Читать книгу Umarłem cztery razy - Julia Nowińska - Страница 7
ОглавлениеTo była chyba sobota. Lutowa, zimna, dość ponura. Idealna, by przeżyć własny pogrzeb. Piotr zbliżał się do przycmentarnej kaplicy w Krzyżanowicach. Nie chciał patrzeć ludziom w oczy, nie chciał z nikim rozmawiać. Ale dostrzegał zdziwione spojrzenia. Jak to? To on żyje? Kątem oka na kilku wieńcach zobaczył też swoje imię. ŻEGNAMY CIĘ, PIOTRZE. Przez chwilę żałował, że to nie on leży w trumnie. Że to nie ten Pogon. A jego brat. Nie byłoby tej dziwnej atmosfery i nerwowego zdzierania szarf. Załamania rodziców, którym zabrano najukochańszego syna. I zdziwienia, że nagle zmarł ten mądry, piękny. Przede wszystkim zdrowy. Bo Krzyśkowi nigdy nic poważnego nie było.
– W ten dzień pokłóciłem się z Wielkim Bacą – powie kilka lat później Piotr o swoim sporze z Bogiem. – Zabrał nie tego brata. Chociaż ja też wtedy umarłem. Ale dzięki temu dostałem kolejne życie.