Читать книгу Duch Maciek detektywem - Anna Onichimowska - Страница 4
Rozdział pierwszy, w którym jestem gotów polecieć z Karoliną na drugi koniec świata
ОглавлениеTydzień temu Karolina przestała się do mnie odzywać. Przestała też kłócić się ze sroką Wiesławą, straciła apetyt i chęć do latania. A zaczęło się całkiem niewinnie – od przeczytania czwartej strony nadjedzonej zębem czasu książki. Pierwszych kartek brakowało. Od kiedy pamiętam, opasły tom podtrzymywał stolik w kącie strychu, a teraz wszystko zjechało na podłogę i zrobił się bałagan. Karolina jednak nie przejmowała się tym nic a nic. Siedziała z nosem w książce od świtu do zmierzchu, nawet w nocy słyszałem – zamiast jej cichutkiego pochrapywania – szelest przewracanych kartek. Czasami śmiała się pod nosem albo coś mamrotała. Czułem się samotny i odtrącony.
I właśnie w chwili, kiedy postanowiłem przestać zwracać na nią uwagę, wykrzyknęła:
– Nie ma końca!
Wspólne szukanie urwanego w pół słowa rozdziału nie zakończyło się co prawda sukcesem, ale znów stałem się potrzebny – i to było najważniejsze!
– Możesz doczytać w bibliotece – poradziłem.
Potrząsnęła smutnie głową.
– Nie znam tytułu ani autora. Nie ma okładki.
– Wiem, wiem… – mruknąłem niechętnie.
Karolina przeciągnęła się i wyjrzała przez okno.
– Przestało padać! – ucieszyła się.
– Już pięć dni temu! – skrzeknęła Wiesława. – Wiedziałam, że to nie ma zakończenia. Dlatego wylądowało pod stołem.
– Powinnaś mnie uprzedzić! – zdenerwowała się Karolina.
– Nikt mnie nie pytał! – Wiesława roześmiała się paskudnie.
Awantura wisiała w powietrzu.
– Chodź… – Pociągnąłem za sobą duszkę. – Coś ci pokażę.
Wymyśliłem to na poczekaniu i kiedy przysiedliśmy na szczycie dachu obok komina, zacząłem się nerwowo rozglądać.