Читать книгу Delikwentki - James Patterson - Страница 10

2

Оглавление

– Tylko nie to, błagam.

Odepchnęłam ostro ludzi stojących wokół mnie, roztrącając ich niczym kula kręgle, i podbiegłam do Winnie. Dwie strażniczki zobaczyły, że się zbliżam, i ruszyły do przodu, żeby mnie powstrzymać. Tymczasem lekarz i dwie pielęgniarki pochyliły się nad Winnie, wykonując gorączkowe ruchy.

– Dajcie mi spojrzeć. Pozwólcie… permettez-moi

Pomiędzy dwiema przytrzymującymi mnie strażniczkami widziałam plecy pielęgniarki i nieruchome ciało mojej najlepszej przyjaciółki. Lekarz rzucił coś szybko – zbyt szybko, żebym mogła zrozumieć – i jedna z pielęgniarek pobiegła po jakieś lekarstwo do pomieszczenia z lekami.

– Co się stało?! – zawołałam, ale nie otrzymałam odpowiedzi. W przypływie panicznego strachu użyłam niewłaściwego języka.

Jeszcze raz spróbowałam obejść strażniczki. Po prostu chciałam na nią spojrzeć. I chciałam, żeby ona spojrzała na mnie. Ale jedna ze strażniczek uderzyła mnie ręką w pierś tak, że nogi ugięły się pode mną i upadłam, waląc głową o podłogowe kafelki. Strażniczki rzuciły się na mnie, przygniotły swoim ciężarem i unieruchomiły.

– Proszę. S’il vous plaît – zdołałam wymamrotać. – Winnie…

Chwilę potem, wyciągając szyję najwyżej jak tylko mogłam, zobaczyłam pomiędzy dwiema przytrzymującymi mnie strażniczkami, jak lekarz, mężczyzna w średnim wieku z długimi siwymi włosami, prostuje się, staje w swobodnej postawie i potrząsa głową w kierunku pielęgniarki, a potem zakłada na szyję stetoskop i odwraca się do drugiej pielęgniarki, tej, która pobiegła po leki.

Marian, il n’est pas nécessaire.

– Nie! – jęknęłam.

Lekarz spojrzał na zegar wiszący na ścianie.

Le temps de mort… ah, il est quatorze heures quarante.

Czas zgonu, czternasta czterdzieści.

– To wy… wy… ją zabiliście! – zawołałam i były to ostatnie słowa, jakie wyszły z czyichkolwiek ust, zanim pogrążyłam się w kompletnych ciemnościach.

Delikwentki

Подняться наверх