Читать книгу Pokochaj poniedziałki. Jak poradzić sobie z wypaleniem zawodowym? - Joanna Karpeta - Страница 9
Rozdział 1 Kto jest narażony na wypalenie zawodowe?
ОглавлениеImieniny Ireny Brzozowskiej były rzadką, aczkolwiek regularną okazją do wspólnego spotkania trójki jej dorosłych dzieci. Choć rodzeństwo mieszkało w tym samym mieście, to nieczęsto widywało się w pełnym składzie. Owszem, zdarzało im się spotykać ze sobą w różnych konfiguracjach, ale właściwie tylko imieniny matki były okazją, na którą zawsze stawiali się w komplecie. Pani Irena wiele lat temu wprowadziła rytuał celebrowania swoich imienin z dziećmi, widząc w tym szansę na spotkanie całej trójki chociaż raz w roku. Spotkania zawsze przebiegały według utartego schematu. Na stole pojawiały się znane wszystkim potrawy: barszczyk z krokietem, bigos, schab nadziewany śliwkami i sałatki. Gospodyni gorąco zachęcała zebranych do jedzenia, choć przy każdym daniu narzekała, że się jej nie udało. Goście natychmiast zaprzeczali słowom solenizantki i komplementowali jej talent kulinarny.
Dzieci pani Ireny zazwyczaj przyjeżdżały ze swoimi połówkami i potomstwem. Tym razem jednak każde przyjechało samo. Być może właśnie to, że byli w tak wąskim gronie, sprawiło, że kiedy omówili już z grubsza wszystkie neutralne tematy, pozwolili sobie na chwilę szczerej rozmowy o pracy. Zaczęła starsza córka Justyna, która jest pielęgniarką w szpitalu i z roku na rok coraz bardziej nie znosi tego, co robi.
– Powiem wam, że mam już serdecznie dosyć swojej pracy – wyznała bez ogródek. – Jestem przemęczona i czuję, że podupadam na zdrowiu. Coraz trudniej mi zwlec się rano z łóżka, by pojechać do szpitala, a jak mam nockę, to wręcz płakać mi się chce, że muszę zostawić dzieciaki i iść do roboty. W dodatku ta okropna atmosfera na oddziale… Ordynator odzywa się tylko po to, by kogoś opieprzyć, a lekarze są tak zadufani w sobie, że nie odpowiadają nawet na grzecznościowe „dzień dobry”. No i do tego pacjenci, którzy o wszystko mają pretensje.
– Biedna ty moja – mama pogłaskała Justynę po ramieniu i spojrzała na nią z troską. – Wiem, że ci trudno, ale musisz szanować to, co masz. W tym wieku nie znajdziesz lepszej pracy, a dzieci to koszt. Gabrysia zaraz idzie do szkoły, więc będziesz miała dodatkowe wydatki. Kamilek też ma swoje potrzeby. Rysiek nie utrzyma was z tej swojej urzędniczej pensji.
– Mamo, ja to wszystko wiem, ale naprawdę jestem już na skraju wytrzymałości! – niemal krzyknęła Justyna. – Kiedy przekraczam próg szpitala i czuję ten specyficzny zapach leków i środków dezynfekcyjnych, robi mi się niedobrze. A potem jest coraz gorzej. Łapię się już na tym, że zaczynam warczeć na pacjentów, zakładając, że chcą mnie zaatakować. Wczoraj na przykład nakrzyczałam na starszą panią, która leży w mojej sali. To jest naprawdę cicha i przemiła osoba. Zawołała mnie, bo potrzebowała leku przeciwbólowego, a ja na nią naskoczyłam, jakby zrobiła mi krzywdę. A to jest przecież chora osoba, która potrzebuje mojej pomocy. Staję się coraz gorsza i nie potrafię tego zatrzymać… – Justyna nerwowo potarła powieki, chcąc powstrzymać zbierające się pod nimi łzy.
– Siostra, ty cierpisz na wypalenie zawodowe – powiedziała Ewa, najmłodsza z rodzeństwa. – Czytałam ostatnio artykuł o tym, że ludzie zajmujący się zawodowo pomaganiem innym są grupą narażoną na to zjawisko. Wypisz wymaluj twoja sytuacja. W tym artykule przytoczono badania przeprowadzone wśród pielęgniarek, które przyznały, że brak uznania dla ich pracy ze strony pacjentów i lekarzy wpływa na nie demotywująco i obniża ich zaangażowanie. Skoro te bufony u ciebie też się tak zachowują, to nie można się dziwić, że się wypaliłaś.
– Nie chciałam tego nazywać po imieniu, bo to jak przyznanie się do porażki, ale masz rację, Ewo. Jestem wypalona.
– Nie martw się, ja jako nauczycielka też jestem w grupie wysokiego ryzyka. Z jednej strony mam uczniów, którzy raczej nie okazują mi wdzięczności za moją pracę, z drugiej – roszczeniowych rodziców, którzy otwierają usta tylko wtedy, gdy chcą mi dopiec. Ale ja się nie przejmuję. Robię swoje najlepiej, jak potrafię, i umiem ocenić jakość swojej pracy. Gdybym czekała na wdzięczność rodziców lub uczniów, to prędzej bym sobie brodę wyhodowała. Najfajniej ma nasz braciszek: kierownicza posadka w korpo, samochód służbowy, ogromna pensja – żyć nie umierać.
Usłyszawszy te słowa, Rafał poczuł irytację.
– Uważasz, że moja praca to relaksik na Bahamach?! Myślisz, że ja nie mam stresów i nie czuję przeciążenia pracą?! Grubo się mylisz, siostrzyczko… – Rafał wręcz wysyczał ostatnie słowa.
– Stary, za dwadzieścia koła to mogłabym się stresować do woli. – Ewa zdawała się w ogóle nie dostrzegać frustracji malującej się na twarzy brata. – Na pewno masz dużo lepiej niż ja. Na wszystko cię stać, masz superchatę, możesz sobie jeździć na wypasione wakacje, uprawiać najdziksze hobby. Nie to co ja, biedna nauczycielka.
– Tylko w przeciwieństwie do ciebie, biedna nauczycielko – Rafałowi coraz trudniej było powstrzymać złość wywołaną słowami siostry – nie byłem na urlopie od trzech lat, w mojej wypasionej chacie tylko śpię, a i to nie za długo, i nie mam żadnego hobby, bo to wymagałoby czasu, którego ja nie mam! Mam za to: nadciśnienie, wymagającego szefa, nieubłagane terminy i roboty za trzech, bo moi milenialsowi pracownicy wszystko mają w nosie. Swoje dziecko widuję zazwyczaj, kiedy śpi, a żona grozi mi rozwodem, jeśli się bardziej nie zaangażuję w sprawy domu. Sielanka, że ho, ho!
Teraz nikt już nie miał wątpliwości, że Rafał jest rozjuszony. Pani Irena z niepokojem zaczęła skubać leżącą przed nią serwetę, nie bardzo rozumiejąc, czemu nagle atmosfera przy stole zrobiła się taka napięta. Ponieważ Rafał nigdy się nie skarżył na swoją pracę, była przekonana, że syn jest zadowolony z tego, co osiągnął. Kobieta popatrzyła z przestrachem na młodszą córkę, z nadzieją, że ta załagodzi sytuację. Ewa – być może w odpowiedzi na wybuch brata, a może w reakcji na błagalne spojrzenie matki – spuściła z tonu.
– Brachu, wyluzuj – powiedziała ugodowo. – Nie przypuszczałam, że możesz być taki spięty. Jak się patrzy na ciebie z boku, to wyglądasz jak chodzący sukces, i do głowy by mi nie przyszło, że jest ci tak ciężko. Gdyby nie to, że nie pracujesz w zawodzie pomocowym, można by się obawiać, że i ciebie dopada wypalenie zawodowe. Ale to pewnie tylko chwilowe przeciążenie…
– Wiesz, Ewo – wtrąciła się Justyna – mnie się wydaje, że wypalenie zawodowe może dotknąć każdego, bez względu na wykonywany zawód. Mój Rysiek też przejawia pierwsze symptomy, a przecież ma nudną pracę biurową i nie doświadcza takiego przemęczenia jak Rafał ani takiej frustracji jak ty czy ja. Pytanie brzmi zatem, nie kogo dopada, a dlaczego – podsumowała – i co zrobić, by się temu nie poddać.
Po tych słowach zapadło pełne zadumy milczenie. Biesiadnicy pogrążyli się w swoich myślach, które nie należały do przyjemnych. Ciszę przerwała solenizantka, sugerując, że już najwyższy czas na kawę i ciasto. Było jej przykro, kiedy przysłuchiwała się rozmowie dzieci. Nie mogła pojąć, dlaczego są tak zestresowane i przygnębione z powodu pracy. Wydawało się jej, że mają dobre zawody i są szczęśliwe, robiąc to, co robią. Sama przez całe życie pracowała w jednym laboratorium i do głowy by jej nie przyszło wypalić się zawodowo. „Co się teraz dzieje z tym światem?” – pomyślała. „Ludzie mają kariery, pieniądze, rodziny, a czują się nieszczęśliwi… Czy te nowe pokolenia są mniej wytrzymałe, czy też zmieniły się warunki pracy?”. Na to pytanie kobieta nie była w stanie sobie odpowiedzieć. Powoli przeszła do kuchni, gdzie sięgnęła do szafki po swoje ulubione, ślubne filiżanki, które, mimo że miały już ponad czterdzieści lat, nadal wyglądały nienagannie. Nastawiła w czajniku wodę na kawę i zaczęła kroić roladę biszkoptową z kremem kawowym, która cieszyła się niesłabnącym uwielbieniem jej dzieci. „Dobrze, że chociaż to się nie zmienia” – pomyślała, uśmiechając się smutno do siebie.
Kiedy pani Irena wróciła do pokoju z ciastem, rodzeństwo zdążyło się nieco ożywić. Ewa z Justyną pomogły mamie przynieść kawę z kuchni, a Rafał w tym czasie wyjął z szuflady kredensu małe widelczyki do deseru. Atmosfera wydawała się nieco lżejsza. Kiedy jedli ciasto, nie szczędząc mamie zasłużonych komplementów, Ewa wróciła jeszcze do tematu wypalenia zawodowego.
– Słuchajcie – zaczęła – tak sobie pomyślałam, że skoro wypalenie zawodowe może dopaść każdego, bez względu na to, jaką pracę wykonuje, to oznacza, że wszyscy musimy nauczyć się przed nim bronić. Co wy na to, abyśmy stworzyli rodzinną grupę wsparcia? – kobieta z zaciekawieniem spoglądała na twarze rodzeństwa.
– Razem z naszymi połówkami jest nas sześcioro – wtrąciła Justyna – o ile przyjmiemy – tu spojrzała wymownie na siostrę – że twój Tomek też już należy do rodziny.
– No ba! – roześmiała się Ewa, machając prawą ręką, na której lśnił pierścionek zaręczynowy. – To już prawie mąż i w dodatku handlowiec, który może wiele powiedzieć o wyzwaniach, z jakimi mierzy się w pracy.
Rafał zdawał się sceptyczny.
– Jak wy to sobie wyobrażacie? – zapytał. – Po pierwsze, nie mam czasu nawet na to, co już zapisane w kalendarzu; po drugie, nie jesteśmy specjalistami od tematu i nie znamy się na tym – dodał bez entuzjazmu.
– Nie zgodzę się z tobą, Rafale – przerwała mu Ewa. – Pracujemy w różnych branżach, mamy różną wiedzę oraz doświadczenia i na pewno możemy się czegoś od siebie nauczyć. Pomyśl, mamy w grupie pielęgniarkę, nauczycielkę, menedżera, urzędnika i handlowca. Zastanawiam się tylko, co z twoją Martyną, bo ona przecież pracuje w wolnym zawodzie i pewnie nie ma takich kłopotów jak my…
– Takich jak my na pewno nie ma, ale nie raz słyszałem, jak żaliła się na to, że żyje od zlecenia do zlecenia i boi się, co będzie, jak skończą się kontrakty. Rynek tłumaczy jest dość duży i Martyna musi walczyć z poważną konkurencją.
– O, widzisz! – ucieszyła się siostra. – Zatem wszyscy możemy się wspierać i dzielić sposobami na przezwyciężenie trudności, które w przeciwnym razie mogą doprowadzić nas do wypalenia zawodowego. Nie ma się nad czym zastanawiać – pracujmy razem nad tym problemem.
– A co z czasem? – Rafał pozostawał sceptyczny. – Masz jakiś pomysł na wydłużenie doby?
– Nie mam, ale myślę, że to może być pierwsze zadanie dla ciebie – Ewa próbowała zachęcić brata. – Sam mówiłeś, że Martyna chciałaby, abyś spędzał z nią więcej czasu. Jeśli zawiążemy grupę, siłą rzeczy będziemy się częściej spotykać, a oprócz zdobywania wiedzy możemy zacieśniać wzajemne relacje. Ty powinieneś najlepiej wiedzieć, jak znaleźć na to czas. Jako kierownik projektów planowanie masz pewnie w małym palcu. Przypomnij sobie główne reguły i podziel się z nami tym, jak je wcielić w życie. Myślę, że ta wiedza przyda się nam wszystkim.
Siostry widziały po minie Rafała, że wciąż jest nieprzekonany. Justyna zaczęła nerwowo kręcić się na krześle i przewracać oczami. Ewa, która jako doświadczona nauczycielka wiedziała, że nie należy nikogo na siłę przekonywać do swoich racji, postanowiła nieco zmienić front.
– Okej, brat. Widzę, że pomysł cię nie przekonuje, zatem zostawmy go na razie. Niech każdy z nas przemyśli sobie temat na spokojnie i wrócimy do tego za tydzień. Pogadamy też z naszymi połówkami i zobaczymy, co one na to.
Mówiąc to, Ewa nawet sobie nie wyobrażała, na jaki opór natrafi we własnym domu, kiedy podzieli się swoim pomysłem z partnerem.
Nie ma jednego, szczególnego zawodu narażonego na wypalenie zawodowe. Historia Rafała pokazuje, że choć dla zewnętrznego obserwatora prowadzi on życie pełne sukcesów, to w rzeczywistości jest przeciążony obowiązkami, sfrustrowany i na najlepszej drodze do wypalenia. Pracująca w szpitalu Justyna uskarża się na to, że jej praca nie jest doceniana przez lekarzy i pacjentów. Pierwsi traktują Wolską z wyższością, drudzy – roszczeniowo i z pretensjami. Bez względu na to, jak wiele z siebie da, nie spotykają jej za to słowa uznania czy wdzięczności. Taka atmosfera nie pomaga cieszyć się pracą i skutecznie zniechęca do angażowania się w wykonywane obowiązki. Wspomniany w rozmowie Rysiek jest urzędnikiem i ma stabilną pracę biurową, a mimo to, jak wynika z relacji jego żony, widoczne są u niego symptomy wypalenia zawodowego. Choć nie dowiedzieliśmy się dotąd za wiele o Tomku, warto mieć na uwadze to, że zawód handlowca, podobnie jak prowadzenie tak jak Martyna własnej działalności gospodarczej, jest również bardzo wypalający. Zarówno Tomek, jak i Martyna muszą stale zabiegać o klientów. Ich praca to nieustanne polowanie. Tomek jest odgórnie rozliczany z wyników i oczekuje się od niego coraz więcej i więcej. Prawdopodobnie otrzymuje pensję uzależnioną od wysokości sprzedaży. To powoduje, że sam dla siebie może być najbardziej wymagającym szefem, nie dając sobie czasu na wytchnienie. Dla prowadzącej własny biznes Martyny pozyskanie klienta oznacza jej być albo nie być. Tłumaczka zarabia tylko wtedy, kiedy ma zlecenia. Bez zleceń straci dochód. Z tego powodu żyje w ciągłym napięciu. Nie może chorować, mieć gorszego okresu w życiu, nawet urlop jest dla niej wyzwaniem. Nikt jej nie płaci za wolne, zatem niechętnie korzysta z urlopu. Będąc żoną Rafała, nie ma co prawda kłopotów finansowych, ale wie, że jeśli nie będzie aktywna, wypadnie z rynku i straci klientów, których trudno utrzymać, bo chętnie otwierają się na nowych dostawców. Martyna musi więc być czujna i stale aktywna jako oferent oraz szybka i profesjonalna jako tłumacz. A to sprawia, że stale żyje w napięciu, które – nierozładowywane – może doprowadzić ją do wypalenia zawodowego.
Jak słusznie zauważyła Ewa, literatura przedmiotu często rozpatruje problem wypalenia jedynie w kontekście zawodów pomocowych lub związanych z edukacją szkolną, czasami z obsługą klienta. W rzeczywistości wypalenie zawodowe może dotknąć każdą osobę pracującą, bez względu na wykonywany zawód. Zbyt duża ilość pracy, życie w ciągłym napięciu, nieustanny pośpiech, brak pozytywnej informacji zwrotnej, niepewność jutra, konflikty lub monotonia pracy – to wszystko może doprowadzić do spadku zaangażowania, a w konsekwencji do wypalenia zawodowego.
Nie bój się przyznać, że ten problem może dotyczyć także ciebie. Potraktuj wypalenie zawodowe jak grypę, na którą każdy może zachorować, ale którą nie każdy musi przejść tak samo ciężko. Jeżeli dotąd się nie zaszczepiłeś, to być może zachorujesz, ale znając właściwe sposoby, szybko zwalczysz dolegliwość. A jeśli dziś jesteś w dobrej kondycji, to możesz podjąć działania profilaktyczne, by nie dopuścić do rozwoju choroby w przyszłości.
Zatem do dzieła!