Читать книгу Pójdę za tobą wszędzie - Agata Przybyłek - Страница 9

Оглавление

Kaja

Dwa dni później Kaja patrzyła na falujący Bałtyk, który rozbijał się o brzeg, a do jej uszu dolatywał szum fal i piski mew żerujących przy molo. Siedziała na plaży w zwiewnej, białej sukience, a tuż obok, na złożonej kurtce dżinsowej, usadowiła się Amelia. Ich rozpuszczone włosy rozwiewała morska bryza, pachnąca jodem. Ciepłe promienie słońca ogrzewały im twarze oraz odsłonięte nogi, co było wyjątkowo przyjemne. Kaja pożałowała, że ostatnio tak rzadko miała czas, żeby przychodzić na plażę. Choć zamierzała powiedzieć przyjaciółce o ciąży, nie potrafiła na razie zebrać się na odwagę. W milczeniu patrzyła na zachód słońca i przesypując palcami piasek, chłonęła spektakl rozgrywający się na niebie.

– Już dawno nie było takiego ładnego zachodu – powiedziała Amelia, jakby czytała jej w myślach.

– Chciałam powiedzieć dokładnie to samo.

– Dlaczego mnie to nie dziwi. – Przyjaciółka uśmiechnęła się lekko.

Kaja w myślach przyznała jej rację. Chociaż wyglądały zupełnie inaczej, w domu dziecka często były określane siostrami i same również czuły, że łączy je wyjątkowa więź. Co prawda nie mieszkały razem w pokoju, ale szybko zapałały do siebie sympatią. Były niemal w tym samym wieku, miały podobną przeszłość, poza tym obie kochały czytać książki i marzyły o tym, żeby trafić do kochających rodzin.

Niestety, żadnej nie było to dane. Dotrwały w bidulu do osiemnastych urodzin, a wtedy postanowiły pójść razem na studia. Zamieszkały w tym samym akademiku i wspierały się jak mogły, chociaż w pewnym momencie ich losy potoczyły się zupełnie inaczej. Kaja, uczulona na bliskość, stroniła od związków, a bardziej ufna i spragniona miłości Amelia poznała Piotrka, który odmienił jej los. Oczarował ją swoim urokiem. Zaręczyli się, a potem zamieszkali razem. Chociaż Kai trochę brakowało przyjaciółki, szczerze im kibicowała i chyba właśnie dlatego postanowiła pójść sama na ich ślub oraz wesele. A teraz miała z tego powodu taki problem…

Oddychając głęboko, popatrzyła na przyjaciółkę. Amelia wyglądała zupełnie inaczej niż ona. Opalona po miesiącu miodowym na Seszelach, wręcz tryskała energią. Jej zbrązowiała skóra lśniła w słońcu, podczas gdy Kaja wyglądała na zmęczoną życiem, z poszarzałą, bladą cerą. Ale niby gdzie miała się opalić? W promieniach słońca, które wpadały przez okno do restauracji?

Włosy i oczy też miały inne. Amelia była krótkowłosą brunetką o brązowym spojrzeniu, postrzępiona fryzurka układała się fikuśnie wokół jej okrągłej twarzy. Kaja zaś miała długie brązowe włosy, jasne oczy i pociągłą buzię. Wyraźnie zarysowane kości policzkowe dodawały jej twarzy powagi, przez co ludzie brali ją czasami za starszą, niż była.

Sylwetkami również się z Amelią różniły. Przyjaciółka była niższa i ważyła nieco więcej, chociaż nigdy nie miała kompleksów. Kaja z kolei należała do dziewczyn wysokich i szczupłych, które mogły objadać się do woli bez żadnych konsekwencji.

„Wyglądasz jak modelka!” – słyszała czasem komplementy, ale nigdy nie brała ich na poważnie. Ona i modeling? Dobre sobie. Może i lubiła swoją figurę, nie uważała się też za brzydką, ale na pewno daleko jej było do piękności z okładek gazet. A przynajmniej jej zdaniem, bo mężczyźni mieli całkiem inne zdanie w tej kwestii, chociaż nigdy nie brała ich na poważnie. Była tak poraniona przez rodziców, że nie sądziła, żeby kiedykolwiek była w stanie otworzyć się na miłość i związek. Matka porzuciła ją, zanim zdołała się do niej przywiązać, więc nie umiała kochać i nie wiedziała, co to znaczy być kochaną.

Tylko że teraz… Teraz sama zostanie matką i będzie musiała się zaopiekować dzieckiem. Jak miała, do diabła, to zrobić, skoro nie wiedziała nic o macierzyństwie?

Ech. Wolała o tym na razie nie myśleć.

– Pewnie polskie zachody słońca i tak nijak się mają do tych, które oglądaliście z Piotrkiem podczas podróży poślubnej, co? – zapytała mimochodem Amelię.

– Czy ja wiem. – Amelia spojrzała na niebo. – To zjawisko chyba w każdym miejscu na ziemi jest tak samo piękne. Różnica jest tylko taka, że czasami masz za sobą palmy, a czasami sosny.

Kaja zastanowiła się nad tym.

– Nie mam porównania, więc chyba nie wiem, o czym mówisz.

– Wybacz. – Amelia zreflektowała się i popatrzyła na nią przepraszająco. – Nie chciałam, żebyś poczuła się gorsza czy coś w tym rodzaju. Zresztą znasz mój stosunek do tych spraw. Podróże to dla mnie tylko podróże, nie jestem ich wielką fanką. Piotrkowi sprawia to przyjemność, więc wyjeżdżam z nim, ale dla mnie liczy się co innego.

– Nie przepraszaj. Mnie też nie ciągnie do podróży. Powiedz lepiej, jak to jest być mężatką. Pewnie układa wam się jeszcze lepiej niż wcześniej.

Amelia pogładziła ręką piasek.

– To prawda. Przysięga w kościele tylko nas umocniła. No i dobrze było podczas miesiąca miodowego mieć w końcu trochę czasu tylko dla siebie. Na co dzień różnie to bywa. Praca, dom, obowiązki… Wiesz jak to jest.

Kaja nie wiedziała, ale skinęła głową.

– W takim razie cudownie, że odpoczęliście.

– To było nam potrzebne po przedślubnym stresie. – Amelia znowu przejechała ręką po piasku, a zachodzące słonce oświetlało jej twarz. – Gdybym miała wybór, to chyba nigdy więcej nie zorganizowałabym wesela. Kosztowało mnie to za dużo nerwów, zresztą podczas przyjęcia ciągle ktoś czegoś od nas chciał i czułam się po nim bardziej zmęczona niż zadowolona, że wzięłam ślub.

– Słyszałam już takie opinie od panien młodych.

– Ale ty za to chyba dobrze się bawiłaś, co? – Amelia spojrzała na nią z błyskiem w oku. – Widziałam, jak tańczyłaś z kolegą Piotrka.

Serce Kai zabiło mocniej na wspomnienie tamtego wieczoru oraz na myśl, że oto nadszedł moment, w którym powinna powiedzieć przyjaciółce, dlaczego chciała się spotkać. Sęk w tym, że obleciał ją wstyd.

– Faktycznie, miałam niezłego partnera do tańca – odparła wymijająco.

Amelia uniosła znacząco brwi.

– Chyba nie tylko do tańca.

– Co masz na myśli?

– Nie udawaj niewiniątka – zachichotała przyjaciółka. – Widziałam, jak się wymknęliście.

Kaja nerwowo przełknęła ślinę i znowu zamilkła.

– Co się stało? – zapytała zaniepokojona Amelia. – Nagle pobladłaś i stałaś się małomówna. Mam nadzieję, że tamten chłopak… on nie… – Chyba nie wiedziała, jak ująć w słowa to, co chciała powiedzieć. – Czy on zrobił ci krzywdę?

– Nie. Skąd ci w ogóle to przyszło do głowy?

– Dziwnie się zachowujesz, odkąd poruszyłam ten temat.

Kaja znowu westchnęła i popatrzyła na morze. A jak się miała zachowywać? Na Boga, zaszła w nieplanowaną ciążę. I to z chłopakiem, którego imienia nie znała. To naprawdę nie była normalna sytuacja. Zebrała się w końcu na odwagę, żeby wyjawić Amelii prawdę.

– Jestem w ciąży – powiedziała bez żadnych wstępów.

Teraz to przyjaciółka pobladła i zszokowana przyłożyła rękę do ust.

– Żartujesz. Ale chyba nie z Mariuszem?

Mariusz… powtórzyła Kaja w myślach. A więc tak miał na imię.

Pójdę za tobą wszędzie

Подняться наверх