Читать книгу Żyj i pozwól żyć - Hendrik Groen - Страница 10

II

Оглавление

Studiowałam psychologię na Uniwersytecie Amsterdamskim. To były najszczęśliwsze lata mojego życia, myślę sobie teraz. Na drugim roku poznałam Arthura na jakiejś studenckiej imprezie. Był bardzo zabawny i szarmancki. Dzisiaj niewiele już z tego zostało. Tylko od czasu do czasu udaje mu się mnie rozśmieszyć.

Jeśli mam być szczera, to muszę przyznać, że ja też nie stałam się atrakcyjniejsza, i mam na myśli nie tylko aparycję.

– Czas łaskawie się z tobą obszedł – powiedział mi niedawno Arthur. Wydało mi się to takie słodkie z jego strony, chociaż zaraz dodał, że to nie on tak pomyślał, tylko że to Joost, jeden z jego przyjaciół, zawsze tak mówi do żony.

Jak na swój wiek rzeczywiście wyglądam jeszcze całkiem pociągająco. Jeden z niewielu plusów braku potomstwa. Wciąż jeszcze zdarza się, że jakiś mężczyzna próbuje ze mną poflirtować. Wprawdzie przeważnie są to faceci po sześćdziesiątce, ale zawsze…

Kiedy poznałam Arthura, studiował antropologię kulturową. Musiał wybrać ten kierunek ze względu na ciekawą nazwę, bo jakoś nigdy nie udało mi się go przyłapać na specjalnym zainteresowaniu obcymi ludami. Po tym, jak na zaliczenie pierwszego i drugiego roku potrzebował prawie pięciu lat, jego ojciec postanowił nie płacić już dłużej za jego studia i Arthur musiał pójść do pracy. Najpierw w sklepie z rowerami w Amstelveen, a potem w hurtowni artykułów sanitarnych w Breukelen. Dość daleko, ale akurat wtedy praca nie leżała na ulicy. Pracuje tam już ponad dwadzieścia lat i został szefem działu kupna i sprzedaży.

Myślę, że tam, w Breukelen, między rolkami papieru toaletowego czuje się całkiem dobrze. Chociaż wkurza go, kiedy robię sobie żarty na temat papieru toaletowego.

Żyj i pozwól żyć

Подняться наверх