Читать книгу Pójdę za tobą wszędzie - Agata Przybyłek - Страница 10
ОглавлениеMariusz
Mariusz zajechał pod dom rodziców Martyny i wysiadł z samochodu, płosząc trzaskiem drzwi siedzące w pobliżu ptaki. Zerwały się do lotu i trzepocząc skrzydłami, wzbiły się w powietrze. Odprowadził je wzrokiem, a potem omiótł wzrokiem zielony teren. Podobnie jak on Trzaskowscy cieszyli się pięknym ogrodem. W jego centralnym miejscu znajdowało się oczko wodne z uroczą fontanną, której dźwięk umilał jemu i Martynie niejedno popołudnie, a między krzewami i klombami wiły się zadbane, eleganckie alejki. Dbała o nie głównie matka dziewczyny, znana w Chojnie księgowa. Jej ojciec znacznie bardziej wolał łowić ryby z lokalnymi samorządowcami i debatować o zmianach w okolicy, jak przystało na przewodniczącego rady miejskiej. Poza tym był również właścicielem tartaku.
Mariusz wszedł na podwórko, a potem zadzwonił do drzwi. Był to kolejny wieczór w tym tygodniu, który zamierzał spędzić z Martyną, chociaż tym razem umówili się, że po prostu obejrzą razem film. Oboje mieli ostatnio sporo stresów w pracy, poza tym chyba chcieli nacieszyć się sobą. Zeszli się dopiero miesiąc temu, więc najchętniej przebywaliby w swoim towarzystwie bez przerwy. Martyna czasami aż miała łzy w oczach, gdy się żegnali, przez co Mariusz trochę żałował, że nie zwrócił na nią uwagi wcześniej. Znali się od lat, ale zawsze była dla niego tylko koleżanką z klasy czy córką przyjaciół rodziców. Dopiero niedawno odkrył, że jest też atrakcyjną, pociągającą kobietą.
I może, gdyby zwrócił na nią uwagę wcześniej, uniknąłby tragedii, która rozegrała się w jego życiu półtora roku temu i zupełnie zmieniła jego sposób postrzegania świata i priorytety?
Zamiast jednak myśleć o tym, co było, uśmiechnął się do Martyny, która otworzyła mu drzwi. Jego wzrok mimowolnie powędrował ku jej jędrnym udom wystającym spod krótkich spodenek. Była naprawdę śliczną dziewczyną. Zgrabna, z długimi włosami, wyglądała trochę jak te dziewczyny z reklam, które czarowały promiennym uśmiechem.
Do diabła. Naprawdę popełnił w życiu błąd, że nie związał się z nią wcześniej.
– No, no, czyżby ktoś tutaj zapomniał jak się nazywa? – Jego atencja sprawiła Martynie wyraźną przyjemność, bo uśmiechnęła się słodko i pocałowała go czule.
Mariusz objął ją w pasie.
– Jesteś moją ślicznotką, wiesz? – Nie mógł się powstrzymać i przesunął rękę na jej pośladek.
Martyna zachichotała i dała mu pstryczka w nos.
– Lepiej opanuj swoje żądze, panie Szczechowicz. Rodzice są w domu.
– Szkoda. Wyglądasz tak obłędnie w tych krótkich spodenkach, że chętnie bym cię z nich rozebrał.
– Skoro są ładne, to powinieneś woleć na mnie w nich patrzeć niż rzucać je w kąt.
– Taka jesteś mądra? – Teraz to Mariusz się zaśmiał i znowu przywarli do siebie ustami.
– Chodź. – Martyna odsunęła się jednak i wzięła go za rękę. – Przygotowałam już hamak za domem.
– Hamak? A ja sądziłem, że będziemy oglądać film.
– Przecież możemy to zrobić w hamaku. Proszę. – Popatrzyła na niego błagalnie. – Jest taki ciepły wieczór, że nie chcę zamykać się w domu.
Była tak urocza, gdy to mówiła, że Mariusz nie miał serca jej odmówić. Weszli do domu tylko na chwilę, zabrali popcorn, zimne napoje i koc, a potem poszli na tył domu. Chociaż bywał tam wiele razy, teraz był mile zaskoczony tym, jak Martyna zadbała o nastrój. Rozwiesiła między drzewami nie tylko hamak, lecz również girlandy. Białe lampiony zwisały z gałęzi drzew razem z kilkoma sznurami bawełnianych kul. Przy hamaku stał drewniany stolik na prowiant, a wokół niego paliły się świeczki w przezroczystych lampionach.
– Świętujemy coś dzisiaj? – zapytał, wystraszony, że o czymś zapomniał.
Spojrzenie Martyny szybko uświadomiło mu jednak, że nie ma się czego bać.
– Nie, po prostu postanowiłam zadbać o nastrój. Nie podoba ci się?
– Wręcz przeciwnie. – Poczekał, aż dziewczyna postawi napoje na stole, po czym przyciągnął ją do siebie. – Jesteś mistrzynią tworzenia romantycznego klimatu, wiesz? – Pocałował ją w szyję.
Do jego uszu znowu dobiegł jej chichot.
– Przestań! – Odepchnęła go lekko. – Już ja cię znam. Zaczniesz mnie całować, a potem nici z romantycznego wieczoru.
– Nie rób ze mnie napalonego zboczeńca.
– Nie robię. Ale z kilometra widać, że masz ochotę na przytulanki.
– Wcale nie! – Uniósł ręce na znak, że ma czyste intencje. – Przecież dobrze wiesz, że fascynują mnie przede wszystkim twój charakter i osobowość.
Martyna wywróciła oczami, ale on wiedział, jaka jest prawda. Była naprawdę cudowną osobą i właśnie tym podbiła jego serce. Atrakcyjny wygląd stanowił tylko miły dodatek. Miała dobre serce, a pieniądze rodziców nie zepsuły jej tak jak innych dziewczyn z wpływowych rodzin, które znał. Wręcz przeciwnie. Martyna często wspierała lokalne instytucje charytatywne. Osobiście pomagał jej kiedyś zawieźć chyba tonę owoców do pobliskiego domu dziecka i opłacił koncert znanego artysty, kiedy razem z koleżankami postanowiła urządzić piknik, żeby pomóc niepełnosprawnej dziewczynie.
Poza tym była czuła oraz łagodna. Uwielbiał bijące od niej ciepło, to, jak ze spokojem patrzyła mu w oczy albo wtulała się w jego ramię. Po przejściach z przeszłości dość miał kobiet, które były jak tajfun i z którymi związek obfitował w burzę emocji. Zdecydowanie bardziej rozkoszował się lekkim, orzeźwiającym wiatrem, który jego zdaniem uosabiała Martyna. Dość miał kataklizmów.
Dziewczyna pozapalała świeczki i położyli się na hamaku. Delikatny wiaterek niósł woń kwitnących drzewek owocowych, które rosły nieopodal. Ich słodkie nuty idealnie komponowały się z zapachem skóry Martyny, w którą Mariusz wtulił nos. Uwielbiał, gdy leżeli przytuleni, ale ten stan nie trwał długo, bo dziewczyna podała mu laptopa i poprosiła, żeby znalazł film.
– Ty zawsze wybierasz coś ciekawego. Gdy ja to zrobię, pewnie skończy się na jakimś ckliwym romansidle.
Mariusz uśmiechnął się i pocałował ją w skroń.
– Jak sobie życzysz, księżniczko.
– Księżniczko? – powtórzyła jego słowo. – Jesteś dzisiaj dla mnie taki miły, że zaraz zacznę się zastanawiać, co przeskrobałeś.
– Lepiej powiedz, jaki chciałabyś obejrzeć film. Dramat? Thriller? A może film akcji?
– Ty coś wybierz. Podobał mi się ten ostatni.
– Naprawdę? A mówiłaś, że nie przepadasz za filmami science fiction.
– Bo nie przepadam, ale fabuła była wciągająca.
– Jesteś taka zabawna… – roześmiał się i przyciągnął ją bliżej. – Mówiłem ci już, że cię kocham?
– Coś tam wspominałeś…
– Kocham cię. – Ponownie ją pocałował, po czym odsunął się i zaczął przeszukiwać bazę filmów, żeby znaleźć taki, który obojgu się spodoba. Co i rusz zerkał jednak na ukochaną, nie mogąc nacieszyć się jej widokiem.
Spotykali się od ponad miesiąca i Mariusz często myślał o tym, jakim jest szczęściarzem, odkąd postanowili być razem. Wyglądało na to, że poznał w końcu kobietę, która była niczym plaster na rany i przywróciła mu chęć do życia po tym, jak stracił w przeszłości ukochaną i dziecko.
Ciąg dalszy w wersji pełnej