Читать книгу Farciara - Dorota Wachnicka - Страница 6

Rozdział 4

Оглавление

Pociąg z głośnym stukotem pokonywał kolejne kilometry, a za oknem jak w kalejdoskopie zmieniał się barwny krajobraz. Las ustępował miejsca soczystej zieleni łąk albo kraciastym polom, falującym żółtym kwiatostanem rzepaku lub kołyszącym się kłosami złocistych zbóż. Krajobrazy za szybą przesuwały się, jakby piękno przyrody konkurowało przed oczami podróżnych o palmę pierwszeństwa z urokliwymi przedmieściami miasteczek. Im bardziej pociąg zbliżał się do celu, tym wyraźniej w mijanych zabudowaniach widoczne były wpływy niemieckiej architektury: czerwona cegła łączona z drewnianymi balami, tak zwany pruski mur.

Dzień był ciepły, słoneczny. Natalia zamknęła oczy, w wyobraźni widziała błękitne niebo nad grafitowym morzem, czuła gorący piasek pod stopami i promienie słońca na skórze. Miała nawet wrażenie, że wiatr zabłąkał się w jej włosach. „Będzie cudownie” – pomyślała.

Pociąg mozolnie wtoczył się na docelową stację. Mały dworzec z charakterystyczną ceglaną zabudową obojętnie witał przyjezdnych, a zegar błędnie odmierzał czas.

Dziewczyny zdjęły bagaże z półki, uprzejmie pożegnały współpasażerów i pospiesznym krokiem opuściły pociąg. Fala gorącego powietrza, nieporuszonego najmniejszym podmuchem wiatru, buchnęła im prosto w twarz. Pobliski las, niczym ciężka teatralna kurtyna, nie przepuszczał rześkiego powiewu morskiej bryzy. Dziewczyny poczuły, że nie ma czym oddychać, a rozgrzany beton parzy w stopy przez cienkie podeszwy butów.

– Pięknie! Jeszcze nie rozpoczęłyśmy wakacji, a już je skończymy. Przez ten upał albo się udusimy, albo wtopimy w beton na tej zapomnianej stacji – narzekała Hanka, przestępując z nogi na nogę.

– Hanka, nie marudź. Od lat zarzekasz się, że nie bę­dziesz jeździć do Polski na wakacje, bo tu wszystko jest na odwrót. Morze na północy, a góry na południu i w efekcie latem zimne morze, a zimą ciepłe góry. Dziś jest jak na Lazurowym Wybrzeżu. Upał, aż przyjemnie. A do tego w stopy gorąco – śmiała się Natalia. – Zapamiętaj to wrażenie, przyda się zimą w największe mrozy.

– I to ma mnie pocieszyć? – narzekała Hanka.

– Maruda – szepnęła Natalia i dziarskim krokiem ru­szyła w stronę cienia z nadzieją na odrobinę chłodu.

Hanka człapała za nią, nadal utyskując na upał i zmęczenie, a kiedy przyjaciółka skryła się w cieniu drzew, wymamrotała do niej:

– Lepiej tam?

Natalia przysiadła na walizce i patrzyła, jak przyjaciółka zbliża się ociężale. Chwilę na nią czekała, po czym razem ruszyły w dalszą drogę.

Przez zieloną gęstwinę lasu tu i ówdzie przebijała pruska zabudowa ryglowa. Na tyłach piętrowego, ceglanego domku z ukośnymi drewnianymi balami kryły się mniejsze budynki. Kiedyś stał tu folwark, dziś w dwóch budynkach mieściły się pokoje gościnne, w trzecim znajdowały się restauracja i bar. Całość urządzono ze smakiem. Z zawieszonych pod oknami donic spływały kaskadami drobne, kolorowe kwiaty, zdobiące surowy mur. Dziedziniec między budynkami wyłożono koralowym brukiem, złączenia bujnie porastał mech. Stojąca na środku dziedzińca atrapa studni tonęła w kwiatach. W dużych glinianych donicach pieniły się hortensje. Z głównej ulicy dziewczyny skręciły na brukowy podjazd i wąskim chodnikiem, oddzielonym od trawnika niskim żywopłotem z bukszpanów, zmierzały w stronę wejścia. Na podjeździe dokazywały dzieci, a ich rodzice, którzy wypakowywali bagaże z samochodu, zastawili pakunkami przejście do hotelu.

W starym folwarku panowała rodzinna atmosfera. Goście się znali i lubili, od lat tu przyjeżdżali. Niełatwo było o wolny pokój, przypadkowi urlopowicze stanowili rzadkie zjawisko.

W czasach liceum dziewczyny często przyjeżdżały do gospodarstwa Stary Folwark na letnie wakacje. Teraz, po latach zwiedzania wypoczynkowych kurortów Francji, Szwajcarii i Anglii, zatęskniły za polskim morzem. Zapragnęły wrócić do miejsca, gdzie tyle razem przeżyły. Dobrze znały miasteczko, jego bary, sklepiki i smażalnie ryb. Wiedziały, kiedy na plaży organizowane są najlepsze imprezy, i zawsze świetnie się bawiły.

Na progu Natalię i Hankę przywitała właścicielka, urocza pani około siedemdziesiątki. Jej uśmiechniętą twarz okalały niesforne pasma blond włosów, które wymknęły się z nienagannego koka. Kwiecista spódnica kontrastowała z białą bluzką, na której spoczywał sznur bursztynów. Kobieta poprowadziła dziewczyny do ich pokoju. Po drodze wymieniły kilka grzecznościowych zdań. Pod drzwiami pokoju właścicielka wręczyła im klucz i odeszła, życząc miłego pobytu.

Wtoczyły się z bagażami do środka. Zamknęły drzwi i bez słowa osunęły się na tapczany ustawione pod ścianami. Zmęczone podróżą, chwilę odpoczywały w milczeniu.

Ciszę przerwała Hanka:

– Idę pod prysznic, bo aż się lepię od tego gorąca. Nie wiem tylko, czy uda mi się odkleić od łóżka. – Zaczęła się śmiać.

– Ja nawet nie próbuję – odparła Natalia, również rozba­wionym głosem.

Znowu zapadła cisza.

– Właściwie to dokąd nam się spieszy? – odezwała się Hanka. – Jesteśmy na wa­kacjach...

Natalia nie odpowiedziała. Już spała.

Trzy godziny później powoli otworzyła oczy i przeciągnęła się leniwie. Jej wzrok przykuła zawinięta w ręcznik Hanka, podrygująca po pokoju ze słuchawkami na uszach. Wyginała się niczym Demi Moore w filmie Striptiz w rytm Little Bird Annie Lennox, który dobiegał też do uszu Natalii. Rozbawiona usiadła na łóżku i uważnie śledziła taneczne ruchy przyjaciółki. Gdy Hanka odwróciła się do niej, Natalia zaczęła rytmicznie klaskać.

– Zgadnij, kto przyjeżdża do Europy na święta i syl­westra? – spytała trochę za głośno Hanka, wyciągając słuchawki z uszu i siadając na łóżku obok Natalii.

– Nie mam pojęcia – odparła, nadal lekko zaspana.

– Dlatego mówię, żebyś zgadła.

– Potrzebna mi jakaś podpowiedź.

– Blondynka...

– Kaśka?!

– No! – rzuciła Hanka z szerokim uśmiechem. – Właś­nie przysłała mi wiadomość, że przyjeżdża na święta do Polski i chce z nami spędzić część świąt i sylwestra.

– Świetnie, wieki jej nie widziałyśmy. Ciekawe, co tam u niej.

– Chyba chce wracać na stałe, ma dosyć amerykańskie­go stylu życia.

– Mnie pisała, że nie może się zdecydować.

– Nie dziwię się, trzyma ją tam jakiś przystojny prawnik.

– Prawnik? – zdziwiła się Natalia.

– Mhm – mruknęła Hanka.

– To ja się zatrzymałam na tym ciachu, na neurochi­rurgu.

– Neurochirurg to sprawa sprzed dwóch lat, po nim był jeszcze strażak. A z tym prawnikiem jest od roku.

– Hmm, strażak też wyglądał jak milion dolarów – wes­tchnęła Natalia, przeciągając się leniwie.

– Ponoć prawnik nie odbiega od reszty przystojniaków ze stajni Kaśki – roześmiała się Hanka.

– To dlaczego jeszcze nam się nim nie pochwaliła?

– Powiedziała, że to poważny związek, a my zawsze oceniamy jej facetów jak towar na targu, a potem komentujemy w niewybredny sposób... Dlatego nie pokaże nam jego zdjęcia.

– Nieprawda! Wcale nie jak na targu! A nasze ko­mentarze nie są niewybredne – oburzyła się Natalia.

– Czyżby?! – Hanka sprawiała wrażenie rozbawionej.

– Jesteśmy aż takie okropne? – jęknęła Natalia.

Hanka roześmiała się w głos.

– Nie, no tak w ogóle to nie. Na widok zdjęcia strażaka w kąpielówkach zatkało nas i zapytałyśmy, czy to jego prawdziwy rozmiar, czy może ma ochraniacz. A kiedy Kaśka pokazała nam zdjęcie neurochirurga, narzekałyśmy, że nie możemy stwierdzić, czy jest fajny, bo na fotce jest w ubraniu. Żartowałyśmy, że widać natura nie obdarzyła go tak hojnie jak strażaka i dlatego Kaśka się wstydzi. A pamiętasz, jak reagowałyśmy na jej wcześniejszych facetów? Ich też nie oszczędzałyśmy. Tego megaprzystojniaka podsumowałyśmy krótko: z taką urodą musi być głupiutki jak but, ale... no chyba do rozmów nie jest potrzebny. Na żadnym nie zostawiłyśmy suchej nitki...

– Fakt, i nie ma się co dziwić, że Kaśka zrobiła się ta­jemnicza. – Natalia się roześmiała.

Kaśka była barwną postacią. Zawsze miała u mężczyzn spore powodzenie, choć na pewno nie można jej było nazwać ikoną seksu. Niezbyt wysoka, raczej krągła. Blondynka. W liceum bezustannie stosowała jakieś diety, aż dała za wygraną i została ze swoimi rubensowskimi kształtami. Przypominała trochę Świnkę Piggy, zwłaszcza gdy gestem gwiazdy poprawiała kręcone włosy. Jej kobiecość i seksapil przyciągały rzesze adoratorów. Często też pojawiała się w centrum dziwnych wydarzeń.

Farciara

Подняться наверх