo nikt nie miał odwagi podnieść upiornej pamiątki. Tego żadna gazeta już nie opisała.

Noc sztyletników

Подняться наверх