Читать книгу Bestia - Alicja Minicka - Страница 6
ROZDZIAŁ 3
ОглавлениеMecenas Maleta otworzył drzwi sypialni siostrzenicy.
– Idź odpocząć, siedziałaś tu całą noc – powiedział do żony, chociaż był pewien, że go nie posłucha.
Z holu dobiegł głos Antosia. Janusz wyszedł, by uspokoić malca. Na widok jego wygiętych w podkówkę usteczek poczuł pod powiekami piekące łzy. Wziął syna na ręce.
– Musimy być cichutko. Ciocia Sam teraz śpi.
Przekazał dziecko niani. Później zajrzał do kuchni.
– Jadę na Focha wysłać depeszę – poinformował zapłakaną Gertrudę.
Po południu zawiózł Antosia i nianię Stasię do Swarzędza, gdzie mieszkała jego chrzestna. Chłopczyk miał u niej zostać do czasu, aż Samanta wydobrzeje.
***
– Powinnaś coś zjeść – perswadowała Marta. – Bądź rozsądna, w końcu sama się rozchorujesz!
Krystyna Darska siedziała skulona w fotelu przed kominkiem. Ze wzrokiem utkwionym w trzaskającym ogniu zdawała się wypatrywać czegoś w płomieniach.
– On tego nie zniesie po raz drugi – mówiła z tłumioną rozpaczą. – Tak długo się podnosił po śmierci Barbary...
Marta uklękła przy siostrze i delikatnie dotknęła jej rąk, leżących bezwładnie na kolanach.
– Żałuję, że ją w ogóle poznał! – wybuchnęła Darska i natychmiast ukryła twarz w dłoniach. – Boże, dlaczego powiedziałam coś tak strasznego!
– Możemy się tylko modlić – rzekła cicho Marta.
***
Późnym wieczorem przyszedł Łukasz. Otworzyła mu Gertruda z różańcem w dłoniach. Maletów zastał w holu.
– Jest doktor Warecki – powiedziała cicho Anna.
Darski usiadł obok nich na sofie. W trwożnym milczeniu spoglądali na drzwi pokoju Samanty. Gdy tylko lekarz ukazał się w progu, podnieśli się jak na komendę.
– Niestety, potwierdziły się moje obawy. Wdało się obustronne zapalenie płuc – oznajmił posępnie. – Jeżeli gorączka nie spadnie... Musicie być przygotowani na najgorsze.
Po jego wyjściu przez krótką chwilę stali bez ruchu, zbyt przerażeni, by w jakikolwiek sposób zareagować. Anna, tłumiąc łkanie, pobiegła do Samanty.
Łukasz bez słowa skierował się do gabinetu Janusza. Dochodziła północ, ale wiedział, że osoba, do której chce zadzwonić, nie potrzebuje żadnych wyjaśnień.
Po paru minutach wrócił do holu.
– Wkrótce będzie tu Rafał Gajda – rzekł pospiesznie.
– Ten podróżnik? – spytał zaskoczony Janusz.
– Mówił, że spróbuje pomóc – odparł Łukasz.
– Jak? Skoro doktor Warecki... – Maleta spojrzał z niepokojem, zastanawiając się zapewne, czy przyjaciel nie postradał zmysłów.
– Rafał był kiedyś lekarzem, ale od dawna nie praktykuje. Kilkanaście lat temu zainteresował się medycyną Wschodu – wyjaśnił Darski i dodał: – Przecież Warecki wyraził się jasno! Nie mamy nic do stracenia.
Janusz zagryzł wargi. Wolno pokiwał głową.
– Pójdę uprzedzić Annę.
Gajda dotarł szybciej niż się spodziewali. Gdy Maleta wrócił do holu, ujrzał go rozmawiającego półgłosem z Łukaszem. Podróżnik był postawnym pięćdziesięcioletnim mężczyzną z krótko obciętą szpakowatą brodą i bujną czupryną, lekko tylko przyprószoną siwizną.
Uścisnął mocno dłoń mecenasa.
– Nie marnujmy czasu. Gdzie pokój chorej?
Anna, która kładła kolejny zimny kompres na rozpalone czoło Samanty, wstała na ich widok. Gajda podszedł do łóżka i dotknął szyi dziewczyny. Później przyłożył ucho do jej piersi i nakazawszy gestem ciszę, uważnie słuchał. Z kieszeni marynarki wyciągnął niewielką papierową torebkę i podał Annie.
– Dwie łyżeczki na szklankę wody – poinstruował. – Trzeba podgrzewać pół godziny na wolnym ogniu, tak by nie zagotować. Mecenasie, niech wasza gospodyni namoczy w letniej wodzie kilka prześcieradeł. Musimy obniżyć temperaturę.
Pierwszy okład nie przyniósł oczekiwanego efektu. Dopiero po drugim temperatura nieco spadła.
Gajda zwrócił się do Janusza:
– Proszę przypilnować, by żona wypoczęła – i uprzedzając sprzeciw, dodał stanowczo: – To konieczne, jeżeli chcecie być pomocni.