Читать книгу Rzecz wyobraźni - Kazimierz Wyka - Страница 30

I
Bukiet z całej epoki
Kolekcja dziwaków

Оглавление

Pamiętamy, że rozrastając się w marginesy i aluzje, poemat dygresyjno-romantyczny bynajmniej nie wyrzekał się ośrodka fabuły epickiej. Doskonałym tego świadectwem będą dalsze, nie wydane za życia poety pieśni Beniowskiego, gdzie napotkamy tak powszechne i ograne motywy romansu awanturniczego, jak ocalenie nieszczęśliwej dziewicy, więzienie, tajemniczy zbawca itd. Bo czytając romanse ówczesne, Słowacki stale się natykał na ich obecność.

Kwiaty polskie z doświadczeń współczesnej im powieści korzystają również. Ażeby ujrzeć, jak korzystają, przyjrzeć się trzeba głównym postaciom. Oto one: Ignacy Dziewierski, ogrodnik z polotem, samouk-artysta zdobiący prowincjonalne kościoły i własny pokój, w niemłodym już wieku ni stąd, ni zowąd legionista. Córka zamężna za oficerem rosyjskim, Konstantym Iłganowem, ginącym w roku 1904 od kuli robotniczej. Wcześnie dojrzała seksualnie i jak dotąd głównie od tej strony skreślona wnuczka Anielcia. Aptekarz Kamil Rozpędzikowski, egzotyk i magik, z utajoną, a przy wnuczce ogrodnika szpetnie odkrytą skazą męskości. Prowincjonalny ksiądz Adam Komoda, zaplątany w swoje kompleksy, oprócz tego „znawca starych kolęd, szachista, zielarz i abonent „Kuriera Warszawskiego”. Wyrzucony z obiegu aktor, skazany na prowincjonalne „wieczory satyry i humoru” przy pustej widowni.

Ani jednej więc postaci reprezentatywnej nie tylko według postulatów wielkiego realizmu, ale bodaj w sposób statystyczny, zbliżony do przeciętnej częstości typu. Natomiast jako kolekcja dziwaków – zbiór jedyny. Reprezentatywne są w tym zbiorze tylko daty historyczne, pomiędzy którymi on zalega, lecz nie ludzie sami.

Takiego skupiska okazów człowieczych nie znajdziesz nawet w powieściach dwudziestolecia, usianych wyłącznie dziwakami i pokrzywieńcami psychicznymi. Nie znajdziesz u Zegadłowicza198 w jego Zmorach. Ale bo Zegadłowicz naskakiwał ostro na swoich pomyleńców, Tuwim natomiast traktuje ich ciepło i serdecznie. Nieraz to ciepło potrafi przekazać czytelnikowi, i to nawet w sytuacjach dwuznacznych a do takiej transfuzji niełatwych, jak na przykład współczucie dla Rozpędzikowskiego, gdy ten, obnażywszy swoją impotencję, mógłby zostać skompromitowany przez Anielę.

Skąd ta kolekcja pokręconych skorup ludzkich, co oznacza sympatia dla nich? Dla uzyskania odpowiedzi należy przynajmniej jedną z tych skorup przejrzeć pod światło. Niechaj będzie nią sam Dziewierski. Z jakich właściwości on się składa, po czym go poznajemy? Pan Dziewierski uspokaja swoje zmartwienia zajęciami, jakie też są lube Apollinowi199:

Tak poszedł w kwiaty i anioły,

Tak zaczął lepić chimeryczne

Zwierzyńce, armie egzotyczne,

Indiany, Turki i Mongoły,

Tak się zaczęły obrazeczki

Techniką „kolorowej sieczki”:

„Bój pod Cuszimą200”, „Smok wawelski”,

„Jarmark w Łowiczu”, „Krąg anielski”,

„Kolumb201 pomiędzy tubylcami”,

„Dno morskie”, „Sklepik z zabawkami”…

(W tym czasie także namalował ,

„Śmierć porucznika Iłganowa”,

Gdzie szereg sztywnych manekinów,

Wszystkie z profilu, z dymiącymi

Rewolwerami w rękach sztucznych

Przy czym lecące widać kule —

Tyka piersiami wypiętymi

Luf nastawionych karabinów;

Za serce trzyma się porucznik

I całą we krwi ma koszulę.)

Tak na kółeczku kartonowym,

Co się w zegarku mogło zmieścić,

Kaligraficzny cud wypieścił:

Psalm Dawidowy, przepisany

Czarnym i srebrnym atramentem

„W sprężynkę”, dośrodkowo, kręto,

Z mikroskopijną lutnią w centrum:

[……….]

Tak – w sposób ludziom niepojęty —

W butelce zjawił się zaklęty

Ogródek – z błystków, koralików,

Paciorków, szkiełek i kamyków…

Tak w słojach zamieszkały żabki,

Jaszczurki, żuki i trytony;

Tak napełniły się szufladki

Aromatami ziół suszonych;

Tak mała izba przy sklepiku

[…….]

Przybrała wygląd tajemniczej

Wesołej groty czarodzieja:

Pułap gwiazdami powyklejał

Z kołem zodiaku i księżycem;

Pod lampą, prawie Aladyna,

Bajeczne żagle swe rozpinał

Korsarski statek holenderski —

Sam go zbudował pan Dziewierski

Według ryciny z kalendarza

„Czytelnia stanu włościańskiego”.

[…]

Nie wspomnę już o innych w grocie

Zabawkach, fraszkach i igraszkach,

Wiatraczkach, samodziobach-ptaszkach

I różnych cackach, większych, mniejszych,

Którymi półki ponastawiał…

Sto niespodzianek i sto pociech…

Słowem – nie zawiódł się Smintejczyk202.


Przecież ten ogrodnik i dyletant mógłby być doskonale – autorem Kwiatów polskich! Wszystkie jego zainteresowania i umiejętności doskonale współgrają z cechami dygresyjnymi całego poematu. Podobnie są fachowo-mikrologiczne, w szczegółach dociekliwe – słowem, więcej mówią o Julianie Tuwimie niż Ignacym Dziewierskim.

Dlatego możemy odwrócić porządek zależności. To nie Dziewierski mógłby być autorem poematu. To Dziewierskiego i jego towarzyszy zrodziła nie rzeczywistość okresu, w jakim rozwija sięichlos, ale matką ich jest poetyka utworu. Konstrukcja tych postaci ułożona jest z identycznego materiału co przerywniki poematu. Tak zbudowani ludzie nie mogą być w żadnej mierze reprezentatywni i rzeczywistość społeczno-historyczna okresu przecieka przez nich jak przez sito, niewiele pozostawiając oprócz kilku dat i paru głośnych nazwisk historycznych. Ale w ten sposób zbudowane osoby poematu są Tuwimowi bliskie. Traktuje je on serdecznie i ze zrozumieniem, ponieważ przez nie obcuje wciąż ze swoją ulubioną materią poetycką. Tą, z jakiej zbudował cały utwór.

Ale poetyka egzotycznej codzienności nie stanowi u Tuwima jedynego i wyłącznego składnika budowy postaci. Pojawiają się w niej również elementy inne, i to takie, które pozwalają na wysnucie wniosków mało widocznych w dwudziestoleciu. Wniosków na tle Kwiatów polskich bardzo jaskrawych. Pana Dziewierskiego poza stratą córki nie spotykają przygody bardziej osobiste i niebezpieczne dla spokoju ducha. Innym osobom utworu przygód takich nie brak. Wszystkie one opierają się o pannę Anielę. Kompromitacja Rozpędzikowskiego, kazanie księdza Komody, Alfred Folblut łożący na wychowanie nieletniej osóbki i tym sposobem spełniający swój „cielesny plan inwestycyjny”.

Drugim więc powszechnym składnikiem tych postaci jest rewelacja seksualna – jakże dobrze znana z pewnych typów powieści w drugim dziesięcioleciu międzywojennym. Ta rewelacja prowadzi Tuwima na bardzo nieraz niesmaczne manowce naturalistyczne, jak np. igry chłopiąt z majstrównymi pod koniec drugiej części poematu, jak później motywy, dla których pani Folblutowa, będąc w ciąży, bywa na koncertach.

Ta rewelacja seksualna zapowiada jednak sprawę szerszą. Poetyka codzienności komunikowała się z zainteresowaniem dla marginaliów psychologicznych poprzez pojęcie, które, szczególnie zakwitając w okresie wzrostu przeciwieństw społecznych dwudziestolecia, miało je obłaskawić przez sprowadzenie do gry tajemnic psychologicznych, jakie nawet w najprostszych duszach mają być ukryte.

Była tym pojęciem mitologia szarego człowieka. Dobitnie odradza się ona w Kwiatach polskich. Owa mitologia otrzymuje w nich ponadto pewien inny, a dopiero po drugiej wojnie światowej widoczny akcent. Przerażenie na widok okrucieństw faszystowskich w tej wojnie, zamiast szukać ich powodów społecznych i historycznych, również odwoływało się nieraz do tej gry tajemnic. Po nałożeniu na nią maski z tragicznym grymasem gra taka nabierała cech prawdy. A jak jest w Kwiatach polskich? Siedząc wśród wspomnień w altanie, nad kamieniem z datą 1903, Tuwim pisze:

Runiczny kamień! Gdybyż mogli

Uczeni w piśmie serc klinowem,

Tych letnisk Champolliony203 nowe,

Odczytać nam ów głaz-hieroglif!

Zwyczajnych ludzi zwykłe dzieje,

Codzienne sprawy ich i troski,

Nie mniej ciekawe niż koleje

Person tragedii Szekspirowskiej.

Tak kwiaty na zwyczajnej łące

Codzienne są, zwyczajne, znane,

A rosną z głębi wstrząsającej,

Z walki żywiołów opętanej.

A potem – trzeba by Szekspirów,

By w wiekopomne zakuć słowa

Łódzkich Otellów, Królów Learów

I was, Ofelie z Tomaszowa!


Inwektywą w czas wojny uderzając w hitlerowców, Tuwim woła:

Bezdenne są otchłanie

Nawet najpłytszej ludzkiej duszy.

Tam – raj, potworny Raj Idiotów,

Imperium pragnień utajonych,

Ziszczonych i zaspokojonych,

Tam cyrk tyranów opętany,

Tam władzy gniją lewiatany,

Tam sobie siebie użyj, bracie!

Tam płonie Rzym! Tam Chamów Syjon!

[…]

Tam Boska Farsa! Tam, Wergili204,

Kolegę było zaprowadzić

Na połów infernalnych tercyn!


Pomyłki, błędy i niedostatki Kwiatów polskich nie są tylko omyłkami tego poematu. I winą nie tylko ich autora jest zebrana w tym poemacie kolekcja dziwaków. Jest to doprawdy bukiet z całej epoki przeżywanej przez Tuwima, tak bardzo obcej, chociaż niedalekiej w czasie. Epoki tak widzianej i odtwarzanej, jak ją widziała liberalna inteligencja pochodzenia mieszczańskiego w swych czołowych przedstawicielach artystycznych, bo o jej doświadczeniu społecznym, przekonaniach i antypatiach politycznych mówi przede wszystkim ten poemat. Epoki obcej także i w tym, co w dziele swego znakomitego reprezentanta pragnęłaby ocalić jako konstrukcję typu ludzkiego i jako nakaz warsztatu poetyckiego. Warsztat złożony ze wspaniałych nieraz artystycznie marginesów, zaplecionych wokół ludzi zdecydowanie i w każdym poszczególnym okazie wyhodowanych w manierze całkowitego dziwactwa.

Dlatego wreszcie nowoczesny poemat dygresyjny, chociaż rzekomo niczym się nie sprzeciwia romantycznym wzorom gatunku, nie jest zdolny ani w przybliżeniu spełnić dzisiaj tej funkcji, jaką posiadał Don Juan czy Beniowski. Poemat dygresyjno-romantyczny kroczył w pierwszej linii postępowego romantyzmu, a dla jego treści wywalczał nowatorskie sposoby wyrazu. Kwiaty polskie rekapitulują i zamykają, dublują i powtarzają – nie zawsze z winy ich twórcy. Z tej głównie winy, że jak staraliśmy się dowieść, epika w stanie rozkładu mogła wydać owoce pożywne tylko w jednorazowej i nie powtórzonej odtąd sytuacji. Dzisiaj zaś nie jest ona niczym więcej, jak po prostu epiką w stanie rozłożonego na niezgrane szczegóły warsztatu.

Julian Tuwim jest kongenialnym tłumaczem. I w jego dorobku jako tłumacza wskazać można wiersze, które przez swój bohaterski i opiewający charakter epicki o ileż są nam bliższe aniżeli na przykład apostrofy do psów warszawskich jako wrogów niemieckich. Kiedy w Rio de Janeiro powstawały te i podobne im apostrofy, nie ja jeden zapewne powtarzałem za Tuwima Słowem o wyprawie Igora:

Niewesoła nam, bracia, godzina,

Niewesoła godzina nastała!

[……………]

O lutości! O nędzo! O jęku!

Rozpanoszył się mściwy pohaniec!

Pod brzemieniem się ziemia ugina;

W grodach smętek, radość uleciała,

Niewesoła nam, bracia, godzina,

Niewesoła godzina nastała!


198

Zegadłowicz, Emil (1888–1941) – poeta, skandalizujący prozaik, znawca sztuki, przedstawiciel ekspresjonizmu, założyciel grupy poetyckiej „Czartak”, autor m. in. powieści Zmory (1935) i Motory (1938). [przypis edytorski]

199

Apollo (mit. gr.) – bóg słońca, sztuki, wróżbiarstwa i gwałtownej śmierci, przewodnik dziewięciu muz. [przypis edytorski]

200

bitwa pod Cuszimą – bitwa morska stoczona 27–28 maja 1905 roku, w której flota japońska pokonała rosyjską. [przypis edytorski]

201

Kolumb Krzysztof (1451–1506) – włoski żeglarz i podróżnik, dowódca i organizator czterech wypraw morskich, finansowanych przez Izabelę I Kastylijską, a mających na celu znalezienie drogi morskiej do Indii; w ich trakcie odkrył Haiti i Amerykę, oraz założył miasto Santo Domingo. [przypis edytorski]

202

Smintejczyk (mit. gr.) – przydomek Apolla, boga poezji. [przypis edytorski]

203

Champollion, Jean-François (1790–1832) – francuski archeolog i językoznawca; w roku 1822 odczytał egipskie hieroglify, opierając się m. in. na wielojęzycznej inskrypcji na kamieniu z Rosetty. [przypis edytorski]

204

Wergili – Publius Vergilius Maro (70 p.n.e.–19 p.n.e.) rzymski poeta z czasów Oktawiana Augusta, autor Eneidy (poematu epickiego o wedrówkach Eneasza i założeniu Rzymu), Georgik i Bukolik (sielanek). [przypis edytorski]

Rzecz wyobraźni

Подняться наверх