Читать книгу Dobry wybór - K.A. Linde - Страница 8
ROZDZIAŁ TRZECI Heidi
ОглавлениеCzułam się okropnie, zostawiając go samego na tyłach baru. Wiedziałam, że przeżywa trudne chwile i potrzebuje kogoś, z kim mógłby porozmawiać. Z radością stałabym się dla niego taką osobą, chociaż słuchanie opowieści o Mirandzie było ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę. Nie potrafiłabym tego zrobić w miejscu, w którym przed chwilą się całowaliśmy. W wielu sprawach mogłam sobie zaufać, ale nie w przypadku Landona Wrighta.
Zerknęłam przez ramię, sprawdzając, czy Landon nie podążył w ślad za mną. Nie chciałam, żeby ktoś zobaczył, że wracamy razem do baru. Kiedy wychodziliśmy, w sali była tylko garstka ludzi, ale teraz bar się już zapełnił. Rozpoznałam prawie wszystkich i natychmiast ktoś mnie zatrzymał, żeby się przywitać.
W szkole byłam cheerleaderką, wiceprzewodniczącą klasy i wiceprzewodniczącą samorządu uczniowskiego. Bardzo aktywnie się angażowałam. Przygotowanie dzisiejszej imprezy wraz z Meredith, dawną przewodniczącą klasy, i Dave’em, skarbnikiem, było superzabawą, ale okazało się również dość stresujące. Jako jedyna z tej trójki nadal mieszkałam w Lubbock, a to oznaczało, że musiałam wykonać większość pracy sama. Pozwoliło mi to jednak zadecydować, żeby spotkanie odbyło się w barze Flips.
– Tequila? – zapytał Peter, barman, kiedy spostrzegł, że podeszłam do kontuaru.
Skinęłam głową i podniosłam dwa palce. Tak, przyda mi się podwójny drink, kolego.
Peter wiedział, jaki alkohol pijam w zależności od nastroju. Uzmysłowiło mi to, jak często tu przychodzę, i szczerze mówiąc, trochę się wystraszyłam.
– Masz ochotę na toast ze swoją najlepszą przyjaciółką i współlokatorką? – zapytała Emery, stając obok mnie.
– Jeśli nie zliżę soli z twojego brzucha, toast nie będzie wystarczająco uroczysty – poinformowałam ją.
– No to zaczynamy! – odrzekła Emery. Usiadła na stołku, odchyliła się i podniosła czarny top, odsłaniając płaski brzuch. – Peter, potrzebuję soli!
– Boże, znów powtórzycie ten swój numer? – zapytał. Przechylił głowę w bok i jak zwykle taksował nas wzrokiem.
– Daj soli! – nalegała Emery.
– Bez naszych pijackich wygłupów to nie byłby prawdziwy szkolny zjazd – oznajmiłam.
– Powiedzmy sobie szczerze – dodała Emery – na każdym szkolnym spotkaniu musimy się wstawić i uciekać przed glinami, bo Landon ma przy sobie trawkę i boi się, że go przymkną. Inaczej nie ma zabawy!
Emery wskoczyła na bar i ułożyła się na nim płasko. Postawiła kieliszek na brzuchu i nasypała trochę soli obok pępka.
– Kochanie! – Jensen pojawił się obok niej. – Co ty, u diabła, wyprawiasz?
– Nie widzisz? To body shot. Nie mów, że nigdy tego nie robiłeś.
Jensen skrzywił się lekko.
– A kto będzie pił tego body shota z twojego brzucha?
– Jak to kto! Oczywiście Heidi – wyjaśniła Emery z szerokim uśmiechem.
– Właśnie. Nie przeszkadzaj, Wright. – Odsunęłam go na bok, a on spojrzał na mnie niepocieszony. Wiedziałam, że bardzo chciałby sam wypić alkohol z brzucha swojej dziewczyny, ale nie zamierzałam ustąpić. – To moja przyjaciółka. I nie potwierdzam ani nie zaprzeczam, że jeszcze w szkole raz czy dwa to zrobiłyśmy.
– W szkole robiłyście wiele rzeczy, których nie należałoby powtarzać – odparował.
– Psujesz zabawę! – krzyknęła w jego stronę Emery.
– Nie słuchaj go, Em. Jest zazdrosny, bo to ja wypiję tego shota. Wszyscy wiemy, że wyprawiał jeszcze gorsze rzeczy.
Jensen wzruszył ramionami i nie zaprzeczył.
Emery puściła oko do swojego chłopaka, a potem włożyła do ust kawałek limonki. Przywołała mnie skinieniem ręki. Roześmiałam się, wdzięczna losowi, że mam taką wspaniałą kumpelkę. Chociaż nie wiedziała, że coś mnie dręczy, swoimi wygłupami sprawiła, że mogłam o tym zapomnieć.
Pochyliłam się, zlizałam sól z jej brzucha i przechyliłam kieliszek. Kiedy przełknęłam alkohol, wzięłam kawałek limonki prosto z jej ust i wyssałam kwaśny sok. Emery patrzyła na to, radośnie pokrzykując. Uśmiechając się szeroko, uniosłam ramiona, jakbym właśnie zdobyła złoty medal.
– Co mnie ominęło? – zapytał Landon, kiedy odwróciłam się w stronę zgromadzonych wokół znajomych.
– Wypiłam body shota – wyjaśniłam.
– Aha. Wracają dawne czasy.
– Nie masz przypadkiem przy sobie trawki? Emery przypomniała nam, że kiedyś lubiłeś sobie zajarać.
Landon spojrzał na mnie, unosząc brwi, a potem przeniósł wzrok na Emery.
– Nigdy nie paliłem nałogowo.
Emery zeskoczyła z baru.
– Nie, za bardzo się bałeś, że cię nakryje policja, żeby popaść w nałóg.
– Prawdę mówiąc, wydaje mi się, że bardziej się bał naszego taty – wtrącił Jensen.
– Cóż, nasz stary potrafił być groźny – przyznał Landon, wzruszając ramionami.
– Landon! – zawołał ktoś za jego plecami. – Nie byłem pewien, czy przyjedziesz, brachu!
Przeniosłam wzrok z twarzy Landona na stojącego za nim faceta. Brandon McCain. Moja szczęśliwa dwunastka ze szkolnych czasów. Przez cztery lata miałam na jego punkcie tak silną obsesję, że nawet numer na jego sportowej bluzie uznałam za przynoszący mi szczęście. Emery lubiła się ze mnie nabijać z tego powodu. Marzyłam o Brandonie nieustannie, ale nic z tego nie wyszło. Przez cztery szkolne lata był na poważnie związany z inną dziewczyną i nigdy nawet nie spojrzał w moją stronę. Teraz jednak, o ile się orientowałam, nie miał partnerki i mieszkał w Los Angeles, starając się zrobić karierę jako aktor lub model.
– Brandon – powitał go Landon. Energicznie uścisnęli sobie dłonie. – Miło cię widzieć, stary. Też nie wiedziałem, czy tu będziesz.
– Za cholerę nie opuściłbym takiej imprezy. W szkole było zajebiście! – zachwycał się Brandon. – Zresztą komu ja to mówię? Już wtedy byłeś gwiazdą. A teraz! Grasz w turniejach PGA Tour!
Landon drgnął nerwowo, co nie uszło mojej uwagi. Patrzyłam na niego spod zmrużonych powiek.
Dlaczego skrzywił się na wzmiankę o turnieju PGA Tour? Marzył o udziale w nim od niepamiętnych czasów. Golf był całym jego życiem. Wydało mi się dziwne, że wzmianka o tym wprawiała go w zakłopotanie. Nigdy nie zauważyłam, żeby rozmowa o golfie wytrącała go z równowagi.
– Dzięki, stary – odrzekł Landon.
Brandon przeniósł wzrok na mnie i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
– Heidi Martin! No nie mogę! – zawołał, przyciągając mnie do siebie i zamykając w uścisku. – Wyglądasz jeszcze seksowniej niż dziesięć lat temu, a już wtedy byłaś superlaską.
Kiedy Brandon to powiedział, spojrzałam na minę Landona. W ciągu sekundy zmieniła się z zakłopotanej na wkurzoną. O ile się nie myliłam, musiał sobie przypomnieć, że w szkole podkochiwałam się w Brandonie.
– Dzięki, Brandon. – Wyswobodziłam się z jego objęć. – Ty też świetnie wyglądasz.
– Musimy później pogadać, żeby nadrobić zaległości – oznajmił, mierząc we mnie palcem i puszczając oczko. – Koniecznie. Ale najpierw ukradnę ci Landona. – Objął kumpla ramieniem. – Skrzykniemy resztę drużyny futbolowej.
Landon posłał mi pełne ubolewania spojrzenie, ale podążył za kolegą i po chwili zniknął w tłumie gości. Zauważyłam, że liczna grupa byłych futbolistów już się zebrała w głębi baru. Landon był wśród nich gwiazdą, więc po prostu musiał do nich dołączyć.
Bardzo chciałam, żeby spotkanie z Brandonem nieco poprawiło mój nastrój po rozmowie z Landonem, ale tak się nie stało. Brandon McCain pozostał przystojniakiem. Los Angeles pożerało ludzi żywcem, jeśli pozwolili sobie na zaniedbanie wyglądu. Było oczywiste, że Brandon wiele czasu spędzał w siłowni, ale nie dostrzegłam w nim dawnej iskry.
Landon, do cholery! Przez ciebie faceci, z którymi mogłabym się związać, tracili swój urok.
Przez cztery szkolne lata o niczym innym tak nie marzyłam, jak o tym przystojniaku. A teraz, kiedy się tu zjawił i jego słowa o tym, że musimy nadrobić zaległości, zabrzmiały jednoznacznie, straciłam wszelki zapał.
– O kurczę! – powiedziała Emery. – Najwyraźniej wpadłaś w oko Brandonowi! Czyli marzenie się spełniło.
– Tak – wymamrotałam. – Marzenie się spełniło.
Emery ujęła mnie pod ramię.
– No dobra, przyszłyśmy tu, żeby się dobrze bawić. Wiesz, że nie znoszę takich spotkań po latach i w zasadzie wszystkiego, co się wiąże ze szkołą. Ale jestem tu ze względu na ciebie. Powiedz mi, co cię martwi, żebym mogła to naprawić.
– Nic mnie nie martwi.
– Wiadomość z ostatniej chwili, Martin. Brandon McCain właśnie próbował cię zarwać, a ty jesteś smutna. Przecież w szkole przeleciałabyś go na boisku pod trybuną, gdyby tylko ci na to pozwolił. Co cię tak smuci w tym, że uznał cię za gorącą laskę?
Starałam się wyrzucić z myśli wszystko, z czym się zmagałam, odkąd Landon znów pojawił się w moim życiu. Ten facet nie był mi pisany. Nie mieliśmy przyszłości. Skąd mogłam wiedzieć, czy jutro nie wróci do żony i czy kiedykolwiek złoży pozew o rozwód. Może pocałował mnie jedynie po to, żeby się pocieszyć po kłótni z Mirandą. Jeśli będę o tym rozmyślać, tylko popsuję sobie szkolną imprezę, a włożyłam w jej organizację zbyt wiele wysiłku, żeby na to pozwolić.
Byłam duszą tego towarzystwa; bystra, piękna i pewna siebie. Mogłam rozruszać tę imprezę z Landonem Wrightem czy bez.
– Masz sto procent racji – odrzekłam, pokrzepiona własnymi myślami. – Nie ma w tym nic smutnego.
– Jesteś pewna? Wydajesz się jakaś wytrącona z równowagi. Może ty i Landon…
– Proszę, nie kończ zdania. Landon i ja to dwie zupełnie różne historie. Już kiedyś mnie o niego wypytywałaś, Em, ale przecież on jest żonaty. Wiesz, jak zachowywał się mój ojciec. I wiesz, że nie mogłabym postąpić w ten sposób. Tobie też nie mogłabym tego zrobić.
– Ale mnie by to wcale nie obeszło.
Uniosłam ramiona.
– Bez znaczenia. Mnie to obchodzi! A teraz porozmawiajmy o Brandonie i o tym, jak przed chwilą do mnie startował.
Spojrzenie Emery mówiło, że nie wierzy w ani jedno moje słowo, ale jak zwykle nie naciskała. Wiedziałam, że nie będzie mnie wypytywać, dopóki sama nie zdecyduję się jej zwierzyć.
– Masz zamiar się z nim umówić? Ze szkolnego ciacha w typie szorstkiego macho zmienił się w lalusia z Los Angeles – stwierdziła Emery. – Nie wiem, czy mogłabyś sypiać z lalusiem.
– Ależ mogłabym, zapewniam cię.
– Na dodatek użył w rozmowie słowa „brachu” bez żadnej ironii.
Parsknęłam śmiechem i gestem zamówiłam u Petera następnego drinka.
– Cóż, pewnie móżdżek ma niezbyt duży, ale jeśli tylko rekompensuje to wielkością innego narządu, to jestem gotowa dać mu szansę.
– O mój Boże! – Emery wybuchnęła gromkim śmiechem. – Życzę ci, żeby tak było, Heidi.
Siedziałyśmy przy barze, a sala stopniowo zapełniała się gośćmi. Zjawiło się nawet więcej osób, niż przewidywałam. Wielu miejscowych nie potwierdziło swojego przybycia, więc spodziewałam się, że pojawią się głównie przyjezdni. Niektórym osobom nie spodobała się lokalizacja, brak możliwości zamówienia jedzenia, udogodnień dla dzieci i tak dalej, i tak dalej. Dostałam sporo krytycznych uwag. Jednak wyglądało na to, że duża część zaproszonych i tak zdecydowała się na udział w imprezie. Najprawdopodobniej ze względu na to, że udało mi się załatwić darmowe drinki.
Kiedy przybyła większość gości, sala pękała w szwach. Meredith planowała wygłoszenie przemowy, ale przy takim tłumie byłoby to niemożliwe. Mnie to nie martwiło, ale ją owszem.
W końcu poddała się i włączyła przygotowany przez siebie pokaz slajdów, złożony ze zdjęć przysłanych przez uczestników zjazdu. Obudziły się wspomnienia ze szkolnych lat.
Ja przekazałam jej tylko dwa swoje zdjęcia z Emery, ale i tak widniałam na tylu fotografiach, że było to niemal nie do zniesienia. Dopiero teraz wyraźnie zobaczyłam, że miałam obsesję na punkcie popularności. Teraz w ogóle mi na tym nie zależało, ale kiedyś stawałam na głowie, żeby być lubianą.
Wierzyłam, że w dużej części mogę za to winić ojca. Nigdy nie byliśmy zamożni, ale w tamtych czasach spełniał wszystkie moje zachcianki, a ja bez skrupułów pozwalałam mu wydawać każdą sumę pieniędzy na moje kaprysy. Wszystko to miało się potem na nas zemścić.
Chłopcy z drużyny futbolowej wrzeszczeli i pohukiwali za każdym razem, kiedy na ekranie ukazywał się któryś z nich. Landon pojawiał się prawie tak często jak ja. W pewnej chwili pokazało się jego zdjęcie w szkolnej koszulce do gry w golfa i z kijem w ręku. Zerknęłam tam, gdzie siedział cały wieczór, nieprzerwanie popijając jedną whiskey za drugą. Na widok tej fotografii otwarcie się wzdrygnął.
Przeniósł na mnie spojrzenie, a ja szybko odwróciłam głowę.
Nie powinnam na niego patrzeć. Nie powinnam się o niego martwić. Nie powinnam się zastanawiać, dlaczego golf wywoływał u niego takie negatywne reakcje.
A jednak nie potrafiłam się skupić na niczym innym.
Próbowałam o nim zapomnieć.
Próbowałam trzymać się od niego z daleka.
Próbowałam na niego nie patrzeć.
Żadna z tych rzeczy mi się nie udała.
Nasze oczy się spotkały, a serce podskoczyło mi w piersi. Skinął głową w stronę wyjścia. To było pytanie i obietnica. Wiedziałam, że jeśli z nim wyjdę, znów zacznie mnie całować. A ja mu ulegnę. Ponieważ właśnie tego chciałam.
– Kto dostarczył te zdjęcia? – spytała siedząca obok mnie Emery.
Szybko oderwałam wzrok od Landona, jakby przyłapała mnie na czymś złym, i spojrzałam na slajd. Widać było na nim Emery i Landona po meczu futbolowym. Miała na sobie jego sportową kurtkę z symbolem szkoły, oboje śmiali się radośnie. Na następnym siedzieli obok siebie, pozując do zdjęcia Najlepszej Pary do corocznej kroniki szkolnej. Kolejny pokazywał Emery siedzącą na kolanach Landona przy ognisku. Ja siedziałam obok, z głupkowatym uśmiechem na twarzy.
Trzy czy cztery następne zdjęcia też przedstawiały tę parę. Istny festiwal Emery i Landona. Jakby po to, żebym nie mogła ani na chwilę zapomnieć, że facet, o którym marzę, był kiedyś chłopakiem mojej przyjaciółki.
Co innego Jensen, który nie znał Emery, kiedy chodziła z jego bratem. Ja byłam przy nich przez cały czas, w dobrych i złych chwilach. Znałam ten związek od podszewki. Spędzałyśmy z Emery długie godziny, analizując swoje życie uczuciowe.
W żadnym wypadku nie powinnam się interesować Landonem. Nie mogłam na to pozwolić. Obiecałam sobie, że nie spojrzę więcej w jego kierunku. Wykluczone, żeby nie wiem co.
Kiedy więc Brandon McCain znów do mnie podszedł, żeby pogadać, pozwoliłam mu się podrywać, powtarzając sobie, że nie będę mieć z tego powodu wyrzutów sumienia.