Читать книгу We krwi - Gabriela Zapolska - Страница 6

III.

Оглавление

Kaszląc przeraźliwie, zbudził się Michał ze swego snu kamiennego, podczas którego ani jeden muskuł nie drgnął w jego bezwładnem ciele. Powoli odrzucił z siebie chustkę, okrywającą mu nogi i z wysiłkiem podniósł się na rękach.

Lecz końce palców w zetknięciu z zimną podłogą, skurczyły się, ściągnięte przeraźliwym bólem i odmówiły mu posłuszeństwa.

Oparł się więc na łokciach i z wytężeniem wzrok w szyby wlepił.

Przez chwilę nie widział nic, oprócz punkcików ciemno-błękitnych, uwijających się w przestrzeni. Punkciki te zataczały piekielną sarabandę, ciemniejąc jak plamy atramentu, to znów jaśniejąc barwą turkusu.

Michał wstrząsnął głową i oczy na chwilę przymknął, zmęczony nad wyraz hukiem cichym, niewyraźnym, a przecież przygniatającym, który mu napełniał uszy.

Włosy opadające mu na czoło przejmowały go dreszczem, do ust napływały całe kłęby śliny lepkiej, zielonej, pomieszanej z żółcíą. Splunął i oczy znów otworzył — lecz teraz—zamiast turkusów, ujrzał całe rzędy rubinów zataczających taneczne kręgi. Równocześnie w karku poczuł gorące i niewyraźne łaskotanie. Przegiął krzyż, lecz silny ból lędźwi przeszył go jak ostrze noża. I z krzykiem wściekłości bezsílnej opadł na podłogę nędzny, spieczony, bez mocy nad zwierzęciem, które powoli w nim rozkładało się, przepalone powracającym napadem pijaństwa.

__________

We krwi

Подняться наверх