Читать книгу Odporność z natury - Katarzyna Mikulska - Страница 4

Оглавление

Układ od­por­no­ścio­wy to do­sko­na­le prze­my­śla­ny przez Mat­kę Na­tu­rę me­cha­nizm, któ­ry skła­da się z wie­lu na­rzą­dów lim­fa­tycz­nych. Za­li­cza­my do nich: szpik kost­ny, gra­si­cę, śle­dzio­nę, wę­zły chłon­ne i mig­dał­ki. Tam też po­wsta­ją ko­mór­ki od­por­no­ścio­we, któ­re cały czas się uczą. Ro­dzi­my się z wro­dzo­ną od­por­no­ścią, zwa­ną nie­swo­istą, któ­rą dzie­dzi­czy­my po ro­dzi­cach, z cza­sem jed­nak zy­sku­je­my też od­por­ność na­by­tą, czy­li swo­istą.

Od­por­ność nie­swo­ista to na­sza pierw­sza li­nia obro­ny – za­po­bie­ga wtar­gnię­ciu drob­no­ustro­jów do or­ga­ni­zmu. Śmia­ło mo­że­my ją opi­sać jako for­te­cę z po­tęż­nym mu­rem i bo­ga­tym wy­po­sa­że­niem, do któ­re­go na­le­żą: skó­ra, bło­ny ślu­zo­we dróg od­de­cho­wych, bło­ny ślu­zo­we prze­wo­du po­kar­mo­we­go, bło­ny ukła­du mo­czo­wo-płcio­we­go. Mur z ko­lei zbu­do­wa­ny jest z na­stę­pu­ją­cych ce­gieł:

 ba­rie­ry czyn­no­ścio­we: od­ruch kasz­lu, ki­cha­nie, pe­ry­stal­ty­ka je­lit, ak­tyw­ność apa­ra­tu rzę­sko­we­go dróg od­de­cho­wych, bie­gun­ka, wy­mio­ty, łza­wie­nie, wy­dzie­la­nie ślu­zu przez na­bło­nek;

 ba­rie­ry che­micz­ne: li­zo­zym w śli­nie, łzach oraz ślu­zie; kwa­sy tłusz­czo­we na po­wierzch­ni skó­ry; pep­sy­na oraz kwas sol­ny w żo­łąd­ku; kwas mle­ko­wy i chlo­rek sodu w po­cie; sub­stan­cje na­da­ją­ce od­czyn kwa­śny w łoju, po­cie, ślu­zie po­chwy, soku żo­łąd­ko­wym;

 ba­rie­ra mi­kro­bio­lo­gicz­na, czy­li fi­zjo­lo­gicz­na mi­kro­flo­ra bak­te­ryj­na (nie każ­da bak­te­ria w na­szym or­ga­ni­zmie jest zła);

 ba­rie­ra im­mu­no­lo­gicz­na: wy­twa­rza­nie prze­ciw­ciał IgM przez lim­fo­cy­ty B1, któ­re są obec­ne w wy­dzie­li­nie ślu­zo­wo-su­ro­wi­czej na­błon­ka;

 ko­mór­ki żer­ne: zwal­cza­ją drob­no­ustro­je na dro­dze fa­go­cy­to­zy;

 ko­mór­ki NK (na­tu­ral kil­ler): za­bi­ja­ją obce ko­mór­ki bez wcze­śniej­sze­go kon­tak­tu z nimi1.1 Na pod­sta­wie: https://www.no­wa­far­ma­cja.pl/blog/od­por­nosc-nie­swo­ista-co-to-ja­kie-ro­dza­je, do­stęp: 25.03.2020.

Te wszyst­kie cen­ne me­cha­ni­zmy obron­ne do­sta­je­my od razu, jed­nak ła­two mo­że­my zo­stać ich po­zba­wie­ni, cho­ciaż­by po­przez nie­wła­ści­wy styl ży­cia lub róż­ne­go ro­dza­ju wy­pad­ki (na przy­kład sil­ne po­pa­rze­nia skó­ry, któ­re za­bu­rza­ją jej funk­cję ochron­ną). Po­nad­to nad­mier­na hi­gie­na upo­śle­dza czyn­ność na­tu­ral­nej ba­rie­ry che­micz­nej po­przez re­duk­cję łoju i potu, któ­re na­da­ją skó­rze kwa­śny od­czyn.

Od­por­ność swo­ista za­le­ży od nas. Każ­dy kon­takt z czyn­ni­kiem cho­ro­bo­twór­czym (bak­te­rie, wi­ru­sy, prze­by­te cho­ro­by itd.) kształ­tu­je na­szą od­por­ność.

Ko­mór­ki ukła­du od­por­no­ścio­we­go żyją krót­ko – od trzy­dzie­stu sze­ściu go­dzin do kil­ku dni. W zdro­wym or­ga­ni­zmie sta­le się od­na­wia­ją, ale mu­szą mieć ma­te­riał bu­dul­co­wy. I tu mamy ogrom­ne pole do po­pi­su, by stwo­rzyć im do­god­ne wa­run­ki.

Nasz układ od­por­no­ścio­wy dzia­ła jak woj­sko – tak twier­dzi prof. dr Lu­cy­na Ma­sta­lerz, zna­ny im­mu­no­log. To okre­śle­nie mnie za­uro­czy­ło i bar­dzo czę­sto wy­ko­rzy­stu­ję je na warsz­ta­tach.

Do­wód­cą jest gra­si­ca, gdzie doj­rze­wa więk­szość lim­fo­cy­tów T. Na­to­miast lim­fo­cy­ty B po­wsta­ją w czer­wo­nym szpi­ku kost­nym i ni­g­dy nie prze­cho­dzą przez gra­si­cę.

Żoł­nie­rza­mi wal­czą­cy­mi na pierw­szej li­nii są lim­fo­cy­ty T i B. To bia­łe ciał­ka krwi, któ­re po­wsta­ją w szpi­ku kost­nym, a ich ko­sza­ra­mi są wę­zły chłon­ne. Lim­fo­cyt B wy­twa­rza prze­ciw­cia­ła, a lim­fo­cyt T od­po­wia­da za od­po­wiedź od­por­no­ścio­wą ko­mór­ki. Gdy mamy zbyt ni­ską licz­bę lim­fo­cy­tów T, wte­dy za­czy­na­my cho­ro­wać na cho­ro­by au­to­im­mu­no­lo­gicz­ne, na przy­kład na cu­krzy­cę, stward­nie­nie roz­sia­ne.

Na dru­giej li­nii wro­ga sto­ją ma­kro­fa­gi, któ­re wspo­ma­ga­ją w wal­ce żoł­nie­rzy T i B. Jak w Ob­cym czy do­brym fil­mie scien­ce fic­tion – ma­kro­fa­gi po­że­ra­ją cia­ła obce, czy­li ko­mór­ki cho­ro­bo­twór­cze, któ­re tra­fia­ją do na­sze­go krwio­bie­gu.

Na­sza ar­mia bę­dzie dzia­łać spraw­nie i obro­ni nas przed nie­mal­że każ­dym za­gro­że­niem, pod wa­run­kiem że o nią za­dba­my. Od­por­ność osła­bia­ją głów­nie używ­ki: al­ko­hol, pa­pie­ro­sy, cu­kier, nar­ko­ty­ki. Szcze­gól­nie al­ko­hol jest groź­ny, po­nie­waż prze­ni­ka szyb­ko do krwi oraz ukła­du lim­fa­tycz­ne­go, i za­bi­ja ko­mór­ki od­por­no­ścio­we. Oczy­wi­ście na­le­ży pa­mię­tać, że ko­mór­ki lim­fa­tycz­ne szyb­ko się re­ge­ne­ru­ją, ale war­to pić z umia­rem. Je­śli cho­dzi o pa­le­nie ty­to­niu, to wy­ni­ki ba­dań na­uko­wych są nie­ubła­ga­ne – w dy­mie ty­to­nio­wym znaj­du­je się po­nad czte­ry ty­sią­ce sub­stan­cji, któ­re nisz­czą lim­fo­cy­ty T i B.

Rów­nież po­dró­że, zmia­ny śro­do­wi­ska, zmia­ny kli­ma­tu, cha­otycz­na po­go­da nie sprzy­ja­ją do­brej kon­dy­cji. Nic jed­nak nie po­bi­je nie­re­gu­lar­ne­go try­bu ży­cia, stre­su i na­pię­cia emo­cjo­nal­ne­go, je­śli cho­dzi o szko­dli­wość dla ukła­du od­por­no­ścio­we­go. Gó­ru­ją one nad wszyst­ki­mi in­ny­mi czyn­ni­ka­mi jak Mo­unt Eve­rest nad ca­łym świa­tem. Od­por­ność jest ści­śle po­wią­za­na z au­to­no­micz­nym ukła­dem ner­wo­wym, któ­ry jest na­czel­nym do­wód­cą wojsk or­ga­ni­zmu i rzą­dzi wszyst­ki­mi funk­cja­mi na­sze­go cia­ła. Gdy głów­no­do­wo­dzą­cy nie­do­ma­ga, wszyst­ko się sy­pie.

Ko­lej­nym czyn­ni­kiem osła­bia­ją­cym nasz układ od­por­no­ścio­wy są złej ja­ko­ści po­kar­my, woda, su­ple­men­ty i źle do­bra­ne le­kar­stwa. Je­że­li do­star­czy­my or­ga­ni­zmo­wi ma­te­riał bu­dul­co­wy nie­od­po­wied­niej ja­ko­ści, cała mi­ster­na kon­struk­cja może za­wa­lić się od li­chej ce­gły. Waż­ne, by w na­szym żo­łąd­ku lą­do­wa­ły je­dze­nie i su­ple­men­ty (choć je­stem prze­ciw­na su­ple­men­ta­cji bez po­wo­du) do­brej ja­ko­ści. Pa­mię­taj­my też, że przyj­mo­wa­nie każ­de­go leku, każ­dej ta­blet­ki na­le­ży skon­sul­to­wać z le­ka­rzem.

Po­stra­szy­łam? To do­brze. Te­raz czas pod­po­wie­dzieć, jak za­dbać o od­por­ność. Jak spra­wić, że woj­sko bę­dzie cho­dzi­ło jak w ze­gar­ku.

Sen i od­po­czy­nek. Gdy je­ste­śmy nie­wy­spa­ni i prze­mę­cze­ni, nasz or­ga­nizm jest po­dat­niej­szy na in­fek­cje, źle tra­wi i dzia­ła. Sen to niby pro­sta czyn­ność, ale oka­zu­je się, że nie każ­dy wie, dla­cze­go po­win­ni­śmy spać, gdy jest ci­cho i ciem­no. Tyl­ko wte­dy w szy­szyn­ce wy­dzie­la się me­la­to­ni­na, za­pew­nia­ją­ca mię­dzy in­ny­mi pra­wi­dło­wy rytm do­bo­wy i po­praw­ne funk­cjo­no­wa­nie ukła­du od­por­no­ścio­we­go. To szcze­gól­nie waż­na in­for­ma­cja dla osób pra­cu­ją­cych w nocy i od­sy­pia­ją­cych w dzień (w tym dla mnie). W ta­kich przy­pad­kach po­ziom me­la­to­ni­ny jest ob­ni­żo­ny, co może po­wo­do­wać spa­dek od­por­no­ści. W po­miesz­cze­niu, w któ­rym śpi­my, po­win­no być bar­dzo ci­cho, bo każ­dy, na­wet nie­zbyt gło­śny, ale trwa­ją­cy dłu­go ha­łas, jak szum urzą­dzeń elek­trycz­nych, na przy­kład lo­dów­ki czy sa­mo­cho­dów na uli­cy, zwięk­sza po­ziom ad­re­na­li­ny w or­ga­ni­zmie, a to po­wo­du­je stres pod­czas snu.

Ogra­nicz stres w swo­im ży­ciu. Układ od­por­no­ścio­wy jest ści­śle po­wią­za­ny z ukła­dem ner­wo­wym. Zde­ner­wo­wa­nie, nie­po­ko­je, stres za­kłó­ca­ją ich współ­pra­cę. By mo­gły pra­wi­dło­wo funk­cjo­no­wać, trze­ba co­dzien­nie po­świę­cić tro­chę cza­su dla sie­bie. Re­laks, wy­ci­sze­nie – tego nic nie za­stą­pi. Do­bra książ­ka z fi­li­żan­ką ka­kao czy wyj­ście do kina z przy­ja­ciół­mi spra­wia­ją, że po­zo­sta­wia­my za sobą smut­ki, stre­sy. Układ od­por­no­ścio­wy bę­dzie nam za to wdzięcz­ny.

Bak­te­rie i wi­ru­sy w na­szym ży­ciu co­dzien­nym. Tak, one też są waż­ne w pro­ce­sie wzmac­nia­nia ukła­du od­por­no­ścio­we­go. Co­dzien­ne na­ra­ża­nie się na po­ten­cjal­ny atak prze­no­szo­nych przez in­nych lu­dzi wi­ru­sów i bak­te­rii to ide­al­ny tre­ning dla na­szej od­por­no­ści. Oczy­wi­ście, je­że­li je­ste­śmy cho­rzy, prze­zię­bie­ni, nie po­win­ni­śmy wy­sta­wiać się na kon­takt z in­ny­mi. Wte­dy nie tre­nu­je­my, tyl­ko no­kau­tu­je­my nasz układ im­mu­no­lo­gicz­ny.

Śmiech. Szcze­ry, ra­do­sny, gło­śny i an­ga­żu­ją­cy całe cia­ło po­wo­du­je wzrost prze­ciw­ciał i co naj­waż­niej­sze – ni­we­lu­je stres. Tak więc, śmiej­my się!

Har­to­wa­nie. Moja pra­bab­cia co­dzien­nie po­le­wa­ła łyd­ki lo­do­wa­tą wodą ze stud­ni, bez wzglę­du na po­go­dę, porę roku. W ten spo­sób jej or­ga­nizm do­zna­wał kon­tro­lo­wa­ne­go szo­ku ter­micz­ne­go. Ta­kie po­stę­po­wa­nie wzmac­nia ser­ce, a co za tym idzie – układ krwio­no­śny. Do­bre jest też bro­dze­nie w zim­nej wo­dzie. Może to być rze­ka, stru­mień, a na­wet wan­na. Bro­dzi­my dwie, trzy mi­nu­ty, wy­cie­ra­my nogi do su­cha i ma­su­je­my.

In­nym spo­so­bem har­to­wa­nia jest cho­dze­nie boso na dwo­rze od wcze­snej wio­sny do póź­nej je­sie­ni, bez wzglę­du na po­go­dę. Trze­ba pa­mię­tać, aby pod­ło­że było wol­ne od szkieł i in­nych ostrych przed­mio­tów, któ­re mogą po­ra­nić sto­py.

Zimą mo­że­my mor­so­wać (oso­by z cho­rym ser­cem po­win­ny tego uni­kać), cho­dzić dzie­sięć do pięt­na­stu mi­nut boso po śnie­gu lub zmar­z­nię­tej zie­mi.

Ak­tyw­ność fi­zycz­na. Wy­star­czy trzy­dzie­sto­mi­nu­to­wy spa­cer, jaz­da na ro­we­rze, po­wol­ny trucht... Po pro­stu sta­raj­my się mieć co­dzien­nie tro­chę ru­chu na świe­żym po­wie­trzu. Nie­wska­za­ne są wy­czy­ny al­pej­skie czy spor­ty wy­czy­no­we. Naj­le­piej spa­ce­ro­wać po le­sie, gdzie po­wie­trze prze­sy­co­ne jest olej­ka­mi ete­rycz­ny­mi oraz roz­brzmie­wa ko­ją­cym śpie­wem pta­ków i szu­mem drzew. Taka ak­tyw­ność po­bu­dzi na­szą lim­fę, od­stre­su­je i ukoi my­śli.

Ja­dło­spis. Pra­wi­dło­wo skom­po­no­wa­ny ja­dło­spis jest naj­waż­niej­szym ele­men­tem w dba­niu o na­szą od­por­ność. Usy­tu­owa­łam go na sa­mym koń­cu, po­nie­waż je­że­li nie bę­dzie­my prze­strze­gać wy­mie­nio­nych wcze­śniej za­sad, or­ga­nizm ni­g­dy nie bę­dzie pra­wi­dło­wo tra­wić i przy­swa­jać tego, co zje­my. Jak pi­sa­łam wcze­śniej, aby or­ga­nizm pra­wi­dło­wo pra­co­wał, mu­si­my do­star­czać mu ma­te­ria­łu bu­dul­co­we­go do­brej ja­ko­ści. Nasz ja­dło­spis po­wi­nien być zróż­ni­co­wa­ny, se­zo­no­wy i z naj­wyż­szej pół­ki. Sta­wiaj­my na ja­kość, nie ilość! Uni­kaj­my je­dze­nia prze­two­rzo­ne­go i kon­ser­wo­wa­ne­go che­micz­nie.

W po­zo­sta­łych czę­ściach książ­ki znaj­dzie­cie in­for­ma­cje, ja­kie ro­śli­ny war­to włą­czyć do co­dzien­ne­go ja­dło­spi­su. Nie za­brak­nie też prze­pi­sów i po­rad zdro­wot­nych.

Odporność z natury

Подняться наверх