Читать книгу Jesteś moja dzikusko - Agnieszka Lingas-Łoniewska - Страница 2
PROLOG
ОглавлениеRodzinny dom Tollandów.
Akcja rozpoczyna się w przyszłości, pięćdziesiąt lat po opisanych dalej wydarzeniach…
Lidia Barańska, z domu Tolland, wjechała z rozmachem na podjazd domu rodziców. Zapowiedziała wcześniej swój przyjazd ostrym: „Koniecznie muszę z wami porozmawiać”. Dostrzegła przy wejściu siwą głowę ojca. Antoni Tolland, pomimo siedemdziesiątki na karku, wciąż wyglądał całkiem interesująco, stał prosto, nie garbił się, a jego niebieskie oczy patrzyły przenikliwie na wysiadającą z samochodu córkę.
– Cześć, tato! – Lidia odgarnęła rude włosy i nacisnęła guzik pilota.
– Czemu jesteś taka zdenerwowana, dziecko? – Antoni uśmiechnął się łagodnie.
– Ech, mam już dość. Muszę z wami porozmawiać, Dominika doprowadza mnie do szału!
– Nie unoś się, Lidziu, mama już szykuje dla ciebie coś pysznego.
– Łatwo ci mówić – mamrotała Lidia, wchodząc za ojcem do domu. – Nie wiem, w kogo się wdałam z nerwami, ale na pewno nie w ciebie, oazo spokoju.
Antoni Tolland uśmiechnął się pod nosem, słysząc utyskiwania córki, ale nic nie odpowiedział. On doskonale wiedział, po kim jego dziecko odziedziczyło temperament.
– Co tam, kochanie, co się dzieje? – Natalia Tolland uściskała córkę. – Chodź, upiekłam szarlotkę, jabłka z ogrodu, mam też pyszną białą herbatę, twoją ulubioną.
– Coś nie tak z Domi – mruknął w kierunku żony Antek.
Ta dała mu znak oczami, aby na razie pozwolił wygadać się córce.
– Dominika ma chłopaka! – Lidka usiadła ciężko na krześle przy dębowym kuchennym stole.
– Kochanie, Dominisia ma osiemnaście lat, to chyba normalne.
– Ale ten chłopak nie jest odpowiedni dla niej!
Antoni zerknął na żonę i zagryzł policzek od środka.
– Czemu tak sądzisz? – spytał wzburzoną córkę, opychającą się domową szarlotką.
– To jakiś długowłosy rockers. I wariat. Ciągle się kłócą. Dominika przez niego płacze, ale gdy próbuję zareagować, od razu go broni i nie daje powiedzieć o nim złego słowa. Nie wiem, co robić.
– Młodzi często się kłócą, Lidziu. Zapomniałaś o swoich rozstaniach z Jackiem? I o powrotach, naturalnie.
– Ale to moje dziecko. Zawsze daję jej za przykład wasz związek. Wiecie, że jest do was bardzo przywiązana. Mamo, tato… – Lidia spojrzała na rodziców zielonymi oczami swej matki – porozmawiajcie z nią, wytłumaczcie. Opowiedzcie o swojej miłości, o początkach, jak się poznaliście, o spokojnym i pełnym zaufania związku.
Antoni zaczął się wiercić na krześle, jakby siedział na rozżarzonych węglach. Za to Natalia uśmiechnęła się szeroko.
– To nie jest dobry pomysł – wymamrotał starszy mężczyzna.
– Tak uważasz? – Jego żona zmrużyła oczy.
Wiedział, że to zielone spojrzenie pochłonęło go już dawno temu i teraz… teraz też miało nad nim nieograniczoną władzę.
– Mieliśmy zachować się dydaktycznie – burknął.
– I zachowamy. Nasza opowieść spełni swoją rolę – odparła z przekonaniem drobna kasztanowowłosa kobieta.
– O czym wy tam szepczecie? Pomożecie mi czy nie? – Lidia zjadła dwa kawałki ciasta, wypiła herbatę i patrzyła w oczekiwaniu na rodziców.
Natalia wzięła głęboki wdech.
– Oczywiście, że ci pomożemy. Jesteś naszą córką. Opowiemy ci historię pewnego złego chłopaka i jego dzikuski. A wówczas… może zrozumiesz, że pozory czasami mylą i nie zawsze warto sprzeciwiać się temu, co gdzieś tam jest zapisane i po prostu musi się spełnić…
Pięćdziesiąt lat wcześniej, rok 2009
Zaczęło się tak niespodziewanie… Zanim się zorientowałem, już tkwiłem w tym tak głęboko, że nie byłem w stanie myśleć o niczym innym. Zburzyło to wszystko, co do tej pory zbudowałem wokół siebie, ten mur obojętności, pogardy dla świata i innych ludzi, pokazało moją prawdziwą twarz, moje uczucia, których sam nie byłem świadomy i których, co najważniejsze, nie chciałem nigdy nikomu pokazać. A wszystko przez jeden telefon…