Читать книгу Inna miłość szejka - Artur Ligęska - Страница 5
ОглавлениеSłowo wstępne
Dlaczego Inna miłość szejka?
Pisanie w piekle było antidotum na to, by je przetrwać i nie zwariować. Prócz tego, że się modliłem i ćwiczyłem – sporo pisałem. Dzięki temu na te kilka chwil stawałem się wolnym człowiekiem. Pisałem też po to, by zapamiętać miłe, dobre rzeczy, które także mnie spotkały. Wspominałem całe dotychczasowe życie.
Z trzynastu miesięcy spędzonych w więzieniu przez osiem byłem zamknięty w celi-lochu o powierzchni czterech metrów kwadratowych. Bez ludzi, bez łóżka, bez prysznica, często bez wody, z dziurą w betonie, która była moim osobistym WC. Zamknięto mnie, odbierając mi praktycznie wszystko, łącznie ze słońcem i światłem dziennym. Chcieli sprawić, bym się załamał, nie wytrzymał fizycznie lub po prostu zwariował.
Sytuacja, w której się znalazłem, przypomina scenariusz thrillera psychologicznego. Po dziewięciu miesiącach aresztu i jednej trwającej kilka minut rozprawie przed sądem federalnym w Abu Zabi – bez dowodów, bez świadków, bez przesłuchań oficerów policji, którzy mnie aresztowali – zostałem skazany na dożywocie w izolacji. Po ogłoszeniu wyroku założono mi kajdanki na ręce i łańcuch na nogi, po czym wtrącono do celi-izolatki. Odebrano mi możliwość rozmowy z rodziną, z adwokatem, z przedstawicielami ambasady...
Mogło się wydawać, że moje życie dobiegło końca. Podobnie jak wtedy, gdy zdałem sobie sprawę, że nie walczę w sprawie o posiadanie narkotyków, których nigdy przy mnie nie znaleziono i których nie miałem też w organizmie. Nie byłem święty. Popełniłem w życiu wiele głupstw, próbowałem tego, co zakazane, bywałem nieodpowiedzialny i naiwny. W tej konkretnej sprawie chodziło jednak o coś innego – o nieodwzajemnione uczucie członka rodziny królewskiej. Człowiek ten darzył mnie obsesyjną, psychopatyczną wręcz miłością do tego stopnia, że nie wyobrażał sobie beze mnie życia, i za wszelką cenę nie chciał dopuścić do mojego wyjazdu z Emiratów. Doprowadził do zablokowania mi możliwości wylotu do Europy, do cofnięcia z lotniska w Dubaju i zaaresztowania mnie przed wejściem do budynku, w którym mieszkałem. Wszystko to odmieniło moje życie na zawsze i przekształciło je w horror, którego stałem się bohaterem.
Doświadczyłem wielu cierpień: głodu, niemożności przyjmowania koniecznych leków, których mi odmówiono, utrudniania kontaktu z rodziną, zakazu odwiedzin czy zablokowania telefonów do ambasady; widziałem tortury, bicie więźniów do nieprzytomności, gwałty i rozstrzelanie sąsiada z izolatki obok. Tego wszystkiego doświadczyłem na własnej skórze i – co najważniejsze – wszystko to przetrwałem, starając się wykorzystać każdą okazję do walki o prawdę.
Znalazłem się w beznadziejnej, piekielnie trudnej sytuacji. Rzecz niewyobrażalna dla zwykłego człowieka. Po siedmiu miesiącach przetrzymywania mnie w więzieniu zdołałem przekupić strażnika, by pozwolił mi zadzwonić do najbliższych. Miałem na to dwie minuty. Zatelefonowałem do mamy, a potem do przyjaciółki, za której pośrednictwem zaapelowałem do polskich mediów o pomoc. Było to 16 listopada 2018 roku. Wiedziałem, że bardzo wiele ryzykuję, że mogę zostać otruty, zabity, spalony. Miałem jednak pewność, że jestem niewinny i że muszę zrobić wszystko, by ocalić życie. Rzecz dziwna – im ciemniej się robiło na horyzoncie, tym więcej miałem sił. Niosła mnie energia od Boga...
Ogromne wsparcie uzyskałem od ambasady polskiej w Abu Zabi. Panowie konsulowie stali się moją drugą rodziną. Dzięki ich cotygodniowym odwiedzinom w więzieniu mogłem znów poczuć się normalnym człowiekiem. Nasi dyplomaci okazali też niesamowitą mądrość, zwłaszcza zaś znajomość tamtejszej obyczajowości. Odbyliśmy wiele rozmów. W ich trakcie padały niezliczone pytania o kulisy mojego uwięzienia, a także prawdziwe przyczyny skazania mnie i przetrzymywania w izolatce.
* * *
Zdecydowałem się na publikację moich przeżyć, by uświadomić światu, jak wiele jest do zrobienia w zakresie praworządności oraz praw człowieka w krajach, które pretendują do miana nowoczesnych.
Zdecydowałem się na tę publikację, gdyż chcę wykrzyczeć swój sprzeciw wobec nietransparentnych procesów sądowych, procesów bez faktycznego prawa do obrony, procesów, które z praworządnością w pojęciu standardów międzynarodowych nie mają nic wspólnego.
Zdecydowałem się na tę publikację, by walczyć o opiekę medyczną i leki dla aresztowanych i więźniów, chorych przewlekle czy śmiertelnie. Nie może być tak, że nieleczone HIV, HCV, nowotwór, nadciśnienie czy cukrzyca stają się wyrokiem śmierci jeszcze przed końcem procesu sądowego.
Zdecydowałem się na tę publikację, by wyrazić swój sprzeciw wobec kary śmierci, którą w Emiratach wciąż się WYKONUJE i którą widziałem na własne oczy.
Zdecydowałem się na podzielenie swoimi doświadczeniami, by uświadomić ludziom na całym świecie, że Bliski Wschód jest jednym z najpiękniejszych rejonów świata, że można tam rzeczywiście zrobić niebywałą karierę i szybko zarobić pieniądze. Należy mieć wszakże świadomość tego, jak duże dzielą nas różnice, jak odmienne są tamtejsze kultura i mentalność. Tę europejską radzę zostawić przed wejściem do samolotu lecącego na Bliski Wschód …
Widziałem wiele okrucieństw, lecz przetrwałem i dziś jestem silny jak nigdy wcześniej.
Poleciałem do Emiratów niedługo po tym, jak straciłem w Polsce zdrowie, firmę, wiarygodność finansową, wpadłem w nałóg, zakończył się mój związek, wypaliłem się i pogubiłem... Dziś to wszystko wydaje się niczym w porównaniu z doświadczeniem późniejszego piekła. Więzienie kompletnie mnie odmieniło, zweryfikowało to, kim jestem, jaki jest mój potencjał i kto jest moim przyjacielem. Wiem też jedno – Bóg istnieje, mam rewelacyjną rodzinę i w końcu pokochałem siebie.
Artur