Читать книгу Nazywam się Cukinia - Gilles Paris - Страница 8
ОглавлениеDziś jest środa.
*
Pani w szkole mówi, że środa to „niedziela dla dzieci”, bo mamy wolne.
Ja tam wolałbym iść do szkoły. Mama ogląda telewizję, a ja chciałbym zagrać w kulki z Grégorym, ale Grégory mieszka daleko i nie może już u nas spać, odkąd nasze mamy się pokłóciły z powodu piłki i wybitej szyby w oknie. Moja mama powiedziała, że Grégory to bandyta, i rzuciła słuchawką, krzycząc: „dziwka”, a mama Grégory’ego darła się, że „lepiej być dziwką niż alkoholiczką”.
Proszę mamę, żeby ze mną pograła, ale ona mówi do telewizora: „Uważaj, stoi za tobą, chce cię zabić”, więc powtarzam, ale mama ciągle gapi się w telewizor. „No co za idiota!”, krzyczy, nie wiem, do mnie czy do tego pana, którego i tak zabili, chociaż go uprzedzała.
Idę do swojego pokoju i patrzę przez okno na chłopaka z sąsiedztwa, który zawsze bawi się sam i nie potrzebuje żadnego towarzystwa. Siada okrakiem na świni, jakby to był osioł, i zaśmiewa się do rozpuku. Mnie się nudzi, więc idę do pokoju mamy. Wszystko tu rozbabrane, ubrania walają się na podłodze. Ścielę łóżko, muszę przysunąć sobie krzesło, żeby położyć rzeczy na wielkiej górze bielizny do prania, a potem już nie wiem, co robić, więc grzebię w szufladzie komody, pod stertą niewyprasowanych koszul, i znajduję rewolwer.
Jestem bardzo zadowolony, myślę sobie, że pójdę pobawić się nim w ogrodzie. Wychodzę z pokoju, jakby nigdy nic, z rewolwerem ukrytym w spodniach.
Mama i tak na mnie nie patrzy, mówi do telewizora: „Ta dziewczyna nie jest dla ciebie, mój chłopcze!”.
*
Kiedy już jestem na dworze, nie muszę celować. Niebo jest naprawdę duże.
Strzelam raz i upadam na ziemię.
Podnoszę się, strzelam drugi raz i znów upadam.
*
Z domu wychodzi mama. Utyka z powodu nogi, która się źle zrosła, i wrzeszczy: „Co tu się dzieje?”, potem widzi mnie z rewolwerem w ręku, staje nade mną i krzyczy: „Co ja Ci zrobiłam, dobry Boże, że mnie pokarałeś takim Cukinią! Wdałeś się w ojca. Oddawaj mi to, smarkaczu!”.
I próbuje mi wyrwać rewolwer.
*
– Ale to dla ciebie – bronię się – nie chcę, żebyś na mnie krzyczała. – I nie puszczam rewolweru, a mama się przewraca.
– Cholera – mamrocze, trzymając się za chorą nogę, więc pytam: „Boli cię?”, a ona daje mi kopniaka drugą nogą, tą zdrową, i dalej krzyczy: „Oddaj mi to natychmiast, nie będę powtarzać dwa razy!”, ja mówię: „Właśnie to powtarzasz drugi raz” i nie puszczam, mama gryzie mnie w rękę, ja ciągle mocno trzymam rewolwer, próbuję się czegoś złapać, pada strzał i mama osuwa się do tyłu.