Читать книгу Zagadka piaszczystych ławic: Dziennik tajnej operacji na Morzu Północnym - Erskine Childers - Страница 5

PRZEDMOWA DO ORYGINALNEGO WYDANIA

Оглавление

Na początek – kilka słów o tym, jak powstała ta książka i kto jest jej autorem.

W październiku zeszłego roku (1902) odwiedził mnie mój przyjaciel Carruthers i – odebrawszy ode mnie obietnicę tymczasowego zachowania tajemnicy – szczerze opowiedział całą historię opisaną na tych kartach. Do owej chwili wiedziałem tylko tyle, ile pozostali jego znajomi, czyli że niedawno wziął udział w podróży jachtem z niejakim panem Daviesem i że ta podróż odcisnęła głębokie piętno na jego charakterze i zwyczajach. Na koniec opowieści – która zresztą wywarła na mnie wielkie wrażenie z uwagi na zbieżność tematyki z moimi zainteresowaniami i dociekaniami, a także ze względu na fascynujący przebieg wypadków i wspaniały sposób opowiadania – mój gość dodał, że wszystkie istotne fakty odkryte w trakcie tego rejsu zostały niezwłocznie przedstawione odpowiednim władzom, te zaś, jak sądził, po pewnym okresie urzędowego niedowierzania, częściowo wynikającego z żałosnej nieskuteczności własnych tajnych służb, faktycznie posłużyły się nimi w celu zażegnania poważnego zagrożenia bezpieczeństwa narodowego. Piszę „jak sądził”, gdyż choć nie ulega kwestii, że obecnie zagrożenie to można uznać za odsunięte, to należy wątpić, czy ktokolwiek w ogóle kiwnął w tej sprawie palcem, ponieważ odkryta tajemnica dotyczyła spraw tego rodzaju, w których już najmniejsze podejrzenie z naszej strony mogło skutecznie powstrzymać działanie przeciwników.

W tym momencie całą sprawę odłożono na bok, gdyż ze względów osobistych, których czytelnik się niewątpliwie domyśli, mój gość i pan Davies nie życzyli sobie żadnego rozgłosu. Jednak rozwój wypadków skłonił ich do ponownego rozważenia tej decyzji. Wyglądało na to, że informacje będące w gestii rządu Niemiec, z tak wielkim wysiłkiem i ryzykiem zdobyte i niezwłocznie przekazane władzom, wywarły zaledwie przelotny wpływ na naszą politykę. Dwaj przyjaciele zostali zatem zmuszeni do przyjęcia poglądu, że sprawy bezpieczeństwa narodowego w istocie się zaniedbuje i postanowili swą historię opublikować; w tej właśnie kwestii Carruthers zwrócił się do mnie z prośbą o radę. Poważną trudność stanowił fakt, że w opisywane wypadki był zamieszany niegodnie jakiś – jednak – Anglik, i o ile nie zachowałoby się w postępowaniu niezwykłej ostrożności i taktu, to można było narazić na ból i niesławę niewinne osoby, w tym pewną młodą damę. W rzeczy samej, zaczęły już krążyć rozmaite plotki, zawierające ziarenko prawdy, lecz pogrzebane w masie fałszu.

Zważywszy obie strony zagadnienia, gorąco optowałem za publikacją. Uznałem, że problem osobisty można taktownie zneutralizować, natomiast poddanie wydarzeń pod ocenę zdrowego rozsądku czytelników może – z punktu widzenia interesu publicznego – przynieść jedynie korzyści. Zgodziliśmy się zatem co do wydania tej książki, z tym, że pan Davies był za przedstawieniem jedynie nagich faktów, odartych z ciepłego, ludzkiego kontekstu. Byłem jak najbardziej przeciwny takiemu podejściu, gdyż, po pierwsze – pogłębiłoby to tylko niepewność wywoływaną plotkami, zamiast ją rozwiewać, a po drugie – taka formuła narracji nie zmuszałaby do ostatecznych osądów, co przecież przeczyłoby celom publikacji. Osoby wiążą się tu nierozerwalnie ze zdarzeniami; rozdzielenie tych nici oznaczałoby uniki, skróty i ukrywanie prawdy, robiłoby wrażenie celowo spreparowanego fałszu. W istocie poszedłem jeszcze dalej, nalegając, żeby uczynić tę opowieść tak szczegółową i obfitujacą w realia, jak to tylko możliwe, aby w ten sposób szczerze i uczciwie zainteresować jak najszerszy krąg czytelników, pamiętając przy tym o zachowaniu pewnej ostrożności.

Krótko mówiąc, obydwaj panowie poprosili mnie o pomoc i natychmiast ją otrzymali. Ustaliliśmy, że zredaguję tekst książki; Carruthers miał przekazać mi swój dziennik oraz opowiedzieć dokładniej i ze swego punktu widzenia przebieg tych, jak je nazywali, poszukiwań; Davies miał się spotkać ze mną, przynosząc swoje mapy i szkice, i zrobić to samo. Historia miała być opisana jakby ustami tego pierwszego, z żartami i omyłkami, z jasnymi i ciemnymi stronami tamtych dni, tak jak przebiegały naprawdę. Przyjęliśmy tylko kilka ograniczeń. Rok, w którym to wszystko się działo, nie jest zgodny z rzeczywistością; wszystkie imiona i nazwiska osób są całkowicie fikcyjne; pozwoliłem sobie także na pewne drobne zmiany w celu ukrycia tożsamości angielskich uczestników wydarzeń.

Proszę pamiętać, że ci ludzie żyją teraz wśród nas, i jeśli czytelnik trafi na jakiś fragment napisany niezbyt pewną ręką i słowami nie dość wyraźnymi, to proszę raczej nie winić wydawcy, gdyż ten – bez względu na to, czy temat jest znany, czy nie – woli raczej zmilczeć, niż wypowiedzieć słowo mogące trącić impertynencją.

E.C.

marzec, 1903

Zagadka piaszczystych ławic: Dziennik tajnej operacji na Morzu Północnym

Подняться наверх