Читать книгу Moje Wspomnienia Tom 1 - Jecheskiel Kotik - Страница 8
Jecheskiel Kotik – człowiek i jego czasy
ОглавлениеUrodzony 25 marca 1847 roku w Kamieńcu, w zamożnej rodzinie arendarzy i działaczy gminnych Jecheskiel albo Chaskiel, jak nazywał się w jidysz, wiódł aż do zawarcia w wieku 17 lat małżeństwa życie łatwe i przyjemne. Otrzymał tradycyjne wykształcenie – uczył się w chederze oraz u prywatnych nauczycieli, co jednak nie sprzyjało przejawieniu się w pełni jego potencjału intelektualnego (jak czytamy we wspomnieniach, Kotik winił o to chasydyzm ojca). W 1865 roku poślubił Libe, sierotę z Pińska, którą po raz pierwszy zobaczył w dniu ślubu. Jego lata młodzieńcze przypadły na okres zubożenia rodziny, będącego wynikiem zmian społeczno-ekonomicznych toczących się w Rosji. Silny wpływ miały przede wszystkim uwłaszczenie chłopów pańszczyźnianych w 1861 roku oraz stłumienie powstania styczniowego w 1863 roku i towarzyszący temu upadek polskiej szlachty.
Dziadek Kotika i jego cała rodzina ze strony matki należeli do obozu misnagdów, pogardzających chasydyzmem i jego przywódcami. Jednak po ślubie ojciec Kotika stał się jeszcze bardziej gorliwym zwolennikiem cadyków ze Słonimia i Kobrynia12. Mimo że Jecheskiela w wieku młodzieńczym pociągał chasydzki świat, to już po osiągnięciu dojrzałości i jeszcze przed ożenkiem potajemnie podjął decyzję o jego porzuceniu i został misnagdem (wrogiem chasydyzmu). Gdy tuż po ślubie fakt ten wyszedł na jaw, między synem a ojcem doszło do dramatycznego konfliktu, który dzielił ich przez całe życie.
Po ślubie młoda para początkowo próbowała się usamodzielnić, otwierając własny sklep, który jednak wkrótce upadł. W tym czasie urodziło się ich pierwsze dziecko, Awrom – późniejszy działacz socjalistyczny. Sfrustrowany Kotik podejmował liczne próby zdobycia wykształcenia i odpowiednich środków do życia. Niniejszy tom jest poświęcony właśnie temu etapowi życia Kotika: jego dzieciństwu i młodości.
Od tego momentu niepowodzenia, rozczarowania i utracone nadzieje stanowią motyw przewodni życia Kotika, o czym pisze w drugim tomie wspomnień. Opowiada tu o trudnej sytuacji młodego człowieka, którego wszelkie próby samorealizacji i edukacji zostały zaprzepaszczone i udaremnione przez siły, na które nie miał wpływu. Jego delikatne usposobienie, wczesne małżeństwo, konieczność zarabiania na życie i rodzinne konflikty przeszkodziły mu w osiągnięciu celów i zaspokojeniu ambicji. Dorastając, Kotik czuł się bezpieczny i nigdy nie musiał martwić się o sytuację ekonomiczną rodziny. Kamienic stanowił dla niego centrum świata. Zmuszony do porzucenia bezpiecznego rodzinnego gniazda, w którym jego rodzina mieszkała od pokoleń, i zdany na życie w smutku i biedzie, błąkając się po strefie osiedlenia, czuł się jak wygnaniec z raju. Zważywszy na nieszczęsne okoliczności jego życia, nie powinno nas dziwić, że przedstawiał siebie jako prototypowego Żyda tułacza, ucieleśnienie Menachema Mendla z powieści Szolem Alejchema: „Jestem prawdziwym Żydem tułaczem, wędrowcem, Żydem z wielkim worem, rozpaczliwie szukającym środków do życia: mełamedem, arendarzem, właścicielem nieruchomości, sklepikarzem, winiarzem, Menachemem Mendlem, kręcącym się to tu, to tam, niezdolnym do osiągnięcia jakiegokolwiek celu”13.
Jego biografię można także postrzegać jako prototypową dla procesów zachodzących w znacznej części społeczeństwa żydowskiego zamieszkującego strefę osiedlenia pod koniec XIX i na początku XX wieku.
Opowieść Kotika zaczyna się w 1867 roku, kiedy pogarszająca się sytuacja ekonomiczna, spowodowana zniesieniem dzierżaw po powstaniu styczniowym, po raz pierwszy zmusiła jego ojca, Mojszego, do porzucenia wcześniejszego życia. Rodzice Kotika musieli zamieszkać w Iwachnowiczach, gdzie byli dzierżawcami małego majątku. Odcięło ich to od żydowskiego środowiska i chasydzkiej społeczności, która odgrywała tak ważną rolę w życiu jego ojca. Nie mogąc wyobrazić sobie życia jako wiejskiego osadnika dzierżawiącego majątek lub gospodę, Kotik pozostał w Kamieńcu, marząc o zdobyciu wykształcenia i poszerzaniu swoich intelektualnych horyzontów. Wszystkie próby osiągnięcia tego celu nie powiodły się. Tom pierwszy wspomnień kończy się opisem udaremnienia planu studiowania w jesziwie w Wołożynie i nauki języka rosyjskiego, czemu sprzeciwił się jego ojciec, a co było niezbędne do objęcia stanowiska rabina. W tomie drugim Kotik opisuje, jak próbował swego szczęścia w Brześciu i Białymstoku, po czym podjął pracę mełameda w Warszawie, gdzie znów spotykały go same porażki. Dopiero na początku lat siedemdziesiątych XIX wieku odniósł pewien sukces ekonomiczny i przeniósł się do małej wioski Makarowce w powiecie białostockim, a potem do niewielkiej posiadłości o nazwie Kuszelewo, położonej pomiędzy Kobryniem a Prużaną. Okazało się to jednak decyzją błędną i Kotik w 1876 lub 1877 roku przeniósł się z rodziną do Kijowa14. Jego dalsza tułaczka wiodła między innymi do Charkowa, Moskwy, aż ostatecznie osiadł w Warszawie. Tam kończy się narracja drugiego tomu wspomnień. Kotik ukończył też trzeci tom wspomnień, w których opisywał swoje początki w Warszawie. Najwyraźniej planował też napisanie tomu czwartego. Ponieważ tom trzeci zaginął, możemy zrekonstruować tylko niewielką część życia Kotika w Warszawie na podstawie analizy innych jego pism i artykułów prasowych, późniejszych wspomnień i do pewnego stopnia wspomnień jego syna Awroma.
W sierpniu 1881 roku Kotik przyjechał do Warszawy, miasta, które od końca XIX wieku jak magnes przyciągało żydowskich imigrantów15. Tu wreszcie osiągnął stabilizację i równowagę, których szukał przez całe swoje dorosłe życie. Od razu włączył się w działania publiczne, kierując je głównie do litewskiej społeczności imigranckiej. W Warszawie Kotik już kiedyś mieszkał – w 1867 roku spędził tam wiele miesięcy, pracując jako mełamed16. Zdawał więc sobie sprawę z niechęci polskich Żydów do ich litewskich współbraci i antagonizmów między tymi grupami. Litewscy Żydzi, łatwo rozpoznawalni z powodu litewskiej wymowy jidysz, odrębnych obyczajów i usposobienia, cierpieli w Warszawie z powodu izolacji i społecznego ostracyzmu. Kotik łączył powstanie obraźliwych epitetów, takich jak litwak-chazer (‘litewska świnia’) i litwak-cejlem-kop (‘litewski zakuty łeb’) właśnie z tym okresem. „Gdy litewski Żyd szedł ulicą Nalewki – pisał A. Litwin (pseudonim Szmuela Hurwica) – chmary polskich chasydów biegały za nim, szyderczo wykrzykując: »Litwak-chazir, tfu, tfu, tfu!«”17. Kotika zaś Litwin opisał jako „typowego przedstawiciela wędrownego rosyjskiego żydostwa”18, pracującego bez wytchnienia dla swoich litewskich braci i będącego jednoczącym ich spoiwem.
Mieszkający w Warszawie litewscy żydowscy imigranci tworzyli dwie grupy: imigrantów nowych i starych. „Nowymi” imigrantami nazywano tych, którzy przybyli prosto z litewskich miast, i tych, którzy zostali wygnani z Moskwy w latach 1891–1892. „Starymi” zaś takich jak Kotik, którzy przyjechali do Warszawy po pogromach w latach osiemdziesiątych XIX wieku. Dom Kotika szybko stał się centrum życia towarzyskiego litewskich Żydów, przyciągając przypadkowych gości i podróżujących kupców. Kotikowi, jak zobaczymy, udało się nawet zebrać jedyny w swoim rodzaju minjan, który modlił się zgodnie z litewskim rytem i organizował różnego rodzaju akcje dobroczynne. Kotik stał się siłą napędową tego swoistego domu modlitwy. Wygłaszał kazania, przybliżał słuchaczom wzory zachowań moralno-religijnych utrzymane w duchu regulaminów i publikowanych przez niego broszur dydaktycznych19.
Na życie Kotik zarabiał, prowadząc niedrogą kawiarnię w sercu żydowskiej części Warszawy przy ulicy Nalewki 31. Kawiarnia ta stała się tętniącym życiem centrum społeczno-kulturalnym. Wydawca Szlomo Szrebrek tak ją opisał:
Pisarzy jidysz można było również znaleźć w jednej z kawiarni na Nalewkach. Nie była to szczególnie droga jadłodajnia. Można było tam zjeść obfity obiad za jedyne dwadzieścia kopiejek. Klientelę stanowili głównie biedni kupcy, pośrednicy i urzędnicy. Od czasu do czasu pojawiał się tu jakiś ubogi nauczyciel. Gazeta „Ha-Cefira” leżała na stole i wydaje mi się, że była to jedyna restauracja, w której dostępna była ta gazeta. Ludzie przesiadywali tam godzinami, czytając, spotykając się z przyjaciółmi, rozmawiając, czasami też robiąc wszystko naraz. Dotyczyło to nawet takich, którzy spotkali się tam po raz pierwszy. Dyskutowano również o najnowszych wiadomościach literackich, aktualnych artykułach i żydowskich pisarzach: o [Dawidzie] Friszmanie, Nachumie Sokołowie, Perecu, o „syjonizmie”, o różnych lokalnych sprawach oraz o zagadnieniach natury bardziej ogólnej. Wszystko to były tematy dnia20.
Poeta Awrom Rajzen, przyjaciel Awroma Kotika, również szybko dostrzegł wyjątkowość tego miejsca. „Po wejściu na wewnętrzny dziedziniec – pisał – od razu zauważyłem kawiarnię Kotika. Rozpoznałem ją po charakterystycznych szklanych drzwiach”21. Atmosfera w niej panująca na pozór niczym nie różniła się od tej panującej w innych kawiarniach. Jednak tu było inaczej. Kawiarnię często odwiedzali sprzedawcy i urzędnicy z firm mieszczących się na pobliskiej ulicy Gęsiej, początkujący pisarze i nauczyciele hebrajskiego, syjoniści i bundowcy, działacze PPS i bezpartyjni. Było to coś w rodzaju politycznego i społecznego tygla. Siłą rzeczy tematów do dyskusji nie brakowało i wykłócano się o byle błahostki. Panią Kotik nie cieszyły te gorące dyskusje i pomimo swej łagodnej natury, zdenerwowana uciszała dyskutantów, obawiając się, że krzyki przyciągną uwagę policji. Kotik, wysoki, dobrze zbudowany, o imponującej posturze, był o wiele bardziej tolerancyjny. Według Rajzena Kotik, ku wielkiemu niezadowoleniu żony, zaniedbał interesy i zajął się wydawaniem swoich broszur, które finansował z własnej kieszeni. Był dumny z tych publikacji i cały czas nauczał o zasadach właściwego zachowania moralnego, które uwieczniał w swoich pracach. Kawiarnia służyła także jako klub czytelniczy. Kotik zapewniał dostęp do wszystkich głównych gazet żydowskich. Na specjalnym wieszaku wisiały najnowsze wydania gazet hebrajskich, jidyszowych, niemieckich i rosyjskich.
Pisarz A. Litwin, który po raz pierwszy spotkał Kotika w pierwszej dekadzie XX wieku, czyli zanim ten opublikował swoje wspomnienia, rzuca ciekawe światło na jego barwną osobowość. Zwrócił on szczególną uwagę na skłonność Kotika do działań społecznikowskich, jego zaangażowanie w pracę towarzystw dobroczynnych i pomocowych, działających głównie na rzecz litewskich Żydów, którzy czuli się w Warszawie wyobcowani i zagubieni. Kotik mógł z łatwością wykorzystać swoje znajomości, aby rozwijać interesy i zostać bogatym kupcem, ale, jak pisze Litwin, nigdy tego nie zrobił i nigdy tego nie pragnął. „Żył w innym, bardziej sprawiedliwym i pięknym świecie”, wykorzystując swoją energię do pomocy ubogim i słabym22. Sam Kotik tak o tym pisał w jednej ze swoich publikacji: „Moim jedynym pragnieniem w życiu jest widzieć ich [jego współbraci] żyjących spokojnie, cicho i szczęśliwie tu i na całym świecie23.
Działalność społeczna i propagandowa Kotika toczyła się przede wszystkim w jego kawiarni. Chociaż, jak pisał Litwin, nie przynosiła ona dużych zysków, Kotik nie ponosił też dużych wydatków „i zawsze było tam coś do jedzenia, zatem nikt nie umarłby z głodu”. W kawiarni był też telefon, co na początku XX wieku należało w Warszawie do rzadkości. Kotik używał go do załatwiania spraw dla dobra ogółu24. Angażując energię i talent organizacyjny na rzecz pomocy ubogim i potrzebującym, Kotik zachował naiwny idealizm. Pomagało mu to w nakłanianiu innych do wspierania założonych przez siebie stowarzyszeń. Sam przygotowywał broszury oraz pisał regulaminy własnych i cudzych organizacji, odnosząc przy tym spory sukces, mimo że nie miał wykształcenia prawniczego. Dbał o każdy szczegół. Informacje organizacyjne publikował w krótkich broszurach rozdawanych bezpłatnie wszystkim, którzy odwiedzali jego kawiarnię.
Zdolności organizacyjne i sztukę perswazji Kotik rozwinął już we wczesnych latach młodzieńczych. W swoich wspomnieniach opisuje sytuacje, w których te cechy wykorzystał. Na przykład namówił w Kamieńcu grupę młodzieży, aby wspólnie zaprenumerować traktaty talmudyczne. Odnotował też, że to przedsięwzięcie upadło, gdy zachorował. Kolejne przykłady to protest przeciwko szamesowi synagogi oraz przewodniczenie grupie, która zamierzała skolonizować Palestynę25.
Pierwsze stowarzyszenie założone przez Kotika w Warszawie nosiło nazwę Achiezer26. Zostało powołane do życia w 1888 roku przez siedmioosobowy komitet z Kotikiem na czele. Jego głównym zadaniem było niesienie pomocy chorym i zapewnienie im opieki. W krótkim czasie liczba członków stowarzyszenia wzrosła i rok później liczyło ono sześćset osób. Stowarzyszenie nie ograniczyło swojej działalności tylko do pomocy chorym. Jego członkowie założyli także synagogę, która mieściła się najpierw w prywatnym domu, później przy ulicy Dzikiej 38. Kotik, spiritus movens powstania synagogi, sformułował wyjątkowe zasady w niej obowiązujące. Opierały się one na głoszonej przez niego krytyce „honorów”, które charakteryzowały życie religijne. W synagodze wyeliminował uprzywilejowane miejsca siedzące i sprzeciwiał się specjalnemu porządkowi cotygodniowego czytania Tory. Ostro występował także przeciwko powszechnej niechęci do czytania tych fragmentów Tory, w których opisane są kary, klęski, jakie spadną na Izraelitów, jeśli zlekceważą warunki przymierza27 (Kpł 26:14–45; Pwt 28:15–44) i sam starał się, aby zawsze wzywano go do przeczytania tych części28. Stowarzyszenie się rozwijało, ale z powodu wewnętrznych niesnasek zostało po pięciu latach rozwiązane. W 1896 roku, gdy sprzedawca handlujący w sklepie na Powązkach umarł z głodu, stowarzyszenie zostało reaktywowane przez grupę młodych ludzi skupionych wokół Kotika. Tym razem Kotik przygotował specjalne regulaminy, które ukazały się nawet drukiem. Członkowie stowarzyszenia ponownie założyli synagogę, mieszczącą się tym razem przy ulicy Gęsiej 31. W 1901 roku stowarzyszenie uzyskało rządową licencję i otworzyło swoje biuro przy ulicy Karmelickiej 27, gdzie funkcjonowało aż do 1914. Achiezer prowadził działalność także na przedmieściach, pomagał sierotom i biedakom oraz prowadził garkuchnie w Warszawie i Otwocku. Gwałtownemu rozrostowi stowarzyszenia towarzyszyły wewnętrzne spory, podżegane głównie przez „polskich” działaczy niezadowolonych z litewskiego klimatu panującego w Achiezerze29. W ostatecznym rozrachunku polscy Żydzi oddzielili się, tworząc nowe towarzystwo o nazwie Bikur Cholim ha-Kelali (Generalne Towarzystwo Pomocy Chorym).
Według Litwina działalność publiczna Kotika miała również wymiar tragiczny. Gdy działacze osiągali swoje cele, często się go pozbywali. Kotik swoją dbałością o szczegóły i dominującą osobowością nie przysparzał sobie także przyjaciół. Ponadto unikanie przez niego publicznego rozgłosu wzbudzało gniew tych, którzy zaangażowali się w działalność publiczną specjalnie w tym celu. Napięcia te doskonale widać na przykładzie stowarzyszenia Moszaw Zekenim (Dom Starców). W Warszawie mieszkało w tym czasie 250 000 Żydów, ale nie było tu ani jednego domu starców, a Kotik, jak to miał w zwyczaju, poświęcił tej inicjatywie całą swoją energię i sporządził szczegółowe regulaminy oraz dokumentację nowego przedsięwzięcia. Jego wysiłki zostały uwieńczone sukcesem. Udało się założyć wzorcową organizację, której wartość została wyceniona na trzydzieści tysięcy rubli. Jednak Kotik nie został nawet zaproszony na spotkanie założycielskie. Wywołało to wielkie oburzenie społeczności żydowskiej. Skonsternowani działacze – notabene mianowani przez Kotika – przywrócili go do zarządu towarzystwa30.
Publicysta Cwi Pryłucki, redaktor naczelny żydowskiego dziennika „Der Moment”, nazwał Kotika „nieznanym bojownikiem warszawskich instytucji pomocowych”. Pisarz Hirsz-Dowid Nomberg natomiast przedstawił go jako „oryginalnego i twórczego indywidualistę”, zauważając jednocześnie, że „ze stu jeden pomysłów Kotika sto było niepraktycznych i niemożliwych do zrealizowania”31. W swoich wspomnieniach Pryłucki opisał niestrudzone wysiłki Kotika mające na celu przekonanie innych o prawości i konieczności jego planów. W tym celu agitował nawet w środowiskach zasymilowanych Żydów warszawskich. Udało mu się przekonać do swoich planów między innymi znanego lekarza, fizjologa i działacza społecznego Henryka Nussbauma (1849–1937) oraz bankiera, publicystę i działacza społecznego Adolfa Pereca (1855–1933)32.
Z braku danych nie można nic powiedzieć o sukcesach Kotikowych przedsięwzięć. Nieznana jest ani ich liczba, ani okres działalności, ani też dalsze losy. Kwestia ta wymaga osobnych badań. W każdym razie w nekrologach opublikowanych po jego śmierci jednomyślnie podkreślano „że w ciągu ostatnich dziesięciu lat nie było w Warszawie ani jednego dobroczynnego przedsięwzięcia, które nie powstałoby z jego inicjatywy lub bez jego zaangażowania”33. Zdaje się, że ze wszystkich stowarzyszeń, które Kotik założył lub planował założyć, tylko trzy działały przez dłuższy czas z powodzeniem: Achiezer, jedno z pierwszych towarzystw charytatywnych w Warszawie, działające jako organizacja parasolowa na wzór ogólnych organizacji charytatywnych, takich jak wileńskie Cedaka Gedola (Wielka Dobroczynność) oraz jego dwie filie: Ezrat Cholim (Fundusz Chorobowy) i Ezrat Jetomim (Fundusz dla Sierot)34.
Należy także zaznaczyć, że z działalnością Kotika wiązało się pewne ryzyko. W przedwojennej, rządzonej przez Rosjan Warszawie prawie każda działalność publiczna była uważana za wywrotową. Nawet organizacje pomocowe uznawano za groźne i wiele z nich było zmuszonych do prowadzenia działalności w podziemiu. Nic więc dziwnego, że w ogłaszanych broszurach i statutach Kotik zaznaczał, że ma nadzieję „uzyskać licencję od czcigodnego rządu”35.
W 1909 roku Kotik złapał nowego bakcyla. Pracował teraz nad programem mającym na celu złagodzenie problemu mieszkaniowego, z którym borykało się wielu warszawskich Żydów, płacących wysokie czynsze i żyjących w zatłoczonych mieszkaniach oraz niehigienicznych warunkach. Nie ograniczył się tylko do publikowania specjalnych broszur głoszących nowe idee. Próbował wdrożyć w życie pomysł zbudowania dzielnicy żydowskiej, w której Żydzi mogliby kupować mieszkania po rozsądnych cenach i żyć zgodnie z zasadami współpracy i sprawiedliwości społecznej. Udało mu się nawet przekonać redaktorów nowego, założonego w 1910 roku warszawskiego żydowskiego dziennika „Der Moment”, że poparcie jego akcji przyczyni się do zwiększenia nakładu gazety. Chcąc pozyskać czytelników, wydawcy „Momentu” skłonni byli do korzystania z tanich chwytów reklamowych i zaangażowali się w tę akcję. Latem 1911 roku znaleziono w Miłosnej, na wschód od Warszawy, odpowiednią działkę o powierzchni około dwudziestu kilometrów kwadratowych36. Gazeta ją kupiła, a codzienne reklamy przedstawiały specjalną ofertę. Czytelnicy, którzy zebrali piętnaście kuponów drukowanych każdego dnia w gazecie, mieli prawo do udziału w losowaniu loterii Miłosna raz na dwa tygodnie. Zwycięzcy otrzymywali bezpłatne działki i mieli prawo do wybudowania prywatnych domów. W swoich wspomnieniach redaktor gazety Cwi Pryłucki potwierdził, że inicjatywa Kotika faktycznie zwiększyła jej sprzedaż. Mimo że kampania trwała kilka miesięcy, plan stworzenia żydowskiej „kolonii” w Miłosnej nigdy nie został wcielony w życie37.
O kolejnej nieudanej inicjatywie Kotika dowiadujemy się od pisarza Hirsza-Dowida Nomberga. Kotik chciał założyć coś na kształt centrum kulturalnego społeczności żydowskiej. W tym celu zebrał dyrektorów towarzystw dobroczynnych w Warszawie i próbował przekonać ich do sfinansowania budowy dużego budynku, w którym owa instytucja miałaby swoje biura. Sam także zaprojektował budynek, który miał funkcjonować jako miejsce wykładów, koncertów i wystaw interesujących ludność żydowską. Dyrektorzy towarzystw błędnie zinterpretowali zamiary Kotika i przekonani, że zamierza zunifikować wszystkie organizacje i stworzyć nad nimi jedną organizację kontrolną, szybko dali nogi za pas38.
Strona tytułowa pierwszego tomu Moich wspomnień Jecheskiela Kotika z 1913 roku (źródło: Biblioteka Uniwersytetu w Tel Awiwie)
Życie Kotika zmieniło się w 1912 roku, gdy posłuchał prośby swego syna Awroma i zaczął spisywać swoje wspomnienia. Pisał jak opętany i tom pierwszy trafił do druku już cztery miesiące później. Książka ukazała się w Warszawie pod koniec 1912 roku i od razu odniosła sukces. Kotik natychmiast zaczął pisać tom drugi, który wyszedł w Warszawie pod koniec 1913 roku. Napisał jeszcze tom trzeci, który jednak nigdy nie został opublikowany, a jego manuskrypt zaginął. W latach 1913 i 1914 Kotik zajmował się głównie pisaniem swoich wspomnień, odpowiadaniem na krytykę, a zwłaszcza prowadzeniem wyjątkowej korespondencji, jaka rozwinęła się między nim a pisarzem Szolem Alejchemem. Niewiele wiemy o jego życiu po 1914 roku. Najwyraźniej wkrótce zachorował i został przykuty do łóżka.
W sobotę, 13 sierpnia 1921 roku (dziewiątego dnia miesiąca aw) w południe Kotik zmarł w Warszawie po długiej i ciężkiej chorobie, jak podawała żydowska prasa. Miał siedemdziesiąt cztery lata39. Jego pogrzeb odbył się następnego dnia. Pochód na cmentarz żydowski w Warszawie wyruszył z domu przy ulicy Muranowskiej 1140, gdzie pożegnał go Apolinary Hartglas, jeden z przywódców ruchu syjonistycznego w Polsce41. Drugie wydanie wspomnień Kotika obejmujące tomy pierwszy i drugi, przygotowane przez autora do publikacji w ostatnim roku życia, ukazało się w Berlinie kilka miesięcy po jego śmierci.