Читать книгу Dziewczyna kłamcy - Catherine Howard - Страница 7

Will, obecnie

Оглавление

Słowa wydobywały się z hałasu w tle, powoli budząc zainteresowanie Willa. Przyciągały go, zwracały jego uwagę, dopóki nie zniknęły wszelkie oznaki snu i nie usiadł na łóżku całkowicie obudzony i czujny.

Gardaí poszukują świadków po tym, jak ciało studentki Jennifer Madden z St John’s College zostało wczoraj wczesnym rankiem wyłowione z Grand Canal.

Wiadomość podawała lokalna stacja radiowa; ogólnokrajowa prawdopodobnie przypomniałaby słuchaczom, że Grand Canal znajduje się w Dublinie. Resztę programu informacyjnego zagłuszył piskliwy dźwięk dzwoniącego telefonu.

Zgodnie z przepisami drzwi do pokoju Willa były otwarte. Pochylił się, żeby zobaczyć korytarz. Stanowisko pielęgniarek znajdowało się dokładnie naprzeciwko. Stał przy nim Alek. Jedną ręką przyciskał laminowany identyfikator do piersi, a drugą sięgał przez blat, żeby podnieść słuchawkę telefonu.

W chwili między podniesieniem słuchawki a głosem Alka mówiącego: „oddział trzeci”, Will zdołał usłyszeć urywek wiadomości: „obrażenia głowy”. Natychmiast wstał, próbując zdecydować, co robić.

Zastanawiał się, czy może cokolwiek zrobić.

Niepewny, czy w ogóle powinien.

Postanowił porozmawiać z Alkiem. Byli przyjaciółmi albo przynajmniej kimś, kogo można tak nazwać w tym miejscu. Byli wobec siebie przyjacielscy. Will poczekał, aż pielęgniarz skończy rozmawiać przez telefon i ruszył korytarzem.

– Mój najlepszy kumpel – odezwał się Alek, widząc Willa. – Powiedzieli mi, że śpisz. – Alek jest Polakiem, ale z upływem czasu tracił swój akcent. Pracował tu już od pięciu lat, przez ostatnie cztery na tym oddziale. – Dobrze się czujesz?

– Czytałem – odparł Will. – Widocznie musiałem przysnąć.

– Coś dobrego?

Will wzruszył ramionami.

– Raczej nie, prawda?

Alek podniósł z blatu podkładkę do pisania z klipsem i zaczął przeglądać przyczepiony do niej harmonogram.

– Nie powinieneś być teraz u doktor Cartera?

W radiu podawali prognozę pogody. Przepowiadano wiatr i deszcz. „Zgodnie z tradycją, zażartował głos w radiu, jutrzejsza parada z okazji Dnia Świętego Patryka będzie mokra”.

Will nie zdawał sobie sprawy, że to już jutro. Trudno było ustalić, jaki jest dzień tygodnia, nie mówiąc już o miesiącu.

– Przesunęli sesję na piętnastą – odpowiedział Will. – Myślę, że to ma coś wspólnego z sądem?

Alek podniósł wzrok znad podkładki. Pacjenci nie powinni wiedzieć, co personel robi poza terenem pilnie strzeżonej jednostki, ale Will właśnie wyjawił, że wie.

Jeśli Alek miałby go za to zganić, to była idealna chwila.

Jednak pozwolił tej chwili i naruszeniu zasad odejść w niepamięć.

Traktował Willa inaczej niż pozostałych pacjentów. Podobnie zachowywał się cały personel. Dlatego Will wiedział, że jego psycholożka przed zajęciami miała zeznawać w sądzie. Wymsknęło jej się to pod koniec ostatniej sesji, kiedy informowała go o zmianie terminu, była mniej ostrożna niż podczas zajęć z innymi pacjentami. Doceniał to odmienne traktowanie i nigdy nie brał go za pewnik. Czuł, że wypracował je sobie przez ostatnie dziesięć lat. Nigdy nie sprawiał problemów. Zawsze robił to, co mu kazali.

A teraz musiał zaryzykować, żeby skorzystać z nadarzającej się okazji.

Sprawdził korytarz. Nikogo nie było w pobliżu. Rano zawsze odbywały się zajęcia z psychologami i sesje grupowe. Jego też by tu nie było, gdyby nie wycieczka doktor Carter do sądu.

Znakomita okazja po usłyszeniu wiadomości w radiu.

– Ach, Alek – zaczął. – Radio...

– O cholera. – Alek upuścił podkładkę na blat i obszedł stanowisko, sięgnął do małego odbiornika stojącego na najwyższej półce i go wyłączył. – Przepraszam. Nie to cię obudziło, prawda?

– Nie, nie – odpowiedział Will. – W porządku. Chciałem się tylko zapytać, czy słuchałeś wiadomości? – Alek podejrzliwie uniósł brew. – Wydawało mi się, że słyszałem coś na temat, ach, kanału?

Zapadła cisza. Alek podniósł podkładkę.

– Nie przejmowałbym się tym, stary.

– Wiesz, co się stało?

– Czemu chcesz wiedzieć?

– Tylko tak się zastanawiałem... – Will zrobił przerwę i głośno przełknął ślinę dla mocniejszego efektu. – Czy to było o mnie?

– O tobie? – Alek pokręcił głową. – Nie. Dlaczego tak sądzisz?

– Zbliża się dziesiąta rocznica, prawda? Myślałem, że to może mieć z tym coś wspólnego.

– Nie ma.

– Nie?

– Nie.

– Jesteś pewien?

Alek przyglądał mu się przez dłuższą chwilę, jakby próbował o czymś zdecydować. Potem westchnął i powiedział: – To stacja Blue FM. Podają wiadomości o dziesiątej. – Spojrzał Willowi w oczy. – Jest prawie trzynasta. Zmienię stację.

– Dzięki – rzekł Will. – Naprawdę...

– Nie dziękuj mi, ponieważ ja tego nie zrobiłem. – Podniósł rękę i ponownie włączył radio. Kręcił gałką, dopóki nie znalazł stacji zapowiadającej popołudniowe wiadomości zaraz po przerwie. Później usiadł za blatem i pchnął w stronę Willa broszurkę o zaletach medytacji mindfulness.

– Przynajmniej udawaj, że ją czytasz.

To był temat dnia.

Tekst z broszurki rozmazywał się przed oczami Willa, gdy wsłuchiwał się w każdy szczegół. Jennifer Madden. Studentka St John’s College. Pierwszego roku, sądząc po wieku. Znaleziona wczoraj w Grand Canal niedaleko stacji Charlemont Luas. Ostatnio widziana sobotniej nocy na domówce w Rathmines. Gardaí mają podejrzenia co do przyczyny jej śmierci. Podobno została uderzona w głowę, zanim wrzucono ją do wody. Każdy, kto ma jakieś informacje, powinien skontaktować się z centrum koordynacyjnym w Harcourt Terrace.

A dzięki informacjom pogodowym Will mógł dodać kolejny szczegół: stało się to kilka dni przed Dniem Świętego Patryka.

Poczuł ulgę.

W końcu, po tych wszystkich latach.

Rychło w czas.

– Alek – powiedział, pochylając się nad blatem. – Muszę porozmawiać z Gardaí. Natychmiast.

Dziewczyna kłamcy

Подняться наверх