Читать книгу Pójdę za tobą wszędzie - Agata Przybyłek - Страница 7

Оглавление

Kaja

Wpatrując się w dwie kreski na teście ciążowym, Kaja zastanawiała się nad tym, ile dramatycznych ludzkich historii można by rozpocząć słowami: „Nigdy tego nie robiłem, to był jeden, jedyny raz. Nigdy nie urywałem się ze szkoły, nigdy nie zdradzałem żony, nigdy nie wsiadałem za kierownicę pijany…”. Jednorazowy występek bez wątpienia odmienił już niejeden ludzki los. A teraz wyglądało na to, że i ona powiększyła grono tych osób.

Siedziała na wannie w łazience i od kilkudziesięciu minut próbowała oswoić się z myślą, że zostanie mamą. Niestety, chociaż bardzo tego chciała, ten fakt wydawał jej się co najmniej tak samo abstrakcyjny jak to, że miałaby nagle polecieć w kosmos albo zostać milionerką. Na jedną i drugą z tych rzeczy nie miała najmniejszych szans. O astronomii ostatni raz słyszała w liceum, na lekcjach fizyki, a na kupony, zdrapki czy Lotto zwyczajnie szkoda jej było pieniędzy. Jej koleżanki kupowały je czasem, ale ona tylko śmiała się z nich i omijała punkty sprzedaży zakładów, chyba że musiała kupić bilet na tramwaj albo zapałki czy nici. Jedynie w tym celu odwiedzała czasami kioski.

Siedziała przygarbiona, opierając łokcie o uda, i myślała o tym, że nie jest gotowa być matką. Chociaż jej rówieśniczki wychowywały już dzieci, ona nigdy nie była nawet w związku. Co prawda jeszcze na studiach zaczęła się umawiać z pewnym chłopakiem, ale szybko okazał się dupkiem. Znajoma powiedziała jej kiedyś, że widziała go na mieście z inną dziewczyną, a on nie zaprzeczył. Ich relacja skończyła się więc tak samo szybko, jak się zaczęła, a potem Kaja miała na głowie znacznie ważniejsze rzeczy od randek. Odkąd skończyła osiemnaście lat, utrzymywała się sama, a godzenie pracy ze studiami dziennymi nie było najłatwiejsze. Chociaż szef restauracji w Sopocie, w której pracowała, zazwyczaj odznaczał się wyrozumiałością, w okresach wzmożonej nauki brakowało jej sił. Bywało, że po nocnej zmianie zasypiała na zajęciach albo zmęczona zapominała o czymś lub myliła w pracy zamówienia klientów, przez co miewała potem kłopoty.

– Może powinnaś wziąć wolne? – sugerował jej czasem Borys, właściciel restauracji, ale zawsze odmawiała. Zarobionych pieniędzy wystarczało jej dokładnie na opłacenie pokoju oraz zaspokojenie bieżących potrzeb. Wszelkie nieprzewidziane wydatki przyprawiały ją o szybsze bicie serca i nieraz płakała po nocach, gdy zepsuł jej się laptop, który kupiła na raty, albo telefon.

Byle do końca studiów, mówiła sobie wtedy myślach, ale gdy skończyła naukę, wcale nie było łatwiej. Pomimo tego, że jej kierunek studiów – filologia angielska – był raczej ceniony na rynku pracy, nie udało jej się znaleźć zatrudnienia w zawodzie. Aplikowała do kilku firm na stanowisko tłumacza, ale zawsze odprawiano ją z kwitkiem. Szkoły językowe w najbliższej okolicy również sprawiały wrażenie przepełnionych, a nie chciała dojeżdżać gdzieś dalej ze względu na koszty transportu. Jej kontakt z zawodem ograniczał się więc do udzielania korepetycji trójce maluchów, których matki trafiły na jej ogłoszenie na lokalnym portalu internetowym. Poza tym dalej pracowała w restauracji przy molo, już nie tylko na nocną zmianę, i rzadziej bywała tak zmęczona, żeby zapomnieć o zamówieniu klientów.

Teraz jednak nie myślała o pracy, ale o tym, że pod jej sercem rozwija się dziecko. Z bladą twarzą wpatrywała się w test. Nie miała pojęcia, który to mógł być tydzień. Nigdy nie przywiązywała większej wagi do długości swoich cyklów miesiączkowych oraz dat rozpoczęcia kolejnych okresów, bo i po co, skoro nawet nie miała chłopaka. Przygodne numerki były dla niej tak samo abstrakcyjne jak wspomniany lot w kosmos – do czasu tamtego pamiętnego wesela koleżanki z domu dziecka, na którym się upiła. To właśnie wtedy pierwszy raz w życiu poszła do łóżka z mężczyzną, w dodatku zupełnie jej obcym. A teraz, chociaż wcale się tego nie spodziewała, została matką jego dziecka.

Nie pamiętała prawie niczego z tamtej niechlubnej nocy. Jak to było w ogóle możliwe? Właściwie powinna to przewidzieć, bo już po przebudzeniu w hotelowym pokoju odkryli z tamtym facetem, że nie zastosowali antykoncepcji. W stanie upojenia żadne o tym nie pomyślało. Ani wokół łóżka, ani w łazience nie było śladu po prezerwatywie czy po jej opakowaniu, a Kaja nie stosowała tabletek hormonalnych, bo nie było wcześniej takiej potrzeby. Wtedy jednak ważniejsze było dla niej to, żeby jak najszybciej się ubrać i opuścić hotel, niż myślenie o ewentualnej ciąży. Przebywanie sam na sam z obcym, nagim mężczyzną było takie krępujące… Zwłaszcza gdy doszła do tego świadomość, że wczoraj uprawiała z nim seks, chociaż prawie nic z tego nie pamiętała.

Gdy teraz myślała o tym wszystkim, zrobiło jej się niedobrze, chociaż mogły to być ciążowe mdłości. Uniosła rękę do ust, ale na szczęście nudności minęły. Odgarnęła do tyłu długie brązowe włosy i znowu zasępiła się nad swoim losem. To nie był dobry moment na dziecko. Absolutnie nie! Chociaż nie narzekała na swoją sytuację życiową, nie nazwałaby jej idealną do posiadania potomstwa. W wieku dwudziestu pięciu lat nadal mieszkała w niedużym wynajmowanym pokoju, a po stancji poza nią krzątały się jeszcze dwie dziewczyny, studentki. Wątpiła, żeby były szczęśliwe, mając za ścianą noworodka, ale nie to martwiło ją najbardziej – pokój był tak mały i tak zastawiony meblami, że nie sądziła, by zmieściły się tam łóżeczko i inne rzeczy dla dziecka.

Jej sytuacja finansowa również nie była stabilna. Chociaż pracowała w restauracji od lat i nic nie wskazywało na to, żeby Borys zamierzał ją zwolnić, nie miała nawet porządnej umowy o pracę. Co prawda wynagrodzenie zawsze wpływało na jej konto o czasie, ale co miesiąc podpisywała kolejne śmieciówki. To nie był synonim stabilizacji, którą zawsze utożsamiała z byciem matką.

O rety! Jak mogła się tak wkopać?

Znowu wróciła myślami do pamiętnego wieczoru. Próbowała sobie przypomnieć, jak tamten mężczyzna mógł mieć na imię, ale nie zdołała. A może wcale się sobie nie przedstawili? Była tak pijana, że wtedy w ogóle o tym nie myślała, więc wszystko wydawało się prawdopodobne.

Na Boga, dlaczego sięgnęła wtedy po ten przeklęty alkohol?!

Na to pytanie akurat znała odpowiedź. Prosiła kelnerów o kolejne drinki, żeby zagłuszyć samotność. Chociaż ucieszyła się, kiedy Amelia, jej najlepsza koleżanka z bidula, poinformowała ją, że zamierza wyjść za mąż, to pójście na wesele bez partnera szybko okazało się kiepskim pomysłem. Mimo zapewnień Amelii, że na przyjęciu będzie sporo singli, zdecydowana większość gości przyszła w parach i Kaja czuła się jak piąte koło u wozu. Nie znała tam nikogo poza jeszcze jedną koleżanką z domu dziecka, ale Oliwia przyszła z chłopakiem, z którym prawie nie schodziła z parkietu, więc Kaja nie miała nawet z kim porozmawiać. Przez większość wieczoru siedziała samotnie przy pustym stoliku i marzyła tylko o tym, żeby móc już stąd uciec. Nawet pięknie zdobiona, bladoróżowa sukienka i misternie upięte przez fryzjerkę włosy, w których przed wyjściem na ślub czuła się jak księżniczka, nie poprawiały jej humoru. Oprócz jakiejś starszej pani, która pochwaliła jej strój tuż po wyjściu z kościoła, nikt nie zwracał na nią uwagi.

Gdy przed północą podszedł do niej chłopak, z którym potem wylądowała w łóżku, była szczerze zdziwiona. Niespodziewanie odsunął krzesło obok niej i zaczęli rozmawiać, ale przekrzykiwanie muzyki nie było zbyt przyjemne, dlatego po kolejnym drinku zaprosił ją na parkiet. Tym również ją zaskoczył, ale przyjęła jego propozycję. Chociaż alkohol płynący w jej żyłach powoli dawał już o sobie znać, podała mu rękę i poszli zatańczyć. O dziwo, jej chwiejny krok go nie zniechęcił. Zespół zaczął grać wolną piosenkę, więc partner przyciągnął ją nieco bliżej, niż się spodziewała, i nachylił się nad jej uchem.

– W końcu to przytulaniec – mruknął.

Postanowiła się nie odsuwać, chociaż pierwotnie miała taki zamiar. Jakoś nie pasowało jej tulenie się do obcego chłopaka. Po chwili jednak uświadomiła sobie, że to tylko taniec i wszystkie pary na parkiecie były tak blisko.

Nieznajomy położył rękę nisko na jej plecach i chociaż początkowo było to dla niej krępujące, po kilku taktach piosenki Kaja doszła do wniosku, że właściwie to całkiem przyjemne. Kołysali się niespiesznie do melodii wygrywanej przez gitarzystę, a jej spięte ciało powoli zaczęło się rozluźniać. Mężczyzna był dobrym partnerem do tańca. Szybko poczuła się w jego ramionach pewnie i spokojnie. Jego ciepła dłoń ogrzewała jej plecy, a mocny zapach perfum mamił zmysły. W pewnym momencie położyła mu głowę na ramieniu, a on przytulił policzek do jej twarzy. Ogarnęła ją błogość, która momentalnie zagłuszyła dotychczasową samotność.

On chyba też dobrze się czuł w jej towarzystwie, bo przetańczyli razem kilka kolejnych piosenek i wypili jeszcze parę drinków. Rozmowa się kleiła, zresztą oboje byli nieźle wstawieni. Potem zespół znowu zagrał wolny utwór i ponownie poszli zatańczyć. Przytulili się mocniej i chyba to właśnie sprawiło, że oboje nabrali ochoty na więcej. Kaja czuła na szyi jego rozgrzany oddech, co w połączeniu z ciepłem dłoni, którą znowu położył nisko na jej plecach, wywołało w niej falę pożądania. Gitarzysta muskał opuszkami palców struny gitary, nieznajomy szeptał jej do ucha czułe słówka i stykali się prawie całymi ciałami. Po jej skórze rozchodziły się przyjemne dreszcze, a alkohol tylko potęgował te cudowne doznania.

Gdy więc nieznajomy pociągnął ją w stronę schodów na piętro, do pokojów dla gości, nie protestowała. Chociaż z nikim nigdy nie spała, w tamtym momencie bardzo pragnęła jego bliskości. Rozgrzani przebiegli przez korytarz i chichocząc, weszli do jednej z sypialni. Dźwięk zamykanych drzwi był ostatnim, co zapamiętała. Mogła sobie tylko wyobrażać, jak facet zdejmuje z niej sukienkę, a potem popycha ją lekko na łóżko. W głowie zamiast wspomnień miała jedynie czarną dziurę.

No i dziecko pod sercem. Na pamiątkę.

Pójdę za tobą wszędzie

Подняться наверх