Читать книгу Dla niej wszystko - Alexa Riley - Страница 7

Rozdział pierwszy Mallory

Оглавление

– Jezu, co za paskudztwo.

Paige krzywi się z odrazą, ale nie przerywa treningu na bieżni. To pierwszy sprzęt, który po przeprowadzce ustawiła w salonie. Przy każdym jej kroku podskakuje długi kucyk. Ćwiczy już trzydzieści minut, a w ogóle się nie spociła.

Kiedy mieszkałyśmy razem w akademiku, chodziła na uczelnianą siłownię, czego nie znosiła. Podejrzewam, że przez zaczepki facetów. Jeśli wygląda to tak jak zawsze, kiedy gdzieś razem wychodzimy, na pewno zawsze któryś chciał z nią pogadać. Ale tylko zgaduję, bo nigdy nie wybrałam się z nią na siłownię ani też nigdy nie korzystam z bieżni. Nie biegam, chyba że jestem spóźniona, co się niemal nigdy nie zdarza.

– No co? Jest słodki – protestuję, przytulając do policzka różowy, puszysty kocyk. – I taki miękki.

Kręci głową, a ja przerzucam koc przez oparcie skórzanej sofy.

– Tu nie ma żadnych kolorów. Królują szarość, czerń i biel. Przyda się coś żywszego. – Rozkładam koc, żeby jej zaprezentować, jak świetnie tu pasuje. Wiem, że na pewno go nie polubi, ale jestem też pewna, że pozwoli mi go zatrzymać.

Paige nie zawraca sobie głowy modą ani designem. Lubi rzeczy proste, czyste i odłożone na swoje miejsce. Kiedy przydzielono nam w Yale wspólny pokój, właśnie ta jej cecha bardzo mi się spodobała. Niełatwo jest dzielić z obcą osobą niewielką przestrzeń, więc wszystko staje się prostsze, kiedy ten ktoś dba o porządek. Nauczyłam się to cenić po latach spędzonych w rodzinie zastępczej, kiedy dzieliłam pokój z trzema albo i czterema dziewczynami.

– Zostaw ten głupi różowy koc. Co potem? Wazony z plastikowymi kwiatami i poduszki dekoracyjne? – Tym razem jej słowom towarzyszy uśmiech.

– Na pewno nie plastikowe kwiaty. Są tandetne. – Odwracam się i otwieram kolejny karton, który czeka na rozpakowanie. Wprowadziłyśmy się tutaj przed kilkoma dniami, ale jedyne, czym się od tamtego czasu zajmowałam, to czytanie wszystkich dostępnych materiałów na temat finansów Osbourne Corp. i raportów inwestycyjnych. – Ale poduszki nie byłyby złe. I może jeszcze kilka obrazków na ścianach – sugeruję, na co Paige wybucha śmiechem. Chcę, aby panowała tutaj domowa atmosfera. Zaczynam nową przygodę i to mieszkanie jest jej pierwszym etapem.

Paige i ja przyjaźnimy się od pierwszego roku studiów. Poza zajęciami byłyśmy niemal nierozłączne. Choć bardzo się różnimy, dziwnie do siebie pasujemy. W sumie to chyba dlatego tak dobrze się dogadujemy. Wzajemnie się równoważymy. Ona jest głośna, bezpośrednia i zawsze dwa kroki przed resztą. Jest filigranowa, ale miałam okazję widzieć, jak rozprawia się z prawie stukilowym facetem, który zaczął się do mnie przystawiać w barze.

Na ogół traktuję ją jak starszą siostrę. To najbliższa mi osoba na całym świecie i jedyna, którą mogę uważać za rodzinę.

– Rób, na co tylko masz ochotę, Mal. Tylko nie pomaluj ścian na różowo. – Wciska „stop” i zeskakuje z bieżni. – Błagam!

– No coś ty.

Z lodówki w kuchni wyjmuje butelkę wody. Mieszkanie tworzy w większości duża, otwarta przestrzeń. Salon jest połączony z kuchnią i jadalnią, do tego dwie sypialnie w głębi korytarza, każda z własną łazienką.

Ja o czymś takim mogłabym tylko pomarzyć. To mieszkanie Paige. Kupiła je, kiedy się dowiedziała, że otrzymałam propozycję stażu w Osbourne Corporation, i uparła się, że przyjedziemy tu razem.

Sama nie poradziłabym sobie w Nowym Jorku. Po pierwsze, nie miałam odpowiednich funduszy, a po drugie, cholernie się bałam. Dotąd nigdy niczego nie zawaliłam i nie byłam gotowa na pierwszy raz. Nie jestem przesadnie pewna siebie, a jedynie pełna determinacji. Osbourne Corp. to nie byle co. Oferują rocznie trzy posady dla stażystów, a mnie udało się otrzymać jedną z nich. Pomocne mogło się okazać to, że w czasie studiów zarząd firmy przyznał mi wysokie stypendium i znał moje wyniki. Stypendium wystarczało na wszystko: akademik, jedzenie, podręczniki. Studia ukończyłam jako jedna z najlepszych na roku i pierwsza na mojej specjalizacji. Wykształcenie zdobyłam dzięki Osbourne Corp., a ten staż stanie się dla mnie okazją zaprezentowania, czego się dzięki nim nauczyłam.

Pragnęłam się sprawdzić, ale perspektywa przeprowadzki do Nowego Jorku przepełniała mnie lękiem. Na szczęście Paige zaoferowała mi pokój w swoim mieszkaniu, dzięki czemu pomogła rozpocząć nowy rozdział życia.

Początkowo byłam rozczarowana tym, że zaraz po ukończeniu studiów nie zgłosiły się do mnie różne firmy, ale na rynku pracy nie jest lekko. Mimo wszystko zdziwiłam się, że jedyną propozycją okazał się staż w Osbourne.

– Wyglądasz, jakbyś się nad czymś intensywnie zastanawiała – rzuca Paige.

Pociąga jeszcze jeden spory łyk wody, po czym odstawia butelkę na stół.

– To pewnie nerwy przed poniedziałkiem.

– Mówisz poważnie? – Staje przede mną, wyjmuje mi z rąk karton i stawia z powrotem na podłodze. Wiem, co się zbliża, i na mojej twarzy pojawia się uśmiech. – Kto zapierdzielał przez całe liceum i dostał się do cholernego Yale?

– Ja.

– Kto skończył studia z najlepszym wynikiem?

– Ja.

– Kto poprawił tego zasranego dupka profesora Sittena, kiedy próbował ci wmówić, że twoja odpowiedź jest błędna, a potem dopiekł mu tak, że ten aż się popłakał?

– Nie popłakał się.

– Och, w duchu ronił rzewne łzy. Uwierz mi. Wiem, jaką facet robi minę, kiedy płacze w duchu.

Wybucham śmiechem, bo to była akurat prawda.

– No kto? – nie ustępuje Paige.

– Ja.

– I komu przypadł jeden z najlepszych stażów w kraju?

– Mnie.

– No właśnie, tobie. Będziesz rządzić w ich dziale księgowości. Te cyferki będą cię słuchać jak posłuszne psiaki – oświadcza z przekonaniem.

– Kocham cię. – Mocno ją przytulam.

Wiem, że jestem bystra i poradzę sobie ze wszystkim, do czego się zabiorę. Łatwo mieć motywację, kiedy od zawsze trzeba polegać wyłącznie na sobie. Tak właśnie było ze mną, zanim w moim życiu pojawiła się Paige. Nawet teraz czasem trzeba mnie lekko popchnąć we właściwym kierunku, a ona ma wystarczająco dużo pewności siebie, aby to robić.

– Mnie nie da się nie kochać. – Na jej twarzy maluje się zadowolenie.

– No chyba że wtedy, kiedy mężczyźni płaczą przez ciebie w duchu – dodaję.

Wzrusza ramionami, podnosi karton, stawia go na ławie i zrywa taśmę.

– Powinnyśmy były to wszystko spalić, zamiast ciągnąć ze sobą. Już chyba czuję zapach zupy ramen. Śmierdziało nią całe nasze piętro akademika.

Wymachuje rękami nad kartonem, jakby próbowała odegnać nieprzyjemną woń.

Siadam na sofie i przyglądam się, jak Paige opróżnia karton. Znajdują się w nim głównie zdjęcia oprawione w ramki. Uwielbiam robić zdjęcia, zatrzymując w kadrze wspomnienia. Paige tego nie znosiła, jednak przez cztery lata na tyle ją wytresowałam, że teraz uśmiecha się, kiedy jej każę. Przed studiami tak naprawdę nie miałam wielu powodów do radości, niewiele chwil chciałam uwiecznić, więc na początku trochę ześwirowałam.

– Które są moje? – pyta, przeglądając zdjęcia.

– Och, a więc jakieś jednak chcesz? – Uśmiecham się i przewracam oczami.

Bierze do ręki zdjęcie z pierwszego roku studiów. Wyciągnęłam ją na mecz futbolu, twierdząc, że musimy zdobywać tyle studenckich doświadczeń, ile się tylko da. Pragnęłam chłonąć wszystko niczym gąbka. W związku z tym na drugim roku w kwestii życia studenckiego byłam już znacznie bardziej zblazowana.

– Boże, ja cię muszę naprawdę kochać. Nie mogę uwierzyć, że poszłam tam z tobą.

Pokazuje mi zdjęcie, a ja wybucham śmiechem. Zrobiłam je w chwili, kiedy wylewała chłopakowi na głowę wodę sodową. Przez pół meczu nawijał o tym, jak mu się podoba jakaś cizia z pierwszego roku, i Paige w końcu nie wytrzymała.

– To jest moje. – Odbiera mi ramkę.

– Och, mam kopie – przypominam jej.

Tamtego dnia zrozumiałam, że Paige nie jest taką sobie zwykłą studentką. Chłopak, którego oblała wodą, próbował doprowadzić do jej wydalenia, ale ostatecznie to on znalazł się w tarapatach.

Tato Paige miał pieniądze i władzę, ale nie był to temat, który często poruszałyśmy. Ona niewiele o tym mówiła, a ja nie naciskałam. Ja także nie o wszystkim miałam ochotę rozmawiać.

– Mam dosyć – oznajmia.

Rozsiada się na drugiej sofie i kładzie nogi na ławie. Lekko się wzdrygam. Sama ta ława jest warta pewnie więcej, niż dałabym radę zarobić w dwa miesiące, nie wspominając o pozostałym wyposażeniu mieszkania. Kiedy się wprowadziłyśmy, większość już tu była. Paige zachowywała się tak, jakby to nie było nic nadzwyczajnego.

– Wypakowałaś dosłownie jedną ramkę.

– Musisz mnie nakarmić, inaczej rozpocznę strajk.

– W sumie ja też zdążyłam zgłodnieć. Jesteś stąd, co powinnyśmy zamówić? – Wyjmuję z kieszeni telefon.

– Zapomnij. Wychodzimy. Jest piątek i to nasz pierwszy wieczór w mieście.

– Czeka nas mnóstwo rozpakowywania, no i muszę się jeszcze pouczyć. – Podnoszę z ławy jeden z podręczników, żeby jej przypomnieć.

Z Osbourne przysłano mi cały stos książek i folderów, które przeczytałam co najmniej trzy razy, ale zamierzam to zrobić ponownie. Nie chcę usłyszeć pytania i nie umieć udzielić na nie natychmiast odpowiedzi.

– Nie ma mowy. Mamy na to cały weekend. To postanowione. Kolacja, a potem kilka drinków. W sobotę i niedzielę możemy się zająć rozpakowywaniem, a potem ty skupisz się na tym swoim myśleniu. I analizowaniu. Dziś wieczorem trochę sobie wypijemy i pokręcimy tyłeczkami.

Wyrywa mi książkę z dłoni, rzuca na ławę, po czym zrywa się z sofy, bierze mnie za rękę i pociąga za sobą.

– Nie rozpakowałyśmy ubrań ani kosmetyków! – protestuję.

Jednocześnie już zastanawiam się, w co się ubiorę. To przecież Nowy Jork. Mogę tu poznać jakiegoś szejka albo kogoś w tym rodzaju, no nie? Tak naprawdę jedyne, co mam, to dżinsy i bluzki. I kilka ciuchów biznesowych, kupionych specjalnie z myślą o stażu.

– Część możemy wypakować teraz. I się wyszykować.

– Nie jestem pewna, czy mam coś, co będzie pasowało do twoich planów – burczę, idąc za Paige w stronę naszych sypialni.

Po drodze potykam się o kartony poustawiane w korytarzu.

– Coś prostego i seksownego. Włóż czarne, obcisłe spodnie, a do tego moje czarne kozaczki. I jakiś fikuśny top.

– Tak będzie dobrze tam, dokąd się wybieramy?

Do tej pory Nowy Jork odwiedziłam dwa razy i za każdym byłam zagubiona. To miasto jest dla mnie zbyt przytłaczające. Nawet po czterech latach w Yale czuję się czasem wyobcowana, jakbym znalazła się gdzieś przez przypadek.

– Mal, nie zabieram cię w żadne szalone miejsce. Zjemy po steku gdzieś niedaleko, a potem wybierzemy się na kilka drinków. Babski wieczór.

Wiem, że te dwa ostatnie słowa dodała dlatego, żeby mnie namówić na wyjście.

– Mogę cię uczesać? – pytam.

Lubię bawić się jej długimi, kasztanowymi lokami.

– A zjesz to, co zamówię? – odparowuje.

Paige ma w zwyczaju sama regulować rachunek, ale lubi także jadać w naprawdę drogich lokalach. W końcu przestałam się z nią wykłócać o to, która z nas płaci, ale staram się nie zamawiać niczego kosztownego. Wygląda jednak na to, że dzisiejszego wieczoru to nie przejdzie.

– Umowa stoi.

– Tylko bez lakieru – dodaje szybko.

– Bez przystawek.

– No dobrze, niech będzie lakier – kapituluje.

Wchodzi do swojego pokoju, a ja wybucham śmiechem. Może uda mi się ją namówić na odrobinę tuszu do rzęs.

– Bez makijażu! – woła, na co ja śmieję się jeszcze głośniej.

Dla niej wszystko

Подняться наверх