Читать книгу Piątka - Erica Spindler - Страница 7

Rozdział drugi

Оглавление

Sobota, 10 lutego

Godzina 22:35

Micki obudziła się tak gwałtownie, że oparcie starego, wytartego fotela, w którym zasnęła, wyprostowało się razem z nią. Zdezorientowana, dopiero po chwili uświadomiła sobie, gdzie jest – i że dzwoni telefon.

Wygrzebała aparat i przyłożyła do ucha.

– Dare.

– Cześć, Mick. To ja.

– Zach. – Potrząsnęła głową, żeby pozbyć się resztek snu. – Która godzina?

– Jakieś wpół do jedenastej. Spałaś?

Odsunęła włosy z twarzy. Śniło jej się, że widzi Hanka na ulicy. Tyle że tym razem to naprawdę był on. Gorzej, że się nie odwrócił, choć wołała jego imię najgłośniej, jak potrafiła.

– Można tak powiedzieć. – Zsunęła się z fotela – Hankowego fotela – i rozprostowała nogi mimo protestu mięśni. – Co jest?

– Włącz telewizor. Lokalne wiadomości. Na którymkolwiek kanale.

Znalazła pilota i nacisnęła guzik. NBC, kanał szósty. Zamieszanie w centrum miasta. Na otwarciu 2 River, hotelu i apartamentowca w jednym. Mnóstwo ludzi, wielu elegancko ubranych, niektórzy zalani łzami, inni z otwartymi ustami, wpatrzeni tępo przed siebie. Syreny, niebiesko-czerwone światła kogutów.

– Co, do jasnej… – Urwała, gdy zobaczyła informację na przewijającym się u dołu ekranu pasku.

Śmiertelny skok dewelopera Thomasa Kinga.

– Ja pierdzielę… – bąknęła. – Co się stało?

– Trwa przyjęcie. King udaje się do apartamentu na dwudziestym piętrze, ponoć po coś, czego zapomniał zabrać. Kilka chwil później zmienia się w naleśnik na tarasie na tyłach budynku.

Tego samego ranka King wystąpił w telewizji śniadaniowej, wychwalając jedzenie w Thirty-Two, restauracji na najwyższym piętrze wieży. Pysznił się, że nawet naleśniki będą tam najlepsze w swojej klasie. „Proszę mi wierzyć”, powiedział. „Obłędnie bezbłędne”.

Micki zrobiło się niedobrze na samą myśl. Skupiła się na faktach.

– Skoczył sam czy ktoś mu pomógł?

– Nie wiem – odparł Zach. – Chyba czekają na to, co powiemy.

Czytaj: co Zach powie. To on był superbohaterem, a ona jego wymachującym bronią, gderliwie upierdliwym pomagierem.

– Chcą nam dać tę sprawę. Lada moment powinni się do ciebie odezwać.

Jak na zawołanie telefon zaczął pikać, sygnalizując drugie połączenie.

– Już się odzywają – powiedziała. – Zaraz, zaraz. W jaki sposób dowiedziałeś się przede mną?

– P.

Parker. No tak, pomyślała. Wtyczka Zacha w FBI – a przy okazji jego wuj. Lecz to zupełnie inna para kaloszy.

– Będę za dwadzieścia minut – rzuciła i odebrała drugi telefon.

Piątka

Подняться наверх