Читать книгу Blondynka w Japonii - Beata Pawlikowska - Страница 6
ОглавлениеROZDZIAŁ 3
Pionki na planszy
I wtedy właśnie nagle to zrozumiałam.
Japonia jest jak ogromna plansza, na której stoją miliony malutkich pionków. Tak długo, jak pionki poruszają się zgodnie z przypisanymi sobie trasami, jest dla nich przewidziane i zorganizowane miejsce. Ale jeśli któryś z pionków zechciałby wędrować indywidualnie, swobodnie i wbrew ściśle określonym zasadom, to spada z planszy. W przepaść niebytu.
Przestaje istnieć.
Staje się przezroczysty, niewidzialny, niby jest, ale jednak wcale go nie ma.
Tak jak mój pociąg!
Wszystko działa zgodnie z planem precyzyjnie zaprojektowanym co do sekundy. Ale jest tak tylko pod warunkiem, że ty równie drobiazgowo przestrzegasz wszystkich ściśle spisanych reguł. Pamiętaj, jesteś na planszy, na której znajduje się określona liczba pól, między którymi nieustannie krążą pionki.
Ludzie, pociągi, miejsca pracy, spotkania towarzyskie, sklepy, przejścia przez ulicę, urodziny, śluby, pogrzeby, randki, konferencje, szpitale. Gdyby pozwolić, żeby pionki same zarządzały swoją przestrzenią, czasem i sposobem wykonania zadań, powstałby chaos.
Jedna niezręczna, nieodpowiednia i niewłaściwa forma zachowania natychmiast pociągnęłaby za sobą następne. Nikt nie wiedziałby już gdzie jest ani po co.
Pionki przesuwałyby się po planszy w sposób niekontrolowany, co mogłoby doprowadzić do tego, że większa ich część znajdzie się po jednej ze stron, a wtedy część planszy mogłaby opaść pod ich ciężarem, co z kolei groziłoby uszkodzeniem całej planszy i możliwym, trudnym do przewidzenia i ogarnięcia kataklizmem dotykającym miliony nieświadomych pionków!
Nie można do tego dopuścić.
Trzeba stworzyć maksymalnie bezpieczny i jasno określony zestaw zasad obowiązujących dla wszystkich pionków przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, co zapewni im zrównoważony dostęp do wszystkich potrzebnych pól na planszy, zorganizuje ich ruch w przewidywalny sposób, a jednocześnie będzie gwarancją przetrwania planszy jako całości.
Jesteś pionkiem na planszy.
Jeśli spadniesz z planszy, przestajesz istnieć.
Jeżeli chcesz zostać na planszy, musisz ściśle stosować się do zasad.
Zasady regulują wszystko – od tego jak korzystać z toalety, przez poprawne używanie windy, zachowanie przy stole, odnoszenie się do zwierzchnika, aż po stronę chodnika, po której należy iść. Wskazówki są napisane lub narysowane wszędzie, gdzie jesteś: na drzwiach, ścianach, chodnikach, na stole, na ladzie, na ubraniu.
To jest Japonia!
Jesteś pionkiem na planszy.
Twoim nadrzędnym życiowym zadaniem jest poruszanie się po planszy w taki sposób, żeby nie naruszyć porządku i ułatwić poruszanie się po planszy innym pionkom.
Ty jako ty nie istniejesz. Nie jesteś ważny. Możesz posiadać swoje indywidualne cele i pragnienia, ale one muszą mieścić się w ramach indywidualnej przestrzeni określonej przepisami regulującymi życie zbiorowości, do której należysz.
Musisz dostosować się do obowiązujących przepisów i instrukcji. Tylko wtedy będziesz akceptowany jako właściwy, poprawny i zbalansowany członek społeczności. Tylko społeczność zapewni ci to, co jest ci niezbędne do życia: dostęp do pracy, pieniędzy, rozrywki, komunikacji, transportu.
Rozumiesz?
Jesteś nikim.
Stajesz się kimś tylko wtedy, kiedy swój umysł i ciało oddasz w zarządzanie mózgowi większemu od ciebie, który swoją nadzwyczajną siłę czerpie z połączenia wielu takich małych pionków jak ty. Mikroskopijna moc jednego pionka staje się siłą decydującą kiedy milion pionków zbierze się razem.
To jest Japonia.
Społeczność stu dwudziestu siedmiu milionów ludzi zamkniętych na prawie siedmiu tysiącach wysp archipelagu o łącznej powierzchni nieco większej od Polski[1].
Ty jako ty nie istniejesz. Stajesz się zauważalny tylko wtedy, kiedy możesz być przydatny dla ogółu. Jesteś akceptowany tylko wtedy, kiedy poruszasz się po planszy w ściśle określony sposób zgodny z przepisami.
Nie ma dla ciebie innej przyszłości. Jest tylko plansza.
A jeśli z niej spadniesz, to giniesz.
I wszyscy o tobie zapominają.
Tak się właśnie stało z moim pociągiem.
Na skutek pechowego splotu okoliczności wypadł ze swojego rozkładu.
Być może akurat spadło napięcie w przewodach zasilających lokomotywę albo może ktoś niewystarczająco sprawnie wysiadał na peron i jego walizka została przytrzaśnięta drzwiami, albo może komuś wiatr porwał szalik i rzucił go w totalnie nieprzepisowy sposób na tory?...
Bo z całą pewnością nikt nie zrobił tego celowo.
Pan konduktor na peronie na pewno z dokładnością co do sekundy upewnił się, że wszystkie drzwi zostały prawidłowo zamknięte, pociąg jest gotowy do odjazdu i podniósł dłoń w białej rękawiczce, wydając nią zezwalający gest.
Kierowca pociągu – także w przepisowych białych rękawiczkach – na pewno w tej samej sekundzie ów gest odczytał, właściwie zrozumiał oraz wykonał przepisowe czynności pozwalające na uruchomienie pociągu.
Pozostali pasażerowie na peronie na pewno zgodnie z przepisami odsunęli się od krawędzi peronu i – tak jak zaleca instrukcja – stanęli za żółtą linią.
Nie mamy jednak wpływu na to jak zachowają się gołębie, czapki, torby z zakupami albo osoby, które nie są w stanie w pełni zastosować się do obowiązujących przepisów, ponieważ akurat w tym momencie dostają ataku serca.
Coś musiało się stać.
Pociąg wypadł z obowiązującego go rozkładu.
Wyruszył punktualnie o 10.04 i wtedy był pełnoprawnym uczestnikiem dworców, szyn i komputerów naczelnika ruchu.
Tak długo, jak jechał zgodnie z planem po ściśle wyznaczonej trasie, był ważny, szanowany, miał prawo wjechać na peron, przyjąć pasażerów, być bohaterem zapowiedzi płynącej do ludności z głośników.
Ale w momencie, kiedy naruszył rozkład jazdy i doznał znaczącego opóźnienia, którego nie dało się natychmiast skorygować, stracił wszystkie prawa i znikł! Tak jakby po prostu przestał istnieć!
Na jego miejsce pojawiły się następne ekspresy, w pełni sprawne, nie cierpiące na żadne pechowe okoliczności, które mogłyby w jakikolwiek sposób zakłócić stuprocentowo poprawne wykonywanie swoich obowiązków.
A mój pociąg został zatrzymany na nieużywanym torze i stał!
Stał przez półtorej godziny, przepuszczając inne, posłuszniejsze pociągi, które zgodnie z planem pędziły, żeby dotrzymać zobowiązań zapisanych w rozkładzie jazdy.
Jedenasta zero jeden musi być jedenastą zero jeden! W żadnym przypadku nie może to być jedenasta zerwo dwie ani tym bardziej jedenasta zero dwie i pół, ponieważ taka niefrasobliwa nierozważność może pociągnąć za sobą niewyobrażalnie skomplikowane konsekwencje!
Jesteś ważny i akceptowany tylko wtedy, kiedy precyzyjnie i posłusznie wypełniasz postawione przed tobą zadania.
Jeżeli zaniedbasz swoją nadrzędną przydatność dla ogółu, wypadasz z gry.