Читать книгу Upadła świątynia - Dominika Węcławek - Страница 6
Prolog
ОглавлениеTo co? Ścigamy się? Bo ja też mam przesyłki do dostarczenia – zapytała, poprawiając kaptur i sprawdzając wiązanie do sanek.
– Bój się – roześmiał się serdecznie i poprawił prowokacyjnie worek na plecach.
Zarówno Patyczak, jak i Kurierka byli jednymi z ostatnich w swoim fachu. Mimo silnej radiacji, mimo ciężkiej, atomowej zimy, nieraz zsyłającej potężne nawałnice, wreszcie mimo zagrożeń ze strony ludzi i mutantów, oni brnęli dalej. Kursowali między tymi pojedynczymi ostojami usychającej cywilizacji i pielęgnowali jedną z – pozornie – najmniej istotnych potrzeb: potrzebę podtrzymywania więzi. Co mieli do stracenia, poza całym czasem Wszechświata? Żyli w mieście, które pewnego upalnego czerwcowego dnia przerwało swój szaleńczy pościg za dobrami, które przeminęły. Najpierw, brutalnie zatrzymane, padło, a potem zmieniło się w żywy cmentarz.
– Wciąż nie wierzę, że jeszcze się na tym nie zabiłeś – rzuciła przez ramię dziewczyna, łapiąc za uchwyty sań, do których przytroczony był tobół pełen tajemniczych przesyłek.
Patyczak spojrzał na nią, postawił kołnierz ciężkiego płaszcza i wsiadł na swój pojazd. Konstrukcja była przedziwna. Właściwie można by ją pomylić z rowerem, gdyby nie fakt, że nie miała kół. Lekki stelaż i dwie płozy. Szybkie, łatwe do przerzucania przez przeszkody, proste w utrzymaniu. Tylko ciężko z takim drewnianym cudem techniki złazić do tuneli, ale Patyczak wiedział, że kto żyje na górze, ten zdechnie na górze, więc co tu dużo mędrkować. Poczta jest do dostarczenia. Zagrożenia do uniknięcia. Zakład możliwy do wygrania, choć jak mówią, kto się ściga, ten się zrzyga. No trudno, jak się bawić, to tylko w Warszawie, co nie?
Odepchnął się i pomknął przez szarzejące zaspy. Jeszcze przez moment miał wrażenie, że Kurierka pokazała mu język, choć raczej nie mógł tego dostrzec. Maska chroniła jej twarz. Dziarska babka, nie ma co. On jeszcze dobrze się nie odepchnął od ziemi, kiedy ona rozpędzała już swoje sanie i odbijała w kotlinę na lewo, zatopioną między wielopiętrowymi betonowymi nagrobkami pulsującej radiacją nekropolii.
Wyścig rozpoczął się znów.