Читать книгу Pułapki myślenia - Daniel Kahneman - Страница 12

CZĘŚĆ I
Dwa systemy
ROZDZIAŁ → 8
Skąd biorą się osądy

Оглавление

Potrafisz odpowiedzieć na nieograniczoną liczbę pytań, czy to cudzych, czy stawianych samemu sobie. Nieograniczona jest też liczba cech, które potrafisz ocenić. Możesz policzyć, ile wielkich liter znajduje się na tej stronie, możesz porównać wysokość okien w twoim budynku i budynku po przeciwnej stronie ulicy, możesz ocenić w skali od „doskonałe” do „fatalne”, jakie szanse na reelekcję ma senator z twojego okręgu wyborczego. Takie pytania rozstrzyga System 2, który kieruje na nie uwagę i poszukuje w pamięci odpowiedzi. Nieważne, czy System 2 otrzyma pytanie z zewnątrz, czy wygeneruje je sam – tak czy inaczej odpowiednio skieruje uwagę i poszuka w pamięci odpowiedzi. System 1działa inaczej – nieustannie monitoruje, co się dzieje w otoczeniu i w umyśle, bez przerwy generując przy tym oceny rozmaitych aspektów sytuacji. Czyni to bez konkretnej intencji i praktycznie bez wysiłku. Takie oceny podstawowe (basic assessments) odgrywają ważną rolę w intuicyjnych osądach, bo łatwo mogą zastępować w umyśle pytania trudniejsze, które to zjawisko jest podstawową ideą pozwalającą zrozumieć działanie heurystyk i błędów poznawczych. System 1 ma także dwie inne cechy, które również umożliwiają zastępowanie jednych osądów innymi. Pierwszą cechą jest umiejętność przekładania wartości z jednego wymiaru na inny – dzieje się tak np. przy odpowiadaniu na pytanie, które większość ludzi uważa za łatwe: „Ile wzrostu miałby Sam, gdyby miał go tyle, ile ma inteligencji?”. Drugą cechą Systemu 1 jest to, że jego działanie przypomina strzelanie śrutem – z chwilą, kiedy System 2 próbuje wyszukać odpowiedź na jakieś pytanie lub ocenić konkretny element sytuacji, System 1 automatycznie uruchamia inne procesy umysłowe, w tym oceny podstawowe.

Ocena podstawowa

System 1 ukształtował się w procesie ewolucji, aby na bieżąco oceniać najważniejsze problemy, od których zależy przeżycie organizmu: „Co się dzieje?”. „Czy istnieją jakieś zagrożenia albo okazje?”. „Czy wszystko przebiega normalnie?”. „Czy lepiej będzie podejść, czy trzymać się z daleka?”. Dla mieszkańca miasta takie pytania będą mniej naglące niż dla gazeli na sawannie, jednak po przodkach odziedziczyliśmy ukształtowane przez ewolucję mechanizmy neuronalne służące do stałego monitorowania poziomu zagrożenia, które funkcjonują po dziś dzień. Nieustannie oceniamy różne sytuacje, żeby się przekonać, czy są dobre, czy złe – czy pozwalają się zbliżyć, czy może wymagają ucieczki. Dobry nastrój i łatwość poznawcza są ludzkimi odpowiednikami oceny bezpieczeństwa i znajomości sytuacji.

Aby podać konkretny przykład  oceny podstawowej, weźmy umiejętność odróżniania na pierwszy rzut oka przyjaciela od wroga. W niebezpiecznym świecie podobna umiejętność wpływa na szanse przeżycia i ewolucja rzeczywiście ukształtowała w nas taką właśnie wyspecjalizowaną umiejętność. Mój kolega z Uniwersytetu Princeton, Alex Todorov, bada biologiczne korzenie111 błyskawicznych osądów podpowiadających nam, czy interakcja z nieznajomą osobą będzie bezpieczna. Todorov wykazał, że jeden rzut oka na twarz nieznajomej osoby wystarczy, żeby ocenić dwa potencjalnie kluczowe fakty: jej skłonność do dominowania (a więc przedstawiany przez nią stopień potencjalnego zagrożenia) oraz czy można jej ufać, czyli jakie ma zamiary: przyjazne czy wrogie112. Wskazówek na temat skłonności do dominacji szukamy w kształcie twarzy: jedną z takich oznak jest „silna” kwadratowa linia szczęki. Zamiary nieznajomej osoby oceniamy na podstawie wyrazu twarzy (uśmiech lub zmarszczone brwi). Kwadratowa linia szczęki w połączeniu z opuszczonymi kącikami ust może zapowiadać kłopoty113. Dokładność, z jaką odczytujemy twarze innych, jest daleka od doskonałości: zaokrąglony podbródek nie jest dobrym wskaźnikiem potulności, a uśmiech może być (w pewnym stopniu) udawany. Jednak nawet niedoskonała ocena nieznajomej osoby może zwiększyć szansę przeżycia.

We współczesnym świecie ten pradawny mechanizm znajduje nowe zastosowanie: w pewnym stopniu wpływa na decyzje wyborcze. Todorov pokazywał studentom zdjęcia męskich twarzy, nieraz zaledwie przez jedną dziesiątą sekundy, i prosił o ich ocenę pod kątem szeregu atrybutów, m.in. sympatyczności i kompetencji. Oceny obserwatorów wypadły podobnie. Twarze pokazywane przez Todorova były nieprzypadkowe – były to zdjęcia polityków wykorzystywane w kampanii wyborczej. Porównał on następnie wyniki wyborów z szacunkowymi ocenami kompetencji dokonywanymi przez studentów Princeton na podstawie tych samych fotografii (pokazanych na krótką chwilę bez kontekstu politycznego). W mniej więcej 70 procentach pojedynków wyborczych senatorem, kongresmanem czy gubernatorem stanowym zostawał kandydat, którego twarz oceniono wyżej pod względem kompetencji. Ten zaskakujący wynik znalazł wkrótce potwierdzenie w wyborach powszechnych w Finlandii, w wyborach do lokalnych rad planowania przestrzennego w Anglii oraz w wielu potyczkach wyborczych w Australii, Niemczech i Meksyku114. Co zaskakujące (przynajmniej dla mnie), szacunkowa ocena kompetencji w badaniu Todorova pozwalała znacznie lepiej przewidywać wyborcze zwycięstwo niż szacunkowa ocena sympatyczności sfotografowanej osoby.

Todorov stwierdził, że ludzie oceniają kompetencję na podstawie połączenia dwóch miar: siły i zaufania. Twarz emanująca fachowością to taka, w której silna linia szczęki łączy się z pewnym siebie uśmiechem. Nie mamy danych, na podstawie których moglibyśmy ocenić, czy te cechy rzeczywiście pozwalają przewidywać, jak polityk poradzi sobie na stanowisku. Jednak badania tego, w jaki sposób mózg reaguje na widok kandydatów zwycięskich i przegranych, ujawniają naszą biologiczną skłonność do odrzucania kandydatów niemających cenionych przez nas atrybutów: badanie wykazało, że kandydaci przegrani budzili silniejsze oznaki negatywnej reakcji emocjonalnej. Ten przykład ukazuje jedną z heurystyk oceniania, o których więcej napiszę w dalszych rozdziałach. Wyborcy starają się ocenić, jak kandydat poradzi sobie na stanowisku, jednak w rzeczywistości dokonują prostszej oceny, która zachodzi szybko i automatycznie, żeby mogła być dostępna w chwili, gdy System 2 będzie musiał podjąć decyzję.

Politolodzy zainspirowani badaniami Todorova ustalili, w jakiej grupie wyborców szczególnie dużą rolę odgrywają automatyczne preferencje Systemu 1: stwierdzono, że zjawisko to zachodzi u osób niezorientowanych politycznie i oglądających dużo telewizji115. Zgodnie z oczekiwaniami badaczy efekt „kompetentnego” wyrazu twarzy działa około trzech razy silniej na wyborców niedoinformowanych i oglądających dużo telewizji niż na wyborców poinformowanych i oglądających mniej telewizji. Jak widać, nie u każdego System 1 odgrywa taką samą rolę w podejmowaniu decyzji wyborczych; w dalszej części książki zetkniemy się jeszcze z podobnymi przykładami indywidualnych różnic.

System 1 oczywiście zajmuje się rozumieniem języka, proces rozumienia zależy zaś od podstawowych ocen zachodzących rutynowo podczas postrzegania zdarzeń i pojmowania komunikatów. Takie podstawowe oceny to m.in. oceny podobieństwa i reprezentacyjności, przypisania przyczynowości oraz oceny dostępnych skojarzeń i wzorców. Oceny te dokonują się, zanim w umyśle pojawi się konkretne zadanie116; kiedy się pojawi, wynik oceny będzie dostępny i zostanie do niego wykorzystany.

Nasz umysł dokonuje wielu ocen podstawowych, jednak nie obejmują one wszystkich możliwych atrybutów. Popatrzmy przez chwilę na rysunek 7.


Rysunek 7


Już na pierwszy rzut oka nasze wrażenie uchwyciło wiele cech rysunku. Od razu wiesz, że oba słupki są jednakowej wysokości i że słupki są bardziej podobne do siebie nawzajem niż np. lewy słupek do klocków ułożonych płasko między słupkami.

Jednak nie zauważasz natychmiast, że w słupku z lewej strony jest tyle samo klocków, co w kupce ułożonej na środku, ani nie umiesz ocenić, jakiej wysokości słupek dałoby się ułożyć ze środkowej kupki. Nie masz jak się przekonać, że liczba klocków jest taka sama, chyba że policzysz obydwa zbiory i porównasz wyniki, a takie zadanie potrafi wykonać tylko System 2.

Zbiory i prototypy

Weźmy inny przykład: jaka jest średnia długość odcinków na rysunku 8?


Rysunek 8


Pytanie jest łatwe i System 1 udziela na nie odpowiedzi bez pytania. Eksperymenty wykazały, że wystarczy ułamek sekundy, żeby dość precyzyjnie wychwycić średnią długość zbioru odcinków. Co więcej, ocena nie traci precyzji nawet wtedy, kiedy umysł obserwatora jest zajęty zapamiętywaniem. Być może osoba patrząca na odcinki nie umie podać długości w centymetrach, ale potrafi z dużą precyzją dopasować długość innego odcinka do średniej. System 2 nie jest potrzebny do wygenerowania wrażenia normy długości dla zbioru odcinków – tym zajmuje się System 1, czyniąc to automatycznie i bez wysiłku, tak samo jak zanotował kolor odcinków oraz fakt, że nie są ułożone równolegle. Potrafisz też zaobserwować bezpośrednio liczbę elementów należących do zbioru: jeśli elementów jest cztery albo mniej, znasz ich liczbę dokładnie; jeśli więcej – z grubsza.

A teraz inne pytanie: ile wynosi łączna długość odcinków na rysunku 8? To pytanie odbieramy już inaczej, bo tym razem System 1 nie podsuwa żadnej sugestii. Żeby poznać odpowiedź, nie ma innego sposobu, jak uruchomić System 2, który żmudnie oszacuje średnią, policzy albo oszacuje liczbę odcinków i na koniec pomnoży średnią długość przez liczbę wszystkich odcinków.

Może wyda ci się to czymś oczywistym, że System 1 nie potrafi na pierwszy rzut oka wyliczyć łącznej długości odcinków; nigdy nie przyszło ci do głowy, że mógłby coś takiego umieć. Jest to jednak przykład ważnego ograniczenia Systemu 1. Ponieważ System 1 przedstawia sobie kategorię w postaci prototypu albo zbioru typowych przykładów, uśrednianie wychodzi mu dobrze, a sumowanie słabo. Kiedy ocena dotyczy zmiennych o charakterze sumarycznym, wielkość kategorii – czyli liczba należących do niej elementów – zostaje na ogół zignorowana.

Uczestników wielu eksperymentów przeprowadzonych po wycieku ropy w wyniku katastrofy tankowca Exxon Valdez117 pytano, ile byliby skłonni zapłacić za sieci do zakrywania kałuż ropy naftowej, w której często topią się ptaki wędrowne. Poszczególne grupy uczestników pytano, ile byliby skłonni zapłacić za uratowanie 2 000, 20 000 lub 200 000 ptaków. Jeśli ratowanie ptaków jest dobrem ekonomicznym, rachunek powinien przybierać postać zmiennej o charakterze sumarycznym: uratowanie 200 000 ptaków powinno być warte znacznie więcej niż uratowanie 2 000. Tymczasem średnia wpłata deklarowana w poszczególnych grupach wynosiła odpowiednio: 80, 78, i 88 dolarów. Liczba ptaków była niemal bez znaczenia. We wszystkich trzech grupach uczestnicy reagowali na prototyp – straszny widok bezradnego, tonącego ptaka z piórami oblepionymi gęstą ropą. Skłonność do niemal zupełnego lekceważenia ilości w kontekstach nacechowanych emocjonalnie doczekała się wielokrotnego potwierdzenia.

Dopasowywanie intensywności

Pytania dotyczące poziomu osobistego szczęścia, popularności prezydenta, sprawiedliwej kary dla przestępcy finansowego czy szans polityka na reelekcję mają pewną ważną cechę wspólną: u ich podłoża leży ilościowy wymiar intensywności, co pozwala użyć w ich kontekście słowa „bardziej”: bardziej szczęśliwa, bardziej popularny, bardziej dotkliwa, bardziej skuteczny (o polityku). Na przykład szanse kandydatki politycznej mogę ocenić w zakresie od „słabe” („Odpadnie w partyjnych prawyborach”) do „świetne” ( „Kiedyś będzie prezydentem Stanów Zjednoczonych”).

Stykamy się tutaj z nową umiejętnością Systemu 1. Ponieważ pytanie sugeruje skalę intensywności, skalę tę da się dopasować do innych wymiarów. Gdyby przestępstwa były kolorami, morderstwo byłoby ciemniejszym odcieniem czerwieni niż kradzież. Gdyby przestępstwa wyrażać w formie muzyki, masowe morderstwa byłyby grane fortissimo, a niepłacenie mandatów za nieprawidłowe parkowanie byłoby nikłym pianissimo. Oczywiście podobnie podchodzisz do dotkliwości kar. W eksperymentach, które przeszły do klasyki psychologii, część uczestników miała dopasować głośność dźwięku do powagi przestępstwa, a inni do dotkliwości kary przewidzianej prawem. Słysząc obydwa dźwięki – jeden odpowiadający przestępstwu, drugi karze – uczestnicy mieli poczucie niesprawiedliwości118, kiedy dźwięki wyraźnie różniły się głośnością.

Weźmy przykład, który pojawi się jeszcze później:

W wieku czterech lat Julia umiała już płynnie czytać.

Teraz przedstaw wczesną umiejętność czytania Julii w następującej skali intensywności:

Jak wysoki musiałby być mężczyzna, żeby był tak wysoki, jak Julia była ponad wiek rozwinięta?

Metr osiemdziesiąt? To oczywiście za mało. Może dwa metry piętnaście? Chyba za dużo. Szukasz takiego wzrostu, który byłby równie niezwykły jak umiejętność czytania w wieku czterech lat – a więc dość niecodzienny, ale nie zupełnie niespotykany. Czymś niespotykanym byłaby umiejętność czytania w wieku piętnastu miesięcy, czyli coś jak mężczyzna mający dwa metry trzydzieści pięć centymetrów.

Jakie dochody w twoim zawodzie byłyby odpowiednikiem osiągnięcia Julii pod względem umiejętności czytania?

Jak ciężkie musiałoby być przestępstwo, żeby było tak ciężkie, jak Julia była ponad wiek rozwinięta?

Jaką średnią ocen musiałby osiągnąć absolwent prestiżowej uczelni, żeby mieć średnią tak wysoką, jak Julia była ponad wiek rozwinięta?

To nie było zbyt trudne, prawda? Co więcej, zapewniam, że twoje odpowiedzi będą dość zbliżone do odpowiedzi innych osób należących do tego samego środowiska kulturowego. Jak za chwilę zobaczymy, kiedy prosimy kogoś o odgadnięcie, jaką średnią ocen Julia uzyska na studiach, biorąc pod uwagę, że nauczyła się czytać w wieku czterech lat, osoba ta udzieli odpowiedzi w ten sposób, że przełoży wynik z jednej skali na drugą i poda odpowiednią średnią. Przekonamy się też, dlaczego przewidywania oparte na dopasowaniu różnych skali są statystycznie nietrafne – mimo że są czymś absolutnie naturalnym dla Systemu 1, a u większości ludzi (z wyjątkiem statystyków) są także akceptowane przez System 2.

Umysł strzelający śrutem

System 1 w każdej chwili dokonuje wielu operacji naraz. Część z nich to rutynowa ocena sytuacji, którą przeprowadzamy nieprzerwanie. Zawsze kiedy masz otwarte oczy, twój mózg wytwarza sobie trójwymiarowy obraz wszystkiego, co znajduje się w polu widzenia, ustalając przy tym, jakie znajdują się w nim przedmioty, jakie mają kształty i jak są rozłożone w przestrzeni. Uruchomienie takiej operacji i ciągłe monitorowanie otoczenia pod kątem elementów nieoczekiwanych nie wymaga świadomego zamiaru. Istnieją również operacje inne niż oceny rutynowe, i te podejmowane są tylko w razie potrzeby: nie ma potrzeby, żeby na bieżąco aktualizować ocenę poziomu własnego szczęścia albo zamożności, tak samo nawet najwięksi zapaleńcy politologii nie szacują na bieżąco perspektyw politycznych prezydenta. Takie rzeczy oceniamy tylko od czasu do czasu, a nasze oceny są kwestią wolnego wyboru: pojawiają się tylko wtedy, kiedy tego chcemy.

Nie liczymy automatycznie sylab w każdym przeczytanym wyrazie, choć moglibyśmy je liczyć, gdybyśmy chcieli. Jednak nasza kontrola nad takimi celowymi obliczeniami jest daleka od precyzji: często wyliczamy znacznie więcej, niż chcemy albo potrzebujemy. Takie nadmiarowe operacje umysłu nazywam „umysłowym strzelaniem śrutem”. Tak jak nie da się wcelować śrutówką w jedno miejsce, bo drobiny śrutu zostają rozrzucone dokoła, tak System 1 ma wielką trudność z ograniczeniem swoich działań tylko do tego, co nakazał mu zrobić System 2. Metaforę strzelania śrutem podsunęły mi dwa eksperymenty przeprowadzone dość dawno temu.

W jednym uczestnicy słuchali par słów, mając za zadanie jak najszybciej nacisnąć klawisz, kiedy usłyszą słowa rymujące się119. W poniższym przykładzie rymują się obie pary angielskich wyrazów:

VOTE – NOTE

VOTE – GOAT

Obydwie pary wyrazów masz w tej chwili przed oczami, więc różnica jest dla ciebie oczywista: VOTE i GOAT rymują się, ale inaczej się je pisze. Uczestnicy eksperymentu nie widzieli wypowiadanych słów, tylko je słyszeli, ale i tak pisownia wyrazów nie pozostawała bez wpływu – rymy w wyrazach o odmiennej pisowni zauważali wyraźnie wolniej. Choć polecenie dotyczyło tylko porównania brzmienia wyrazów, uczestnicy porównywali także pisownię, a rozbieżność pod względem nieistotnego kryterium spowalniała ich reakcje. Zamiar udzielenia odpowiedzi na jedno pytanie wywoływał w umyśle pytanie inne – nie tylko niepotrzebne, ale wręcz niekorzystne z punktu widzenia głównego zadania.

W innym badaniu uczestnicy słuchali wielu zdań, mając za zadanie jak najszybciej nacisnąć jeden przycisk, jeśli zdanie było prawdziwe w sensie dosłownym120, a drugi, jeśli zdanie nie było prawdziwe w sensie dosłownym. Jak wyglądają poprawne odpowiedzi w odniesieniu do następujących zdań?

Niektóre drogi to węże.

Niektóre prace to węże.

Niektóre prace to więzienia.

W sensie dosłownym wszystkie trzy zdania są nieprawdziwe. Zapewne zauważyłeś jednak, że drugie zdanie jest w bardziej oczywisty sposób nieprawdziwe od pozostałych – czasy reakcji uczestników badania potwierdziły, że istnieje między nimi spora różnica. Ta różnica bierze się stąd, że oba zdania trudniejsze mogą być prawdziwe w sensie przenośnym. Tutaj również zamiar dokonania jednej operacji umysłowej wywołuje w umyśle inną, i choć tu także odpowiedź poprawna brała górę nad nieistotną, jej konflikt z nieistotną odpowiedzią zaburzał wydajność operacji. W kolejnym rozdziale zobaczymy, jak „strzelanie śrutem” w połączeniu ze zjawiskiem dopasowywania intensywności wyjaśnia, skąd w naszym umyśle bierze się tak wiele intuicyjnych osądów na temat rzeczy, o których wiemy bardzo niewiele.

Jak rozmawiać o osądach

„Ocena atrakcyjności drugiej osoby to jedna z ocen podstawowych. Czy tego chcesz, czy nie, robisz to automatycznie i wpływa to na twoje zachowanie”.


„Mózg jest tak zbudowany, że na podstawie wyglądu twarzy ocenia, w jakim stopniu dana osoba będzie dominująca. Ten człowiek z wyglądu pasuje na przywódcze stanowisko”.


„Żeby kara wydała się sprawiedliwa, jej dotkliwość musi odpowiadać przewinieniu, tak jak można dopasować głośność dźwięku do jasności światła”.


„To był wyraźny przykład umysłowego strzelania śrutem. Pytaliśmy go, czy finanse spółki są w dobrym stanie, ale nie potrafił zapomnieć, że podoba mu się ich produkt”.

111

biologiczne korzenie: Alexander Todorov, Sean G. Baron i Nikolaas N. Oosterhof, Evaluating Face Trustworthiness: A Model-Based Approach, „Social Cognitive and Affective Neuroscience” 3 (2008), s. 119‒27.

112

przyjazne czy wrogie: Alexander Todorov, Chris P. Said, Andrew D. Engell i Nikolaas N. Oosterhof, Understanding Evaluation of Faces on Social Dimensions, „Trends in Cognitive Sciences” 12 (2008), s. 455‒60.

113

może zapowiadać kłopoty: Alexander Todorov, Manish Pakrashi i Nikolaas N. Oosterhof, Evaluating Faces on Trustworthiness After Minimal Time Exposure, „Social Cognition” 27 (2009), s. 813‒33.

114

Australii, Niemczech i Meksyku: Alexander Todorov i in., Inference of Competence from Faces Predict Election Outcomes, „Science” 308 (2005), s. 1623‒26; Charles C. Ballew i Alexander Todorov, Predicting Political Elections from Rapid and Unreflective Face Judgments, „PNAS” 104 (2007), s. 17948‒53; Christopher Y. Olivola i Alexander Todorov, Elected in 100 Milliseconds: Appearance-Based Trait Inferences and Voting, „Journal of Nonverbal Behavior” 34 (2010), s. 83‒110.

115

oglądających mniej telewizji: Gabriel Lenz i Chappell Lawson, Looking the Part: Television Leads Less Informed Citizens to Vote Based on Candidates’ Appearance, „American Journal of Political Science” (w przygotowaniu).

116

zanim w umyśle pojawi się konkretne zadanie: Amos Tversky i Daniel Kahneman, Extensional Versus Intuitive Reasoning: The Conjunction Fallacy in Probability Judgment, „Psychological Review” 90 (1983), s. 293‒315.

117

Exxon Valdez: William H. Desvousges i in., Measuring Natural Resource Damages with Contingent Valuation: Tests of Validity and Reliability, w: Contingent Valuation: A Critical Assessment, red. Jerry A. Hausman (Amsterdam: North-Holland, 1993), s. 91‒159.

118

poczucie niesprawiedliwości: Stanley S. Stevens, Psychophysics: Introduction to Its Perceptual, Neural and Social Prospect (Nowy Jork: Wiley, 1975).

119

kiedy usłyszą słowa rymujące się: Mark S. Seidenberg i Michael K. Tanenhaus, Orthographic Effects on Rhyme Monitoring, „Journal of Experimental Psychology – Human Learning and Memory” 5 (1979), s. 546‒54.

120

prawdziwe w sensie dosłownym: Sam Glucksberg, Patricia Gildea i Howard G. Bookin, On Understanding Nonliteral Speech: Can People Ignore Metaphors?, „Journal of Verbal Learning and Verbal Behavior” 21 (1982), s. 85‒98.

Pułapki myślenia

Подняться наверх