Читать книгу Bez gaf w obcych krajach - Kazimierz Cap - Страница 8
Co kraj, to obyczaj
ОглавлениеNa świecie żyje kilka miliardów ludzi, którzy mają różne obyczaje, wyznają inne religie, mają odmienny kolor skóry, mówią różnymi językami, mają inne potrzeby i pomysły na ich zaspokojenie. Inne – nie znaczy gorsze. Skąd one się wzięły? Z wielu przyczyn – geograficznych, gęstości zaludnienia, poziomu cywilizacyjnego, uwarunkowań technicznych, tradycji, emancypacji, warunków życia itp. Jest to całkowicie zrozumiałe i dziwne byłoby, gdyby było inaczej. Przecież nie tylko zbiorowość, ale każdy pojedynczy człowiek jest inny – ma odrębny charakter, różne zainteresowania i przyzwyczajenia.
Istnieje nieuzasadnione i nawet nieuświadamiane przekonanie, że większość ludzi na świecie to masa żyjąca spokojnym, bezwolnym życiem, które sterowane jest przez aktywniejsze jednostki. Niedoceniana jest kulturotwórcza rola człowieka – jednostki, która posiada naturalną cechę układania wszystkiego wokół siebie według własnych kryteriów dobra i zła, brzydoty i piękna, fałszu i prawdy. Jeśli taka jest jednostka, to cóż dopiero mówić o mniejszej czy większej zbiorowości? Tak więc potępienie inności jest niczym innym jak przejawem nietolerancji, objawiającej się najczęściej odtrąceniem ludzi niepasujących do norm przyjętych w danym środowisku.
Brak zrozumienia dla inności, odmienności jest poważnym problemem, który w przeszłości, a w wielu przypadkach także i teraz, miał i ma wielki wpływ tak na jednostkę, jak i na zbiorowość. Często kpinami, drwinami podcina się skrzydła jednostce, zamyka się drogę ludziom ambitnym, którzy myślą inaczej, mają odmienne, ale przecież nie gorsze pomysły na życie. Jeszcze wyraźniej widać to na przykładzie zbiorowości – ileż przykładów fanatyzmu, ksenofobii, wyrosłych na bazie nietolerancji, dostarcza nam historia niechlubnych przypadków rasizmu i antysemityzmu!
Polacy coraz częściej jeżdżą za granicę, gdzie stykają się z innymi kulturami i normami obyczajowymi. Jadąc tam, jakże często zabieramy ze sobą naszą zaściankowość, naszą skalę wartości opartą na tylko jednej, monogamicznej kulturze. Skąd to się bierze? Odpowiedź jest prosta: z niewiedzy, nieumiejętności uświadomienia sobie równorzędności różnych kultur.
Tolerancja narodowościowa jest w naszych czasach szczególnie potrzebna. Wchodząc do Unii Europejskiej, wstąpiliśmy do wspólnoty wielu różnych państw, z których każde ma swój własny język, głęboko zakorzenione tradycje, swoją własną religię. Ideą Unii Europejskiej jest wspólne dobro wszystkich państw członkowskich; w dodatku każdy kraj, wnosząc do „wspólnej puli” swą kulturę – często obcą, ale jakże fascynującą – czyni nas wszystkich bogatszymi.
Dla niektórych ludzi wszystko, z czym spotykają się w życiu po raz pierwszy jest inne, a więc złe. Wydaje się, że nietolerancja rodzi się ze strachu przed innością oraz z niedojrzałości. Może również wynikać ze stereotypów, które zastępują rozumienie zjawiska − zamiast pomyśleć, jaki ktoś jest naprawdę, i starać się go zrozumieć, mówimy często: „Żyd”, „Cygan”, „Rusek”. Przykleiwszy taką etykietkę, nie musimy już zadawać sobie trudu poznania takiej osoby – nie zdając sobie sprawy z tego, że takie uogólnienia są na ogół fałszywe. Stereotypy bowiem biorą się z niesprawdzonego uogólnienia sytuacji jednostkowych.
W jaki sposób można uczyć społeczeństwo tolerancji? Wydaje się, że należy dostarczać ludziom jak najwięcej informacji na temat innych kultur, religii, systemów wartości – wtedy nie będą dla nich takie obce. Jest to zadanie dla szkół i innych placówek oświatowo-wychowawczych, a także dla mediów. Ważną rolę mogą odegrać kontakty osobiste – dlatego musimy jako społeczeństwo starać się o rozwój wszystkich form integracyjnych, takich jak wycieczki, obozy, spotkania. Poznając ludzi, nawiązując przyjaźnie, uczymy się zrozumienia i tolerancji. Musimy zrozumieć, że z chwilą wstąpienia do Unii Europejskiej jednym z naszych najważniejszych zadań stało się nauczenie samych siebie i naszych następców szacunku dla inności i odrębności. Ważne jest uświadomienie sobie, że wyzwolenie się ze stereotypów oraz nauczenie tolerancji i zrozumienia jest warunkiem osiągnięcia powodzenia w Unii i zostania społeczeństwem światłym, otwartym i tolerancyjnym. W tym sensie jest ono naszym moralnym obowiązkiem.
Nie zawsze uświadamiamy sobie, że ludzie z kraju, który odwiedzamy, mają swoją dumę, poczucie godności narodowej – i bynajmniej nie imponuje im Europejczyk, który przyjechał z daleka i pyszni się, nadużywając ich gościnności. Jakże często postawa taka zamyka nam wiele drzwi! Musimy nauczyć się wtapiać w tłum i nie podkreślać swojej europejskości. Jeśli to uczynimy, mamy szansę zdobycia ich sympatii, a tym samym choćby zobaczenia wielu miejsc, o których nie wspominają przewodniki. Jeszcze większe korzyści osiągniemy, gdy jedziemy do obcego kraju nie jako turyści, ale na przykład w celach biznesowych.
Truizmem jest stwierdzenie, że obyczajowość innych kultur (np. kultury muzułmańskiej) bardzo różni się od naszej. Wielu ludzi negatywnie wartościuje takie kultury. Należy pamiętać, że respektowanie lokalnych obyczajów wcale nie musi oznaczać uznawania ich za właściwe – ale świadczy o okazywanym gospodarzom szacunku.
Jeśli o tym nie pamiętamy – lepiej w ogóle nie wybierajmy się za granicę.