Читать книгу Śpiączka - Graham Masterton - Страница 11
Rozdział 4
ОглавлениеDoktor Connor zapukała i wykrzyknęła:
– Niespodzianka! Zgadnij jaka?
Michael siedział w fotelu i rozwiązywał krzyżówkę.
– Przepraszam, ale nie mam pojęcia. Nie potrafię sobie nawet poradzić z tą cholerną krzyżówką!
Udało mu się wpisać tylko jedno jedyne słowo „stoliwo”, które było rozwiązaniem hasła: Góry lub pojedyncza góra o płaskim szczycie, typowa forma dla obszarów o budowie płytowej.
Wiedział, że to stoliwo i był tego bardziej pewny niż swojego imienia. Wiedział również, że ogromna płaska góra to płaskowyż, a mniejsza, o płaskim szczycie, to góra stołowa. Skąd to wiedział, nie miał pojęcia.
– Dziś po południu przyjdzie cię odwiedzić twoja siostra Sue. Powinna być koło piętnastej. Wspaniała wiadomość, prawda?
– Chyba tak, ale nawet nie pamiętam, jak ona wygląda – wyznał Michael.
– Dlatego właśnie przyjdzie. Sądzi, że kiedy ją zobaczysz, może coś sobie przypomnisz.
– Pokazałaś mi jej zdjęcie i nic to nie pomogło.
– Może gdy zobaczysz ją na żywo i z nią porozmawiasz…
Michael złożył gazetę i wcisnął do stojaka obok nocnej szafki.
– Oby to coś pomogło. Przecież z Oakland to przynajmniej pięć godzin jazdy samochodem.
– O, widzisz! Zaczynasz myśleć logicznie. Sue zatrzyma się w naszym hoteliku, więc będziesz mógł zobaczyć się z nią także jutro.
Kiedy wyszła, Michael wstał z fotela i podszedł do okna. Jego pokój znajdował się w południowo-wschodnim skrzydle kliniki. Przez okno widać było frontowe wejście z portykiem i dwa drzewa laurowe strzegące drzwi. Widział też część parkingu, po którym powoli, między rzędami zaparkowanych samochodów jeździła jaskrawopomarańczowa odśnieżarka.
Więc dziś przychodzi z wizytą jego siostra Sue. Chyba powinien być zadowolony i podekscytowany. Przecież jest pierwszym członkiem rodziny, który ma go odwiedzić od czasu, gdy odzyskał przytomność. Problem w tym, że nie potrafił wykrzesać z siebie żadnych emocji. Czuł się tylko zagubiony jak rozbitek, który jako jedyny przeżył zatonięcie jachtu na środku oceanu, bez szans na odnalezienie. Doktor Connor pokazała mu zdjęcie Sue wydrukowane z Facebooka. Wysoka blondynka w niebiesko-białej sukience, mrużąca oczy od słońca. W ogóle jej nie poznał. Nie pamiętał nic ze wspólnego dzieciństwa. Imię Sue też nic mu nie mówiło.
Możliwe, że doktor Connor ma rację. Kiedy ją zobaczy, wszystko sobie przypomni.
Nadal stał przy oknie, gdy usłyszał, że ktoś wchodzi bez pukania. Odwrócił się i ujrzał siwego mężczyznę w stalowoszarym garniturze. Miał pociągłą twarz z nieco przybladłą opalenizną. Z zakrzywionym nosem i opadającymi powiekami przypominał starego drapieżnego ptaka. Uśmiechnął się do Michaela, nie otwierając ust, i wyciągnął do niego rękę.
– Pan Merrick! Gregory! Widzę, że jest pan w doskonałej formie! Nazywam się Kingsley Vane. Jestem dyrektorem medycznym Kliniki Trinity-Shasta.
Michael wahał się przez sekundę, po czym też wyciągnął rękę. Uścisk dłoni Vane’a był dziwny, suchy i jakby ulotny. Zupełnie, jakby uścisnął go wąż.
– Od samego początku monitoruję pana postępy. Proszę usiąść. Wiem, że dokucza panu ból w kolanach – powiedział Vane.
Michael wrócił na fotel, a dyrektor oparł się o poręcz jego łóżka.
– Jak samopoczucie, panie Merrick? Nie obrazi się pan, jeśli będę się zwracał do pana po imieniu?
– Mam mętlik w głowie – wyznał Michael. – Mętlik i smutek. Chciałbym stąd wyjść i zacząć normalnie żyć, ale nie pamiętam nic a nic ze swojego życia. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić.
– Rozumiem. Jeden z naszych pacjentów z amnezją powiedział kiedyś, że czuje się tak, jakby zapomniał, w którym miejscu czytał książkę, z tym że jednocześnie książka również gdzieś zniknęła.
– Tak, to bardzo trafne porównanie. Z tą różnicą, że ja nawet nie pamiętam tytułu tej książki i nie mogę zamówić drugiego egzemplarza.
– Uwierz mi, Gregory, że robimy wszystko, co w naszej mocy, byś odzyskał pamięć, a nasze doświadczenie w leczeniu stresów pourazowych jest naprawdę imponujące. Zresztą gdy już przeprowadzisz się do pani Weston, zobaczysz, że kilku mieszkańców Trinity to nasi byli lub obecni pacjenci. Dlatego właśnie tutaj zamieszkali, aby mieć dostęp do naszej opieki medycznej.
Vane znowu lekko uśmiechnął się do Michaela.
– Staramy się jak najlepiej opiekować naszymi pacjentami, Gregory, i to nie tylko podczas pobytu w klinice, ale już po wypisaniu. Opieka pourazowa nigdy się nie kończy, nigdy.
– Pewnie dopiero, gdy umierasz.
Kingsley Vane nic nie odpowiedział, tylko nadal uśmiechał się do Michaela. Po chwili wyprostował się i powiedział:
– Tak czy owak, myślę, że będzie ci dobrze u pani Weston. A jeśli nie, natychmiast daj znać doktor Connor.
Chcemy zapewnić ci spokój. Twoja terapia będzie bardziej skuteczna, jeśli zaczniesz myśleć pozytywnie.
– Dziękuję – powiedział Michael.
Vane już miał wyjść, ale odwrócił się i z bardzo skupionym wyrazem twarzy powiedział:
– A tak przy okazji… ci inni mieszkańcy Trinity, o których wspomniałem, ci, którzy leczyli się w naszej klinice… jak by to powiedzieć… Niektórzy z nich wciąż mają blizny, jeśli nie fizyczne, to psychiczne, więc ich zachowanie może być czasami niewłaściwe. Wierzę, że to rozumiesz i zareagujesz z wyczuciem.
– Niewłaściwe? – powtórzył Michael.
– Niektórzy z nich dużo przeszli. Potrzebowali miesięcy, a czasem nawet lat terapii, aby pogodzić się ze swoim stanem. Dbamy, aby nie nastąpił u nich regres.
– Rozumiem. Obiecuję, że będę wcieleniem wyrozumiałości. I proszę nie martwić się o mnie i Isobel Weston. To naprawdę miła osoba.
– Jeszcze jedna sprawa. Po południu przyjdzie odwiedzić cię twoja siostra. Pozdrów ją ode mnie. I mam nadzieję, że jej wizyta sprawi, iż coś ci zadzwoni w głowie.
Vane wyszedł z pokoju i zatrzymał stażystę, który akurat przechodził korytarzem.
– Newton! Czy możemy porozmawiać?
„Mam nadzieję, że jej wizyta sprawi, iż coś ci zadzwoni w głowie”. Nie wiadomo, dlaczego Michael pomyślał o ludziach, którzy tak bali się pogrzebania żywcem, że kazali przywiązać sobie do palca sznurek, na którego końcu był dzwonek umieszczony nad grobem. Przypomniał też sobie określenie „cmentarna wachta” – na cmentarzu siedzieli ludzie i nasłuchiwali, czy jakiś dzwonek się odezwie. Wiedział też, że tych, którzy pociągali za sznurki, nazywano dzwonnikami śmierci. Choć tak naprawdę nikt nigdy tego nie zrobił.
Dlaczego pomyślałem o tym właśnie teraz?
♦ ♦ ♦