Читать книгу Sztorm - Frode Granhus - Страница 7

Rozdział 1

Оглавление

Chmury napływały z południa, ciemne jak dym z palonego mchu, przynosząc kaskady ulewnego deszczu. Tutejsze góry należały do najbardziej stromych i najgroźniejszych na Lofotach, a lawiny zdarzały się często tak latem, jak i zimą. Ludzie, którzy kiedyś zdecydowali się osiedlić u podnóża tych kolosów, myśleli pewnie, że upatrzyli sobie bezpieczny skrawek lądu. Góry jednak były zdradzieckie – niejeden z mieszkańców został porwany przez morze albo dokonał żywota zasypany śniegiem. W ten sposób siły natury zmusiły osadników do odwrotu i większość narażonych na lawiny wiosek opustoszała, chociaż niektóre odżyły niedawno za sprawą tęsknoty turystów za przeszłością.

Wiatr wzmógł się i wzburzył fiord. Deszcz dudnił o górskie zbocza, wlewał się w szczeliny ukształtowane przez tysiące lat, aż wreszcie siła ciążenia zadała decydujący cios. Duży blok oderwał się od skały, z łoskotem osunął po zboczu i rozpadł na grad mniejszych kamieni. Potężny ryk rozległ się wokół fiordu, jakby góry wydały wspólne, prehistoryczne westchnienie. Lawina porwała stary hangar na łodzie, który parę sekund później unosił się już jak patyczek na grzbietach morskich fal. Chmura pyłu i kamieni sunęła za pędzącymi masami, które sprawiły, że fale cofnęły się pod wiatr.

Dźwięk ucichł tak samo nagle, jak powstał. Chmura pyłu unosiła się jeszcze, aż wolno opadła, by ukazać zmieniony kształt góry – wyrwę, która wyglądała jak wycięta laserem – mocno kontrastowała z nierównymi liniami otoczenia, a w miejscu wyrównania terenu – rów, głęboko wyorany w trawiastym podłożu.

Sztorm

Подняться наверх