Читать книгу Dziewczyna na miesiąc. Kwiecień-maj-czerwiec - Audrey Carlan - Страница 7

ROZDZIAŁ TRZECI

Оглавление

Pierwszy tydzień udawania dziewczyny Masona „Macego” Murphy’ego zakończył się wpadką. Przez cały ten czas czułam się jak na wakacjach. Byłam na czterech meczach, z których trzy wygrali. Muszę przyznać, że wspaniale jest być dziewczyną gracza zwycięskiej drużyny! Imprezowaliśmy jak w roku 1999, tyle że tym razem na wszystkich zdjęciach Mason pozował z tą samą dziewczyną, czyli mną, nigdy nie palił i pił umiarkowane ilości alkoholu. Do prasy nie przedostały się żadne zdjęcia pijanego gracza. Zachowywał się rewelacyjnie, ale część ludzi nadal się zastanawiała, kiedy spadnie z piedestału i znów będzie złym chłopcem. No cóż, mogli czekać, ale na mojej zmianie z pewnością to nie nastąpi.

W ciągu tego tygodnia miałam też trochę czasu na zastanowienie się nad moimi uczuciami do Wesa i Giny, których nazywałam teraz „Wesina” tylko po to, by moje emocje nie straciły na intensywności. To było nie w porządku, ale nie odpisywałam na wiadomości od Wesa i nie odbierałam telefonów od niego. Odkąd się dowiedziałam, że pieprzy hollywoodzką piękność Ginę DeLucę, pisał i dzwonił codziennie. Wiedziałam, że jeśli chcę nadal być blisko niego, nawet jako przyjaciółka, muszę odpowiedzieć. To dlatego, gdy otrzymałam od niego kolejną wiadomość, nie zignorowałam jej ani nie skasowałam.

Do: Mia Saunders

Od: Wes Channing

Jestem tutaj i myślę o Tobie. To miejsce mi Ciebie przypomina. Zawsze będzie. Proszę, porozmawiaj ze mną.

Pod tekstem widniało zdjęcie pięknego oceanu. Na piasku leżała jedna deska do surfowania. Boże, jak ja tęskniłam za surfowaniem. Gdy wreszcie wrócę do Kalifornii, nie będę niczego pamiętać i Wes będzie musiał uczyć mnie wszystkiego od nowa. Zachichotałam.

Bez namysłu napisałam kolejną wiadomość.

Do: Wes Channing

Od: Mia Saunders

Niebiański widok. Tęsknię za surfowaniem.

Złap za mnie kilka fal, dobrze?

Zanim zdążyłam schować telefon do torebki, usłyszałam piknięcie nadchodzącej wiadomości.

Do: Mia Saunders

Od: Wes Channing

Ona żyje! Cholera, skarbie. Bałem się, że już nigdy się do mnie nie odezwiesz. Dobrze, że to zrobiłaś. Jak się czujesz?

Do: Wes Channing

Od: Mia Saunders

Baseball, balangi, Boston, nie mogłoby być lepiej.

Do: Mia Saunders

Od: Wes Channing

Wygląda na to, że spełnia się Twoje marzenie. A co z innymi literami alfabetu?

Wywróciłam oczami i zaczęłam szybko pisać. Minęło już mnóstwo czasu i napięcie między mną a Westonem stało się zbyt duże.

Musieliśmy znaleźć jakieś rozwiązanie. Prawda była taka, że bardzo nam na sobie zależało, ale nie mogliśmy teraz ze sobą być. Nie oznaczało to, że nam nie zależy. I że nie znajdziemy sposobu na poradzenie sobie z tym, że oboje będziemy uprawiać seks z innymi osobami. Nie mogę oczekiwać od niego celibatu, skoro sama w nim nie żyję.

Do: Wes Channing

Od: Mia Saunders

A komu potrzebne inne litery? B bardzo mi się podoba.

Oczywiście chciał wrócić do głównego tematu, chociaż mnie bardzo odpowiadało nasze przekomarzanie się.

Do: Mia Saunders

Od: Wes Channing

Bardzo fajna jest też litera K. Kalifornia, kusić, królewicz… kutas.

Wybuchnęłam głośnym śmiechem. Zawsze stroił sobie żarty z poważnych spraw.

Do: Wes Channing

Od: Mia Saunders

Z tego, co pamiętam, miałam już królewicza ze wspaniałym kutasem i było naprawdę fantastycznie.

Wiem, że odpowiedziałam trochę zbyt zuchwale, ale próbowałam wrócić do radosnego i swobodnego charakteru naszej znajomości. Jeśli miało nam się udać, musieliśmy o to dbać. Owszem, świadomość tego, że pieprzył Ginę, bardzo mnie dotknęła, ale miałam tydzień, żeby to przemyśleć i chociaż pragnęłam lecieć do Kalifornii pierwszym lepszym samolotem i powiedzieć całemu światu, że to mój mężczyzna, nie było mi to pisane. Pozostało mi tylko żywić nadzieję, że relacja z Giną się nie rozwinie, a jeśli tak, to nie będę miała wyjścia i będę musiała to zaakceptować. Powiedziałam wyraźnie, że to nie jest nasz czas, i miałam zamiar się tego trzymać, chociaż bardzo mnie to raniło.

Do: Mia Saunders

Od: Wes Channing

Będę czekać, aż zapragniesz kolejnej powtórki, skarbie.

Do: Wes Channing

Od: Mia Saunders

Szaleniec! Idź posurfować, nie pozwól, by te fale cię ominęły. Pogadamy za kilka dni. Obowiązki wzywają.

Do: Mia Saunders

Od: Wes Channing

Szaleję za Tobą.

To była ostatnia wiadomość, jaką mi napisał. Że za mną szaleje. Ja też za nim szalałam, ale nie miałam zamiaru dopuścić do tego, żeby sprawy przybrały poważny obrót. Potrzebowaliśmy czasu, dużo czasu. Wiedział, że pieprzę innych facetów, ja wiedziałam, że on pieprzy Ginę. Tak wyglądała nasza rzeczywistość.

– Z czego jesteś taka zadowolona, kochanie? – spytał Mace i wszedł do mojej części pokoju hotelowego ubrany we wspaniały trzyczęściowy garnitur. Cholera, ten facet wyglądał rewelacyjnie w swoim stroju sportowym i w dżinsach z dziurami na kolanach, ale w garniturze roztaczał wokół siebie atmosferę, która mi się podobała… bardzo. Uśmiechnął się, uniósł brwi i powoli się odwrócił, tak bym mogła podziwiać go całego. – Podobam ci się?

Kiwnęłam głową.

– Wiesz, że tak. Nie mogę się doczekać, aż zobaczy cię Rachel. Cały tydzień się gdzieś ukrywała.

Na dźwięk jej imienia popatrzył na mnie groźnie.

– Źle interpretujesz zachowanie Rach i moje. Musisz wybić to sobie z głowy.

Tym razem to ja pokręciłam głową.

– Nie ma szans. W zeszłym tygodniu widziałam, jak na siebie patrzycie. Ona za tobą szaleje, ale nie wiem, dlaczego to ukrywa.

– Nie szaleje. Zaraz po nas przyjdzie i zawiezie nas do Power Up.

Usłyszeliśmy pukanie. Uśmiechnęłam się szeroko i otworzyłam drzwi na oścież. Ujrzałam Rachel w kolejnym eleganckim kostiumie, tyle że szarym. Jasnoróżowa bluzka podkreślała róż jej policzków i blask skóry. Tym razem Rachel spięła włosy w kitkę i ukryła gumkę, tak że fryzura wyglądała, jakby sama się trzymała. Muszę się dowiedzieć, jak ona to zrobiła. Potem mogłabym nauczyć tego Gin i Maddy.

– Cześć, Rachel, jak się masz?

– Zmierzyła mnie wzrokiem. Miałam na sobie skórzaną ołówkową spódniczkę i białą bluzkę. Spódniczka opinała mój tyłek, a wycięcie w bluzce podkreślało dekolt. Z całą pewnością tak właśnie ubierałaby się młoda dziewczyna seksownego sportowca.

Skrzywiła się.

– Ten strój jest zbyt wyzywający. Do tej spódniczki powinnaś mieć koszulę zapinaną pod szyję. – Zacisnęła usta i popatrzyła na mnie oskarżycielsko, tak że po raz pierwszy poczułam, że mam braki.

– No dobrze, nie założyłam koszuli, ponieważ pomyślałam, że pasuje lepiej do dżinsów.

I wtedy do pokoju wszedł Mace. Na jego widok Rachel zamarła. Usłyszałam, jak nabiera głośno powietrza, ale go nie wydycha. Jej oczy się rozszerzyły, seksownie zatopiła zęby w dolnej wardze. Jak ona szalała za tym facetem. Dlaczego on tego nie widział? Odwróciłam się i patrzyłam, jak Mason powoli się obraca, pokazując się komuś już drugi raz tego ranka, tyle że teraz o wiele bardziej zależało mu na tym, żeby dobrze wypaść.

Pokazując się, uśmiechał się szeroko.

– Czy widać, że będę właściwym reprezentantem napoju Power Up i Quick Runners?

Pokiwała głową w milczeniu.

– Ty najwyraźniej jesteś idealny, ale ja wyglądam jak seksowna zdzira – mruknęłam pod nosem, jednak wzięłam torebkę. Zmrużył oczy, objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Uderzyłam w jego pierś i popatrzyłam na Rachel, która natychmiast odwróciła wzrok.

– Ej, wyglądasz wspaniale. Seksownie jak diabli. Przez cały tydzień dziennikarze widzieli cię w dżinsach i koszulkach. Teraz nadszedł czas, żebyś wyglądała elegancko i młodo. Takie właśnie kobiety lubię. Poza tym czy ty sądzisz, że ja pasuję do jakiejś sztywniary z kijem w dupie?

Na dźwięk tych słów Rachel się skuliła. Uważała siebie za sztywniarę i widziałam, jak oblała się szkarłatem. To nie wróżyło dobrze mojemu „Planowi Połączenia Rachel i Masona”. Jeśli chcę mieć nadzieję na powodzenie, będę musiała przyjąć nową taktykę.

Pocałowałam Masona w świeżo ogolony policzek, a potem wytarłam ślad pomadki, jaki zostawiłam.

– A skoro już mówimy o seksownych laskach, to czy Rachel nie wygląda rewelacyjnie w swoim kostiumie? – Machnęłam ręką w stronę dziewczyny.

Uśmiechnął się i ukazał te cudowne dołeczki.

– Przeleciałbym ją – walnął głupio.

Można było wyciągnąć gracza z Bostonu, ale nie dało się wyciągnąć gracza z faceta. Zdzieliłam go w ramię.

– Ile razy rozmawialiśmy o byciu dupkiem? – Podniosłam obie ręce i rozcapierzyłam wszystkie palce.

Potarł swoje ramię.

– Przepraszam, Rach, ale naprawdę mam ochotę cię przelecieć. – Walnęłam go znów. – Aua, nie bij!

– To przestań być ostatnim kutasem!

I wtedy do akcji wkroczyła Rachel.

– Przestańcie oboje! Mio, nic się nie stało. Zdążyłam się przyzwyczaić do nieokrzesanego zachowania Masona.

Skrzywiłam się i wzięłam się pod boki.

– To nie zmienia faktu, że jest niedojrzały i nie potrafi się zachować.

Zaśmiała się perliście. Uroczy był nawet jej śmiech.

– To prawda, ale dziękuję za komplement, panie Murphy.

Poczułam, że zalewa mnie fala ognia. Mason niemal wyryczał swoją odpowiedź.

– Ile razy mam ci powtarzać, że masz do mnie mówić Mason albo Mace? Znamy się już od dwóch lat. Wykroczyliśmy już poza zawodowe relacje. Tego bym sobie przynajmniej życzył.

Spojrzała mu w oczy, złożyła dłonie i splotła palce.

– Tak… eee… masz rację. Tak właśnie jest. Przepraszam. To kwestia starych przyzwyczajeń. Możemy już iść?

– Mam się przebrać? – spytałam sucho. Moim zadaniem była poprawa wizerunku Masona, tak więc naprawdę musiałam to wiedzieć. Wydawało mi się, że wyglądam rewelacyjnie, ale najwyraźniej potrzebowałam kursu dobrego smaku.

Rachel spojrzała na mnie raz jeszcze.

– Mio, wyglądasz naprawdę pięknie. Jak zawsze. Przepraszam, źle zareagowałam. Wszystko w porządku. Nie każmy czekać naszym przyszłym sponsorom.

Otworzyła drzwi i wyszliśmy na zewnątrz.

* * *

Zespół Power Up był zaskakująco nudny. Jak na firmę produkującą napoje energetyczne dla młodych sportowców, był wyjątkowo nieciekawy. Wszystkie biura w ich budynku zostały pomalowane na biało-czarno ze zdjęciami napoju na białym tle na ścianach. Nie widziałam żadnych zabawnych zdjęć przedstawiających mężczyzn uprawiających sporty, takie jak wspinaczka wysokogórska, pływanie, sporty motorowe, i trzymających puszki z napojami – a tego właśnie się spodziewałam. Moim zdaniem – o które oczywiście nikt nie pytał – oni potrzebowali Mace’a bardziej niż on ich. Jeśli chcieli w ogóle równać się z takimi potentatami jak Gatorade, to potrzebowali zmiany wizerunku.

Jednakże Rachel pokazała, na co ją stać, i zrozumiałam, dlaczego Mason dużo jej płacił. Sprawiła, że wszyscy obecni w sali mężczyźni jedli jej z ręki. Obiecała zarządowi Power Up, że Mason będzie częściej pojawiać się w mediach, poza tym wyniki jego gry świadczyły o tym, że cały czas należy do grupy najlepszych baseballistów, a młodzi ludzie uwielbiają złych chłopców, którzy stają się dobrzy. Podała nawet kilka sposobów na poprawę wizerunku marki dzięki Masonowi i zaproponowała, że jej firma popracuje z ich marketingowcami, tak by zaplanować jak najlepszą kampanię reklamową. A potem zaczęli mówić o pieniądzach.

Najwyraźniej bycie twarzą firmy produkującej napoje energetyczne, było warte miliony. Gdy zaczęli mówić o dziesiątkach milionów, niemal zemdlałam. Nie wyobrażałam sobie, że kilka reklam, jakieś sesje zdjęciowe i spotkania z fanami były warte takich pieniędzy. No ale płacono mi sto tysiaków za ładny wygląd. Ludzie byli jednak popieprzeni. Tak właśnie żyje część osób, a ponieważ teraz byłam ślicznotką, miałam okazję to poczuć.

Kiedy już skończyliśmy z zarządem Power Up, który miał to wszystko przeanalizować i w przyszłym tygodniu podjąć decyzję, pojechaliśmy limuzyną do Quick Runners. Chcieli stać się sławą pokroju Reeboka czy Nike, potrzebowali tylko jakiejś iskry, która wznieciłaby pożar. Ich asem w rękawie był Mason Murphy, najlepszy współczesny miotacz. Rachel dopilnowała, żeby wszyscy mieli tego świadomość. Biuro firmy stanowiło dokładne przeciwieństwo Power Up. Zespół składał się co prawda z samych biznesmenów w garniturach, ale w sali było mnóstwo zdjęć studentów w dżinsach, koszulkach polo i butach do tenisa. Wyszliśmy z biura z obietnicą kolejnych milionów, które będą płynąć, dopóki Mason będzie utrzymywać swój nienaganny wizerunek.

Gdy wsiedliśmy do windy, przybiliśmy piątki. Kiedy tylko drzwi się zamknęły, Mason odwrócił się do Rachel, złapał ją za policzki i powiedział:

– Ty. Jesteś. Niesamowitą. Cudowną. Zajebistą. Kobietą! – Przytulił ją do siebie i pocałował. Stałam w rogu windy i przyciskałam ręce do klatki piersiowej, żeby nie zacząć piszczeć z zachwytu. Gdy się odsunął, wyglądała na zaskoczoną i skołowaną. Złapał mnie w pasie i przytulił. Wtedy już zaczęłam piszczeć i skakać. – Widziałaś to? Widziałaś, jak nasza dziewczyna sobie z nimi poradziła? O w mordę. Ale jazda!

Objął Rachel w ramionach i przycisnął do siebie. Stałyśmy teraz po obu jego stronach.

– Moje panie, dzisiaj zespół Murphy’ego odniósł ogromne zwycięstwo.

Parsknęłam śmiechem.

– Zespół Murphy’ego?

Pokiwał entuzjastycznie głową.

– Tak, zespół Murphy’ego. Ty – potrząsnął moim ramieniem – i nasza królowa Rachel – potrząsnął nią. – I oczywiście ten najładniejszy, czyli ja.

Obie westchnęłyśmy.

– Jesteś bardzo pewny siebie.

– Owszem. A teraz czas na świętowanie i wlanie w siebie dużej ilości alkoholu!

Oczy Rachel rozszerzyły się ze zdumienia.

– Masonie, nie możemy iść na miasto. Wszyscy cię teraz obserwują, poza tym jutro wieczorem masz mecz.

– Racja. W takim razie zaprosimy kilku chłopaków i ich laski do naszego apartamentu i zamówimy pizzę i piwo. I się zabawimy! Wchodzisz w to?

Piwo, chłopcy, pizza… no pewnie!

– Jasne! – powiedziałam. – No dalej, Rach, musisz to uczcić, rozpuścisz włosy.

Popatrzył na jej złotego kucyka.

– Jeszcze nigdy nie widziałem cię w rozpuszczonych włosach. – Złapał ją za włosy, owinął je sobie wokół palców i puścił.

– Chciałbym zobaczyć, jak to złoto spływa ci po plecach i okala twarz. Jesteś taka ładna – szepnął jej do ucha i tym razem ja otworzyłam oczy ze zdziwienia. A ona wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć albo z zaskoczenia, albo ze strachu. A może to było jedno i drugie? Powąchał powietrze przy jej uchu. – Jak ty pięknie pachniesz. To jest ten cholerny migdałowy zapach, którego nie potrafiłem określić. To ty. To zawsze byłaś ty. Pachnie tak pięknie, że mam ochotę cię zjeść – powiedział jej w szyję, nabrał głęboko powietrza i dopiero się odsunął. Patrzył na nią niczym głodny lew na soczysty stek.

A potem drzwi windy się otworzyły i czar prysł. Rachel wyszła szybko i pośpieszyła w stronę nowojorskiego wieczoru.

– Pora wracać, zamówić pizzę i piwo. Masonie, chcesz zadzwonić do kilku przyjaciół? – Wyjęła telefon i zignorowała smutny wyraz twarzy mężczyzny. Mace zamknął oczy, nabrał powietrza i wsiadł do limuzyny.

– Tak, Rach, zadzwonię. – Usiadłam obok niego i poklepałam go pocieszająco po kolanie. – Widzisz, mówiłem ci – rzekł, przykładając telefon do ucha.

* * *

Nasz apartament był pełen zawodników Red Sox i, co dziwne, drużyny Yankees. Zamówiliśmy kilka beczułek piwa i kilkanaście pizz, które znikały w tempie błyskawicznym. Kobiet było o wiele więcej niż mężczyzn, co wydało mi się dziwne. Myślałam, że będzie jeden na jeden, ale najwyraźniej jacyś samotni mężczyźni poinformowali o imprezie swoje groupies, a te swoje koleżanki i tak dalej. Teraz w naszym apartamencie siedziały kobiety ubrane zwyczajnie, w dżinsy i topy, i dziwki, czekające tylko, by dorwać jakiegoś sportowca, zaliczyć go i zwiększyć grono swych trofeów.

Wreszcie impreza zaczęła wymykać się spod kontroli. Do tego stopnia, że skończyłam w swoim pokoju z Rachel. Piłyśmy Jamisona z gwinta.

– Wiesz, że jeśli tylko chcesz, możesz mieć Masona? – spytałam, bo alkohol rozwiązał mi język.

Skrzywiła się i wypuściła głośno powietrze. A potem wskazała na swój kostium, który znajdował się teraz w nieładzie.

– Myślisz, że będzie to chciał?

Nadal miała na sobie szarą ołówkową spódnicę, ale różowa bluzka była rozpięta pod szyją i wystawała ze spódnicy. Włosy na boku głowy sterczały, maskara się rozmazała. Wolałam nie myśleć, jak ja wyglądam. Wcześniej zdjęłam drogą bluzkę i założyłam top, ale zostałam w skórzanej spódniczce, ponieważ była „cycata”, jak stwierdziłaby moja Ginelle. Wymyśliłyśmy to dawno temu. Gdy nam się coś podobało, to mówiłyśmy, że jest „cycate”, bo mało rzeczy jest tak pożądanych jak ładne cycki.

Uklękłam za nią i rozpuściłam jej włosy. Złote loki idealnie podkreślały piękne rysy twarzy Rachel.

– Wow. Ale ty jesteś seksowna! – powiedziałam, przechyliłam się, żeby napić się whisky i podałam jej butelkę. A potem wyjęłam chusteczkę, pośliniłam ją i wytarłam ślady tuszu do rzęs. – Proszę, a teraz jesteś megaseksowna! Ale musisz trochę wyluzować. Tak strasznie się wszystkim martwisz – wybełkotałam i opadłam na poduszki.

Zacisnęła usta, jak to miała w zwyczaju. Widziałam, że woli się zastanowić przed każdą odpowiedzią. Bardzo mi się to w niej podobało.

– Tak, masz rację. Muszę być bardziej jak ty. Wolna, młoda, gotowa na podbój świata! – Wyrzuciła rękę w powietrze i chciała zacisnąć pięść w geście zwycięstwa, ale przypominała raczej Statuę Wolności.

Zaczęłam chichotać, a potem rechotać na całe gardło i nie potrafiłam się powstrzymać.

Wskazała palcem moją twarz, a następnie sama wybuchnęła śmiechem.

Gdy wreszcie się opanowałam, złapałam ją za rękę.

– Powinnaś do niego iść. Dzisiaj! – Złapałam ją za policzki i widziałam, jak jej oczy rozszerzają się ze zdumienia.

– Co? – Nadal trzymałam ją za policzki, więc jej pytanie przypominało pisk, przez co znowu zaczęłam się śmiać, ale tym razem szybciej się opanowałam.

– Serio! Powinnaś do niego pójść i mu powiedzieć, że go lubisz!

Otworzyła usta i pokręciła głową.

– Myślisz, że powinnam tak zrobić? Powiedzieć, że go lubię, lubię?

Skąd ja to znałam? Mój mózg unosił się na jeziorze Jamison Irish Whisky, więc nie potrafiłam dodać dwóch do dwóch, ale pomysł wydawał się genialny.

– Pomogę ci! – Ściągnęłam ją z łóżka i postawiłam na nogi. Następnie odpięłam dwa górne guziki bluzki, by wyeksponować dekolt.

– Co ty wyczyniasz? – Walnęła mnie po rękach.

Jęknęłam.

– Ej! Mężczyźni lubią cztery rzeczy. Na pierwszym miejscu są cycki! Masz je, więc musimy je pokazać. – Pokiwała głową i wypięła pierś. – Dobrze, bardzo dobrze. Zrób tak, gdy zobaczysz Mace’a! No dobrze, poza tym mężczyźni lubią jeszcze włosy.

Poprawiłam jej włosy tak, by wyglądały seksownie.

– Ładnie. – Złapałam palcami dolną wargę i zachwiałam się na nogach. – Tyłek! – Odwróciłam ją i sprawdziłam jej tyłek. Jej spódnica miała wąski rąbek, więc uklękłam i go podwinęłam, by wyeksponować jej nogi i tyłek. I klepnęłam ją w pośladek. – Świetnie!

– Nie wiedziałam o tym – powiedziała cicho Rachel.

– Nie. Nie. Nie. Będzie rewelacyjnie! – Zaczęłam masować sobie skronie. – Nie pamiętam, jaki teraz powinien być numer, ale jeszcze usta. Zatoczyłam się w stronę kosmetyczki, wyjęłam błyszczyk i pomalowałam jej usta. – Faceci uwielbiają lśniące usta. Od razu myślą o tym, że ssiesz ich kutasa. Chciałabyś possać kutasa Masona? – spytałam bełkotliwie.

Oblała się rumieńcem, ale szepnęła cicho: – Tak.

– Dobrze. To będzie etap numer dwa. Najpierw musisz sprawić, by cię zauważył, i powiedzieć, że go lubisz, lubisz. – Pociągnęłam solidnego łyka z butelki i po chwili przekazałam ją Rachel. – Twoja kolej. – Również się napiła i po chwili wracałyśmy już na imprezę. Miałam misję do spełnienia i chociaż była ona głupia, żywiłam przekonanie, że się uda.

Boże, jak ja się myliłam.

Dziewczyna na miesiąc. Kwiecień-maj-czerwiec

Подняться наверх