Читать книгу Żyj i pozwól żyć - Hendrik Groen - Страница 8

I

Оглавление

Czy ty jesteś szczęśliwa, Afra?

Moja przyjaciółka z jogi, Heleen, zaskoczyła mnie wczoraj tym pytaniem, kiedy akurat siedziałam w pozycji lotosu.

– Yyy… jak najbardziej, tak mi się wydaje.

– Wydaje ci się czy wiesz? I co znaczy to „jak najbardziej”? Tak na osiem i pół czy raczej na sześć?

– Rany, Heleen, musisz akurat teraz? Właśnie staram się osiągnąć stan buddy – próbuję na wpół żartobliwie wyłgać się od odpowiedzi.

Na szczęście nie wróciła już do tego pytania. Ono tymczasem zagnieździło się w mojej głowie i nie chciało stamtąd wyjść. Przypuszczam, że już od lat unikałam tego pytania, a teraz, kiedy zostało postawione, nagle stało się bardzo palące.

Po paru dniach noszenia się z problemem nie pozostało mi nic innego jak tylko uczciwie przyznać: z dużym trudem dociągam do sześciu z minusem. Od czasu do czasu trafi się nawet jakiś dzień z siódemką, ale czwórki też się zdarzają. Może nawet to sześć z minusem nie jest tak do końca uczciwe. Pewnie po prostu uznałam, że to trochę przegięcie, żeby wystawić własnemu życiu ocenę niedostateczną.

Dawniej bywało lepiej.

Kiedy poznałam Arthura, byłam szczęśliwa. Także pierwsze kilka lat w Purmerend było całkiem fajne. Nie mieliśmy żadnych zmartwień i jeździliśmy na ciekawe wycieczki. Na przykład do Egiptu albo Meksyku. Chociaż zdarzało się czasem, że mieliśmy pecha. Na przykład okradziono nas w Mexico City i przez wiele dni musieliśmy czekać na nowe paszporty. A w Egipcie się pochorowaliśmy.

Od tego czasu dostałam lekkiej paranoi na punkcie podróży. Trochę mnie złości, że nawet po latach mi nie przeszło. Mimo że jestem ubezpieczona przed wszystkim, przed czym można się ubezpieczyć. Czy może człowiek ubezpiecza się przeciwko czemuś? W każdym razie moja chęć poznawania świata trochę osłabła. Teraz zadowala mnie, jak sobie pojeżdżę rowerem po Holandii. Niemcy też są fajne. Tak, tak, wiem, to trochę beznadziejne, nic jednak nie poradzę. Na samą myśl, że miałabym spędzić urlop w Afryce albo w Chinach, oblewają mnie siódme poty. Arthur chciałby pojechać do Japonii, tylko że ja się boję. Choćby dlatego, że Japonia leży tak blisko Korei Północnej.

Może i coś tracę, ale uważam, że taki tydzień w Drenthe czy na fryzyjskiej wyspie Terschelling też może być przyjemny. Żeby pozostać w świecie cyfr: siedem z plusem.

Żyj i pozwól żyć

Подняться наверх