Читать книгу Kobiety Rakiety. My z pokolenia X - Justyna Moraczewska - Страница 7
ОглавлениеAnna Gonera i Krzysztof Bąk
Spotykam się z fantastycznym duetem: Anną Gonerą i Krzysztofem Bąkiem. To dwoje strategów do spraw marketingu i innowacji z agencji konsultingowej Stratosfera. Ania jest politologiem, specjalizuje się w rozumieniu przemian społeczno-kulturowych oraz uwarunkowań rynkowych, które wpływają na siłę projektowanej marki. Krzysztof jest psychoterapeutą i coachem. Rozmawiamy o generacji X, ale nie unikamy porównań z pokoleniem współczesnych trzydziestolatków.
Krzysztof Bąk: Jeśli dobrze rozumiem, to rozmawiamy o polskich kobietach z pokolenia X? O tych, które urodziły się pomiędzy latami 1965 a 1980.
Justyna Moraczewska: Dokładnie.
K.B.: Zastanawialiśmy się nad tym z Anią i wiesz, co? Doszliśmy do wniosku, że jeśli popatrzy się na ostatnie sto lat, to jest to najlepsze pokolenie w historii Polski!
Anna Gonera: W sensie podłoża historycznego, ale to również pokolenie, które najlepiej wykorzystało swój moment i możliwości, jakie się przed nim pojawiły.
K.B.: Nie zostało dotknięte wielką historią w sposób negatywny – kiedy się rodziliśmy, wojna już na tyle się oddaliła, że nie funkcjonowała w świadomości jako trauma. Polska była już odbudowana, a w naszym komunistycznym, autorytarnym systemie pojawiła się odwilż kulturowa. Nastały czasy Gierka, narodziła się „Solidarność”, Polacy odnosili sukcesy na arenie międzynarodowej (na przykład Orły Górskiego wygrały igrzyska olimpijskie i zajęły trzecie miejsce na mundialu), wtedy też Karol Wojtyła został papieżem, a Wałęsa dostał Nobla.
A.G.: Gdy porównaliśmy Polaków i Amerykanów z pokolenia X, to w Polsce działo się dobrze, nawet biorąc pod uwagę, że trwał komunizm. Mówimy o momencie odwilży kulturowej, ale też większego niż wcześniej transferu kulturowego z Zachodu. Ci Polacy, którzy w tamtym czasie wyjeżdżali i osiągali sukcesy poza granicami Polski, potem przywozili zachodnie wzorce kulturowe. I to pokolenie lepiej pamięta właśnie takie rzeczy niż traumę komunizmu.
J.M.: Za to z traumą wojny i komuny musieli sobie radzić nasi dziadkowie i rodzice. W dzieciństwie karmili nas historiami o dramatycznych czasach.
K.B.: Rodzinne opowieści o wojennych dramatach mają swoją wartość terapeutyczną. Jeżeli można było o tym rozmawiać, to znaczy, że proces przepracowywania działał. Realne traumatyczne doświadczenia zamieniały się w mit, który nie był obciążający na poziomie indywidualnym. Dla pokolenia X to była wyłącznie opowieść o trudnych czasach, a nie trudne czasy. Jak dotąd, całe życie naszego pokolenia przypada na czas pokoju.
Na to wszystko, o czym mówimy, nakłada się telewizja.
Bo to też według mnie jest pokolenie telewizji, jeśli chodzi o promowanie pomysłów na zdobywanie statusu społecznego. Telewizja, która patrząc historycznie, właśnie wtedy (lata 70.-90.) rozkwitała w Polsce.
Pomimo tego, że była publiczna, pokazywała dość dużo treści zachodnich, głównie amerykańskich. Popkultura w tamtych czasach miała całkiem wysoką jakość. Nie była taką popkulturą jak dzisiaj, taką, w której nie ma żadnej złożonej symbolizacji. Społeczeństwo nie było tak zróżnicowane, wszyscy byli podobni do siebie i właśnie w takich okolicznościach zazwyczaj popkultura jest lepsza. Tak przyjmuje się w socjologii: kiedy społeczeństwo jest bardziej równe, to ma lepszą jakościowo popkulturę.
A.G.: Nie ma „dołu”, który wytwarza swoją subkulturę, i nie ma „góry”, która wytwarza własną, wyższą kulturę. To sprawia, że kultura nie jest ze sobą samą w konflikcie i nosi znamiona dobrej jakości.
K.B.: To pokolenie, które cechował ogromny apetyt na życie. Określenie „kobiety – rakiety” nie jest przypadkowe.
J.M.: Hiperemancypantki.
A.G.: Proces emancypacji zmienia się na plus z każdym pokoleniem od ponad stu lat. Ale w przypadku kobiet z pokolenia X faktyczne osiągnął swój szczyt. Są prognozy, że pozytywne zmiany na polu praw kobiet nie będą dalej aż tak dynamiczne. Można przypuszczać, że pokolenie Y, a szczególnie Z, przyniesie ponownie zwrot ku patriarchatowi. To oczywiście hipoteza, ale z twardych danych wynika, że w Polsce młodsze pokolenia są dużo bardziej prawicujące i konserwatywne.
K.B.: Z perspektywy emancypacji historia kobiecości w Polsce w ogóle się ma nieźle. Kobiety zawsze odgrywały ważną rolę na gruncie rodzinno-społecznym, z racji licznych powstań i wojen, ale ich rola zbudowana była na odpowiedzialności. Na tym, że miały niezwykle dużo obowiązków. Podejmowały je, stawały się głowami rodzin, czasami nawet przejmowały funkcje mężczyzn. Tylko że to bardzo obciążające.
A.G.: I miało niewiele wspólnego z wolnością, niezależnością.
K.B.: A tym bardziej z samorealizacją.
A.G.: To, co się zmieniło w generacji X, to mentalna rewolucja kobiet. Głośno powiedziały, że już nie biorą na siebie więcej obowiązków, a dotychczasowymi zadaniami teraz trzeba się podzielić.
K.B.: I zaczęły coś robić dla siebie.
A.G.:
To jest pierwsze pokolenie kobiet, które powiedziało: „Dzieci to my mamy oboje, a nie tylko ja mam je wychowywać”; „Dom należy do nas obojga i oboje musimy o niego dbać”. W konsekwencji to jest też pierwsze pokolenie mężczyzn, które musiało zredefiniować swoją męskość na potrzeby wyzwań, które postawiły mężczyznom kobiety.
K.B.: Można powiedzieć, że kobiety sobie z tym bardzo dobrze poradziły i na tym skorzystały, a mężczyźni wręcz odwrotnie. Oni się pogubili.
J.M.: My z jednej strony chciałybyśmy mieć równouprawnienie, mężczyznę, z którym podzielimy się obowiązkami, ale z drugiej strony, w głębi duszy nasz najczulszy kobiecy pierwiastek oczekuje, że mężczyzna będzie dla nas oparciem, da nam poczucie bezpieczeństwa. Mimo wszystko pragniemy, żeby był filarem, przynajmniej na poziomie psychicznym. Tu dochodzimy do ściany, bo on właśnie ma doła albo przechodzi depresję. Na to chyba nie byłyśmy przygotowane. Na poziomie materialnym też już raczej nie będzie opoką. Często kobiety zarabiają tyle samo albo więcej, albo mają potencjał, aby zarabiać więcej. Mężczyźni nie czują się z tym komfortowo. Zresztą kobiety chyba też nie. Na co dzień nie ma tematu, ale jednak problem jest, skoro wypływa podczas kłótni, w sytuacjach kryzysowych.
A.G.: Sprawdzaliśmy dane, jak duże są nierówności dochodowe pomiędzy płciami. Dużo się dyskutuje o nierównościach, tymczasem w Polsce są one mniejsze w porównaniu na przykład ze społeczeństwem amerykańskim. Tam jest ogromna przepaść pomiędzy zarobkami kobiet i mężczyzn. Analizowaliśmy wnioski z badania, w którym sprawdzano, ile zarabia biała kobieta w stosunku do białego mężczyzny w USA. Jeśli chodzi o białą kobietę, to ona zarabia 81 procent jego pensji. Jeśli chodzi o czarną kobietę – to ona zarabia około 65 procent jego pensji, a Latynoska zaledwie 57 procent. My natomiast zajmujemy miejsce w pierwszej dziesiątce państw europejskich, w których nierówności są najmniejsze. To oczywiście w jakimś stopniu pokłosie komunizmu. Co ważne, nie jest to wielkomiejski trend, tylko reguła w całej Polsce.
K.B.:
Rzeczywiście mężczyźni się pogubili, a kobiety z jednej strony są wygrane, a z drugiej trudno im znaleźć partnerów, takich, jakich by chciały mieć.
Nowy podział ról lepiej działa w obszarze dzielenia opieki nad dziećmi czy podziału obowiązków domowych, ale nie działa w sytuacjach, które dotykają naszej pierwotnej natury, na przykład w łóżku. Stąd być może tak duża popularność książek i filmów takich jak Pięćdziesiąt twarzy Greya.
J.M.: Czyli jeśli mówimy o kryzysie w pokoleniu X, to występuje on raczej na poziomie relacji, bo na poziomie kariery chyba nie jest źle?
K.B.: Tak. Tu jest lepiej.
A.G.: Na pewno jest lepiej w pokoleniu X niż wśród trzydziestolatków, na których cieniem kładą się konsekwencje kryzysu finansowego. Pokolenie millenialsów wchodziło na rynek pracy w momencie załamania gospodarczego. W Polsce odczuliśmy to w niewielkim stopniu, bo jesteśmy krajem peryferyjnym, ale jednak… Natomiast pokolenie X miało odwrotną sytuację.
K.B.: Na początku lat 90. XX wieku, kiedy wchodziliśmy na rynek pracy, to mieliśmy dziesięć lat prawdziwego…
J.M.: Eldorado!
A.G.: Dlatego opowiadając o tej generacji, mówimy często o markach i produktach. Generacja X to historia o samochodach, mieszkaniach, domach i gadżetach. Po upadku komunizmu to pokolenie już nie chciało żyć wartościami społecznymi. Tak długo Polacy musieli uprawiać kult wspólnoty, wspierać się wartościami duchowymi, że w momencie odzyskania wolności zachłysnęli się tym, co materialne i przyjemne. To generacja, dla której wartość stanowiły przyjemność i dobrobyt materialny, a nie potrzeba poświęcania się i odpowiedzialności.
K.B.: Chcieliśmy mieć wszystko to, co pokazywała nam telewizja: seriale takie jak Dynastia czy Beverly Hills 90210.
A.G.: Pokolenie Y już takie nie jest, ale nie dlatego, że się tak oświeciło w kwestii materializmu – po prostu nie ma tyle pieniędzy. Co oczywiście wiąże się z wejściem na pokryzysowy rynek pracy, ale też faktem jest, że to pokolenie X dzierży w tej chwili władzę i pieniądze. A millenialsi, próbując zdobyć władzę, dokonują ruchów typu: „założę własny start-up!”. Nie mogąc zdobyć w żaden sposób ani władzy, ani pieniędzy, muszą szukać nowych, niestandardowych dróg.
K.B.: To racjonalizacja, mechanizm obronny.
A.G.: Generacja Y jest pierwszym pokoleniem biedniejszym od pokolenia swoich rodziców, stąd ich postawa zaprzeczająca znaczeniu akumulacji kapitału, i ostentacyjne wydawanie na dobra konsumpcyjne. W związku z tym można w uproszczeniu powiedzieć, że nie stać ich na mieszkania, samochody, dlatego kultura tak się ukształtowała, że to, co modne, nie dotyczy już statusu, tylko stylu życia. Stać nas na styl życia – na kawę w modnej sieciówce, ale nie na dom.
J.M.: Całe szczęście, boby zostali z kredytem na trzydzieści lat…
A.G.: Ale pokolenie X już ten kredyt spłaciło.
J.M.: Tak szczerze to nie. To zależy od tego, kto w jakim momencie go wziął. Kryzys ekonomiczny dopadł nas, kiedy byliśmy najbardziej rozpędzeni i szerokim gestem wydawaliśmy pieniądze, braliśmy właśnie kolejne kredyty. Kiedy trwa hossa, kto myśli o tym, że może być gorzej? Gorzej przecież już było. Kupowaliśmy rzeczy, ale też wrażenia, emocje, wszytko to, do czego dostępu nie mieli nasi rodzice. Zachłysnęliśmy się wyjazdami za granicę, faktem, że nie trzeba co roku spędzać wakacji za parawanem nad Bałtykiem. Paradoksalnie teraz, po latach, nad to nasze malownicze morze (choć już nie za parawany) właśnie wracamy…
Po kryzysie finansowym sporo się zmieniło. Przestaliśmy być beztroscy. Mamy za sobą rodzinne dramaty, zadłużenia, kredyty we frankach, pensje poszybowały w dół… Pojawiło się pytanie o fundamentalne wartości: jak żyć? Sporo z nas wylądowało na antydepresantach, terapiach. A propos, millenialsi chyba raczej na nie nie chodzą?
K.B.: Chodzą, chodzą. Tylko mają inne problemy, tożsamościowe. U Igreków pojawia się pytanie: „kim jestem?”, natomiast Iksy mają częściej problemy dotyczące związków, na przykład.: „źle mi z mężem, ale nie potrafię się rozwieść” albo „mam romans i nie wiem, czy mam się rozwieść”.
J.M.: Jak myślisz, z czego to wynika?
K.B.: Zmiana cywilizacyjna, która się dokonała, spowodowała że kobiety zyskały na znaczeniu, a mężczyźni stracili władzę. I nie za bardzo wiedzą, co teraz zrobić. Czują się niepewni, zagubieni. Zostali „przymuszeni” do tego, żeby pełnić również funkcje macierzyńskie. To z kolei uruchamia w nich kontakt z własnymi potrzebami emocjonalnymi (zależnościowymi). A to dla nich coś nowego, z jednej strony to fajne, z drugiej – stali się zależniejsi od kobiet, wrażliwsi. Poprzednie pokolenie było bardziej zdecydowane i szorstkie, mężczyźni byli twardsi.
Pytanie jest takie, czy wrażliwy mężczyzna może być atrakcyjny dla kobiety? Czasami może. Ale są pewne rzeczy, których się nie przeskoczy. Seksualność jest bardzo tradycyjna, nie przejmuje się specjalnie zmianami kulturowymi.
A.G.: A zatem kobiety też tracą na atrakcyjności wśród mężczyzn.
J.M.: Boją się nas?
A.G.: Wyobrażam sobie, że
silne kobiety mogą mieć problem z atrakcyjnym wizerunkiem wśród mężczyzn:. mogą być zbyt dominujące, agresywne. Zazwyczaj mężczyzna źle się czuje w układzie z taką kobietą.
On woli jednak kobietę…
K.B.: Mimozę?
A.G.: Tak, taką mimozę.
K.B.: Kiedy myślę o swoich pacjentach, mam w głowie taki obraz: klasyczny przedstawiciel pokolenia X chodzi miesiącami na terapię, próbując podjąć decyzję o rozwodzie, nawet ja już czuję to zmęczenie. Małżeństwo jest niedobre, mężczyzna ma romans, dobrze mu z nową partnerką, wszystko wskazuje na to, że nie ma sensu ciągnąć małżeństwa dalej. Ale on tak samo jak kobiety zajmował się dziećmi, więc siła jego relacji z nimi jest dużo większa niż w poprzednich pokoleniach. Zostaje więc – dla dzieci.
Z kolei kobiety z pokolenia X przychodzą do mojego gabinetu, ponieważ nie mogą znaleźć odpowiedniego partnera.
A.G.: Czy kobiety mają problem tylko ze znalezieniem partnera, czy też w ogóle z tym, żeby być pożądaną?
K.B.: Wybory „romansowe” często idą w kierunku młodszych facetów. Tylko że w takim układzie na poziomie seksualnym wszystko działa, ale nie działa na żadnym innym.
A.G.: Nie może działać, bo mężczyźni z pokolenia Y są jeszcze bardziej indywidualistyczni i narcystyczni.
J.M.: Czterdziestolatka w łóżku z młodszym kochankiem szuka potwierdzenia, że jest nadal seksowna i atrakcyjna. Wyglądamy i czujemy się ze sobą lepiej niż piętnaście lat temu. Wtedy jeszcze nie było takiego kultu ciała. Moda na bycie fit dopiero kiełkowała. Wcześniej nikt nie chodził na siłownię, a bieganie kojarzyło się ze zmorą szkolnego wuefu, o jodze nie wspomnę. Byłyśmy młodsze, ale niekoniecznie bardziej atrakcyjne.
A.G.: No właśnie – wygląd!
Pokolenie X ma zdecydowanie amerykański wzorzec kulturowy. Film, muzyka, moda, wygląd – wszystko to było przez was bezkrytycznie akceptowane.
J.M.: Byliśmy wychowani na kolorowych magazynach: „Popcorn” i „Bravo Girl”. Jesteśmy też pokoleniem MTV.
A.G.: Natomiast generacja Y jest bardziej europejska pod względem importu wzorców kulturowych.
K.B.: I trochę jednak krytyczna wobec Ameryki.
A.G.: Oczywiście millenialsi też znają amerykańską kulturę i rzeczy, o których rozmawiamy, nadal w nich fermentują, bo w latach 90. XX wieku ich pokolenie było dziećmi i amerykańskie treści kultury były wszechobecne, ale w tej chwili Europa jawi się jako ciekawsza kulturowo.
K.B.: A pokolenie X jechało pociągiem do Hollywood[1].
A.G.: Nawet dzisiaj pokolenie X chętniej patrzy za ocean niż na Europę.
J.M.: Nasze ikony to Angelina Jolie, Jennifer Aniston…?
K.B.: Tak, amerykańskie aktorki.
J.M.: Ale my szybko nadrabiamy, jesteśmy czujne na nowe trendy, na nowe technologie zresztą też.
A.G.: W kwestiach technologicznych nie ma różnicy pomiędzy pokoleniami X i Y. Internet, smartfony…nic ich nie ominęło. Chociaż wychowali się w czasach…
K.B.: Kiedy nawet telefon stacjonarny w domu nie był powszechną normą.
A.G.: Ale komputery mieli?
K.B.: Tak, ale wiesz jakie?! Taki żółw Logo był i wszyscy programowali go, żeby narysował kwadrat.
A.G.: Mimo to rozumiecie technologię tak samo jak rozumieją ją millenialsi. Przeskok jest natomiast między pokoleniem Y i pokoleniem technologicznym, czyli Z. To między innymi dzieci Iksów, które się urodziły w czasach smartfonów, tabletów i komputerów.
K.B.: Pokoleniu X życie zaoferowało różne możliwości. Bardzo szybko wzrosła nasza wiedza, rozwój poznawczy był imponujący, ale nie nadążyły za nimi emocje. Transformacja społeczna, której to pokolenie dokonało, wymagała tego, by trochę zapomnieć o rodzinie, o pochodzeniu. Raczej staraliśmy się odciąć od miejsc, z których wychodziliśmy. O naszej tożsamości w całym dorosłym życiu decyduje praca. Tradycja i duchowość zeszły na dalszy plan.
To pokolenie, które po rozpędzonym życiu, w którym dużo osiągnęło, trafia w pustkę dotyczącą wartości. Stąd się bierze popularność nurtu mindfulness, który ma być w pewnym sensie remedium na bezradność i deficyt refleksji.
J.M.: Czeka nas powrót do tradycyjnych wartości, czy będzie coś nowego?
A.G.: W Polsce można przyjąć dwie hipotezy: że będziemy próbowali dogonić świat innowacji, technologia stanie się nową wiarą, która wytworzy jakiś system wartości.
K.B.: Nową duchowość. Awatary, 3D… Tak podają różne opracowania transhumanistyczne.
A.G.: A drugą opcją jest zwrot ku patriarchatowi, czyli ruchom konserwatywnym.
J.M.: Patriarchat? Ale chyba nie w pierwotnej formie?
A.G.: Może się wydawać, że nie ma możliwości cofnięcia się do czasów, kiedy kobiety były tylko służącymi. Jednak spójrzmy na Opowieść podręcznej. Ten serial pokazuje, że to się może zadziać tu i teraz.
J.M.: Na szczęście to już nie dotyczy pokolenia X.
K.B.: Nie. Mówimy o przyszłości za minimum pięćdziesiąt lat.
J.M.: A w bliższej perspektywie?
K.B.: Być może kobiety, po tym jak podbiły biznes, media, kulturę, teraz muszą sięgnąć po władzę. Realną, polityczną władzę.
J.M.: Czyli jednak rakiety…
K.B.: Wróćmy do tego, że to naprawdę wyjątkowe pokolenie kobiet.
A.G.: Tak. Z punktu widzenia społecznego, ekonomicznego to jest pewnie jedno ze szczęśliwszych pokoleń w historii w ogóle. Takich warunków życia, jakie mamy dzisiaj, a szczególnie dotyczy to kobiet, nie miało żadne wcześniejsze pokolenie w Polsce. Mamy jeszcze pewne postkomunistyczne naleciałości, które nie zawsze są złe. Płace są wyrównane. Łatwiej nam było o równouprawnienie, bo wynieśliśmy z komunizmu etos równości.
Patrząc z perspektywy kobiet, generacja X jest wygrana. Ale rzeczywiście pojawił się problem „szpagatu” pomiędzy nowym światem technologii a starym światem relacji. Następuje moment rekonstrukcji owych relacji. Jest to pokolenie doświadczalne w kwestii tworzenia nowych modeli relacyjnych i dlatego jest tyle napięć.
K.B.: Odpowiedzi na podstawowe kwestie: „Co to znaczy rodzina?”, „Co to znaczy być w związku?”, „Co to znaczy wychować dzieci?” będą się zmieniały.
J.M.: I ostatecznie też „co to znaczy robić karierę”.
K.B.: Tak. Zmiana w pokoleniu X, która się obecnie dokonuje, pokazuje tendencję powrotu do natury. Czyli jednak następuje odrzucenie sukcesu korporacyjnego jako celu życiowego.
[1] Pociąg do Hollywood – film o pogoni za marzeniami i próbie zrealizowania american dream