Читать книгу Farciara - Dorota Wachnicka - Страница 4
Rozdział 2
ОглавлениеDwa tygodnie wcześniej Natalia stała na szczycie schodów prowadzących do budynku, w którym mieściła się jedna z najlepszych kancelarii prawnych w Warszawie, i patrzyła na ulicę tonącą w złocistych promieniach letniego słońca. „Jestem farciarą” – pomyślała dziewczyna i jednym ruchem wyciągnęła drewnianą pałeczkę podtrzymującą jej włosy w fantazyjnie skręconym japońskim koku. Długie, kasztanowe fale spłynęły na szczupłe ramiona ukryte pod granatowym żakietem. Przymknęła oczy i przez krótką chwilę wsłuchiwała się w tętno miasta, które przed laty porzuciła.
Była pełna euforii. „Pierwsza praca w Polsce, i od razu z najlepszymi” – pomyślała z dumą, ale bez odrobiny zdziwienia. Zawsze zwyciężała. Była niczym maszyna zaprogramowana na zdobywanie najwyższych trofeów. Z porażek czerpała mądrość, może dlatego zwycięstwa tak bardzo ją cieszyły. Wiedziała, że przegrywanie jest nieodzowną częścią życia. Po niepowodzeniach nie pozwalała sobie na pesymizm. Potknięcia dodawały jej energii do podejmowania kolejnych wyzwań. Wychodziła z nich silniejsza i niestrudzenie udowadniała sobie, że cel jest ten sam, czasami tylko drogi prowadzące do niego się zmieniają.
Natalia miała barwne życie. Z nizin na wyżyny. Niczym w bajce o Kopciuszku. Oddzielała przyjemność od pracy i bez reszty poświęcała się tej drugiej.
Studia prawnicze zaczęła w Polsce na jednym z najbardziej prestiżowych uniwersytetów. Marzyła o nauce w Oksfordzie, ale przyziemne kwestie finansowe skutecznie ją przystopowały. Nie odebrała tego jako porażki, po prostu uznała, że marzenia należy realizować nawet w niesprzyjających warunkach – i trzymała się tej dewizy. Przegrywanie było wbrew jej naturze. Śniła o wielkim świecie. Innym niż ten, w którym się wychowała. Każdego dnia oczami wyobraźni widziała się u szczytu kariery, odkrywającą nowe kraje i fascynujących ludzi.
Na studia dostała się bez problemu. Wytrwale walczyła o najlepsze noty, każdą wolną chwilę spędzała w czytelni. Godziny nauki przyniosły rezultat w postaci stypendium i tytułu najlepszej studentki roku. Nie miała czasu na życie towarzyskie, ale jego brak szczególnie jej nie doskwierał. „Dziś pracuję na jutrzejsze bankiety wśród elit” – powtarzała sobie bez przerwy. Angażowała się w życie uczelni, zwłaszcza w projekty skupiające międzynarodowe społeczności uniwersyteckie. Jej biegła znajomość języków francuskiego i angielskiego sprawiała, że chętnie zapraszano ją do udziału w różnych spotkaniach.
Pewnego październikowego poranka, gdy kolorowe liście pokrywały alejki parków i miejskie trawniki, jeden z wykładowców poinformował Natalię, że została zgłoszona do międzynarodowej wymiany między uczelniami. Dobrze pamięta ten dzień złotej polskiej jesieni. Pierwszy raz spóźniła się na uniwersytet. W nocy ojciec wrócił do domu pijany i awanturował się do rana. Nikt z rodziny nie miał szans choćby zmrużyć oka. A gdy ojciec wreszcie się zmęczył i usnął, dźwięk budzika zaczął wzywać do porannych obowiązków. Nieprzytomna z niewyspania pomyliła autobusy i zanim się zorientowała, znalazła się na drugim końcu miasta.
Na wieść o stypendium w Paryżu jej serce załomotało radośnie. Wyjazd do Francji i nauka na tamtejszym uniwersytecie były spełnieniem jej marzeń o studiach za granicą. Na myśl o paryskiej uczelni czuła woń starego drewna i pożółkłych ksiąg od wieków stojących na tych samych półkach bibliotecznych.
Po powrocie do domu podzieliła się radosną nowiną z matką. Obie uznały, że to dla Natalii życiowa szansa, i z radością zaczęły planować wyjazd. Innego zdania był ojciec. Nie rozumiał zamiłowania córki do nauki. Uważał, że jako osoba dorosła i odpowiedzialna powinna rozpocząć pracę zarobkową i wspomóc domowy budżet, zamiast tracić czas na kolejne szkoły. Na szczęście dla Natalii nikt w domu się nie liczył z jego zdaniem, zwłaszcza w kwestii edukacji. Spakowała więc walizki i jak na skrzydłach ruszyła na podbój paryskiej uczelni.
Po dwóch latach spędzonych we Francji pojawiła się możliwość przeniesienia do Anglii, do Oksfordu. Przepustką było zwycięstwo w konkursie wiedzy prawniczej. Gdy się do niego przygotowywała, spała po trzy godziny na dobę i żałowała, że traci je na tak prozaiczną czynność. Kiedy ogłoszono wyniki, nie mogła uwierzyć, że zajęła dopiero drugie miejsce. Jednak ta lokata i wysokie oceny wystarczyły, by mogła pożegnać francuskich przyjaciół i przenieść się do Anglii, na czwarty rok studiów.
O uniwersytecie oksfordzkim wiedziała wszystko. Fascynowały ją opowieści o ludziach, którzy kształcili się w dostojnych murach uczelni, aby rozsławić ją później na cały świat. Natalia znała historię uniwersytetów, na których studiowała. Dzięki temu czuła się w nich bardziej u siebie, nie była obca. Wielokrotnie wykorzystywała swoją wiedzę podczas różnych spotkań, czym zjednywała sobie ludzi, którzy z zainteresowaniem słuchali jej barwnych opowieści. We wszystkim starała się być najlepsza. Jej perfekcjonizm i ogromna ambicja nie pozwalały na zajmowanie miejsca innego niż pierwsze. Chociaż od konkursu na paryskiej uczelni minęło już kilka lat, nadal się zastanawiała, jak to możliwe, że wtedy przegrała z Pierre’em.
Ze wspomnień wyrwał ją dźwięk telefonu dobiegający z torby. Szybko go znalazła i spojrzała na wyświetlacz. To była Hania.
– Udało się! Udało! – krzyknęła radośnie do słuchawki. – Przyjęli mnie! Słyszysz, dostałam tę pracę!
– Zdziwiłabym się, gdyby cię nie przyjęli – odpowiedziała Hanka, równie podekscytowana. – Żałować będą później – parsknęła śmiechem.
– No to jadę nad morze, przyda mi się odpoczynek, bo pracy będzie dużo. Jutro rano na dworcu o godzinie piątej dwadzieścia pięć, tak? Do zobaczenia, pani mecenas. Bardzo się cieszę. – Po tych słowach Hanka się rozłączyła.