Читать книгу Nasz Dom - Francisco Cândido Xavier - Страница 17
11
Wiadomości z Ziemi
ОглавлениеMój sympatyczny towarzysz miał ochotę przekazać mi rozmaite informacje, gdy mijaliśmy różne dzielnice kolonii, ale pilne obowiązki go wzywały.
– Będziesz miał okazję poznać różne miejsca, w których działamy – krzyknął dobrotliwie – gdyż, jak zresztą widzisz, ministerstwa „Naszego Domu” są ogromnymi komórkami aktywnej pracy. Nawet kilka dni nie wystarczy, by poznać w szczegółach choćby jedno z nich. Jednak nie zabraknie ci ku temu okazji. Choć nie jest mi dane ci towarzyszyć, Clarencio jest w stanie zorganizować ci łatwy wstęp do każdego z miejsc.
Wróciliśmy na przystanek aerobusu, który nadleciał bardzo szybko.
Czułem się teraz bardzo pewnie. Obecność wielu pasażerów już mi nie przeszkadzała. Moje przeżycie sprzed chwili sprawiło, że poczułem się dużo lepiej. W umyśle mrowiły się użyteczne pytania. Chcąc znaleźć na nie odpowiedź, postanowiłem skorzystać, póki jeszcze był na to czas, z obecności mojego towarzysza.
– Lizjasz, przyjacielu – spytałem. – Powiedz proszę, czy wszystkie kolonie duchowe są takie same jak ta? Czy można w nich znaleźć te same procesy, te same cechy?
– Oczywiście, że nie. Jeśli w świecie materialnym każdy region i każda organizacja mają swoje charakterystyczne cechy, pomyśl tylko, jak wiele różnych uwarunkowań można spotkać w naszych sferach. Tu, podobnie jak i na Ziemi, istoty wyróżniają się pochodzeniem z tego samego źródła i tym, że mają przed sobą wielki cel. Ale trzeba zauważyć, że każda kolonia, podobnie jak każdy Duch, znajduje się na różnych poziomach rozwoju. Wszystkie grupowe doświadczenia różnią się między sobą, a „Nasz Dom” stanowi właśnie takie kolektywne przeżycie tej natury. Zgodnie z tym, co odnajdujemy w naszych archiwach, nasi poprzednicy wielokrotnie szukali inspiracji w altruistycznych działaniach przedstawicieli innych sfer. Z drugiej strony inne grupy szukają naszego wsparcia przy tworzeniu własnych kolonii. Każda organizacja jest jednak na swój sposób charakterystyczna.
Ponieważ cisza trwała zbyt długo, zapytałem:
– Czy to tu powstał ten interesujący pomysł stworzenia ministerstw?
– Tak. Duchy, które otrzymały misję stworzenia „Naszego Domu”, odwiedziły „Nową Jutrzenkę”, jedną z najważniejszych duchowych kolonii, które nas otaczały, i tam odnalazły podział na departamenty. Przyjęły ten sam proces, ale zamieniły słowo „departament” na „ministerstwo”, wyłączywszy tu Dział Regeneracji, który dopiero za czasów obecnego gubernatora wystarczająco się rozwinął, by zasłużyć na tę nazwę. Postąpiły w ten sposób, gdyż zorganizowanie prac w ministerstwach ma większą siłę wyrazu i stanowi definicję duchowości.
– Doskonale! – dodałem.
– Ale to nie koniec – kontynuował uprzejmy pielęgniarz. – Nasza instytucja jest bardzo rygorystyczna wobec wszystkiego, co dotyczy porządku i hierarchii. Żaden istotny tytuł nie jest nadawany przez zwykłą uprzejmość. W ciągu dziesięciu lat jedynie cztery Duchy zdołały wejść na stałe do Ministerstwa Jedności z Bogiem. Ogólnie rzecz biorąc, wszyscy po przebyciu długiego stażu poświęconego pracy i nauce, odradzamy się na nowo, by się doskonalić.
Gdy słuchałem tych informacji z oczywistym zaciekawieniem, Lizjasz ciągnął dalej:
– Gdy ci, którzy dopiero co przybyli z niższych sfer Umbralu, są w stanie przyjąć wsparcie od swoich braci, przebywają w Ministerstwie Pomocy. Gdy jednak stawiają opór, są przenoszeni do Ministerstwa Regeneracji. Jeśli spisują się dobrze, w miarę upływającego czasu są przyjmowani do pracy w Ministerstwie Pomocy, Komunikacji i Informacji, by przygotować się skutecznie do przyszłych zadań na Ziemi. Jedynie niektórym udaje się działać dłużej w Ministerstwie Rozwoju Duchowego, a niezmiernie rzadkie są przypadki tych, którzy w ciągu dziesięciu lat zapoznają się dogłębnie z pracami Ministerstwa Jedności z Bogiem. I nie myśl, że to, co robimy jest niedokładnym wyrazem idealistycznych działań. Nie jesteśmy już na Ziemi, gdzie zmarły staje się z przymusu zjawą. Żyjemy w kręgach widocznej aktywności. Działania Ministerstwa Pomocy są pracochłonne i skomplikowane, obowiązki Ministerstwa Regeneracji stanowią niezwykle ciężkie wyzwanie, prace Ministerstwa Komunikacji wymagają wysokiego pojęcia o indywidualnej odpowiedzialności, na polu działań Ministerstwa Informacji konieczne są duże siły przerobowe i głębokie wartości intelektualne. W Ministerstwie Rozwoju Duchowego żąda się wyrzeczeń i oświecenia, a działania Ministerstwa Jedności z Bogiem wymagają właściwej wiedzy i szczerego stosowania zasad powszechnej miłości. W budynku gubernatora z kolei poruszane są wszystkie sprawy administracyjne i wykonuje się tam liczne zadania związane z bezpośrednim kontrolowaniem kolonii, na przykład te związane z żywieniem, rozdziałem energii elektrycznej, ruchem ulicznym, transportem i inne. Tu prawo wypoczynku jest rzeczywiście surowo przestrzegane, by niektórzy pracownicy nie byli bardziej przeciążeni niż pozostali. Ale i prawo pracy jest równie restrykcyjnie wypełniane. Jeśli chodzi o wypoczynek, jedynym wyjątkiem jest sam gubernator, który nigdy z niego nie korzysta.
– A więc nigdy nie opuszcza pałacu? – spytałem.
– Robi to jedynie, gdy wymaga tego dobro innych. W pozostałych przypadkach gubernator opuszcza pałac, by udać się raz w tygodniu do Ministerstwa Regeneracji, które jest tą strefą „Naszego Domu”, gdzie istnieje najwięcej perturbacji spowodowanych syntonią wielu osób, które tam trafiły, z naszymi braćmi z Umbralu. Trafia tam wiele Duchów, które zeszły na złą drogę. Toteż kiedy tylko skończy modlitwę z mieszkańcami miasta w wielkiej gubernatorskiej świątyni, korzysta on z niedzielnego popołudnia, by współpracować z Ministrami Regeneracji, wspierając ich w trudnych problemach wynikających z ich pracy. W tej sytuacji rezygnuje czasem z momentów radości, by pomagać zagubionym i cierpiącym.
Aerobus dowiózł nas w okolice szpitala, gdzie czekało już na mnie wygodne łóżko.
Na ulicy słychać było tę samą piękną melodię, która rozbrzmiewała, kiedy wychodziłem. Gdy Lizjasz zauważył na mojej twarzy zaciekawienie, wyjaśnił uprzejmie:
– Ta muzyka pochodzi z budynków, gdzie pracują mieszkańcy „Naszego Domu”. Po długich obserwacjach gubernator stwierdził, że muzyka zwiększa jakość pracy wykonywanej z korzyścią dla innych. Od tej pory nikt w „Naszym Domu” nie pracuje, nie słuchając stymulujących radość melodii.
W międzyczasie dotarliśmy do drzwi szpitala. Jeden z uprzejmych pielęgniarzy wyszedł nam naprzeciw i poinformował:
– Drogi Lizjaszu, wzywają cię do budynku po prawej w pilnej sprawie.
Mój towarzysz opuścił mnie w spokoju, gdy ja kładłem się na łóżku w moim pokoju, zadając sobie w duszy liczne pytania.