Читать книгу Jedz, śmiej się i walcz ! - Joanna Jędrzejczyk - Страница 11
Walcz i nie krzywdź
ОглавлениеWALCZ I NIE KRZYWDŹ
Przegrana różni się od porażki tym, że porażka to degradacja – nie dałam rady, jestem do niczego. Przegrana to doświadczenie, nauka, wzmocnienie.
Przeżywam, gdy coś mi nie wychodzi, nie jestem z kamienia. Stoczyłam ponad 100 walk w muay thai i boksie, przeszłam do MMA, osiągałam sukces za sukcesem. Gdy po 6-krotnej obronie tytułu mistrzowskiego nagle przegrałam, popłakałam się. Wtedy mój 6-letni siostrzeniec mocno mnie przytulił. To była najważniejsza lekcja w moim życiu, pomyślałam: co ten płacz zmieni? Dwa dni później wrzuciłam do sieci filmik, uśmiechałam się na nim. Ktoś napisał: i z czego się cieszysz? „Z tego, że mam piękne życie, wspaniałą rodzinę, mogę wstać z łóżka, po prostu żyję”, odpisałam. „Ale przegrałaś” – ktoś odparował. Tak, ale to nie znaczy, że moje życie jest przegrane. Wbrew pozorom ta przegrana dużo mi dała: ludzie zobaczyli we mnie nie maszynę, ale normalną kobietę, człowieka. Gdy mnie pytają, kto jest dla mnie inspiracją, odpowiadam: ja sama. To nie jest buta, bo tylko ja wiem, na co mnie stać i ile od siebie wymagam. Jeśli chcemy wymagać od innych, najpierw wymagajmy od siebie. Przykre doznania zmieniam w kopy motywacyjne, by się rozwijać. Upadki to próby, na które jesteśmy wystawiani raz za razem. Najważniejsze jest otrząśnięcie się, wyciągnięcie wniosków i napisanie kolejnego rozdziału.
Dlatego nie uznaję słowa porażka. Dla mnie porażka to poddanie się, odpuszczenie sobie, klęska. To prowadzi do strachu, że coś mi odbiorą. Gdybym tak myślała, nigdy nie uprawiałabym sportów kontaktowych. Bałabym się siniaków, złamanego nosa, odebrania tego, co potocznie nazywa się kobiecością. Nie, ja się czuję kobietą w stu procentach! Codziennie coś mi się nie udaje, codziennie się potykam. Przegrywam, i to jest ok. Ale nie ponoszę porażek, nie mówię sobie po upadku: już nie wstaję, dalej nie idę. Słowa mają moc. Gdy je wypowiadasz, dajesz im energię.
W 2015 roku broniłam mistrzowskiego tytułu. W trakcie starcia złamałam kość śródręcza. Pokonałam ból, dokończyłam pojedynek, wygrałam. Nawet przez moment nie myślałam, by przerwać walkę. Bo walczyć trzeba do końca, mimo przeciwności. Siła jest w nas. Leży w naszych sercach i głowach. To mną kieruje całe życie.
Żeby dobrze walczyć, trzeba szanować i kochać ludzi. Wtedy staniemy twarzą w twarz z przeciwnikiem, nie wrogiem. Wróg to ktoś, kogo chce się zniszczyć, zmiażdżyć. Wrogiem gardzisz. Z kolei przeciwnik to osoba, z którą się mierzysz, a po skończonej walce podajesz mu rękę, dziękując za starcie, które zawsze czegoś uczy. To się tyczy nie tylko sportu. Choroby, słabości łatwiej jest pokonywać niż niszczyć. Twój wybór, którą ścieżką pójdziesz. Ta pierwsza jest prostsza.