Читать книгу Jak wychować zdrowe dziecko - Joanna Dronka-Skrzypczak - Страница 5

2.2. Cisi sprzymierzeńcy – mikrobiota jelit

Оглавление

Mikrobiom (mikrobiota) to ogół mikroorganizmów występujących w danym siedlisku. W literaturze polskiej wciąż jeszcze często stosuje się nieco przestarzałą nazwę – mikroflora.

W książce o profilaktyce nie może zabraknąć tematyki poświęconej mikrobiocie jelit – to kwestia absolutnie kluczowa zwłaszcza dla rodziców dzieci urodzonych przez cesarskie cięcie. Mikrobiota jelit jest jednym z najważniejszych czynników warunkujących prawidłowy rozwój układu odpornościowego. W idealnej sytuacji dziecko, przechodząc przez kanał rodny swojej mamy, zostaje zasiedlone dobrymi bakteriami z jej pochwy. Czy przed porodem w ogóle przyszło ci do głowy, że już przed pierwszym spotkaniem z dzieckiem „po drugiej stronie brzucha”, zanim jeszcze wzięłaś je na ręce, poczyniłaś pierwszy krok, aby wyposażyć je w coś, co przez kolejne miesiące i lata będzie trenerem jego odporności? Trzymając dziecko po raz pierwszy, rodzice raczej nie myślą, że w tej chwili ma ono pierwszy kontakt nie tylko z nimi, ale też z całą masą bakterii. Jeśli przed chwilą przeszło przez kanał rodny mamy, to miało okazję przyjąć pierwszą dawkę probiotycznych bakterii z grupy ochronnej, która znajduje się w pochwie kobiety. Mowa tutaj o bakteriach z grupy Lactobacillus i Bifiobacterium. Bakterie te rozgaszczają się w jelitach dziecka i stanowią zalążek jego własnej mikrobioty, a przy tym początek solidnego obozu treningowego oraz bazę wypadową dla komórek układu odpornościowego. Nie bez powodu mówi się, że 70% odporności pochodzi z jelit. Chociaż jest to bardzo potoczne stwierdzenie, nauka potrafi je uzasadnić. GALT to dość tajemniczy skrót, który jednak rzuca nieco światła na znane stwierdzenie o jelitach jako centrum odporności. Tkanka limfatyczna związana ze śluzówkami przewodu pokarmowego (gut-associated lymphoid tissue – GALT) zapewnia silną miejscową ochronę błony śluzowej. Jest integralnym elementem systemowego układu odpornościowego związanego z błonami śluzowymi, tzw. MALT (mucosa-associated lymphoid tissue) i stanowi łącznik między wszystkimi śluzówkami organizmu. Fakty dotyczące lokalnej odporności związanej z błonami śluzowymi w przewodzie pokarmowym, układzie oddechowym i moczowo-płciowym dowodzą, że bakterie jelitowe są bardzo ważne i stanowią o statusie odpornościowym makroorganizmu, bo też są elementem ogólnej odporności i homeostazy makroorganizmu. Dlatego pierwszą rzeczą, jaką rodzic może zrobić dla swojego dziecka, i to już od momentu narodzin, jest zadbanie o prawidłowy rozwój jego mikrobioty. Proces zasiedlania bakteriami i wpływ rodzaju porodu na zdrowie dziecka w późniejszych latach został szeroko opisany w wielu badaniach. Przypomnij sobie historię Janka. W jego przypadku poród nie przebiegł po myśli rodziców i Janek urodził się przez cesarskie cięcie. Dla dzieci, które przychodzą na świat w ten sposób, pierwszymi bakteriami, z jakimi mają kontakt, są te ze skóry mamy i szpitalnego otoczenia. Nie jest to wymarzony pakiet startowy, ale dzięki wiedzy, jaką obecnie posiadamy, można te różnice nadrobić przez podaż odpowiednich probiotyków, a zwłaszcza karmienie piersią. Być może gdyby rodzice Janka wiedzieli, jak istotna jest rola mikrobiomu w kształtowaniu się układu odpornościowego, i zastosowali profilaktycznie probiotyki oraz nie rezygnowali tak łatwo z karmienia piersią, wówczas udałoby się uniknąć problemów z alergią i atopowym zapaleniem skóry.

Udział mikrobioty podczas porodu jest tak istotny, że trwają badania nad zasadnością transferu mikroflory z pochwy mamy na dziecko urodzone przez cesarskie cięcie. W pochwie matki umieszcza się specjalną chustę, a po porodzie wyciera nią dziecko. Jak na razie praktyka ta jest w fazie badań, ale sam fakt ich podejmowania świadczy o tym, że prawidłowy rozwój mikrobiomu jest jednym kluczowych elementów profilaktyki oraz wsparcia w kształtowaniu się układu odpornościowego.

CO MOŻESZ ZROBIĆ JUŻ W CIĄŻY?

Warto wiedzieć, że od składu mikroflory pochwy matki zależy, jakie i ile dobrych bakterii zasiedli jelita dziecka. Standardowo, w czasie ciąży, wykonuje się posiewy pochwy, ale sprawdza się je pod kątem obecności patogenów, a nie mikrobioty ochronnej. Lekarza interesuje przede wszystkim, czy dziecko, przechodząc przez kanał rodny, nie zarazi się np. paciorkowcem, lecz nie kontroluje się, czy liczba dobrych bakterii jest wystarczająca, aby matka mogła podzielić się nimi z dzieckiem. W ciąży dobrze jest wykonać badanie mikroflory pochwy i sprawdzić, czy jej skład jest optymalny. Jeżeli nie – warto zastosować odpowiednio wcześnie probiotyki, zarówno drogą doustną, jak i dopochwową.

A co z dziećmi które już są na świecie? Czy podawanie probiotyków jest konieczne? Biorąc pod uwagę statystykę i powszechną dysbiozę jelitową (również wpływającą na dysbiozę pochwy), można założyć, że wiele dzieci otrzymuje ten pakiet startowy w wersji zubożonej. U nich zatem stosowanie probiotyków jest konieczne. Podawanie probiotyków ma na celu stymulowanie wzrostu dobrych bakterii jelitowych i profilaktykę dysbiozy jelitowej. Aby wyjaśnić, dlaczego ten rodzaj profilaktyki jest tak istotny, musimy zajrzeć do jelit i poznać ich mieszkańców.

Dysbioza to brak równowagi bakteryjnej. Najczęściej używa się tego określenia w kontekście braku równowagi w jelicie lub pochwie. W dysbiozie skład mikrobiomu ulega zaburzeniu: występuje zbyt mało „dobrych bakterii”, a obserwuje się przerost bakterii patogennych lub potencjalnie patogennych.

To, że jesteśmy zamieszkani, nie stanowi tajemnicy. Ale czy zdajesz sobie sprawę, że nawet na czole mamy własny, niepowtarzalny zestaw bakterii? Bakterie znajdują się na całym ciele, we wszystkich jego zakamarkach, lecz największa ich część upodobała sobie przyjazne środowisko jelit. Różne źródła podają, że waga wszystkich mikroorganizmów w jelitach waha się od 300 gramów do nawet 2 kilogramów. Jeśli postawimy przed sobą dwie torebki cukru i położymy trzy tabliczki czekolady, pomoże to nam sobie unaocznić, dla jak wielu bakterii jesteśmy gospodarzami. To, czy gościnnymi, to inna sprawa – jeszcze do tego wrócimy. Wiedza na temat naszego mikrobiomu (bo tak prawidłowo nazywa się mikroflorę jelitową) rozwinęła się w ostatnich latach tak gwałtownie, że żyjący jeszcze kilkadziesiąt lat temu naukowcy pewnie by nie uwierzyli, jaką rolę ma on do odegrania w naszym ciele. Stosunkowo niewiele czasu minęło bowiem, odkąd upadło przekonanie, że każda zamieszkująca nas bakteria jest patogenna. Teraz wiadomo już, że większość z nich ma jednak przyjazne zamiary, a za dobrą gościnę odpłaca nam z nawiązką. Przyjmuje się, że centrum naszego układu nerwowego stanowi mózg i to on nadzoruje pracę całego organizmu. Jak więc ma się to do informacji, że przez połączenie jelita–mózg aż 90% sygnałów płynie z jelit do mózgu, a nie na odwrót? Kto wysyła te sygnały? Między innymi bakterie jelitowe! W takim razie kto tu rządzi: mózg czy jelita? Dużo uwagi poświęca się także genom, szukając w nich rozwiązania problemu nękających nas chorób oraz nadziei na leczenie. Tymczasem, patrząc na to szerzej, składamy się nie tylko z własnych genów, ale także genów bytujących w nas bakterii. Mikrobiom można uznać za dodatkowy organ, który pełni szereg ważnych funkcji. Pewnie każdy widział rój pszczół, który szczelnie obsiada ul albo plaster miodu. Tak samo powinniśmy myśleć o naszym mikrobiomie – jako o ogromnej liczbie bakterii, które szczelnie pokrywają wnętrze naszych jelit, stanowiąc jeden z elementów bariery jelitowej. Za mikrobiotę ochronną uznaje się przede wszystkim te bakterie, które produkują kwas mlekowy. Najważniejsze z nich to Lactobacilus i Bifidobacterium. Wykorzystują one węglowodany z pokarmu i jako produkt uboczny wytwarzają kwas mlekowy, który zakwasza środowisko w jelicie, dzięki czemu chorobotwórcze mikroorganizmy nie mogą się w nim rozwijać. Lactobacilus i Bifidobacterium są najlepiej znanymi i przebadanymi bakteriami. To właśnie ten duet odpowiada za fermentowanie mleka, a także sprzedawany jest jako suplementy diety. Nie wszystkie bakterie probiotyczne da się jednak zamknąć w kapsułce, a ich obecność w jelicie jest bardzo pożądana. Mowa między innymi o Akkermansia munciniphila i Faecalibacterium prausnitzii. Bakterie z tej grupy to jak stare dobre małżeństwo. Aby mogły przetrwać, potrzebują siebie nawzajem. Akkermansia munciniphila produkuje szereg krótkołańcuchowych kwasów tłuszczowych, które są pożywką dla Faecalibacterium prausnitzii. Ta produkuje substancje odżywiające nabłonek jelita (głównie maślan, czyli kwas masłowy). Odżywione i zaopatrzone w energię komórki jelita wytwarzają śluz, potrzebny z kolei do życia dla Akkermansia munciniphila.

Zatrzymajmy się na chwilę przy krótkołańcuchowych kwasach tłuszczowych (SCFA), a zwłaszcza przy maślanie. Była już mowa o kwasie mlekowym, teraz czas na kwas masłowy. Jaka jest jego rola w organizmie? Liczne badania dowiodły, że działa on przeciwzapalnie oraz stymuluje regenerację układu pokarmowego. Ponadto wykazuje działanie normalizujące w różnego rodzaju zaburzeniach czynnościowych jelit, prawdopodobnie zmniejsza ryzyko nowotworzenia oraz odgrywa pewną rolę w leczeniu infekcji przewodu pokarmowego. Akkermansia munciniphila i Faecalibacterium prausnitzii, podobnie jak inne bakterie probiotyczne, nie są wymagającymi towarzyszami. Aby zapewnić im dobry byt, wystarczy odpowiednia dieta, bogata w błonnik, a szczególnie skrobię oporną. Jest to jedyna droga, aby zadbać o te dwie ważne bakterie, ponieważ nie da się ich suplementować. Na temat źródeł błonnika będę pisała w rozdziale dotyczącym diety.

Kto jeszcze jest godnym naszego zainteresowania mieszkańcem jelit? Niepozorna pałeczka okrężnicy, czyli Escherichia coli (E. coli) pełni więcej ról, niż się powszechnie wydaje. Jeśli wpiszemy Escherichia coli w wyszukiwarkę Google, otrzymamy cały szereg artykułów opisujących konsekwencje zarażenia się tą bakterią. Często pytają mnie o radę osoby, którym w posiewie wyszła E. coli. Martwią się, bo lekarz powiedział, że wynik badania jest w normie, a wyszukiwarka internetowa ma jednak inne zdanie. E. coli jest fizjologiczną składową mikrobioty jelit. I dopóki jelit się trzyma, wszystko jest w porządku. Jeśli się jednak z nich wydostanie, może powodować zakażenia układu moczowego, pochwy, a nawet układu oddechowego czy problemy żołądkowo-jelitowe. Wówczas konieczne jest wdrożenie odpowiedniego leczenia. To teraz przyznam się, że sama na co dzień suplementuję probiotyk z E. coli. Czy nie proszę się o kłopoty? Jak to możliwe, że jedna bakteria może działać zarówno na naszą szkodę, jak i być pożyteczna? W tym miejscu trzeba napisać o szczepozależnych właściwościach bakterii. Wyobraź sobie rodzinę przy świątecznym stole, powiedzmy – zjazd rodzinny państwa Nowaków. Ale czy wszyscy Nowakowie są tacy sami? Przy stole spotkają się zapewne ci, którzy starają się dobrze żyć, są pomocni i uczciwi. Ale nie ukrywajmy – na całą rodzinę Nowaków przypada też kilka czarnych owiec, a nawet kanalii. Wiadomo, że wujek Wiesiek Nowak to porządny chłop, ale Staszek Nowak to złodziej i oszust (no, ale w końcu rodzina, więc przymykamy oko, najwyżej staramy się siedzieć przy drugim końcu stołu). Podobnie jest z bakteriami. Są bakterie E. coli w guście wujka Wieśka i podobne do wujka Staszka. Wszystko zależy od szczepu. Przyjmowany przeze mnie probiotyk zawiera, działający immunostymulująco, niepatogenny szczep E. coli. Natomiast gdy bakteria ta wyjdzie mi w posiewie moczu, wówczas idę do lekarza, aby przepisał mi właściwy antybiotyk. Szczep bakterii jest ważniejszy, niż się może wydawać, ponieważ to on decyduje, czy dana bakteria może być uznana za probiotyk.


Większość rodziców ma problem z wyborem odpowiedniego preparatu. Nic dziwnego – o roli probiotyków mówi się coraz więcej, ale przy tym często pomija się informację, jaki preparat warto kupić. Stojąc przed apteczną półką, można się zupełnie pogubić. Ceny wahają się od kilku do kilkudziesięciu, a nawet kilkuset złotych za opakowanie. Czy wybrać ten droższy? Czy może w zupełności wystarczy ten za 3 złote, polecany przez farmaceutkę? W przypadku probiotyków, podobnie jak przy wyborze produktów spożywczych, należy zwrócić uwagę na skład. Dlaczego? Wiele osób otwiera oczy ze zdumienia, gdy na szkoleniach opowiadam, że nie każdy Lactobacilus czy Bifidobacterium zalicza się do elitarnej grupy probiotyków. Weźmy na tapetę bakterię Lactobacilus. Obecnie grupa tych bakterii obejmuje około 145 gatunków i 27 podgatunków. Żeby bakteria Lactobacillus została zaszeregowana jako probiotyczna, musi spełnić szereg wymagań: mieć potwierdzone naukowo korzystne działanie na organizm, być odporna na działanie kwasu żołądkowego, a także mieć zdolność przyczepiania się do nabłonka, czyli kolonizacji jelit. Jeśli spełni wszystkie warunki, dostaje zaszczytny tytuł i własny numer. Od tej chwili należy do elitarnej jednostki bakterii o supermocach.

Jak więc rozpoznać dobry probiotyk? To proste – trzeba wybierać ten, który w składzie ma wyłącznie elitarne, numerowane bakterie. Każdy szczep na opakowaniu powinien być opisany w następujący sposób:

Nazwa + nazwa + ciąg literek cyferek

np. Lactobacillus (rodzaj) rhamnosus (gatunek) GG (szczep)

lub inaczej Lactobacillus rhamnosus ATCC 53103

Niestety, wiele obecnych na rynku produktów, szczególnie o niskiej cenie, nie gwarantuje, że w kapsułce znajdziemy bakterie probiotyczne. Nawet gdy na opakowaniu widnieje kilkanaście nazw bakterii – gdzie opisany jest rodzaj i gatunek, ale nie ma nazwy szczepu – taki probiotyk nie jest w niczym lepszy od jogurtu czy kiszonek. Suplementację probiotykami stosujemy bowiem po to, aby mieć pewność, że do jelita dotrze skoncentrowana dawka bakterii probiotycznych. Tej gwarancji nie dają nam też niestety produkty fermentowane, chociaż oczywiście warto je włączyć do diety. Zdaję sobie sprawę, że na fali popularności opinii, iż wszystko, co pochodzi z apteki, to „sama chemia”, wiele osób może uznać, że kiszonki są wystarczającym wsparciem dla mikrobioty. Nikt nie zaprzecza, że produkty fermentowane to bogactwo dobrych bakterii, ale zdecydowanie trudno mówić o terapii ogórkiem kiszonym czy sokiem z kapusty. Problem z probiotycznymi właściwościami kiszonek jest taki, że spożywając je, nie mamy pewności, ile bakterii probiotycznych rzeczywiście przyjęliśmy i czy przetrwały one drogę z jamy ustnej aż do jelit. Skoro więc liczymy na konkretny efekt profilaktyczny lub terapeutyczny, powinniśmy sięgać po wysokiej jakości preparat z oznaczoną liczbą bakterii i rodzajem szczepów.

Szeroko zakrojone badania nad znaczeniem mikrobioty (czy mikrobiomu) prowadzi się od stosunkowo niedawna. W ciągu ostatnich 10–15 lat lawinowo rośnie liczba publikacji w tej dziedzinie i zdumiewających odkryć. Każą nam one spojrzeć na mikrobiotę jelitową jako na nowo odkryty organ, który odgrywa ogromną rolę w naszym organizmie i wpływa nie tylko na proces trawienia i wchłaniania, ale też na rozwój układu odpornościowego i związanych z nim chorób. Pojawiły się badania, które wykazały związek mikrobioty jelitowej z takimi chorobami jak depresja, alzheimer, atopia, alergie i wiele innych. Możemy wysnuć wniosek, że nasza obecna wiedza to zaledwie wierzchołek góry lodowej. W Polsce badaniem rozwoju i funkcji mikrobioty u dzieci i dorosłych zajmuje się od ponad 11 lat Instytut Mikroekologii z Poznania. Pisząc na ten temat, korzystałam m.in. z wiedzy i doświadczeń zdobytych w tym instytucie. Współpracując z tamtejszymi specjalistami, miałam okazję się zapoznać z wieloma publikacjami i jestem przekonana, że rola mikrobiomu i jego wpływ na zdrowie to obecnie gorący temat w badaniach naukowych, a niedaleka przyszłość przyniesie nowe odkrycia w tej dziedzinie. Warto więc pamiętać o roli mikrobiomu i zadbać o mikrobiotę jelit dziecka na każdym etapie jego życia.

Kolejnym czynnikiem wspierającym układ odpornościowy jest karmienie piersią. Mleko matki to najlepiej skomponowany pod względem wartości odżywczych pokarm oraz źródło kolejnej partii przeciwciał, które mają za zadanie wspomóc niedojrzały jeszcze układ odpornościowy. Dodatkowo, co zostało niedawno udowodnione, mleko matki jest pokarmem nie tylko dla dziecka, ale też dla jego mikrobioty, a nawet samo w sobie jest źródłem probiotycznych bakterii! Ma także olbrzymią ilość tzw. prebiotyków, czyli substancji sprzyjających rozwojowi probiotyków. Magia? A może biologia po prostu „wie”, co najbardziej przydaje się na starcie? Na czym jeszcze trenuje nasz układ odpornościowy? Wiemy już, jak ważną rolę odgrywa w tym rodzaj porodu, odpowiednia mikrobiota jelitowa i rodzaj karmienia, ale czy to wszystko? Oczywiście, że nie!

Jak wychować zdrowe dziecko

Подняться наверх