Читать книгу Echa dawnej Warszawy. Kolejne 100 adresów - Ireneusz Zalewski - Страница 5
ОглавлениеWstęp
Nawet sam Wydawca był zaskoczony tym, że opublikowane niedawno 100 dawnych adresów warszawskich zainteresowało tak wielu czytelników. Prawie cały nakład się rozszedł, dlatego postanowiliśmy przedstawić Państwu drugą część mojego zbioru felietonów o dawnej Warszawie.
Okazuje się, że dzieje naszego miasta – Warszawy-stolicy – interesują jej obecnych mieszkańców. To dobrze, bo warto wiedzieć o swoim miejscu zamieszkania jak najwięcej. Żeby nie czuć się jak „obcy w obcym mieście” lub żeby nie wydawało się nam, że jesteśmy tu pierwsi, że przed nami nic nie było. Otóż było! I mimo potężnych zniszczeń nasi poprzednicy zostawili po sobie wiele śladów, które trzeba poznać i uszanować ich wysiłek twórczy.
Zebrane tu teksty w wersji pierwotnej były publikowane w różnych czasopismach. Na potrzeby tego wydania zostały uzupełnione, ponownie opracowane redakcyjnie i zilustrowane fotografiami. Czytelnik znajdzie tu nie tylko konkretne adresy, jak sugeruje sam tytuł, lecz także ciekawe miejsca i obszary na mapie Warszawy. Każdy miłośnik tematów varsavianistycznych odkryje tu dla siebie coś interesującego.
Żyjemy wśród ludzi i niemal każdy nasz krok oraz większość naszych aktywności ma związek z obecnością innych osób. Żyjemy w zespole i cokolwiek zrobimy jest oceniane. Mamy czasami ochotę uważać się za prawie doskonałych, wydaje się nam, że wszyscy powinni być zachwyceni tym, co tworzymy. Ale właśnie kontakt z ludźmi pozwala nam poznać w miarę obiektywną ocenę naszych dokonań. Pamiętam o tym i uświadamiam sobie, że moje zainteresowania i moja wiedza na nic by się przydały, gdyby nie ludzie, którzy życzliwie przyjęli to, co napisałem, i pomogli w wydrukowaniu moich artykułów i felietonów. Cieszę się, że miałem tak dużo szczęścia i spotkałem tyle życzliwych mi osób. Jest okazja, by o tym napisać i im podziękować.
Mój pierwszy artykuł historyczny – o Polskiej Akcyjnej Spółce Telefonicznej (PAST) – w formie zupełnie dojrzałej, oparty na źródłach, ujrzał światło dzienne w 1965 roku. Stało się to dzięki pani Halinie Jurkowskiej, koleżance z pracy w Urzędzie Telefonów Miejscowych, która później przeszła do redakcji tygodnika „Łączność”. Z Haliną i „Łącznością” utrzymywałem kontakt przez wiele następnych lat. Na fali przemian i podziałów pocztowo-telekomunikacyjna „Łączność” została przejęta przez Telekomunikację i wkrótce zlikwidowana. W końcówce jej istnienia zastępcą redaktora naczelnego był pan Hubert Górski, dobry dziennikarz, życzliwy i akceptujący moją pisaninę.
Artykuły publikowałem i w innych czasopismach. W „Stolicy” bardzo sympatyczne kontakty miałem z paniami Krystyną Krzyżakową i Franciszką Gryko. W „Życiu Warszawy” też chętnie drukowano to, co napisałem o sprawach warszawskich. W pewnym momencie z największego dziennika warszawskiego wyłoniła się nowa gazeta – „Życie Codzienne”. Zorganizował ją redaktor Marek Przybylik, jego zastępcą był Tadeusz Jeleński. Gdy zaproponowałem im swój cykl „Ten sam adres”, redaktor Jeleński powiedział, że musi porozumieć się Olgierdem Budrewiczem – wszak był on guru w sprawach warszawskich. Pan Olgierd nie miał zastrzeżeń. Przez cały czas istnienia tej gazety ukazało się w niej 77 moich felietonów. Zawsze starałem się pisać rzeczowo i zwięźle, ale właśnie pan Tadeusz Jeleński zastrzegł: „dwie strony maszynopisu i ani zdania więcej, bo będę ciął”. Utkwiło mi to w pamięci na całe życie. Z redaktorami Przybylikiem i Jeleńskim kontaktowałem się jeszcze później, w wydawanym przez nich dla PKO „Poradniku Klienta Oszczędnego”. Gdy „Życie Codzienne” przestało się ukazywać, zastanawiałem się, w której warszawskiej gazecie nie ma felietonów podobnych do moich. Okazało się, że w „Trybunie” bardzo życzliwie przyjęła mnie redaktor Małgorzata Lewandowska. Na łamach tego pisma trwałem prawie osiem lat i w cyklu „Warszawskie adresy” opublikowałem ponad 370 felietonów. Przez następne lata artykuły przyjmowała ode mnie kierująca działem miejskim pani Elżbieta Halenowa, którą wcześniej poznałem w „Życiu Warszawy”. Później działem zajmował się Janusz Pac. Inny bliski mi tygodnik, „Poczta Polska”, organizował i prowadził przez wiele lat redaktor Tadeusz Karolak – też wspominam go bardzo sympatycznie.
Czytelników może zadziwić ta wyliczanka osób i czasopism. Wydaje mi się jednak to usprawiedliwione, bo artykuły zamieszczone w obu tomach książki drukowane były kiedyś właśnie w tych gazetach, między innymi dzięki życzliwości wspomnianych redaktorów. Pewnym dodatkowym czynnikiem jest to, że w 2015 roku minęło pół wieku mojej pracy dziennikarskiej, a przeżyte prawie 80 lat też wyjaśnia chęć podsumowania i rozliczenia się z zebranych doświadczeń.
Zamknięciem moich dobrych wspomnień z pracy dziennikarskiej jest życzliwe potraktowanie mnie przez Wydawcę „Skarpy Warszawskiej”, pana Rafała Bielskiego, który uznał, że warto mój dorobek gazetowy wydać w postaci książek. Dziękuję Jemu, a także Koleżankom i Kolegom z Redakcji.
Ireneusz Zalewski
Warszawa, styczeń 2016 roku